czwartek, 31 października 2024

Chasydyzm

Chasydyzm. Atlas historyczny
Marcin Wodziński, Waldemar Spallek
Kraków 2022

 

s. 141

[…]
Pomiędzy tymi dwoma typami skrajnymi istniało spektrum grup średnich.  Grupy o liczbie sztybli niższej niż w grupach dominujących, ale podobnie wysokich średnich odległościach tworzą niejednorodny typ złożony z dwóch podtypów. Jeden z nich to grupy regresywne, takie jak Słonim, Kock czy Warta-Otwock, które historycznie były grupami dominującymi, ale straciły tę pozycję, jednak ich sztyble wciąż były rozproszone na dużym terytorium niegdyś przez nie zdominowanym. […] Drugi podtyp – na przykład Ostrowiec – to dwory od początku realizujące alternatywny model przywództwa, w którym pozycja cadyka nie opierała się na intymnym związku z najbliższymi chasydami, lecz raczej na ogólnokrajowej sławie uczonego, mistyka i cudotwórcy. Przedstawicielem tego podtypu jest grupa zwolenników cadyka Meira Jechiela Halsztoka z Ostrowca (zob. il. 4.1.4).

 

il. 4.1.4. Niektóre dwory cadyków były wystawne, wiele innych było jednak skromnych. Trudno sobie wyobrazić tysiące pielgrzymów zbierających się na dworze cadyka Meira Jechiela Halsztoka z Ostrowca (1851-1928), jednego z najpopularniejszych cadyków w centralnej Polsce
Źródło: Archiwum YIVO Institute for Jewish Research, Nowy Jork, RG 1343 F. 130.
Fotografia Menachem Kipnis

[...]


OSTROWIEC
228. Chajej Hamusar: maamarin wepitgamim mirabotejnu chachmei hamusar neerach j[oce] l[idfus] a[l] j[edei] chewer talmudei jesziwat „Beit Jesef”. Choweret 8. – [Ostrowiec Kielecki], ijar-siwan 1936 (Piotrków Tryb., Pl. Trybunalski 4; Druk. M. Rozensztajn). – 16 s.; 20 cm

Druga k. tyt. Chajej Hamusar: jednodniówka uczniów Wyższej Szkoły Rabinackiej „Bejs Josef” [Życie etyczne: eseje i maksymy naszych znawców etyki, uczonych, wydane drukiem przez ligę uczniów jeszywy „Beit Josef” w Ostrowcu]

[rabin Simcha Zisl, rabin Szalom Parusz, rabin Awraham Mordechaj Szimenowicz (Szymenowicz), rabin Icchak Orlanski, rabin Boruch Aszer Noe]

[W dokumencie nazwa miejsca wydania: Ostrowiec Kielecki; wg. Skorowidz miejscowości Rzeczypospolitej Polskiej…: Ostrowiec; obecnie: Ostrowiec Świętokrzyski]
hebr.
1000 egz.

wtorek, 29 października 2024

Judaika z Ostrowca

 

Judaika
w zbiorach Muzeum Narodowego w Krakowie
Stanisława Odrzywolska, Monika Paś
Kraków 2018

 

Ostrowiec
SGKP [Słownik geograficzny Królestwa Polskiego] wymienia wiele miejscowości o tej nazwie. Wydaje się jednak, że w tym przypadku chodzi o miasto w pow. Opatów w woj. Kieleckim, nad rzeką Kamienną. Najstarsza wzmianka o Żydach mieszających w Ostrowcu pochodzi z 1631 r. Oprócz drewnianej synagogi wzniesionej w 1714 r., w latach 30. XVIII w. istniały tu cmentarz i murowana łaźnia. W 1787 r. gmina liczyła 736 osób, przy czym Ostrowiec zamieszkiwało 354 Żydów, a pozostali okoliczne wsie. W 1840 r. mieszkało tu 2579 Żydów i 817 Polaków. W 1939 r. ludność żydowska liczyła 11079 osób, czyli 36,9% ogółu mieszkańców. W latach 30. XX w. gmina utrzymywała synagogę, łaźnię rytualną, rzeźnię, rzeźnie drobiu, bet ha-midrasz, dom starców, chedery i cmentarz.
kat. I/9; I/38; I/46; I/98; kat. I/100; kat. III/81

Kat. I/9

Rimonim

Niemcy (?), kon. XVIII – 1. ćw. XIX w.
Blacha miedziana, wycinana, wytłaczana, ryta, srebrzona
1) wys. 20,6 cm, średn. podstawy 7,5 cm;
2) wys. 20,8 cm, średn. podstawy 7,7 cm
Nr inw. MNK IV-M-2587/1-2
Zakup od Szymona Rabinowicza, 1937
Pochodzi z synagogi w Ostrowcu.

Podstawa płaska, kolista. Trzon cylindryczny, zdobiony w jednej trzeciej wysokości wąską opaską rytego ornamentu plecionkowego. Na nim szerszy cylinder, nakryty dzwonkowatą kopułą. Dolna część cylindra zdobiona pasem rytego ornamentu plecionkowego z mandorli, górna część ażurowa z motywem skręconych listków. W dolnej części kopuły wycięte pionowe, prostokątne prześwity, w górnej w trzech polach – wyznaczonych przez uchwyty na dzwoneczki – motywy wielolistnych rozet. Zwieńczenia i dzwoneczki niezachowane.

Brak jakichkolwiek znaków uniemożliwia jednoznaczne określenie miejsca powstania omawianego zabytku. Jednakże analogiczną formę oraz zdobienia wykazuje para rimonim wykonana przez berlińskiego złotnika Martina Friedricha Müllera, datowana na 1804-1815 i 1817 rok, wystawiona na aukcji Sotheby’s w Nowym Jorku w 1994 roku. Z kolei w zbiorach Muzeum Narodowego w Warszawie znajduje się fragmentarycznie zachowana para rimonim o niemal identycznym kształcie przykrycia cylindra, określona jako wyrób środkowo-europejski, przypuszczalnie wykonany w Niemczech w końcu XVIII lub na początku XIX wieku. Pozwala to zatem przyjąć, że w tym samym środowisku oraz czasie powstała omawiana para rimonim.

Udział w wystawach: MH, Białystok, 50-lecie getta, 1993; MHK, Stara Synagoga, Tradycje i sztuka, 1994-1996.

Bibliografia: CJA (XI) Obj. ID: 2357.


Rimonim


Kat. I/38

Tarcza na Torę

Polska, XVIII/XIX w.
Mosiądz srebrzony, repusowany, ryty
Wys. 21,6 cm; szer. 18,5 cm
Nr inw. MNK-IV-Z-1294
Zakup od Szymona Rabinowicza, 1937
Pochodzi z synagogi w Ostrowcu (Świętokrzyskim?).

Tarcza prostokątna, u góry zwieńczona łukiem nadwieszonym, wzdłuż krawędzi motyw sznura. Brzegi karbowane. Pośrodku owalny, lekko wypukły medalion, na którym, na gwintowanym trzpieniu, osadzono okrągłą (śr. 5,6 cm), ruchomą plakietkę, zdobioną rytowanym motywem ośmiopłatkowej rozety, z wpisanymi między płatki nazwami świąt i dni świątecznych w języku hebrajskim: „Rosz ha-Szana [Nowy Rok] / Jom Kippur [Dzień Pojednania] / Hoszana Rabba [siódmy dzień święta Sukkot] / Simchat Tora [Radość Tory] / Szabbat / Pesach / Szawuot [Święto Tygodni] / Sukkot [Święto Szałasów, pol. Kuczki]”.

Plakietkę przykryto drugą, owalną, zdobioną wyobrażoną dwugłowego orła, również osadzoną na gwintowanym trzpieniu. Między głowami orła wycięto otwór, w którym widoczny jest fragment napisu.

Z boków dwie kolumny z głowicami w kształcie kampanul, a powyżej dwa lwy pierwotnie podtrzymujące aplikowaną koronę (obecnie brak). W łuku duża kampanula, wokół medalionu motyw wici liściastej. U nasady łuku dwa kółka połączone mosiężnym łańcuszkiem.

Warto zwrócić uwagę na zastosowane w tej tarczy rozwiązanie techniczne, które pozwala oznaczyć święto, a tym samym rozpoznać odpowiednio przygotowany zwój Tory. Na którym była zawieszona. Tu wystarczało obrócenie wewnętrznej plakietki, aby nazwa święta uwidoczniła się w prześwicie między głowami orła. Tarcza o identycznym rozwiązaniu środkowego medalionu, pochodząca z kolekcji Róży i Benjamina Mintzów, znajduje się w zbiorach Muzeum Żydowskiego w Nowym Jorku. Podobnie jak tarcza w zbiorach MNK, została ona wykonana ze srebrzonej blachy miedzianej i nie nosi na sobie żadnych znaków złotniczych. Zapewne ze względu na pochodzenie (Benjamin Mintz był znanym warszawskim kolekcjonerem) została określona jako hipotetyczny wyrób polski z XIX wieku. Podkreślić trzeba, że takie rozwiązanie wydaje się dość rzadkie – znacznie częściej spotyka się tarcze wyposażone w prostokątną ramkę, w którą wkładano tabliczkę z nazwą odpowiedniego święta (zob. kat. I/17; I/33; I/43; I/53).

Udział w wystawach: MNK, Żydowskie zabytki, 1991; MH, Białystok, 50-lecie getta, 1993; MNK, Galeria Rzemiosła, od 1998.

Bibliografia: CJA (XI) Obj. ID: 18415.


Tarcza na Torę


Kat. I/46

Tarcza na Torę

Polska, 1842/1843
Mosiądz srebrzony, repusowany, ryty, częściowo wycinany; imitacje kamieni jubilerskich – szkło
Wys. 22,0 cm; 14,0 cm
Nr inw. MNK-IV-Z-1301
Zakup od Szymona Rabinowicza, 1937
Pochodzi z synagogi w Ostrowcu (Świętokrzyskim?).

Tarcza prostokątna, górą zamknięta łukiem. Wzdłuż krawędzi wąska listewka. Brzegi karbowane. U dołu kwadratowa tabliczka z inskrypcją w języku hebrajskim: „Własność szanowanego harawa reba / Lejba syna szanownego harawa reba / Israela / Rok 603 [=1842/1843].

Powyżej pod nałożoną, ażurową koroną dwie tablice z pierwszymi słowami przykazań, podtrzymywane z boku przez dwa lwy. Po prawej: „Ja jestem / Nie będziesz / Nie używaj // Pamiętaj / Czcij”. Po lewej: „Nie / zabijaj. // Nie / cudzołóż. // Nie / kradnij. // Nie świadcz (kłamliwie) // Nie pożądaj”.

Korona ozdobiona czterema barwnymi szkłami imitującymi kamienie szlachetne.

Udział w wystawach: MNK, Żydowskie zabytki, 1991; MNK, Galeria Rzemiosła, od 1998.

Bibliografia: CJA (XI) Obj. ID: 17722.


Tarcza na Torę


Kat. I/98

Odblaśnica

Polska, XVII w.
Blacha mosiężna, kuta
Wys. 84,0 cm; szer. 70,5 cm
Nr inw. MNK IV-M-3014
Zakup od Szymona Rabinowicza, 1937
Pochodzi z synagogi w Ostrowcu.

Odblaśnica w kształcie stojącego prostokąta o zaokrąglonych rogach. Pośrodku okrągły, wklęsły, gładki medalion ujęty motywem sznura z nałożonymi dwoma rozetkami u dołu i góry. Otoczony plastyczną wicią liściasto-kwiatową z wyobrażeniem szyszki (?) na dole i pelikana karmiącego młode u góry.

Odblaśnice tego typu, nieznacznie różniące się opracowaniem detali, przed II wojną światową znajdowały się w bożnicach w Nasielsku i Szydłowie.

Udział w wystawach: MNK, Galeria Rzemiosła, od 1998.


Odblaśnica


Kat. I/100

Odblaśnica

Polska, XVII/XVIII w.
Blacha mosiężna, kuta
Wys. 68,5 c; szer. 63,0 cm
Nr inw. MNK IV-M-3114
Zakup od Szymona Rabinowicza, 1938
Pochodzi z Ostrowca.

Odblaśnica w kształcie zbliżonym do kwadratu o zaokrąglonych rogach. Pośrodku okrągły, wklęsły, gładki medalion ujęty motywem sznura. Otoczony motywem plastycznej wici liściasto-kwiatowej z owocami oraz draperii u dołu. Ramię świecznika wtórnie dodane.

Udział w wystawach: MNK, Pan Tadeusz, 1999; MNK, Galeria Rzemiosła, 2007-2014, od 2018.


Odblaśnica


Kat. III/81

Stojak na lulaw używany w czasie święta Sukot

Polska, XVIII w. (?)
Blacha mosiężna kuta, wybijana
Wys. 29,0 cm; średn. g. 18,0 cm
Nr inw. MNK IV-M-2815
Zakup od Szymona Rabinowicza, 1938
Pochodzi z Ostrowca.

Stopa w kształcie spłaszczonej półkóli, o ośmiobocznej krawędzi, w której liczne otwory. Zdobiona reliefowym ornamentem roślinno-kwiatowym. Trzon czworoboczny, o bokach zdobionych ornamentem roślinno-geometrycznym, a krawędziach ornamentem sznurowym. U góry trzonu spłaszczony nodus, nad którym płytka czarka, puklowana w grona, o wywiniętym na zewnątrz płaskim kołnierzu, w którym liczne otwory. Wnętrze trzonu wypełnione cyną.

Według informacji pozyskanych od Rabinowicza omawiany zabytek to „lichtarz do palmy na Kuczki z Ostrowca”.

Jednym z istotnych obrzędów święta Sukot było przygotowanie bukietu z czterech gatunków roślin zwanego lulawem. Podczas siedmiodniowego święta noszono taki bukiet do synagogi i zgodnie ze zwyczajem przez cały czas trwania służby bożej nie wypuszczono go z ręki. Według rabiego Eleazara ben Sadoka „nawet odwiedzać chorych i pocieszać osieroconych szli mieszkańcy Jerozolimy z lulawem w ręku”. Podczas święta pobożni Żydzi mieszkali w specjalnie zbudowanym namiocie, gdzie spożywali posiłki i nocowali. Etrog, który przez siedem dni musiał zachować świeżość, przechowywano w specjalnych pojemnikach w kształcie tego owocu lub – w przypadku braku takiego – w zwykłym koszyczku, ew. srebrnej cukiernicy. Lulaw zaś prawdopodobnie był odkładany do specjalnego stojaka; sytuację taką obrazuje akwarela Solomona Josepha Solomona (1860-1927) ze zbiorów Żydowskiego Muzeum w Nowym Jorku. W namiocie, bogato zdobionym roślinnością, zgromadzeni wokół stołu mężczyźni i kobiety spożywają podwieczorek, a pomiędzy nimi widoczny jest lulaw w stojaku umieszczonym na podłodze.

Stojak, choć niekompletny, o czym świadczą otwory przy krawędziach stopy i kołnierza czary (sugeruje brak dodatkowych ozdób?), swą formą zbliżony jest do świecznika paschału z 1686 roku, przechowywanego w zbiorach Muzeum Narodowego w Gdańsku. Pozwala to sądzić, że pierwotnie mógł on pełnić inną funkcję. W stanie, w jakim został zakupiony do Muzeum – tj. z trzonem wypełnionym cyną – nie mógł pełnić stojaka na lulaw, brak w nim bowiem otworu służącego do umieszczenia bukietu około metrowej wysokości.

Stojak na lulaw

sobota, 26 października 2024

Stryjeczny brat bohatera


Lejzor Leon Szpilman

 Stryjeczny brat bohatera "Pianisty". Jego losy również mogłyby posłużyć za scenariusz godny Oscara
Janusz Kędracki

Był stryjecznym bratem Władysława Szpilmana, o którym Roman Polański nakręcił nagrodzony Oscarem film "Pianista". Także grał na fortepianie.

Lejzor Leon Szpilman urodził się 18 kwietnia 1913 roku w Ostrowcu nad Kamienną, jak wówczas był nazywany Ostrowiec Świętokrzyski. W rodzinie o bogatych tradycjach muzycznych, dziadek Lejb grał na kontrabasie, ojciec Rivn na skrzypcach w orkiestrze.

Mieszkali w nieistniejącej już kamienicy u zbiegu obecnej alei 3 Maja i ulicy Kilińskiego. Już jako czterolatek zaczął się uczyć gry na pianinie, a w wieku dziewięciu lat został taperem, czyli akompaniował do niemych filmów w ostrowieckich iluzjonach. Jako nastolatek trafił też do kapeli klezmerskiej, z którą występował do wybuchu II wojny światowej i okupacji niemieckiej.

W getcie i z partyzantami w puszczy

Przed napaścią Niemiec miał przekonywać stryjecznego brata Władysława Szpilmana do opuszczenia Polski, ale w końcu obaj zostali. Brat, który przed wojną był pianistą w Polskim Radiu, znalazł się w warszawskim getcie, on w ostrowieckim.

Uczył tam jednego ze strażników gry na akordeonie. Dzięki temu przeżył, bo Niemiec ostrzegł go, kiedy w październiku 1942 roku rozpoczęła się likwidacja getta i wywożenie Żydów do obozu zagłady.

Z poślubioną już podczas wojny żoną Marią, zwaną Manią, uciekli z miasta. Przez kilka miesięcy przebywali z oddziałem partyzanckim w rejonie Puszczy Iłżeckiej.

Potem wrócili do Ostrowca, ukrywając się wraz z bratem Mani Stanisławem. Leon zaczął wtedy pisać dziennik.

– Pierwszy wpis pochodzi z marca 1943 roku, ostatni z lutego 1945. 190 kilka stron z notesików zapisanych maczkiem i szybko – informuje Hanna Fedorowicz, która rozszyfrowała trudne często do odczytania zapiski po polsku, przetłumaczyła na angielski i przygotowuje do wydania książkowego.

Dodaje, że to bardzo osobisty dokument, zawierający najbardziej intymne myśli.

– Leon czuł się odpowiedzialny za Manię, za jej brata. Miał niewyobrażalną odwagę, ale także bał się i martwił. Nie mógł im się przyznać do słabości, więc zapisywał do dziennika. Czasem po kilka razy dziennie, nawet co godzinę bardzo dokładnie notował, co przeżywał. Niektóre zapiski na dworze, podczas deszczu robił. Czasem są też przerwy, kilka dni, tydzień – podkreśla.

Fedorowicz zdradza, że w dzienniku opisanych zostało mnóstwo trudnych sytuacji. Niejednokrotnie zdarzało się, że Szpilman był bliski załamania.

– Prosił Boga, żeby na zawsze zasnąć. Wyszedł z domu, w którym się ukrywali, i szedł do baraku w obozie pracy, w którym Niemcy trzymali Żydów. Chciał zobaczyć się tam z siostrą. Przedtem ogolił się, ubrał pięknie. W pewnym momencie poczuł, że ktoś za nim idzie. Miał przy sobie pistolet. Świeżo wyczyszczony, bo śniło mu się, że się zaciął. „Pan Bóg mi otworzył usta" – zapisał. Kiedy tamten krzyknął „Halt!", on też zawołał „Halt!". Tamten znowu „Halt!", Leon też. Kiedy tamten trzeci raz powtórzył, powiedział do niego: „Słuchaj, przestańmy, bo obaj zginiemy". Tamten przestał – opowiada pani Hanna.

W komórce przy Denkowskiej

Najdłużej Leon z żoną i szwagrem ukrywał się w mieszkaniu przy ul. Denkowskiej, które wynajął dla nich jeden z polskich przyjaciół Henryk Wroński. – Leon płacił za czynsz, Wroński udawał, że tam mieszka. Kiedy wychodził, zamykał drzwi. Oni mogli wyjść przez boczne okienko – mówi Hanna Fedorowicz. Dodaje, że na początku tego ukrywania się Leon wychodził do miasta, czytał prasę, rozmawiał ze słuchającymi potajemnie radia, głównie o tym, kiedy wojna się może skończyć.

Żyli w ciągłym zagrożeniu. Bali się kaszleć, żeby ktoś nie usłyszał. Kiedy Niemcy przeszukiwali kolejne ulice i domy, musieli uciekać, cały dzień leżeli schowani w trawie.

Tuż przed wycofaniem się z Ostrowca niemieccy żołnierze zajęli dom przy ul. Denkowskiej. Leon z żoną i szwagrem skryli się w spiżarce, siedzieli tam całymi dniami, gdy było niebezpiecznie. Potem weszli głębiej, za spiżarkę do malutkiej komórki. Tam trzy osoby były tak ściśnięte razem, że ledwo mogły oddychać.

Kiedy nie mogli już wytrzymać z głodu, wyszedł w nocy i ukradł Niemcom chleb.

– Leon zapisał w dzienniku, że miał sen. Matka mu się przyśniła i powiedziała, że będzie dobrze – informuje Hanna Fedorowicz.

Napad na ocalałych z Holokaustu

Po wkroczeniu do Ostrowca Armii Czerwonej mogli wyjść z ukrycia. W marcu 1945 roku w domu przy ówczesnej ul. Radomskiej (obecnie ul. Sienkiewicza), gdzie mieszkali, wkroczyli uzbrojeni ludzie z poakowskiego podziemia. Zabili cztery przebywające tam osoby, kilka kolejnych ranili.

O przebiegu tego napadu pisze Joanna Tokarska-Bakir w artykule „Malarz i dziewczyna. Ostrowiec. 19 marca 1945". Cytuje m.in. zeznania Szpilmanów ze śledztwa. „Po dokonanym rabunku rzeczy wartościowych zwrócili się do wszystkich obecnych, żeby podawać nazwiska, i przy podawaniu nazwisk zaczęli strzelać" – zeznała Mania Szpilman.

„Obecna w domu Krongoldówna, która miała kennkartę na nazwisko Kwiatkowska, podała przybrane nazwisko. Ten najniższy blondyn mówi: co, Kwiatkowska? To pani jest Krongoldówna, kierowniczka fabryki Smołopapu! Druga, Szpiglówna, podała też przybrane nazwisko. Blondyn niski mówi: to pani Szpiglówna, i stara się pani o mieszkanie. Obecna w tym czasie przyjezdna żona doktora z Warszawy [Otylia Szrajer], która przyszła przenocować się, podała, że jest Polką, to śmiał się i pierwszą kulę dostała, i z miejsca została zabita. Po tym wypadku zabicia pierwszej osoby krzyknęli: »w tył zwrot!«, i zaczęli strzelać wszyscy. Kiedy wszyscy zostali już poprzewracani na podłodze, zabrali zrabowane rzeczy, wysoki powiedział: skończone, chodźmy. Wysoki był całym komendantem. Ta cała scena trwała 30 minut" – opisywał zbrodnię Leon Szpilman.

Szpilmanowie zostali ranni w tym napadzie. „Zgodnie ze świadectwem lekarskim wystawionym 25 maja 1946 r. przez kierownika Szpitala w Ostrowcu dr. Kwiatkowskiego, w dniach 19-29 marca 1945 Mania i Lejzor Leon Szpilmanowie przebywali na oddziale z rozpoznaniem przestrzału prawego ramienia jedno oraz przestrzału prawego barku drugie" – pisze Tokarska-Bakir.

Po wyjściu ze szpitala Leon rozpoznał na ulicy w Ostrowcu jednego z napastników, co doprowadziło do aresztowania także pozostałych. Dwóch z nich sąd wojskowy skazał w 1946 roku na karę śmierci, wyrok wykonano.

„Proszę o mieszkanie w moim domu"

Monika Pastuszko na swoim „blogu w budowie" cytuje pismo, jakie 12 kwietnia 1945 roku Leon Szpilman skierował do wydziału kwaterunkowego urzędu miasta: „uprzejmie proszę o przydzielenie mi mieszkania w moim własnym domu przy Aleji 3-go Maja nr. 1. Wymienione mieszkanie zajmowałem także w 1939 roku, a obecnie znajdzie tam pomieszczenie 5 osób (...) W czasie mego przebywania w szpitalu wprowadził się do wyżej wymienionego mieszkania nieprawnie obywatel C.".

Z dokumentu ostrowieckiego oddziału Centralnego Komitetu Żydów Polskich wynika, że nie czuł się też w Ostrowcu bezpiecznie. Groził mu na ulicy brat jednego z aresztowanych uczestników napadu i również „inni obywatele ostrowieccy" nie szczędzili gróźb. „Przeto celem zabezpieczenia swego życia ob. Szpilman zmuszony jest chwilowo Ostrowiec opuścić" – czytamy.

Wraz z żoną opuścił nie tylko Ostrowiec, ale i Polskę. Na stałe. W 1947 roku trafili do obozu dla wysiedlonych w Fürstenfeldbruck na terenie okupowanych wtedy przez zachodnich aliantów Niemiec.

Tam Szpilman skomponował „Rapsodię 1939-1945". Mówił, że ten utwór ma „przywodzić na myśl odgłosy wojny: strzały, płacz, wybuchy i radość z wyzwolenia".

– „Rapsodia" miała premierę w obozie Fürstenfeldbruck, grał znany zespół obozowy The Happy Boys – informuje Hanna Fedorowicz.

Granie utworu dla samego Szpilmana okazało się jednak zbyt bolesne. Dlatego w 1948 roku, gdy wraz z żoną i synem Lesem wyemigrował do Kanady, schował jego rękopis w walizce trzymanej w garażu w Toronto.

Wtedy także zmienił nazwisko na zanglicyzowaną formę Spellman, a imię skrócił do Leo. Powrócił natomiast do wykonywanego w Ostrowcu zawodu pianisty, zakładając Orkiestrę Leo Spellmana. Był to jeden z najlepszych w Toronto zespołów wykonujących muzykę taneczną.

Pod koniec ubiegłego wieku Spellman powrócił też do „Rapsodii". Do wydobycia z walizki tego utworu przyczynił się jego kuzyn Władysław Szpilman, bohater nagrodzonego Oscarem „Pianisty" Romana Polańskiego. Gdy organizatorzy koncertu w Muzeum Pamięci Holokaustu w Waszyngtonie zwrócili się do niego o pomoc w poszukiwaniu twórców tradycyjnej muzyki żydowskiej, polecił im stryjecznego brata Leo.

Amerykańska premiera „Rapsodii 1939-1945" miała miejsce w styczniu 2000 roku. Później utwór był wielokrotnie wykonywany w Stanach Zjednoczonych, został też wydany na płycie. Mający 96 lat Spellman nie brał bezpośrednio udziału w nagraniu, ale cały czas przebywał w studiu. – Grał na fortepianie codziennie do końca życia – podkreśla Hanna Fedorowicz.

Siedem tygodni przed śmiercią Leo Spellman był gościem specjalnym kanadyjskiej premiery „Rapsodii", która odbyła się w ramach Aszkenazy Festiwalu w Centrum Harbourfront w Toronto. Zmarł 24 października 2012 roku w wieku 99 lat.

Polska premiera jego „Rapsodii 1939-1945" odbyła się w Filharmonii Podkarpackiej w Rzeszowie 29 stycznia 2016 roku.

Film czeka na polską premierę

Trzy dni później ostrowieccy radni zdecydowali o nadaniu Leo Spellmanowi tytułu honorowego obywatela miasta. Jego urodzona już w Kanadzie córka Helene wspólnie z prezydentem Ostrowca Jarosławem Górczyńskim odsłoniła tablicę pamiątkową na budynku kina Etiuda.

15 czerwca 2022 roku, podczas Festiwalu Filmów Żydowskich w Toronto miała miejsce premiera filmu „The Rhapsody" o Leonie Szpilmanie i z jego udziałem. Opowiada w nim o swoich przeżyciach z czasu wojny.

Jak informuje Hanna Fedorowicz, film został dobrze przyjęty w Kanadzie. W listopadzie otrzymał nagrodę publiczności na festiwalu filmów żydowskich w Hongkongu.

Czy doczeka się polskiej premiery? – Jesteśmy zainteresowani jej zorganizowaniem – deklaruje Jacek Kowalczyk, dyrektor Miejskiego Centrum Kultury w Ostrowcu Świętokrzyskim.

Źródło: Ale Historia, Wyborcza Kielce, 29.01.2023

czwartek, 24 października 2024

Dipisi

 

„Dipisi.
Żydzi polscy w amerykańskiej i brytyjskiej strefach okupacyjnych Niemiec,
1945–1948”
Katarzyna Person
Warszawa 2020
 

s. 71

[…]

Inni z różnych względów przekraczali granicę wielokrotnie, jak na przykład Herszel Balter z Ostrowca, wyzwolony w Gusen, podobozie KL Mauthausen, w Austrii. Zimą 1945 r. Balter wrócił do Ostrowca, gdzie, jak się dowiedział, przeżyli jego matka, siostra i brat. Po doświadczeniu przemocy antysemickiej Balter, za namową matki, zdecydował się wrócić do Niemiec, tym razem z siostrą. Do Niemiec dostali się dzięki pomocy organizacji syjonistycznych. Jechali pociągiem przez Czechosłowację, potem kilkoma autobusami do żydowskiego obozu Föhrenwald, gdzie znajdował się ich wujek. W Föhrenwaldzie Balter zostawi siostrę i wrócił do Ostrowca po brata. Przekroczyli granicę nielegalnie, podając się za Żydów niemieckich, dotarli do Monachium. Wiosną 1946 roku Balter znów wrócił do Polski, tym razem po matkę. Przez Szczecin dostali się do Berlina. Po dwóch miesiącach pobytu w obozie tranzytowym dostali pozwolenie na wyjazd z Berlina – przez Hanower i Hamburg – do Monachium. Tam matka Baltera dołączyła do syna i córki w obozie Föhrenwald, podczas gdy on sam zamieszkał jako „wolno żyjący” [mieszkający poza obozem] w Monachium (przyp. 9. – USC Shoah Foundation, Visual History Archive, Herschel Balter).

piątek, 11 października 2024

Mufka

 



Zdjęcie powstało prawdopodobnie w Obręcznej pod Ostrowcem.

Źródło: Nasz Rżuchów - nasze miejsce

środa, 9 października 2024

Klucze i kasa

 


„Klucze i kasa. O mieniu żydowskim w Polsce pod okupacją niemiecką i we wczesnych latach powojennych, 1939-1950”
red. Jan Grabowski, Dariusz Libionka
Warszawa 2014

s. 64-65

Banki zanotowały przy tym w swoich księgach, do czyich kieszeni trafiło mienie Żydów w GG. Bank Emisyjny w Radomiu, który prowadził konto „zakup” (Beschaffung) dla dowódców SS i Policji w dystrykcie radomskim, otrzymał w miesiącach letnich 1943 r. praktycznie codziennie przekazy, których kwoty opiewały na setki tysięcy złotych. Jako najczęstszy opis podawano w tych wnioskach „kwoty uzyskane z licytacji pożydowskiego mienia”, które wpłacali komendanci Schutz- lub Ordungspolizei i żandarmerii do Banku Emisyjnego właśnie na wspominane konto, którego saldo szybko urosło do sumy wielu milionów złotych. […] A w listopadzie 1942 r. placówka żandarmerii w Ostrowcu Świętokrzyskim uzyskała z konfiskaty i ze sprzedaży mienia żydowskiego łączną sumę ponad 428 tys. zł (przyp. 112 – AIPN, GK 675/1, Meldunek podporucznika rejonowego (Bezirksleutnant) Sommera (Dziennik nr 2641/42), Posterunek żandarmerii w Ostrowcu, powiat Opatów, dystrykt radomski, 26 XI 1942 r., k. 500.). W gruncie rzeczy takie statystyki są tylko ostatnim lub przedostatnim etapem znacznie dłuższego procesu, gdyż – jak pisze Barbara Engelking – „zainteresowanie chłopów żydowską własnością zaczyna się wraz z pierwszymi prześladowaniami i przesiedleniami – gdy tylko Niemcy dają sygnał, że Żydzi zostają wyjęci spod prawa” (przyp. 113 – Barbara Engelking, Jest taki piękny słoneczny dzień…, Warszawa 2011, s. 111. […]).