poniedziałek, 21 grudnia 2015
czwartek, 17 grudnia 2015
250 lat
„250 lat Cechów Rzemieślniczych w
Ostrowcu Świętokrzyskim”
redaktor Janusz Wojciech Kotasiak
autorzy: Monika Marta
Bryła-Mazurkiewicz, Kamil Kaptur
Kielce 2012
str. 64
W 1820 r. władze Królestwa Polskiego
zarządziły sporządzenie nowych spisów miast. Zgodnie z tym do
Ostrowca przybył Marcin Skonieczny zamieszkały w Łagowie, który
dokonał lustracji miasta i w obecności obywateli oraz burmistrza
sporządził jego opis topograficzno-statystyczny.
Ostrowiec zamieszkiwało wówczas 1512
osób, w tym 609 chrześcijan i 903 żydów. Było 225 domów: 33
murowane i 192 drewniane. Chrześcijanie utrzymywali się po części
z rolnictwa, po części z handlu i rzemiosła, z kolei żydzi z
handlu, rzemiosła i szynku. Tkacze, grzebieniarze, rymarze,
szewcy, krawcy, czapnicy, kuśnierze, kowale, ślusarze i bednarze w
miernym znajdowali się stanie. Prawo propinacji należało wyłącznie
do dziedzica. Dwa razy w tygodniu, w poniedziałki i czwartki, miały
miejsce targi. 12 razy w roku odbywały się jarmarki, na które
przybywali z różnych okolocznych miasteczek kupcy z towarami
łokciowymi, a także handlujący
końmi, bydłem rogatym, trzodą i zbożem. Jarmarki miały miejsce:
6 stycznia w święto Trzech Króli, w lutym na tłusty czwartek, 19
marca na świętego Józefa, w kwietniu na Przewodnią Niedzielę, w
maju na Wniebowstąpienie, w czerwcu na oktawę Bożego Ciała, 24
czerwca na świętego Jana, w sierpniu na Przemienienie Pańskie, we
wrześniu na świętego Idziego, na świętego Marcina, w
październiku na świętego Szymona oraz w listopadzie na świętą
Katarzynę.
Skonieczny
zaznaczył, że ponieważ miasto kilkakrotnie pożarem
ognia [zostało] dotknięte, a szczególnie w roku zeszłym, gdzie
domów 53 spłonęło, nadto procedery z szynków – szczególnie
mieszkańcom wyznania starozakonnego – przez Rząd są ścieśnione,
i gdy przy tym fabrykowanie trunków do dominium należy, podnieść
się miasto nie może. Handel jednak towarów różnych, których
sklepy są obfite, dosyć znaczny ma postęp. Poniżej
opisu miasta lustrator zawarł uwagi, w których napisał:
…
miasto Ostrowiec w dosyć kwitnącym byłoby stanie, gdyby nie
wypadek pożaru ognia, który po razy kilka, a mianowicie w roku
zeszłym, szczególniej mieszkańców dotknąwszy, niemałe szkody
onym poczynił. (…) Zresztą miasteczko to dosyć jest ludne i do
handlu biorące, lecz z tej jedynej przyczyny, że w większości
Żydami jest obsadzone (przyp.
17 – J. Moniewski, Opis historyczny, s. 12-16).
str. 65
W
połowie XIX wieku na skutek licznych epidemii (cholery, tyfusu,
febry i ponownie cholery) oraz klęski urodzaju i głodu, będącej
następstwem wylewu Kamiennej, Ostrowiec po raz kolejny przeżył
okres stagnacji gospodarczej. Józef Mikołaj Wiślicki w pomnikowej
pracy pt. Opis Królestwa Polskiego pod względem historycznym,
statystycznym, rolniczym, fabrycznym, handlowym, zwyczajowym i
obyczajowym” wydanej w 1854 r. tak je opisał: (…)
Smutny to widok patrząc na zbiór nędznych domów; po większej
części żydostwem zapełnionych, na obszerny rynek i uliczki błotem
i gnojem zawalone, na ten nareszcie zaniedbany stan mieszkańców,
którzy jakby o 5 wieków cofnęli się od cywilizacji powszechnej,
zwłaszcza w okolicy tak bogato uposażonej. Miasteczko to,
przechodząc z posiadania ks. Lubomirskich i Dobrzańskich na
własność hr. Łubieńskiego, a od tegoż do nowego dziedzica,
zostawione same sobie, podnieść się nie może, tem więcej kiedy
Burmistrze miast prywatnych najczęściej nie rozumiejąc swojego
stanowiska, nie starają się być pośrednikami między mieszkańcami
a dziedzicem. Wielka też zachodzi różnica miast prywatnych od
rządowych, nad któremi bliższą i prawdziwie ojcowską
rozciągnięto opiekę. Kościół jedyną jest ozdobą Ostrowca, z
którego cudny widok na rozkoszną rozciąga się okolicę, mającą
za ramy Ś-to Krzyskie góry (…) (przyp.
25 – J. M. Wiślicki, Opis Królestwa Polskiego …, t. 3, Warszawa
1853, s. 27-28).
str. 67
W
sierpniu 1861 r. w związku z prośbami księży katolickich
zawieszono targi w niedzielę. Ponownie zaczęto je organizować w
niedzielę na początku 1862 r. Kulisy tej sprawy odsłania raport
ks. Ignacego Grynfelda, dziekana kunowskiego i proboszcza parafii
Szewna do biskupa z 24 lutego 1862 r. Czytamy w nim: (…)
W zeszłym roku w raporcie swoim nr 77 pod d. 20 lipca r.z. (1861)
przestawiłem prześwietnemu konsystorzowi Jeneralnemu Diecezji jak
wielkim złem dla całej okolicy są targi niedzielne w Ostrowcu
jedynie chciwością żydostwa i niesumiennych szynkarzy wprowadzone
i utrzymywane. Targi te jako nieprawne na naleganie tak xx.
Proboszczów jako i bogobojnych niektórych obywateli okolicznych w
roku zeszłym przez Naczelnika Powiatu w sierpniu zakazane i usunięte
zostały. Cieszyli się z tego aniołowie w niebie i poczciwi ludzie,
bo przez kilka miesięcy nie było targów – następnie mniej
gwałcenia świąt, pijaństwa, bijatyk, przekleństwa i rozpusty.
Nikt na tem nie stracił, bo lud uwolniony od pańszczyzny szedł do
miasta za interesem w poniedziałki lub we czwartki i bywały targi
liczne, bez obrazy religii. Ale czart przeklęty nie mógł znieść
tej straty dlatego tyle użył wpływu i przekupstwa Żydów i
szynkarzy, że Naczelnik powiatu wspólnie z burmistrzem na nowo w
dniu 13 b. m. na niedzielę targi ogłosili i wprowadzili. Znów lub
będzie tam tracił dusze i zdrowie i krwawo zapracowany grosz, a w
niedziele kościoły nasze parafialne będą jak dawniej puste.
Przejęty boleścią z zgrozą na taką niegodziwość i nie mogąc
być obojętnym na tak wielkie zło jako proboszcz najbliższy
Ostrowca i jako dziekan dekanatu, w którym to niegodziwe nadużycie
ma miejsce już zrobiłem podanie do Naczelnika Powiatu i wspólnie z
miejscowym x. proboszczem wezwałem okolicznych xx. Proboszczów do
użycia wszelkich środków dla odwiedzenia ludu od uczęszczania na
targi w niedzielę (…) (przyp.
28 – Archiwum Diecezjalne w Sandomierzu (ADS), Akta parafii św.
Michała w Ostrowcu, t. 2 (1844-1983).
str. 68
1 czerwca 1869 r.
car podpisał ukaz dotyczący reformy miejskiej. Warunkował on
uznanie statusu miejskiego danej miejscowości od liczby ludności
(powyżej 3 tysięcy), jej struktury zawodowej (ponad 50 % nie
rolników) oraz dochodów magistratu (minimum 1,5 tys. rubli). W
następstwie realizacji tego ukazu 80 % miast guberni radomskiej
utraciło prawa miejskie i zostało zamienione na osady. Spośród 63
miast dotychczasowy status zachowało jedynie 10. W obrębie powiatu
opatowskiego jedynie Opatów i Ostrowiec uchroniły się przed
delegalizacją. Prawa miejskie utraciły m.in. Denków, Kunów,
Ożarów, Tarłów, Lasocin, Gliniany, Janików. Wraz z utratą praw
miejskich nie traciły one prawa do prowadzenia handlu i rzemiosła.
Ich mieszkańcy zostali zwolnieni od opłat na utrzymanie magistratu,
a także otrzymali prawo obioru sołtysa. Co ciekawe zarówno w
Opatowie jak i w Ostrowcu przeważała ludność żydowska, trudniąca
się handlem i rzemiosłem, świadcząca szereg usług. Dla Ostrowca
reforma miejska z 1869 r. miała daleko idące skutki. Pozbawienie
praw miejskich wielu sąsiednich miejscowości stworzyło dla niego
szansę rozwoju, której nie zaprzepaścił (przyp. 35 – M.
Banaszek, Ostrowiec i okolice, s. 121-122).
str. 69
Rozwój przemysłu
w okolicach Ostrowca był szansą dynamicznego rozwoju rzemiosła i
handlu. Robotnicy zatrudnieni w podostrowieckich zakładach
zaopatrywali się w mieście, tu również korzystali z usług
świadczonych przez warsztaty rzemieślnicze. Większość sklepów i
zakładów usługowych znajdowała się w rękach żydowskich. W
49-tym numerze „Gazety Radomskiej” z 6 czerwca 1890 r. zostały
zamieszczone odpowiedzi burmistrza Ostrowca na kwstionariusz w
sprawie żydowskiej. Czytamy w nim:
(...) 1) W Ostrowcu żydów stale zamieszkałych mężczyzn jest 2.274,
kobiet 2.393, razem 4.667, chrześcijan mężczyzn 491, kobiet 499,
razem 900 czyli, że żydzi stanowią 82 % a chrześcijanie 17 %
ogólnej ludności.
2. Żydzi zajmują się handlem
i przesyłem.
3. Przeważnie zajmują się
handlem bez konkurencji osób innego wyznania i pochodzenia.
4. Roli żydzi nie mają i
takowej nie uprawiają.
5. Zajmują się rzemiosłami:
jako krawcy, szewcy, czapnicy, stolarze, blacharze i innymi
mniejszego znaczenia rzemiosłami, w mieście nadto znajduje się
sześć garbarni, w których pracuje od 5 do 10 ludzi; skóry są
grubszej wyprawy, wszystkie garbarnie w rękach
żydowskich.
Rzemieślników chrześcijan liczba bardzo
nieznaczna.
Rzemieślnicy żydzi zbywają swe wyroby w mieście
lub na jarmarkach i targach w okolicznych osadach i wsiach.
6. Brak żydów w naszym mieście
dałby się uczuć w handlu: najprzód dlatego, że chrześcijanie
nie mają w rękach kapitałów, po wtóre ci ostatni nie są w
ogóle, przygotowani do prowadzenia interesów handlowych i nie
obznajmieni z handlowymi obrotami w szczególności, po trzecie w
handlu w niektórych kierunkach jako to: szczeciną, gałganami,
kośćmi itp. nie tak prędko znaleźliby się amatorzy do
zbierania tego towaru po wsiach z workiem na plecach, bo jak
przysłowie mówi „żyd głupi, on wszystko kupi”.
Przysłowie
ma znaczenie odwrotne i być może wymyślił go żyd.
Stopniowe
przejście handlu w ręce chrześcijan mogłoby w następstwie być
bardzo pożytecznym.
7. Wpływ żydów ze względów
ekonomicznych nie bez reszty odbija się na chrześcijanach w
ogóle, w szczególności na moralności prostego ludu.
Z
wprowadzeniem w wykonanie przepisów o banku włościańskim i
surowej konkurencji nad karczmami, dobrobyt i moralność prostego
ludu się polepsza (…) (przyp.
36 - „Gazeta Radomska” 1890, nr 49, s.2).
str. 70
Na przełomie XIX i XX w. w mieście pojawili się rzemieślnicy nowych profesji. W 1897 r. Dawid Erlich z Ostrowca, otrzymał koncesję na prowadzenie zakładu fotograficznego z prawem na trzy powiaty. W 1908 r. uruchomiono pierwszą drukarnię.
Na przełomie XIX i XX w. w mieście pojawili się rzemieślnicy nowych profesji. W 1897 r. Dawid Erlich z Ostrowca, otrzymał koncesję na prowadzenie zakładu fotograficznego z prawem na trzy powiaty. W 1908 r. uruchomiono pierwszą drukarnię.
Rzemieślnicy
odgrywali ważna rolę nie tylko w życiu gospodarczym miasta, ale
także kulturalnym i społecznym. Inicjowali ciekawe przedsięwzięcia.
W 1889 r. rozpoczęła działalność orkiestra utworzona pod
auspicjami Ostrowieckiego Towarzystwa Żydowskiego. Wśród muzyków
byli rzemieślnicy. W 1903 r. podobny zespół muzyczny założyli
rzemieślnicy chrześcijańscy. […]
W 1912 r. grupa
przedsiębiorców żydowskich z Józefem Pfefferem, Szmulem Heine i
Szmulem Mintzbergiem zabiegała o rejestrację Towarzystwa Pomocy
Biednym Żydom Ostrowca oraz Towarzystwa Pomocy Sierotom i Biednym
Dzieciom, które zostały zdelegalizowane po roku.
str. 78
Po wejściu w
życie rozporządzenia Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej o prawie
przemysłowym z 1927 r., znoszącego ograniczenia dotyczące
działalności rzemieślniczej Żydów, zaczęły również powstawać
cechy żydowskie. W Ostrowcu organizowały się one w latach
1930-1932. W tym czasie powstało 6 cechów. [...] Cechy te
urzędowały w budynku przy ulicy Rynek pod numerem 52. Były
zrzeszone w Centralnym Związku Rzemieślników Żydów (przyp. 17 –
Złota księga. Rzemiosło).
W 1937 r.
ostrowieckie cechy żydowskie miały w swych szeregach 248 członków,
tj. Cech Szewców, Cholewkarzy i Rymarzy (42 członków, starszy
cechu Pinkus Zygielbaum), Cech Drzewny i Metalowców (27 członków,
starszy cechu Josek Finkielsztajn), Cech Krawców i Pokrewnych
Zawodów (96 członków, starszy cechu Szymon Frydman), Cech
Rzeźniczo-Wędliniarski (35 członków, starszy cechu Moszek
Flajszman), Cech Fryzjerów, Fotografów, Zegarmistrzów i Złotników
(22 członków, starszy cechu Josek Wigdorowicz), Cech
Piekarniczo-Cukierniczy (26 członków, starszy cechu Josek Milgram).
![]() |
Dom Rzemiosła przy ul. Iłżeckiej 45, siedziba szkoły zawodowej lata powojenne, fot. nieznany |
Str. 140-141
SIEDZIBA
Od 1943 r.
Powiatowy Związek Cechów Rzemieślniczych w Ostrowcu Św. miał swą
siedzibę w budynku przy ulicy Iłżeckiej 45. Obiekt ten w momencie
przejęcia był poważnie zniszczony (w 65 %). Wcześniej zajmowała
go Rada Żydowska (Judenrada). Po otrzymaniu budynku władze Związku
zaapelowały do swych członków o pomoc. Dzięki ich ofiarności
udało się przeprowadzić kapitalny remont piętrowego obiektu,
chroniąc go przed postępującą dewastacją. W latach 1943/1944
nakłady na remont nieruchomości wyniosły175500 zł, co w
przeliczeniu wg cen z listopada 1947 r. dawało wartość 2981600 zł
(przyp. 75 – ACRiP, Księga protokołów OZC w Ostrowcu Św.,
1948-51). Pracami remontowymi kierował Komitet Remontu Domu
Rzemiosła, na czele którego stał Wacław Janicki.
Wkrótce po
zakończeniu wojny PZCR użyczył pomieszczenia w budynku, zwanym
odtąd Domem Rzemiosła, szkole zawodowej. Z tego powodu sam przez
długie lata borykał się z problemami lokalowymi.
Bardzo poważną
sprawą dla ostrowieckiego rzemiosła było uregulowanie kwestii
formalnoprawnych związanych z użytkowanym obiektem. Zaszłości
historyczne nauczyły go – jak to określano – ostrożności.
Przypomnijmy, z chwilą zorganizowania się rzemiosła w 1922 r.
chrześcijańskie cechy otrzymały dom przy ul. Głogowskiego, który
to odremontowały. Ponieważ nie posiadały dla niego tytułu
własności Zarząd Miasta odebrał go im i oddał do użytku komu
innemu; cechy pozostały bez siedziby. Kiedy więc PZCR otrzymał
budynek przy ul. Iłżeckiej 45, rzemieślnicy od początku starali
się przejąć go na własność. Ponieważ nie udawało się to,
starali się przynajmniej zabezpieczyć poczynione nakłady związane
z przeprowadzonymi remontami. W 1949 r. Zarząd PZCR wyjednał w
Rejonowym Urzędzie Likwidacyjnym uznanie nakładów w kwocie 2981600
zł. W tym samym roku zabezpieczył w zbiorze dokumentów
hipotecznych nieruchomości w Sądzie Grodzkim w Ostrowcu Św.
wspomniane powyżej nakłady w tej samej wysokości. Po likwidacji
PZCR, najpierw Zarząd Okręgowego Związku Cechów, a potem Zarząd
Cechu Rzemiosł Różnych, nadal prowadził sprawę przejęcia
obiektu na własność; niestety bezskutecznie. Na początku lat 70.
Skarb Państwa przejął obiekt jako własność pożydowską i
poniemiecką. W 1973 r. Cech musiał opuścić swe dotychczasowe
lokum. Przeniósł się wówczas do budynku przy pawilonach
rzemieślniczych przy ulicy Sienkiewicza 63.
![]() |
Dom Rzemiosła widok od podwórza, lata powojenne, fot. nieznany |
Etykiety:
1820,
1854,
1861,
1869,
1890,
Erlich,
Finkielsztajn,
Flajszman,
Frydman,
Heine,
Milgram,
Mintzberg,
Pfeffer,
Wigdorowicz,
Zygielbaum
niedziela, 13 grudnia 2015
Diament odnaleziony w popiele
"Diament odnaleziony w popiele"
Krzysztof Kąkolewski
audiobook
czyta: Ksawery Jasieński
sobota, 12 grudnia 2015
czwartek, 10 grudnia 2015
Pamięć przetrwania
Christopher R. Browning
„Pamięć przetrwania.
Nazistowski obóz pracy oczami
więźniów”
Wołowiec 2012
str. 116
Getto w Ostrowcu, położonym
trzydzieści kilometrów na południowy wschód od Starachowic,
zostało zlikwidowane 12 października 1942 roku, ale wielu młodych
Żydów uniknęło wywózki do obozów zagłady. Około ośmiuset
mężczyzn wyłączono z transportu i skierowano do pracy w
miejscowej fabryce wagonów towarowych. Późnym popołudniem
przyjechał ze Starachowic jakiś Niemiec i poprosił o stu
dziesięciu robotników. Barek Blumenstock zgłosił się na
ochotnika, ale został odrzucony, bo był za „mały”. Kiedy
jednak wybrano dwóch jego braci, udało mu się dołączyć do
grupy, którą następnie załadowano na ciężarówkę i i
zawieziono do Starachowic. Bracia dotarli na miejsce tuż przed
północą. Tam umieszczono ich w obozowych barakach, otoczonych
drutem kolczastym i nie zajętych jeszcze przez miejscowych Żydów z
Wierzbnika (przyp. 51 – VHA 466 (Berel Blum, 1995).
str. 246-247
Tobcia Lustman i Rózia Ejnesman są,
jak się wydaje, najmłodszymi Żydówkami z Wierzbnika, które
przeżyły starachowickie obozy i opowiedziały po wojnie o swoich
doświadczeniach. Oprócz tego dysponujemy relacjami siedmiorga
dzieci spoza Wierzbnika, czasem nawet młodszych, które przeżyły
wojnę i udzieliły wywiadów na temat swojego pobytu w
Starachowicach. Dwoje z nich pochodziło z Ostrowca i razem ze swoimi
matkami trafiło do Majówki [jeden z obozów pracy w Starachowicach]
po zamknięciu wiosną 1943 roku obozu w Bodzechowie. Ruth Muschkies
[Rutka Muszkies] (urodzona w 1934 roku) słabo pamięta same
Starachowice, zachowała jednak żywe wspomnienia kilku
wstrząsających epizodów. Jej matka trafiła do grupy stu
osiemdziesięciu osób, w której znalazła się dwójka dzieci,
przeniesionych ze Starachowic do nowego obozu w Ostrowcu. Ruth
pamięta, że po dotarciu transportu na miejsce komendant obozu nie
chciał przyjąć dzieci, kierowca zaś odmówił zabrania ich z
powrotem. Siedziała na ziemi przed bramą, czekając, aż dwóch
dorosłych mężczyzn ustali, czy ją zastrzelić, czy nie. W końcu
kierowca przekonał komendanta, że dzieci mogą się przydać jako
gońcy albo do pomocy w kuchni, i Ruth wpuszczono do obozu (przyp. 18
– UMD, Ruth Muschkies Webber, 1987; USHMM RG-50.042*0030, Ruth
Webber, 1992).
Jankiel Rosenberg (urodzony w 1935
roku) również przybył do Starachowic po zamknięciu obozu w
Bodzechowie. Przyjaciel Jeremiasza
Wilczka [mianowany przez Niemców komendant policji żydowskiej
w obozie pracy Strzelnica] był znajomym jego matki, kobieta mogła
więc się zwrócić o pomoc do komendanta obozowej policji.
Przebywający w Warszawie ojciec załatwił wyciągnięcie swoich
bliskich z obozu, ale kiedy nadszedł umówiony dzień, Jankiel
zachorował na tyfus i był za słaby, by podróżować. Matka
opuściła obóz, pozostawiając synka pod opieką żony Wilczka.
Jasnowłosy, niebieskooki chłopiec przypadł do serca ukraińskiemu
strażnikowi, który przynosił mu jedzenie. Kiedy wyzdrowiał,
został przemycony do Warszawy (przyp. 19 – VHA 2847 Gerald
Rosenberg, 1995).
str. 328-329
Żydzi, którzy uciekli przed lipcem
1944 roku, wybierali jeden z trzech modeli przetrwania: przenikali do
innego obozy pracy; podając się za polskich robotników, wyjeżdżali
do Niemiec, lub też ukrywali się u odważnych Polaków. Kiedy w
październiku 1942 roku likwidowano getto w Ostrowcu, Niemcy wybrali
stu dziesięciu żydowskich robotników, których zawieźli do
Starachowic i zatrudnili przy budowie tamtejszych obozów pracy.
Jakiś czas później Irving Weinberg dowiedział się, że kilka
osób z jego rodziny przeżyło w „małym getcie” w Ostrowcu, i
postanowił uciec, żeby do nich dołączyć. Zmylił ukraińskiego
strażnika i złapał nocny pociąg. Na dworcu w Ostrowcu zobaczył
Niemców, odczekał więc, aż skład ruszy, i wyskoczył w biegu.
Dołączywszy do kolumny prowadzonych do pracy Żydów, odnalazł w
getcie swoich bliskich (przyp.2 – VHA 9393 Irving Weinberg, 1995).
Barek Blumenstock również był w grupie więźniów przywiezionych
do Starachowic z Ostrowca. Nie mógł spać po nocach, ponieważ
obłaziły go wielkie wszy, a do tego przydzielono go do ciężkiej
pracy fizycznej przy zanurzaniu nowych pocisków w kwaśnych
kąpielach, uznał więc, że nie przeżyje Strzelnicy, i też
postanowił uciec. Wmieszał się między polskich robotników,
którzy wychodzili z fabryki po skończonej zmianie. Na stacji
zauważył Niemców, szedł pieszo, aż wreszcie ktoś zabrał go na
wóz. Polak, który dosiadł się pod Ostrowcem, rozpoznał go,
zaprowadził do siebie, nakarmił i doradził mu, jak dostać się do
getta. W getcie Barek odnalazł czterech kuzynów i „bogatego
wuja”, nie chodził więc głodny (przyp. 3 – VHA 466 Berel Blum,
1995). Ostatecznie i Weinberg, i Blumenstock stracili w Ostrowcu
wszystkich bliskich i obaj, różnymi drogami, trafili do Auschwitz,
a stamtąd do Niemiec.
str. 383
Dziś jest już oczywiste, że pisząc
o Holokauście, nie można poprzestać na opisywaniu zbrodni i ich
sprawców, czy też decyzji zapadających w kręgach władzy. A
także, że Zagłady w Europie Wschodniej nie można ujmować
wyłącznie jako mordowania Żydów przez Niemców, przypisując
pozostałym narodom rolę biernych obserwatorów. Podejście
mikrohistoryczne umożliwia zbadanie historii Holokaustu jako
historii zwykłych ludzi, tak jak ona była doświadczana przez
ofiary, bez pomijania żadnych z licznych protagonistów.
poniedziałek, 7 grudnia 2015
Szema Jisrael
![]() |
Modlitwa "Szema Jisrael" ("Słuchaj Izraelu"), zapisana na skórze wyprawionej o rozmiarze ok. 20x20 cm, fot. W. Mazan, 2015 r. |
Tekst modlitwy (za Wikipedią)
„Słuchaj, Izraelu! Wiekuisty jest naszym Bogiem, Wiekuisty jest jedyny! A będziesz miłował Wiekuistego, Boga twojego całym sercem twoim, i całą duszą twoją, i całą mocą twoją.I niechaj będą słowa te, które przekazuję ci dzisiaj na sercu twoim! I wpajaj je dzieciom twoim, i rozmawiaj o nich, przebywając w domu twoim, i idąc drogą, i kładąc się, i wstając. I przywiążesz je jako znak na rękę twoją, i niechaj będą jako przepaska między oczyma twoimi. I napiszesz je na odrzwiach domu twojego, i na bramach twoich! I stanie się, gdy słuchać będziecie przykazań moich, które przekazuję wam dzisiaj, abyście miłowali Wiekuistego, Boga waszego, i służyli Mu całym sercem waszym i całą duszą waszą. Dam wtedy deszcz ziemi waszej w czasie swoim, wczesny i późny; i będziesz zbierał zboże twoje, i wino twoje, i oliwę twoją. Dam też trawę na polu twoim dla bydła twego; i będziesz jadł, a nasycisz się. Strzeżcie się, aby nie dało uwieść się serce wasze, abyście nie odstąpili i nie służyli bogom innym i nie korzyli się im. Gdyż zapłonie gniew Wiekuistego na was i zamknie On niebo, i nie będzie deszczu, ziemia też nie wyda plonu swego; a zginiecie rychło z ziemi pięknej, którą Wiekuisty daje wam. I tak przyjmijcie te słowa moje do serca waszego, i do duszy waszej; i zawiążcie je jako znak na rękę waszą, i niechaj będą przepaską między oczyma twoimi. A nauczajcie ich synów waszych, mówiąc o nich, gdy siedzisz w domu twoim, i gdy idziesz drogą, i gdy kładziesz się, i gdy wstajesz. I napiszesz je na odrzwiach domu twego, i na bramach twoich: Aby pomnożyły się dni wasze, i synów waszych na ziemi, którą zaprzysiągł Wiekuisty ojcom waszym oddać im jak długo niebo nad ziemią. I oświadczył Wiekuisty Mojżeszowi, i rzekł: "Powiedz synom Izraela, a poleć im, aby zrobili sobie frędzle na krajach szat swoich, w pokoleniach swych, i niech dodadzą na frędzlach narożnych nić z błękitu. A niechaj to będzie dla was cicit, abyście spoglądając nań wspominali na wszystkie przykazania Wiekuistego, i spełniali je, a nie podążali za sercem waszym i za oczyma waszymi, za którymi się uganiacie. Abyście pamiętali i spełniali wszystkie przykazania moje, a byli świętymi Bogu waszemu. Jam Wiekuisty, Bóg wasz, którym wywiódł was z ziemi Egiptu, aby być wam Bogiem, Jam Wiekuisty, Bóg wasz!”
piątek, 4 grudnia 2015
Po wojnie
Źródło: wystawa plenerowa "65 lat osiedla na Skarpie".
czwartek, 26 listopada 2015
Strach
„Strach.
Antysemityzm w Polsce tuż
po wojnie.
Historia moralnej zapaści”
Jan T. Gross
Kraków 2008
str. 66
Antyżydowska przemoc to temat
nieobecny lub banalizowany w urzędowej korespondencji dotyczącej
stanu bezpieczeństwa w kraju. „Z m n i e j s z y c h w y s t ą
p i e ń [podkreślenie moje] należy zauważyć zamordowanie pięciu
osób narodowości żydowskiej” - stwierdził wojewoda kielecki w
sprawozdaniu z lutego 1946 roku. Z podobną dezynwolturą reagowały
władze różnych szczebli. Komitet Żydowski z Ostrowca, na
przykład, pisał do starosty na początku kwietnia 1945 roku o
ulotkach głoszących: „Śmierć pozostałym Żydom”,
wywieszonych w miasteczku Denków: „Rozumiemy, że niektórym
podżegaczom hitlerowskim, którym się dobrze wiodło za czasów
barbarzyńców niemieckich, zależy obecnie na podjudzaniu jednej
części społeczeństwa przeciwko drugiej, ale musimy wyrazić nasze
zdziwienie, iż władze miejscowe, jak milicja obywatelska, gminna
Rada Narodowa, Zarząd PPR, wcale nie reagują na te ulotki,
pozostawiając je w publicznych miejscach. Brak reakcji ze strony
władz miejscowych ludność Denkowa i okolic uważa za milczącą
aprobatę takiego postępowania, wskutek czego życie ludności
żydowskiej Denkowa jest narażone na wielkie niebezpieczeństwo”
(przyp. 42 – ŻIH, CKŻP, Wydział Organizacyjny, 304/3, 5 kwietnia
1945.).
str. 71
Trzy miesiące później z protokołu
konferencji Komitetów Żydowskich województwa kieleckiego odbytej
14 i 15 maja 1945 roku dowiadujemy się, że w Kielcach
„bezpieczeństwo dobre, władze dobrze ustosunkowane, w Kozienicach
natomiast „stosunek władz zły”, w Sandomierzu „stosunek władz
niezbyt pozytywny”, w Skarżysku „pomocy ze strony władz
miejscowych żadnej”, w Jędrzejowie „starosta Felis źle
nastawiony”, w Chmielniku-Busku „stosunek władz niedobry”, we
Włoszczowie „stosunek władz nieprzychylny”, w Starachowicach
„ze strony władz nie otrzymano żadnej pomocy”. A już najgorzej
było w Ostrowcu, gdzie „jeszcze niedawno urzędnicy wyrażali się,
że w stosunku do Żydów obowiązują prawa niemieckie. Żydzi
obozowicze boso i nago bez mieszkań lokowali się w ruinach domów.
Były też wypadki zwyczajnego chuligaństwa, bito Żydów, a
milicjanci stwierdzali: >>możecie go bić, jak nie widzę<<”
(przyp. 54 – Adam Penkala, „Sytuacja ludności żydowskiej na
terenie województwa kieleckiego w maju 1945 roku”, „Kieleckie
Studia Historyczne” 1995, t. 13, s. 241-243.).
str. 73
„Decyzją Pana Staweckiego R.G.O.
[Rada Główna Opiekuńcza, RGO, okupacyjna organizacja zajmujaca się
opieką społeczną, której nazwy użyto tutaj omyłkowo]
zaprzestało z dniem dzisiejszym wydawać obiady dla tutejszej
ubogiej ludności żydowskiej” - czytamy w piśmie z 1 marca 1945
roku skierowanym przez lokalny Komitet Żydowski „do Pana
Prezydenta m. Ostrowca”. Jak się przekonamy, nie tylko przy tej
okazji, jeśli Żydów traktowano gdzieś jako odrębną kategorię
ludności, to zazwyczaj nie po to, żeby im ułatwić życie.
„Obywatele ci – czytamy dalej – którzy powrócili z różnych
obozów niemieckich, gdzie znosili ciężkie katusze, zostają bez
żadnych środków do życia, jedynym ich pożywieniem jest ta zupa w
RGO, odebranie im tego jest równoznaczne z wyrokiem śmierci
głodowej. […] Prosimy więc Pana Prezydenta o poprawienie krzywdy
i przewrócenie Żydom obiadów w RGO” (przyp. 57 – ŻIH, CKŻP,
Wydział Organizacyjny, 304/5).
str. 124
Dzieci żydowskich, które miały
żyjących i kochających rodziców, wybitne uzdolnienia albo środki
materialne, żeby brać prywatne lekcje, zamiast chodzić do szkoły
publicznej, było jednak stosunkowo niewiele. Bardziej typowa wydaje
się sytuacja rodziny Mejera Cytrynbauma, z czwórką dzieci w wieku
lat siedmiu, ośmiu, dziesięciu i dwunastu, które przeżyły
ukrywając się przez dwa i pół roku w podziemnym schronie. Wkrótce
po powrocie do rodzinnego Denkowa, Cytrynbaumowie musieli stamtąd
uciekać, bo im grożono śmiercią (przyp. 138 – Rękopis
ołówkiem, „Pokwitowanie, Ostrowiec, 5 V 1945, kwituję odbiór
oryginału listu ostrzegawczego do ob. Majerka Cytrynbauma i 6 sztuk
kulek do KbK które były włączone do tego listu. Przyjął [podpis
nieczytelny], ŻIH, CKŻP, Wydział Organizacyjny, 304/5.). Rodzina
osiedliła się więc w pobliskim Ostrowcu, skąd Komitet Żydowski
wkrótce pisał do Komitetu Żydowskiego w Lublinie z prośbą o
pomoc: „ […] wobec braku szkół [żydowskich] w tutejszym okręgu
dzieci nie mogą się uczyć, posyłanie do szkoły polskiej jest
zupełnie niemożliwe. Taki stan rzeczy ujemnie wpływa na stan
zdrowia i umysł dzieci, a nasz Komitet nie ma żadnych możliwości,
aby ten stan zmienić” (przyp. 139 – ŻIH, CKŻP, Wydział
Organizacyjny, 304/3, 29 maja 1945.). A Cytrynbaumowie, tak jak wielu
innych Żydów, wrócili w swoje okolice, próbując odbudować
podstawy egzystencji. I nawet kiedy się okazało, że im grozi
niebezpieczeństwo utraty życia, uznali, że dla załatwienia spraw
rodzinnych i majątkowych muszą przez pewien czas pozostać na
miejscu. W wypadku Cytrynbauma chodziło o dom przy rynku w Denkowie
i „dębową szafę z lustrem trzydrzwiową”, którą oddał w
1942 roku na przechowanie małżonkom Pronobis i teraz próbował
odzyskać za pośrednictwem sądy grodzkiego (przyp. 140 - ŻIH,
CKŻP, Wydział Organizacyjny, 304/5, 18 kwietnia 1945 i 2 maja
1945.).
str. 177-179
[…] Według lipcowego sprawozdania
Miejskiego Oddziału Informacji i Propagandy w Radomiu, „[f]akt
pogromu Żydów w Kielcach spotkał się z moralną aprobatą bardzo
wielu grup naszego społeczeństwa”. Z Ostrowca Oddział
Informacji i Propagandy relacjonował w sierpniu, „że wypadki
kieleckie odbiły się ujemnym echem mimo odezw wyjaśniających,
ludność w dalszym ciągu jest pod wrażeniem, że skazanie
zbrodniarzy na śmierć jest aktem nie ze wszystkim sprawiedliwym”.
[…]
Instruktorzy KC bardzo podobnie
przedstawiali dwa tygodnie później nastroje i tło wypadków. „W
Kielcach w domu żydowskim mieszkało około 180 Żydów, którzy nie
pracowali, wśród nich było tylko dwóch PPR-owców, w Ostrowcu
kilkuset Żydów również nie pracuje. W większości uzdrowisk
państwowych siedzą przeważnie bogaci Żydzi i reakcja polska”
(przyp. 13 - „Antyżydowskie wydarzenia kieleckie..., dz. cyt. t.2,
s.138.). Innymi słowy, według oceny pracowników KC, Żydom się
świetnie powodzi, chociaż nic nie robią, a przy tym ich obecność
jest w ogóle denerwująca dla ludności miejscowej.
[…]
Rzeczywiście, w trakcie kampanii
propagandowej, z której partia zresztą bardzo prędko się
wycofała, działacze partyjni wygłaszali niejednokrotnie teksty
świadczące o tym, że nie stracili kontaktu z masami.
„[N]a wiecu w Ostrowcu towarzysz
Kasior Józef (Polska Partia Robotnicza) występuje z przemówieniem
przeciw Żydom: „Co to jest, my tu harujemy jak konie, a Żydzi w
Ostrowcu żyją sobie jak u Pana Boga za piecem, kupują masło i
kury, gdzie byli, gdy walczyliśmy w partyzantce?”. Tak mówił
towarzysz, który przeszedł przez szkołę partyjną wojewódzką i
centralną. Inny towarzysz w Ostrowcu zwraca się do przemawiającego
na wiecu: „Tylko tam dobrze przejedź się po Żydach, to będziesz
miał oklaski” […] (przyp. 16 - „Antyżydowskie wydarzenia
kieleckie..., dz. cyt. t.2, s.139-140).”
piątek, 6 listopada 2015
Szmul Muszkies - fotograf profesjonalny
Szmul Muszkies – fotograf profesjonalny
Wojtek Mazan
wystawa i publikacja w ramach Festiwalu Migawek
Wojtek Mazan
wystawa i publikacja w ramach Festiwalu Migawek
***
Na jego ślad natknąłem się niecały rok temu. Do dziś udało mi się zebrać ponad sto pięćdziesiąt fotografii wykonanych przez Muszkiesa. Stanowią one rodzaj zbiorowego portretu społeczności sprzed wojny, żyjącej w niewielkim, ale prężnie rozwijającym się mieście – Ostrowcu Świętokrzyskim.
Szmul Muszkies (1900-1945) prowadził w latach 30. zakład fotograficzny pod nazwą „Rembrandt”. Zakład był nowoczesny i posiadał szeroką ofertę. Fotografowali się więc tu wszyscy żądni nowości, Polacy i Żydzi, zwykli robotnicy i elita miasta. Muszkies jako fotograf usługowy dokumentował każdy z ważnych etapów życia klientów, wyznaczanych przez kolejne religijne i świeckie rytuały: chrzty, komunie, pewnie też bar micwy (chociaż takie zdjęcia nie zachowały się), przyjaźnie i miłości, śluby, awanse, rocznice, pogrzeby. Szkoły i zakłady pracy zlecały mu wykonywanie pamiątkowych fotografii grupowych, a także okolicznościowych "tableaux".
Wszystko przerwała wojna. Muszkies zginął w Mauthausen. Archiwum zakładu „Rembrandt” przepadło, a nazwisko jego właściciela zostało zapomniane. Pozostały tylko pojedyncze zdjęcia jego autorstwa, które odnaleźć można w prawie każdym albumie ostrowieckiej rodziny.
Ten zbiorowy portret jest jednak niepełny, brakuje w nim ostrowieckich Żydów. Ich wizerunki nie zachowały się, a może nie udało mi się jeszcze do nich dotrzeć. Wyjątek stanowi kilka zdjęć otrzymanych od rodziny fotografa, którą odnalazłem w Kanadzie.
W Fundacji Archeologii Fotografii odbędzie się prezentacja książki fotograficznej z szerokim wyborem reprodukcji zdjęć Szmula Muszkiesa. Zaprezentowane zostaną także oryginalne fotografie ukazujące duży zakres działalności fotograficznej zakładu „Rembrandt”.
***
Wernisażowi towarzyszyć będzie spotkanie oraz rozmowa o pracy z nieistniejącym archiwum – zastanowimy się jak badać historię fotografii rzemieślniczej oraz w jaki sposób w prywatnych fotografiach dostrzec reprezentację wydarzeń historycznych. W spotkaniu wezmą udział dr Iwona Kurz (Instytut Kultury Polskiej UW), Marta Przybyło-Ibadullajev (Fundacja Archeologii Fotografii) oraz Wojtek Mazan, autor książki i wystawy. Rozmowę poprowadzi Agnieszka Pajączkowska (Towarzystwo Inicjatyw Twórczych "ę", Instytut Kultury Polskiej UW).
***
Wojtek Mazan
1981
Absolwent historii sztuki na Uniwersytecie Warszawskim. Fotograf, archiwista-pasjonat, lokalny aktywista. Mieszka i pracuje w Ostrowcu Świętokrzyskim. Założyciel i lider Stowarzyszenia Kulturotwórczego Nie z tej Bajki, w ramach którego realizuje projekty artystyczne łączące fotografię i historię lokalną. Autor wystaw: „Pozdrowienia z Ostrowca” (wrzesień 2013), „Kolonia Robotnicza w Ostrowcu Św. - historia mówiona” (maj 2014), „Amo, amare” (kwiecień 2015). Współpracuje z Krytyką Polityczną.
Wernisaż:
21 listopada 2015 r., godz. 18:00
Wystawa:
Fundacja Archeologii Fotografii, ul. Andersa 13, klatka VII, lok. 112, Warszawa
22-28.11.2015 r.
pon./czw./pt./sob./nd. 11.00-17.00, wt./śr.: 11.00-19.00
Opieka artystyczna: Krzysztof Pacholak, Agnieszka Pajączkowska
Produkcja: Krzysztof Sienkiewicz
Organizator: Towarzystwo Inicjatyw Twórczych „ę”
Partner wystawy: Fundacja Archeologii Fotografii
Finansowanie: Zadanie zostało zrealizowane dzięki wsparciu finansowemu Miasta Stołecznego Warszawy.
czwartek, 22 października 2015
czwartek, 15 października 2015
poniedziałek, 12 października 2015
Koncert w getcie
![]() |
"Pierwszy koncert", Ostrowiec Św., fot. Sz. Muszkies, zima/wiosna 1942 r. |
Dolny rząd od lewej: państwo
Baigielman (lub Bagelman), dr Pecker, Oles (Francis) Pietruszka, pani
Pietruszka, Leon Szpilman, recytator Wohl, Janka Malinger, NN (z
Łodzi), dyrygent Pietruszka, Jakub Lustik, Pinchas Mitsmacher, Chaja
Muszkies (Hellen Mueller) przy pianinie, Rutka Muszkies.
Górny rząd
od lewej: NN (zięć Rubinsteina), Sander Lederman, Dora Rubinstein,
Mosze Alterman, dr Ludwik Wacholder, Willy Kierbel, Dora Rubinsztain,
Icchak Rubinstein, NN, Dawid Djament, Małka Muszkies, kontrabasista
Icchak Baigelman, Baigelman i akordeonista Mosze Mitsmacher.
Fotografia pochodzi ze zbiorów rodzinnych mieszkającej w Toronto Hellen Mueller zd. Muszkies, która rozpoznała uczestników koncertu.
Fotografia pochodzi ze zbiorów rodzinnych mieszkającej w Toronto Hellen Mueller zd. Muszkies, która rozpoznała uczestników koncertu.
Etykiety:
1942,
Alterman,
Baigelman,
Djament,
getto,
Kierbel,
Lederman,
Lustik,
Malinger,
Mitsmacher,
Muszkies,
Pecker,
Pietruszka,
Rubinstein,
Szpilman,
Wacholder,
Wohl
niedziela, 11 października 2015
poniedziałek, 28 września 2015
"Dobry" Zwierzyna
95 lat Gimnazjum i Liceum im. Joachima
Chreptowicza
w Ostrowcu Św.
praca zbiorowa
Ostrowiec Św., 2008.
Andrzej Nowak „Opowieści Witolda
Zapałowskiego”
[…]
str. 337
Tragiczna historia dyrektora
Zwierzyny
Jedna historia jest
szczególnie ciekawa. W Zakładach Ostrowieckich dyrektorem
administracyjnym był Niemiec z Czech o nazwisku Zwierzyna. Pilnował
tego wszystkiego, a potem go oskarżono i pan Witold go bronił. - To
był człowiek wysokiej kultury, zawsze elegancko ubrany, nosił
białe rękawiczki i był bardzo przychylnie nastawiony do Polaków.
- Jak Niemcy powiedzieli, by dał listę pracowników, bo są
potrzebne nazwiska, to on odpowiedział, że przez nieostrożność
papier spalił się od cygara – opowiadał Witold Zapałowski. - A
tak naprawdę to on wcześniej tę listę spalił. Jak widział, że
akowiec rozbroił strażnika, zabrał mu karabin i przez płot
przechodził, to on pomagał przejść przez płot i podał jeszcze
karabin.
Akowcy, partyzanci z lasu,
jak się zaczęło robić zimno, przychodzili do huty i on ich
zatrudniał. Gdy wojna się skończyła, dyrektor Zwierzyna pojechał
do Niemiec. W tamtym rejonie poszedł do miasta, do okulisty, bo
drzazga wpadła mu w oko i tam spotkali go ostrowieccy Żydzi, którzy
narobili awantury, że to jest gestapowiec, który szkody robił,
wrzucał ludzi do pieca. Władze amerykańskie aresztowały Zwierzynę
i przywiozły do Bytomia, a potem do więzienia w Sandomierzu.
Naturalnie nasze władze prokuratorskie oskarżyły go, że on jako
dyrektor huty wrzucał ludzi do pieca. A to było tak, że w pewnym
momencie gestapo z Radomia przyjechało do huty, gdzie znajdował się
obóz żydowski. Gestapo zrobiło zbiórkę Żydów, wszystkim kazali
oddać kosztowności. I potem oskarżono Zwierzynę, że to on kazał
wrzucić dwóch Żydów do pieca martenowskiego, bo nie oddali
kosztowności, upuścili i chcieli zakopać w ziemi.
Witold Zapałowski dostał
polecenie od prezesa Sądu Wojewódzkiego, by bronił Zwierzynę.
Mecenas przejął akta, zeznania Żydów, które nie budziły
wątpliwości. Proces przeniesiono z sądu do Zakładowego Domu
Kultury. Był rok 50. Gdy szedł na rozprawę, przed domem stały
setki robotników. Wołali do niego: - Panie mecenasie, bronić
Zwierzyny, on jest niewinny.
Mecenas zapisał kilka
nazwisk osób, które mogłyby zeznawać przed sądem, co też się
stało. Proces kończył się drugiego dnia o godzinie piętnastej.
Sądził stary sędzia Sawicki, który powiedział do dwóch
ławników, by napisali uniewinnienie, a on w tym czasie pójdzie na
obiad, bo jest zmęczony. O piątej sąd miał ogłosić wyrok.
Jednak nie ogłosił o tej godzinie, nie ogłosił o szóstej,
dopiero o dwudziestej drugiej. Robotnicy czekali na wyrok, władze
sprowadziły większe oddziały UB ze Starachowic, bo bali się
jakichkolwiek rozruchów, a Żydom kazano wyjechać z Ostrowca. Wyrok
był taki, że Zwierzynę skazuje się na karę śmierci. Nie było
od niego odwołania, trzeba było pisać o łaskę.
Witold Zapałowski napisał
takie podanie i robotnicy zebrali 3 tys. podpisów. Ubowcy prowadzili
nawet śledztwo, kto zebrał tyle podpisów. Sąd odrzucił jednak
podanie i wyrok został wykonany w Radomiu.
Po kilku miesiącach od
wyroku przyszedł do pana Witolda jeden z ławników, Radkiewicz i
powiedział, jak się wszystko stało. Nie mogło być wyroku
uniewinniającego, były naciski, by Zwierzyna został skazany.
Sędzia i ławnicy ulegli tym naciskom. Pan Witold chciał potem
wznowić ten proces, by sprostować wyrok. Nie było jednak żadnych
akt sprawy, bo je zniszczono.
poniedziałek, 21 września 2015
Aleja z widokiem na synagogę
![]() |
Ostrowiec, fot. nieznany, data nieznana |
Źródło: zbiory Macieja Kobuszewskiego
Subskrybuj:
Posty (Atom)