Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Heine. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Heine. Pokaż wszystkie posty

sobota, 9 listopada 2024

Nie tylko


Nie tylko moje życie
Antoni Wielopolski
Ostrowiec Świętokrzyski 2023
tom 1

s.344-345

Uprzemysłowienie Ostrowca powodowało, iż w mieście mieszkało wielu robotników. Przeważała jednak ludność żydowska, zamieszkująca gęstwinę uliczek skupionych wokół rynku. Wracając tamtędy z głębi lasów ostrowieckich do pałacu w Częstocicach, mijało się ten szwargoczący tłum wiecznie gdzieś pędzący lub tylko siedzący na przyzbie malutkich sklepików oraz rozmaitych zapadających się w ziemię warsztacików. Gdy nadchodził dzień targowy pojawiały się tutaj chłopskie wozy otaczane przez targujących się zawzięcie pomniejszych handlarzy. Na stoku wzniesienia nad rzeką Kamienną stał ładny kościół z cmentarzem. Rzadko do niego zaglądaliśmy, jako że Częstocice należały do parafii w Szewnej i tam rezydował nasz proboszcz ksiądz kanonik Gąsiorowski. 

W mieście pracowały dwa duże młyny przemysłowe, z których jeden był własnością dóbr ostrowieckich. Również tartak na Kuźni należał do majątku, pozostając jednak w stałej dzierżawie bogatej żydowskiej rodziny Heine. W Ostrowcu znajdował się również Syndykat Rolniczy, Spółka Rolna oraz mleczarnia, a wszystkie te przedsiębiorstwa były w polskich rękach. Zaangażowano w nie fundusze okolicznych ziemian, z zasady zamożnych właścicieli majątków regionu opatowskiego i sandomierskiego. Natomiast niewielki Bank Ziemiański finansował w umiarkowany sposób gospodarkę rolną w okolicy.

[...]

Wszelkie zakupy na potrzeby pałacu robiono w miasteczku. Pamiętam, że kanonik Gąsiorowski zgłaszał ciągłe pretensje do Babki, że są one dokonywane w sklepach żydowskich, a nie w katolickiej Spółdzielni Kupców Polskich. No, ale cóż? Przecież żydowscy handlarze wypłacali kupującym odpowiednie renumeracje.

s.399-415

MARIAŻE ARYSTOKRATÓW I BANKIERÓW

Dla zrozumienia genezy ostrowiecko-częstocickiej linii rodziny hrabiów Wielopolskich niezbędne jest opuszczenie na jakiś czas pałacu z lat dwudziestych i przeniesienie się do dziewiętnastego wieku w środowisko wspomnianych neofickich rodzin żydowskich finansistów i przemysłowców. Mąż Stefanii, de domo hrabiny Ilińskiej, to w prostej linii potomek jednego z najbogatszych Żydów polskich z XVIII wieku, warszawskiego milioner Samuela Jakubowicza Zbytkowera, który był bankierem dworu króla Stanisława Augusta w schyłkowym okresie Rzeczypospolitej szlacheckiej. To wówczas na terenie Polski rozpoczynają swoją działalność przedstawiciele rodzin Zbytkowerów, Laskich oraz Fraenklów.

Karol Jan (Chaim) Laski, syn Natana pochodzącego z miasteczka Łask, założył w ostatnim ćwierćwieczu XVIII wieku w Warszawie pierwszy bank przy ulicy Bielańskiej 5. Zmarł młodo – przed rokiem 1800. Pozostawił żonę Atalię Józefinę z Jakubowiczów (1776-1850) – córkę wspomnianego przed chwilą, legendarnego bogacza Samuela Jakubowicza Zbytkowera (1727-1801). Mieli dwóch synów – Józefa Ludwika (1793-?) oraz Aleksandra Karola Bernarda (1796-1850). Po śmierci męża Karola Jana (Chaima), bardzo młoda wdowa, bo w chwili śmierci męża nie miała więcej niż 24 lata, czyli wspomniana Atalia Teresa Józefina wyszła powtórnie za mąż za Samuela Antoniego Fraenkla (1773-1833). On z kolei przybył do Warszawy jako urzędnik filii banku Heritiers w Berlinie. Zostawszy mężem wdowy po Karolu Janie Laskim, przejął założony przez niego bank i prowadził go teraz pod szyldem „S.A. Fraenkel”.

Samuel Antoni Fraenkel był obdarzony nieprzeciętnymi zdolnościami organizacyjnymi, które pozwoliły mu na rozwinięcie działalności swojego banku na skalę europejską i stworzenie jednej z potęg finansowych zarówno w Królestwie Polskim, jak i w cesarstwie rosyjskim. W roku 1828 uzyskał dla Banku Polskiego w Warszawie pożyczkę na rynkach zagranicznych w wysokości 52 milionów złotych, był radcą owego Banku oraz przyczynił się do powstania Giełdy Kupieckiej Warszawskiej. Był też członkiem loży masońskiej „Halle der Bestandikeit” w Warszawie.

31 grudnia 1806 roku Samuel Antoni Fraenkel, wraz z żoną Atalią Teresą Józefiną oraz dwiema córkami, Franciszką (ur. 1802) i Joanną (ur. 1805) oraz synem Alfonsem (ur. 1806), a także z dwoma pasierbami, czyli synami żony z pierwszego małżeństwa – Józefem Ludwikiem Laskim (ur. 1793) oraz Aleksandrem Karolem Bernardem Laskim (ur. 1796), przeszedł na katolicyzm, przy czym obaj Lascy zostali ochrzczeni mimo sprzeciwu rodziny nieżyjącego ojca. Samuel i Atalia mieli potem jeszcze troje dzieci – syna Antoniego Edwarda (ur. 1809) oraz córki – Wiktorię (ur. 1811) oraz Atalię Karolinę (ur. 1814) 

Dzięki tym koligacjom Aleksander Karol Bernard Laski (1796-1850) oraz Antoni Edward Fraenkel (1809-1883) byli przyrodnimi braćmi, co dla dalszej historii tej familii oraz dziejów częstocicko-ostrowieckich dóbr ma istotne znaczenie. Ale o tym za chwilę.

Otóż po śmierci w roku 1833 Samuela Antoniego Fraenkla kierowanie domem bankowym przejął jego syn Antoni Edward Fraenkel i czynił to wspólnie ze swoim bratem przyrodnim Aleksandrem Karolem Bernardem Laskim. Obaj zostali współwłaścicielami domu bankowego „S.A. Fraenkel”, którego podwaliny stworzył u schyłku XVIII wieku Karol Laski.

Antoni Edward Fraenkel energią i przedsiębiorczością dorównywał ojcu. Uzyskał w roku 1832 pożyczkę 150 milionów rubli dla Banku Polskiego. W uznaniu zasług otrzymał w 1839 roku dziedziczne szlachectwo Królestwa Polskiego z herbem własnym, a w roku 1854 tytuł barona Cesarstwa Rosyjskiego. Po śmierci pierwszej żony, Berty Morawskiej, ożenił się powtórnie z Aleksandrą von Essen i przeniósł się do Paryża, gdzie w nowo powstającej dzielnicy Champs-Élysées wybudował wspaniały pałac. Wielka uroda żony oraz słynna w całym Paryżu kuchnia ściągały do jego salonów najlepsze towarzystwo.

Natomiast jego przyrodni brat Aleksander Karol Bernard także w 1839 roku uzyskał dziedziczny tytuł szlachecki Królestwa Polskiego za zasługi, jakie wyświadczał rządowi, organizując pożyczki wewnętrzne. Otrzymał też herb „Laski” – w polu czerwonym między srebrną czapką Merkurego na lewo do góry a złotym lwem wspiętym w prawo u dołu czarny pas ukośny w prawo z trzema sześciopromiennymi gwiazdami złotymi. Nad hełmem w koronie półzłotego lwa wspiętego w lewo. Labry czerwone podbite srebrem. Tarczę podtrzymują dwa charty w obrożach. Godło: „Sapienter et Audacter.”

Nowy arcybogaty szlachcic polski pozostawił po sobie z małżeństwa z Bertą z Tischlerów (1802-1870) siedmioro dzieci: dwóch synów – starszego Aleksandra Wiktora Antoniego (1829-1880) oraz młodszego Władysława Karola (1831-1889) oraz pięć córek, które z biegiem lat powychodziły za mąż za Wilhelma Rau, Franciszka Kocha, Augusta du Bros, Edwarda Langhaus’a, Aleksandra de Merola. Mężowie ci byli bogatymi przedstawicielami międzynarodowej finansjery oraz energicznej i kosmopolitycznej warstwy mieszczańskiej decydującej o rozwoju przemysłowym, handlowym i finansowym nowoczesnego społeczeństwa europejskiego drugiej połowy XIX wieku, natomiast potomkowie małżeństw pięciu prababek Laskich opletli licznymi powiązaniami rodzinnymi całą Europę, działając w bankowości, handlu i dyplomacji.

[...]

Wróćmy jednak do przerwanej opowieści o losach bankierskiej rodziny Aleksandra Karola Bernarda Laskiego i jego dwóch synów. On sam zmarł w Akwizgranie w roku 1850, a pochowany został we wspomnianym przed chwilą okazałym neogotyckim mauzoleum na warszawskich Powązkach. Jego starszy syn – Aleksander Wiktor Antoni Laski – był prezesem Banku Polskiego w latach 1862-1863. Po powstaniu styczniowym wyemigrował do Paryża, a następnie do Londynu, gdzie był dyrektorem „Maesterman Banque”, instytucji prowadzącej interesy z Ameryką Południową oraz Indiami. Ożenił się z panną Lisboa, córką markiza Jose de Lisboa, posła brazylijskiego w stolicy nad Tamizą.

Ważniejszą postacią dla rekonstruowanego rodowodu jest natomiast drugi syn Aleksandra Karola Bernarda, czyli Władysław Karol Laski. Szkoły ukończył w Berlinie, uniwersytet zaś w Dorpacie. Po ostatecznym osiedleniu się w Warszawie został wspólnikiem domu bankowego „S.A. Fraenkel”, który ciągle pozostawał w rodzinach Fraenklów oraz Laskich. Był aktywnym uczestnikiem życia elity warszawskiej i petersburskiej finansjery. Zarazem członkiem Rady Szpitala św. Jana Bożego w Warszawie, opiekunem Instytutu Moralnie Zaniedbanych Dzieci, starszym Giełdy Warszawskiej, członkiem Rady Zarządzającej Drogi Żelaznej Warszawsko-Wiedeńskiej, rzeczywistym radcą stanu. Wreszcie dyrektorem Banku Międzynarodowego w Petersburgu z poborami w wysokości 160 tysięcy rubli rocznie. A także kawalerem Orderu św. Stanisława III klasy.

Władysław Karol Laski 1831-1889. Warszawa 1870,
Fot. [Karol] Bayer


Tenże Władysław Karol Laski poślubił hrabiankę Stefanię Ilińską, wnuczkę Józefa Augusta hrabiego Ilińskiego z Romanowa na Wołyniu, której portret przed chwilą opisywałem. Mariage bankierskiej i arystokratycznej rodziny zaowocował dwójką potomstwa, synem Władysławem Aleksandrem nazywanym Gigi, zmarłym bezżennie w roku 1909 w Częstocicach na paraliż postępowy, oraz córką Marią Bertą Karoliną (1867-1940), uznawaną za wybitnie piękną kobietę, która 29 kwietnia 1885 roku wyszła za mąż za Zygmunta hrabiego Wielopolskiego (1863-1919).

[...]

Dzięki tej umowie, która doskonale pokazuje charakter małżeńskiej transakcji, wspaniale urządzone i o znaczącej wartości dobra ziemskie Ostrowiec i Szewna stanowiące posag Marii Laskiej znalazły się w rodzinie Wielopolskich. Władysław Karol Laski, ofiarowując ten majątek swojej córce Marii, wyłączył jednak z darowizny zakłady przemysłowe oraz osadę fabryczną Klimkiewiczów, dla których zostały założone odrębne księgi wieczyste.

Trzeba dodać, że kilka lat wcześniej, 9 sierpnia 1880 roku, na mocy kontraktu zawartego w Warszawie całość tych dóbr Władysław Karol Laski odkupił od swego „przyrodniego” stryja Antoniego Edwarda Fraenkla. Był on bowiem, jak opisałem to wcześniej, przyrodnim bratem ojca Władysława Karola Laskiego. A jaką drogą trafiły one do Fraenkla? To także ciekawa historia świadcząca o powiązaniach między warszawskimi finansistami. Dobra Ostrowieckie przechodziły w posiadanie Fraenkla w dwóch etapach. Najpierw połowę dóbr sprzedał w roku 1867 domowi handlowemu „S.A. Fraenkel” Julian Łubieński. Był on synem Henryka Łubieńskiego, który będąc wiceprezesem Banku Polskiego, zakupił je od Abrahama Cohena. Drugą połowę Łubieński sprzedał w roku 1869 już bezpośrednio samemu Fraenkelowi, który był przecież właścicielem wspomnianego wyżej domu handlowego. W ten sposób całość rozległego majątku o bardzo zróżnicowanej strukturze gospodarczej znalazła się w rękach jednego właściciela. Były tu liczne folwarki rolne, bardzo rozległy obszar leśny oraz zakłady przemysłowe. Będąc posiadaczem całości dóbr, Fraenkel stworzył w Ostrowcu dobrze funkcjonujący kompleks złożony między innymi z huty Klimkiewiczów oraz cukrowni Częstocice. On także zlecił w roku 1871 Leandro Marconiemu zaprojektowanie pałacu w Klimkiewiczowie, czyli późniejszego częstocickiego, w którym po ślubie zamieszkało małżeństwo hrabiostwa Zygmunta i Marii Wielopolskich.

W ten sposób, mieszkając w pałacu częstocickim oraz poruszając się po rozległych ostrowieckich dobrach, nie można było ani na chwilę zapomnieć o neofickich bankierach Fraenklach oraz rodzinie bankierów Laskich, która skoligacona została przez małżeństwo z odwieczną tradycją rodu Wielopolskich. A także nie pamiętać o znaczącej tradycji rodu hrabiów Ilińskich dla tworzącej się w dobrach ostrowieckich linii rodowodowej hrabiów Wielopolskich, kontynuowanej przez potomków wnuka Margrabiego, czyli Zygmunta Wielopolskiego, do dnia dzisiejszego.

[...]

s. 422

Na jednej ze ścian wisiał olbrzymi gobelin. Oceniano go jako cenne XVIII-wieczne dzieło. Przedstawiał scenę ofiarowania Izaaka przez Abrahama. W jednym z rogów gobelinu wyhaftowany był po hebrajsku jakiś napis. Kiedy mój Ojciec chciał skłonić kupca leśnego Heinego do objaśnienia, co ten napis oznacza, Żyd jakoś się wymigał. Później dowiedziano się, że słowo z gobelinu znaczy „Jahwe”, a żaden Żyd nie mógł go wymówić przed gojem. W roku 1924 dwukrotnie podczas mojej obecności w Częstocicach pojawiali się jacyś panowie, proponując Babce Mary kupno tego gobelinu za niezłą kwotę. Jeden z nich był bardzo elegancko ubrany, mówił słabo po polsku i był niesłychanym rudzielcem z głową czerwoną jak marchewka. Gobelin pozostał tam, gdzie był.

[...]

s. 537-538

Rejon dóbr zwany Na Kuźni był to zespół budynków stanowiących ośrodek administracyjny całości rozległych ostrowieckich obszarów leśnych. Przy nadleśnictwie mieścił się obszar Bieliny obejmujący swym zasięgiem rewiry – Bieliny, Rzeczki, Zwierzyniec i Piaski. Na Kuźni mieszkał w ładnym pałacyku nadleśniczy, a obok w zespole drewnianych domków leśniczy, buchalter, a także pracownik zajmujący się łąkami, gdyż do majątku przynależał spory ich obszar leżący przy rzece Kamiennej. Znajdował się tu także młyn, zawsze wydzierżawiany, a wreszcie sprzedany panu Reklewskiemu, oraz tartak, ostatecznie po długoletniej dzierżawie także wykupiony przez żydowskich kupców handlujących
drewnem.

Wincenty Reklewski nieopłacalny dotąd młyn rozbudował, zakładając przy nim piekarnię. Był dziwakiem. Jako właściciel Mirgonowic, Szwarszowic, Linowa i kilku innych folwarków objeżdżał swoje posiadłości bryczuszką w jednego konia, odziany po chłopsku, w maciejówce z lakierowanym daszkiem. Ale jak było widać, dobrze gospodarował, bo dokupywał kolejne kamienice w Warszawie. Po uruchomieniu piekarni rozwoził pieczywo na wózku z napisem „Młyn i piekarnia Reklewski na Kuźni”. Przypadkowo byłem świadkiem, gdy przyjechał malutką bryczuszką do Częstocic, oferując dostawę swojego pieczywa na potrzeby pałacu. Stał w swoim zwykłym stroju przed Babką, trzymając w ręku najzwyklejszy bat. Przypuszczalnie nic z transakcji nie wyszło, gdyż Żydzi ostrowieccy trzymający od lat w swych rękach dostawy do majątku nie dopuścili do zawarcia proponowanej dostawy, oferując zapewne lepsze warunki finansowe. A może stało się tak dlatego, iż bułki pana Reklewskiego były gliniaste i po krótkim czasie wprost nie nadawały się do zjedzenia. W każdym razie mnie jego bułki nie smakowały. Były rzeczywiście ziemiste i nie mogły konkurować ze świetnymi bułeczkami wypiekanymi w którejś piekarni w Ostrowcu. Oczywiście według wygórowanych standardów panujących wśród mieszkańców pałacu.

[...]

s. 551-552

Mimo panującego porządku w administracji i wzorowym zarządzeniu uprawami leśnymi, zwłaszcza przez systematyczne zalesianie poręb, sprzedaż lasu, czyli tak zwanej poręby rocznej, odbywała się w sposób zupełnie prymitywny. Takie transakcje wskazywały, jak mało właściciele interesowali się możliwościami prawidłowej sprzedaży drewna. Chodziło im bowiem o jak najszybsze otrzymanie pieniędzy, naturalnie bez zbytniego kłopotu, czyli wyręczając się nadleśniczymi, plenipotentami czy zarządcami. Nie zastanawiali się, ile na tym tracili. Zwłaszcza nie ciekawiły ich pomniejsze i bieżące sprzedaże, a tutaj byli najbardziej obskubywani i to w sposób tak zorganizowany, że wszystko wydawało się przebiegać w jak najidealniejszym porządku. Stwarzało to wspaniałe pole do działania administratorom i kupcom żydowskim, trzymającym w rękach w Kongresówce i po roku 1918 cały handel drewnem. Obie grupy doskonale się porozumiewały, naturalnie na niekorzyść właściciela. W sumie była to uświęcona manipulacja, zadowalająca sprzedającego, gdyż szybko wręczano mu gotówkę. Przy takiej defraudacji w wielkim stylu nikt w mordę nie dostawał, a przecież byli to ci sami, którzy przy pomniejszych nieuczciwościach szafowali chętnie tą metodą karcenia innych łasych na cudzy dobytek.

W mieście Ostrowcu jedynymi kupcami leśnymi byli bracia Heine, którzy od lat załatwiali leśne interesy pałacu. Zawsze byli na miejscu, zawsze do dyspozycji, bogacąc się z roku na rok. Nabyli wreszcie dzierżawiony tartak na Kuźni. Kupowali też liczne działki na parcelowanych Bielinach. Potrafili wypatrzeć też parcele w mieście należące od lat do dóbr Wielopolskich, o których właściciele nic nie wiedzieli i od ręki je nabywali. Pamiętam tych trzech braci, w jarmułkach z olbrzymimi patriarchalnymi rozłożystymi brodami. Byli oni bardzo wytworni, posiadali elegancko skrojone chałaty, latem jasnopopielate. Ale zawsze po ich pobycie w pałacu pozostawał charakterystyczny zapach, o którym mówiono, że pochodzi od ryb jedzonych na słodko. Przybywając w interesach i wiedząc, że w pałacu pojawiło się młode pokolenie, przywozili ze sobą pomarańcze. Byli chętnie widziani jako handlowi partnerzy, gdyż zawsze mogli służyć zaliczkami na przyszłe poręby albo wypłacaniem określonych, a niemałych sum „a conto” placów, które dopiero w przyszłości miano parcelować. A kiedy już przywozili do pałacu pieniądze „za poręby”, umieszczone one były w malutkich walizeczkach wypełnionych równo ułożonymi paczkami dolarów. Tak działo się po kryzysie walutowym, gdy wszystkie większe transakcje przeprowadzano w obcej walucie.

[...]

s.571-572

Pod koniec lat dwudziestych Babka Mary, pozostająca od lat pod stałym naciskiem finansowym swoich dwóch synów oraz córki i jej męża, przystąpiła do stopniowego likwidowania majątku jako całości. Był to okres szalejącego kryzysu finansowego na świecie, który odbił się i w Polsce bardzo wyraźnie. Kończyła się era doskonałych interesów, zapanował brak gotówki na rynku i wszyscy przyzwyczajeni do rozrzutnego życia oraz korzystania z łatwo uzyskiwanych bez pracy pieniędzy poczuli się zagrożeni. Na pewno inicjatorem likwidacji dóbr ostrowiecko-częstocickich był nadleśniczy Mikusiński, długoletni plenipotent Babki i właściwie jedyny ich administrator. Nie widział szczególnego sensu mordowania się w nadchodzących ciężkich czasach ze sprawami, które nie mogły już być dla niego złotym interesem. Poza tym wszyscy zainteresowani dążyli do tego, by jak najprędzej posiąść należne im części majątku, sądząc, że zrobią na tym doskonały interes. Ale w momencie rozpoczęcia spadkowych podziałów w roku 1930 sytuacja finansowa dóbr była bardzo trudna. Kryzys odbił się katastrofalnie na cenach drewna, gdyż Rosja bolszewicka, pierwszy raz po zakończeniu wojny, rzuciła na rynek europejski wspaniałe drewno sprzedawane po dumpingowej cenie. Handel ostrowieckimi porębami był zdominowany przez kupców Heine, którzy w dogodnym dla siebie momencie zbankrutowali. Naraziło to Babkę Mary na poważne straty finansowe, gdyż okazało się, że podżyrowała Heinem weksle, a wcześniejsze zapłaty za poręby otrzymywała niewypłacalnymi papierami. Jeden diabeł wie, jak to było zorganizowane. No, może Mikusiński i sami Heine. Jednak, skutkiem tego, właścicielka Częstocic została obciążona znacznymi kwotami wynikającymi z podpisanych swego czasu, a obecnie bezwartościowych weksli. Były zwykłym świstkiem, na którym jedyną wartością był podpis Babki. Następne obciążenie to skutki zwłoki w płaceniu należnych podatków, a ta kwota rosła błyskawicznie z powodu naliczanych odsetek. Zarazem Babka Mary nie ograniczyła w żaden sposób wydatków oraz nie potrafiła skończyć z nieustannym finansowaniem swoich podstarzałych już dzieci. Zamiast tego uparcie powtarzała jej ulubione powiedzenie o dawnych czasach dobrobytu – „q’alors en avait tant d’argent, qui on jettait par la fenetre”, co znaczyło – „miano wtedy tyle pieniędzy, że je wyrzucano przez okno”. Nikt wówczas nie pomyślał o oszczędzaniu i pomnażaniu dóbr trwałych, choćby przez kupowanie pomniejszych folwarków członkom najmłodszego pokolenia, co czynili wszyscy zapobiegliwi sąsiedzi. A teraz zaległości i bieżące wydatki regulowano, „wyrzucając przez okno” własne dobra, bo oddając wierzycielom całe połacie majątku, przeznaczane następnie do parcelacji.

środa, 7 czerwca 2023

Dzieje szpitalnictwa

 

„Dzieje publicznego szpitalnictwa w Ostrowcu Świętokrzyskim”
Waldemar Ryszard Brociek
Ostrowiec 2005


s. 17
[…] Również ludność żydowska w Ostrowcu posiadała własny szpital, o czym świadczy opis miasta Ostrowca z 1820 r. oraz późniejsze inwentarze sporządzone w latach 1823, 1830 i 1836. Już w dokumentach z lat 1799 i 1805 jest wzmianka o murowanej łaźni żydowskiej położonej w pobliżu synagogi.

s. 18

Urząd lekarski województwa sandomierskiego z siedzibą w Radomiu, mając na względzie przeciwdziałanie chorobom zakaźnym, zlecił w końcu 1840 r. zbadanie wody w miejskich studniach publicznych. W Ostrowcu istniała wówczas tylko jedna taka studnia znajdująca się w górnej części rynku. Po czterech latach miasto odwiedził inspektor gubernialnego urzędu lekarskiego stwierdzając, że wydane wcześniej polecenie analizy wody nie zostało wykonane. Zalecił oczyszczenie i ocembrowanie studni i wybudowanie drugiej. Urząd municypalny zadecydował o lokalizacji kolejnej studni w pobliżu synagogi. Środki na ten cel zgromadzić miał dozór bóźniczy. Zbiórki pieniędzy dokonano wyłącznie wśród 313 właścicieli nieruchomości narodowości żydowskiej.

[…] Drobne zabiegi medyczne wykonywali w dalszym ciągu cyrulicy. Od co najmniej 1819 r. działał w Ostrowcu cyrulik Stefan Ludomirski. Z 1836 r. pochodzi wzmianka o felczerze żydowskim Mośku Dawidzie i cyruliku Eliaszu Trydasie. W 1860 r. pracowało w Ostrowcu 2 cyrulików.

s. 21

Pierwszym stałym ostrowieckim lekarzem medycyny prowadzącym praktykę prywatną był Franciszek Idzikowski. Wchodził on w skład komitetu ratunkowego, powołanego po wielkim pożarze Ostrowca w końcu czerwca 1863 r. (przyp. 13 – Spłonęło wówczas 146 domów (1/3 nieruchomości), a 4 tys. ludzi pozostało bez dachu nad głową. Spaliły się trzy studnie, lecz ocalała apteka, mieszcząca się w murowanym domu w rynku.). W guberni radomskiej i w Warszawie zbierano datki na ostrowieckich pogorzelców. Uzyskano tą drogą zaledwie 242,87 rb, za którą to kwotę postanowiono odbudować dwie studnie. Po bitwie stoczonej w grudniu 1863 r. pod Bodzechowem rannych powstańców w kilku salach budynku fabrycznego w Klimkiewiczowie, w urządzonym prowizorycznie szpitalu, na polecenie administratora huty I. Papiewskiego leczył felczer żydowski z Ostrowca Daniel Frenkiel oraz lekarz ostrowiecki F. Idzikowski. D. Frenkiel został zesłany potem na Syberię.

s. 24-25

W końcu lat 80-tych [XIX w.] do pomocy lekarzowi miejskiemu [Jan Głogowski] magistrat zatrudnił dwóch felczerów żydowskich: starszego Chaima Fiszbajna i młodszego Herszka Bajnermana. Ponadto zaangażowano Zofię Godlewską jako miejską akuszerkę. Niemal rówieśnikiem Głogowskiego był pierwszy lekarz żydowski – Abraham (Abram) Berek Malinger (przyp. 18 – Urodził się on w 1856 r. jako syn Dawida i Glinki z Goldsztajnów. Był również absolwentem wydziału lekarskiego UW.). Po przybyciu do Ostrowca w 1887 r. prowadził prywatną praktykę. […]

Największa śmiertelność istniała wówczas wśród ostrowieckich Żydów. Ogarnęła ich panika. Jak informował korespondent „Gazety Radomskiej”, z powodu zabobonów część tego środowiska sprzeciwiała się leczeniu chorych w szpitalu, a zmarłych grzebano potajemnie. Zarazę stłumiono dopiero latem 1895 r. W ciągu dwóch lat zmarło na cholerę ponad 500 mieszkańców Ostrowca, a wyleczono blisko 300.

s. 28

Za przykładem społeczności katolickiej również wśród zamożniejszych Żydów zrodziła się inicjatywa działalności charytatywnej. Grupa przedsiębiorców i kupców ze Szmulem Mintzbergiem opracowała statut Towarzystwa Wspomagania Biednych Żydów Ostrowca i wystąpiła w marcu 1913 r. do urzędu gubernialnego o rejestrację. W rok później inna grupa ze Szmulem Hejne i Józefem Pfefferem utworzyła Towarzystwo Pomocy Sierotom i Bidnym Dzieciom Ostrowca, którego celem było gromadzenie środków na utrzymanie sierocińca.

S. 41

W budżecie na rok 1919 na szpitalnictwo przeznaczono kwotę 27.600 koron przy ogólnej sumie wydatków 420.612 koron. Sekcja sanitarna miała opracować plan utworzenia małego szpitala i ambulatorium miejskiego. W listopadzie 1919 r. w miejskiej służbie zdrowia pracowali: sanitariusz Antoni Walczak z pensją 550 koron i dodatkiem drożyźnianym 330 (razem 880), felczer Mendel Barszcz – 100 koron + 50 (150) i akuszerka Sabina Saar – 300 koron + 120 (420). (przyp. 50 – MHA, Księga protokołów RM w Ostrowcu za lata 1916-1920. S. Saar pracowała jeszcze w latach 50-tych XX w.).
[…]
4 II 1920 r. radny żydowski L. Wacholder postawił wniosek, aby RM uchwaliła na leczenie stałych mieszkańców m. Ostrowca, a będących w stanie biednym bez różnicy wyznań i narodowości kwotę 30.000 koron. Burmistrz Adam Mrozowski wyjaśniał, iż zgodnie z przepisami koszty kuracyjne za żydów wypłacała gmina izraelicka i do zmiany tych przepisów na drodze ustawodawczej miasto nie mogło tego obowiązku wziąć na siebie. Mimo to w głosowaniu wniosek L. Wacholdera poparło 10 radnych (z tego 8 radnych żydowskich). Burmistrz zastrzegł, iż wykonanie tego punku będzie możliwe po konsultacji z Wydziałem Sejmiku Powiatowego w Opatowie.

s. 44-45

[…] Na początku lat 30-tych XX w. pracowali w Ostrowcu lekarze: M. Kwaskowska-Zalewska, Mieczysław Karwacki (wewnętrzny), Dawid Majer (ginekolog, akuszeria i choroby kobiece), Ludwik Maliszewski, N. Milewska, F. Dąbkowski, M. Radźwicka, M. Scheiber (rentgenolog), R. Schiberowa (laryngolog), Adam Wardyński (ul. Staszica 7), Maurycy Abramowicz (ul. Głogowskiego 47), Abram Jeleń (dziecięcy, ul. Stodolna 3), Z. Filus, lekarze dentyści: M. Blicher (ul. Iłżecka), Hilary Malinger, L. Wacholder (Aleja 3 Maja 15) oraz akuszerki: B. Głowacka, L. Klefasińska (ul. Sandomierska), J. Pasterska, S. Saar, H. Zając. […] Do znanych lekarzy ostrowieckich należeli: Maurycy Abramowicz, Róża Goldman, Aleksander Hall, Mieczysław Karwacki, Dawid Majer i Mojżesz Schieber.

s. 46

Na żądanie przemęczonego ordynatora [dr Adama Wardyńskiego] na początku 1922 r. zatrudniono [w szpitalu Zakładów Ostrowieckich] drugiego lekarza Abrama Malingera na 3,5 godzin dziennie.

s. 50

Pierwsze wybory zarządu Kasy Chorych odbyły się w maju 1926 r. Znaczne wpływy zyskali działacze PPS. W skład zarządu weszli jako przedstawiciele ubezpieczonych: Bronisław Zajdler, Jan Pietrzykowski, Zygmunt Szmidt, Marcin Kędziora, Kazimierz Żukowski, Aleksander Reszczyk, Józef Misura oraz Lejzor Beigelman i Icek Zyger, a pracowników: Stafan Świda, Mieczysław Radwan i M. Buchner. Dyrektorem Kasy został działać PPS Adam Mrowiński (z wykształcenia technik), zaś lekarzem naczelnym – dr Aleksander Hall. Lekarzami Kasy Chorych w 1930 r. byli m.in. Abram Jeleń i Feliks Grauberg.

s. 70

Bardzo ciężkie były warunki sanitarne i medyczne wśród ludności żydowskiej. W lutym 1940 r. w dzielnicy zamieszkałej przez Żydów rozprzestrzeniła się rozprzestrzeniła się epidemia tyfusu. Z tego powodu otoczono ją płotem i wprowadzono zakaz opuszczania obszaru zamkniętego za wyjątkiem dwóch określonych godzin w ciągu dnia. Powołano komisję sanitarną do walki z epidemią. W dwóch domach modlitewnych położonych obok synagogi urządzono szpital zakaźny, którym opiekował się lekarz Dawid Majer. Epidemia wygasła dopiero w kwietniu. W czasie kiedy wybuchła wojna w 1939 r. w Ostrowcu Św. byli następujący lekarze żydowscy: Maurycy Abramowicz (ojciec), Abram Jeleń, Ludwik Grabecki, Malinger (choroby wewnętrzne), Malinger (rentgenolog), Kohas Schaffel (pediatra), Majer Dawid (ginekolog).

W międzyczasie dwoma transportami kolejowymi przywieziono do Ostrowca Św. Żydów wysiedlonych z Wiednia. Rozlokowano ich w kilka osadach powiatu opatowskiego. Wśród nich było kilku lekarzy, którzy w zamian za żywność udzielali pomocy medycznej miejscowej ludności. W kwietniu 1941 r. utworzono ostrowieckie getto, w którym umieszczono 15,8 tys. Żydów miejscowych i z okolicznych miejscowości oraz z dowiezionych z innych regionów (m.in. z Poznańskiego). Funkcje opiekuńcze, w tym dotyczące prowadzenia zakładów służby zdrowia, zlecono powołanej przez władze okupacyjne Radzie Żydowskiej (Judenrat). Istniały przypadki udzielania różnorodnej pomocy Żydom przez ludność polską. Centralny Komitet Żydów Polskich Oddział w Ostrowcu Św. przekazał 22 VII 1945 r. Zarządowi Ubezpieczalni Społecznej w Ostrowcu podziękowania „… Ob. Lekarzom i personelowi Ubezpieczalni Społecznej za troskliwą i pełną poświęcenia opiekę nad chorymi żydowskimi znajdującymi się na leczeniu w szpitalu US w Ostrowcu. (przyp. 106 – MHA, Relacja dr Zygmunta Filusa…).

W getcie działał szpital, których ostatnich pacjentów wymordowano w trakcji pacyfikacji w dniu 10 X 1942 r. Część zdrowych zdolnych do pracy Żydów umieszczono w obozie pracy urządzonym niedaleko Zakładów Ostrowickich na łąkach częstocickich. Istniał tam również szpital, działający w bardzo ciężkich warunkach, który dopiero na wiosnę 1944 r. zaczął rzeczywiście pomagać chorym.

środa, 23 czerwca 2021

Ostaniec

 

Ostaniec przy ul. Sienkiewicza, lata 60.,
przed wojną własność Lejbusia Heinego i Szmula Zajfmana,
wówczas kamienica stała przy zbiegu ulic Kunowskiej i Zatylnej,
fot. Longin Łępicz, 



środa, 6 lutego 2019

Pałac Fraenkla

s. 77
W 1835 r. dobra ostrowieckie zostały wystawione na licytację. Trybunał Cywilny I-ej Instancji Województwa Sandomierskiego na audiencji publicznej w sprawie o przymusową sprzedaż dóbr Ostrowca i Nietuliska Małego wydał 18 V 1836 r. w Radomiu wyrok przysądzający te dobra Abrahamowi Simonowi Cohenowi, bankierowi warszawskiemu. A. S. Cohen działał w porozumieniu z hr. Henrykiem Łubieńskim. Na Kuźni stał wielki piec, fryszerki, kuźnia, tartak i młyn dzierżawione wówczas przez H. Łubieńskiego (1793-1883) wiceprezesa Banku Polskiego. Łubieński planował kupienie dóbr ostrowieckiech, aby tu rozwinąć przemysł hutniczy. Ponieważ nie chciał rozgłosu, podstawił do licytacji Cohena. O tym, że traktował dobra ostrowieckie jako własne świadczy zlecenie plenipotentowi Antoniemu Klimkiewiczowi (ok. 1800-1870) budowy nowej huty, niedaleko Ostrowca na prawym brzegu Kamiennej. […]

s. 84
W 1839 r. Henryk Łubieński stał się prawnie właścicielem dóbr ostrowieckich i wtedy nastąpiło rozliczenie finansowe z A.S. Cohenem. Do 1839 r. stanęły nad Kamienną 2 wielkie piece z potrzebnymi wydziałami i fabryczną osadą zwaną Klimkiewiczowem. […]

s. 85
W 1867 r. od Banku Polskiego dobra ostrowieckie nabył Julian Łubieński (1827-1873) syn Henryka. Tego samego dnia połowę dóbr odsprzedał Domowi Handlowemu SamuelaAntoni Fraenkel. W 1869 r. druga połowa dóbr stała się własnością barona Antoniego Edwarda Fraenkla właściciela wspomianego domu handlowego.
A.E. Fraenkel stworzył w posiadanych przez siebie dobrach duży kombinat przemysłowy, w skład którego wchodziły: huta Klimkiewiczów (późniejsze Zakłady Ostrowieckie) oraz walcownia Irena pod Zaklikowem (zbudowana przez hr. H. Łubieńskiego, właściciela huty ostrowieckiej). W 1870 r. A.E. Fraenkel nabył zakład wielkopiecowy w Starachowicach (w roku 1875 przejęło go Towarzystwo Starachowickich Zakładów Górniczych S.A.) Siedziba Zarządu mieściła się w 1870 r. w Klimkiewiczowie (w 1876 r. w Nietulisku).
[…]

s.86
W 1880 r. dobra ostrowieckie od A.E. Fraenkla kupił bankier warszawski Władysław Laski. Kiedy jego córka Maria Berta Karolina Oktawia Wiktoria (1867-1940) wyszła 19 IV 1885 r. za mąż za hr. Zygmunta Marię Jakuba Filipa Ludwika Wielopolskiego (1863-1919) otrzymała własne dobra ostrowieckie. Z dóbr tych wyłączono wcześniej teren zajmowany przez kolej żelazną, doprowadzoną do Ostrowca w 1884 r. oraz hutę i osadę fabryczną Klimkiewiczów, dla którego założono odrębne księgi wieczyste. W 1885 r. powstała Spółka Udziałowa Zakładów Ostrowieckich Władysława Laskiego i Jerzego Oktawiusza Pastora przekształcona w 1886 r. w Towarzystwo Akcyjne Wielkich Pieców i Zakładów Ostrowieckich. […]
Zygmunt i Maria Wielopolscy zamieszkali w Częstocicach. Tu pałac dla nich projektował architekt Leandro Jan Ludwik Marconi (1834-1919). Wykorzystał on wcześniejszy, niezrealizowany projekt z 1871 r. pałacu wykonany dla barona A.E. Fraenkla, który chciano umiejscowić w Klimkiewiczowie w sąsiedztwie istniejącej huty, prawdopodobnie na terenie późniejszego parku fabrycznego (rysunki architektoniczne L. Marconiego mają podpis: Pałac w dobrach ostrowieckich w Klimkiewiczowie dla bar. Fraenkla) [przyp. 88 – Związki Marconich z Fraenklami były dużo starsze, gdyż w 1851 r. ojciec Leandra Henryk Marconi wykonał projekt kaplicy grobowej Laskich i Fraenklów (potem i Wielopolskich) na Cmentarzu Powązkowskim w Warszawie.].


Klimkiewiczów. Niezrealizowany projekt L. Marconiego płacu dla A.E. Fraenkla, elewacja frontowa

j.w. elewacja ogrodowa

s. 87
W 1903 r. w Częstocicach Zygmunt hr. Wielopolski posiadał stajnię koni półkrwi (w guberni radomskiej było 20 stajni), oborę z bydłem rasy Simmenthal (w guberni 14 obór), tartak na Kuźni dzierżawiony przez I. Hejnego [przyp. 89 – Kalendarz informacyjny Guberni Radomskiej na 1903 rok, Radom 1903, str. 131-132, 249.].

Źródło: Waldemar Ryszard Brociek „Dwór i folwark w Częstocicach. Częstocice – ośrodek administacyjny dóbr ostrowieckich” [w:] „Dwór. Ostoja tradycji, zwyczaju, polskości”, Ostrowiec 2009.

niedziela, 3 lutego 2019

Ogrodzenie

Ogrodzenie szkoły Centrum Kształcenia Zawodowego i Ustawicznego,
popularnie zwanej "samochodówką", ul. Mickiewicza, fot. W. Mazan, 2018

j.w.

Ogrodzenie Domu Heinego, fragment zdjęcia poniżej

Dom Heinego, ul. Iłżecka, lata powojenne
dom prywatny przy ul. Orkana, fot. W. Mazan, 2019

j.w.

środa, 30 stycznia 2019

Dom Heinego

Kamienica przy ul. Iłżeckiej 45 zwana Domem Heinego,
na akwareli Jana Fazanowicza z okresu II wojny światowej, gdy mieścił się w niej Judenrat.
 Zbiory MHA w Ostrowcu Św.

wtorek, 17 kwietnia 2018

Wybory do Rady Miejskiej w 1918 r.

„Wybory do Rady Miejskiej w Ostrowcu w 1918 r.”
Waldemar R. Brociek

Konsekwencją postawy Rady Miejskiej w Ostrowcu wobec oderwania Ziemi Chełmskiej i Podlasia na mocy traktatu brzeskiego z 9 lutego 1918 r. był wniosek uchwalony na nadzwyczajnym posiedzeniu w dniu 21 lutego, iż „… na znak protestu wobec C.K. władz okupacyjnych (austriackich – W. R. B.) Rada miasta jako powstała z mianowania (28 listopada 1916 r.), postanowiła rozwiązać się i zwrócić do C.K. Ministeryum Spraw Wewnętrznych z prośbą o możliwie najprędsze rozpisanie wyborów do Rady miasta”.

Do czasu utworzenia nowej Rady Miejskiej gospodarkę miejską wraz z Zarządem Miejskim miała prowadzić powołana na posiedzeniu 21 lutego Komisja Likwidacyjna. W jej skład weszli: ks. Wacław Wodecki, Ludwik Wacholder, Sławomir Czerwiński, Ryszard Kaczyński, Władysław Ptasiński i Władysław Nowakowski. Na pierwszym posiedzeniu 23 lutego komisja dokooptowała jeszcze do swego grona: Władysława Pączka, Kazimierza Wnuka, Piotra Furtowicza, Andrzeja Leśkiewicza, Lejbusia Hejnego, Adama Mrozowskiego oraz jako doradcę prawnego Władysława Rogulskiego. Samorozwiązanie się Rady Miejskiej w Ostrowcu zbiegło się z listem Rady Związków Zawodowych, w którego pierwszym punkcie było wezwanie o podanie się rady do dymisji, ponieważ nie reprezentuje ona ogółu mieszkańców miasta.

Jednak 13 marca Rada Miejska zebrała się ponownie uznając swoją wcześniejszą decyzję za błąd. Odwołując się do uchwały delegatów zjazdu sejmików w Lublinie 25 lutego oraz korzystając z braku porozumienia w powołanej Komisji Likwidacyjnej zarząd miasta po porozumieniu się z członkami Komitetu Obywatelskiego m. Ostrowca oraz znanymi obywatelami postanowił przywrócić poprzednią radę do czasu rozpisania nowych wyborów. Jednocześnie w miejsce wolnych miejsc w radzie wprowadzono dotychczasowych zastępców radnych: Jana Buśkę, Piotra Furtowicza, Tomasza Rudzińskiego i dr Adama Malingera.

Na posiedzeniu Rady Miejskiej 27 czerwca 1918 r. powołano jednogłośnie na członków Komisji Reklamacyjnej przy wyborach do nowej rady radnych: Antoniego Zemstę, Władysława Kanownika i Szyję Milsztajna, zaś spoza rady Stanisława Bratkowskiego, Wolfa Daumana, Kazimierza Zapałowskiego, Romana Sitarskiego i Władysława Pączka.

Wybory do Rady Miejskiej w Ostrowcu na podstawie ordynacji wyborczej z 5 marca 1918 r. odbyły się 10 lipca 1918 r. Komisarzem wyborczym z ramienia C.K. Komendy Powiatowej w Opatowie był Stanisław Eckhardt, jego zastępcą Adam Mrozowski. Wybory odbyły się oddzielnie w każdej z czterech kurii zależnie od stanu posiadania: I – przemysłowców i kupców, II – właścicieli nieruchomości, III – osoby posiadające mieszkania, z których opłacali podatek lokalowy, IV – pozostałych obywateli. Ordynacja preferowała w ten sposób dobrze sytuowanych z niekorzyścią dla szerokich rzesz pracowniczych i biedoty. Z każdej kurii wybierano do rady 8 radnych. Klasy posiadające stanowiące niewielki procent ludności miasta uzyskały olbrzymią przewagę w radzie.

Z kurii I wybrano: Adama Komornickiego, Lejbusia Hejne, Tomasza Głowackiego, Adama Mrozowskiego, Ludwika Daumana, Stanisława Saskiego, Adolfa Szczawińskiego i Michała Szcześniaka, z kurii II: Franciszka Żaka, Józefa Gordona, Karola Lemana, Teofila Reszczyka, Mendela Mintzberga, Michała Witkowskiego, Nusyna Erlicha i Franciszka Wolnakiewicza, z kurii III: Stefana Bałatę, Władysława Roguskiego, ks. Wacława Wodeckiego, Ludwika Wrzosa, Ludwika Wacholdera, Szczepana Gajka, Franciszka Daszkowskiego i dr Piotra Skwarę, z kurii IV wybrano: Jana Dzienniaka, Judkę Racimorę, Władysława Winiarskiego, Kazimierza Zapałowskiego, Jana Dziarmagowskiego, Władysława Buśkę, Wincentego Chmielewskiego i Józefa Krzosa.
Wybory zburzyły dotychczasowy układ sił w Radzie Miejskiej, efektem czego były kłopoty z wyborem burmistrza. 15 lipca na posiedzeniu nowej rady na posiedzeniu nowej rady w tajnym głosowaniu na 31 obecnych radnych 17 głosów padło na radnego narodowości żydowskiej Karola Lemana, zaś 16 głosami przeciw 15 zastępcą burmistrza wybrano Kazimierza Zapałowskiego. Endecja i chrześcijańska demokracja postanowiły nie dopuścić do objęcia stanowiska przez nowego burmistrza. Jeszcze 13 sierpnia odbyło się ostatnie, likwidacyjne posiedzenie starej rady. Natomiast 9 września 1918 r. w czasie posiedzenia nowej rady dotychczasowy burmistrz Ostrowca Edward Wołowski zakomunikował zebranym, iż uchwała z 15 lipca dotycząca wyboru burmistrza i jego zastępcy oraz wyznaczenia dla nich pensji z reskryptem C.K. General Gubernatorstwa w Lublinie z dnia 20 lipca nie została zatwierdzona. Jednocześnie polecono C.K. Komendzie Powiatowej pismem z 2 września przeprowadzenie ponownych wyborów burmistrza w Ostrowcu. Następnie przystąpiono do wyborów. 17 głosami na 31 radnych powołano na stanowisko burmistrza pełniącego dotychczas te obowiązki Edwarda Wołowskiego, większością głosów (18 na 31) wybrano zastępcę burmistrza Kazimierza Zapałowskiego.

Skład Rady Miejskiej w Ostrowcu uległ zmianie po powołaniu rządu Jędrzeja Moraczewskiego (już w Niepodległej Rzeczypospolitej). 9 grudnia 1918 roku na posiedzeniu rady burmistrz odczytał depeszę ministra spraw wewnętrznych Stanisława Thugutta (z PSL „Wyzwolenie”) z poleceniem powiększenia Rady Miejskiej o 16 radnych, aby zyskać pełniejszą reprezentatywność środowisk politycznych. Ponieważ przedstawiciele różnych ugrupowań mieli własne propozycje obsady nowych miejsc Rada Miejska na wniosek burmistrza E. Wołowskiego utworzyła Komisję Porozumiewawczą w składzie: Władysław Roguski, Adam Komornicki, Adam Mrozowski, Jan Dziarmagowski i Ludwik Gauman, która miała wspólnie wyłonić kandydatów na radnych.

Wybrano: Stanisława Medyńskiego, Mieczysława Radzyńskiego, Stefana Kantka, Seweryna Gregorczyka, Teodorę Ptasińską (pierwsza kobieta w składzie Rady Miejskiej), Kazimierza Augustyniaka, Stanisława Szwagierczaka, Romana Gładysza, Władysława Pączka, Józefa Misiurę, Antoniego Żarka, Edwarda Żebrowskiego, Jana Pazderskiego, Stanisława Piotrowicza, Szmula Szera i Abrama Rybę. Rada Miejska wybór kandydatów zaakceptowała. (Protokół Rady Miejskiej w zbiorach Muzeum Historyczno-Archeologicznego w Ostrowcu).

Źródło: "Walczymy o Stal", 1987 r.

Zobacz też: "Ostrowiecka Rada Miejska w okresie okupacji austriackiej"

czwartek, 17 grudnia 2015

250 lat

„250 lat Cechów Rzemieślniczych w Ostrowcu Świętokrzyskim”
redaktor Janusz Wojciech Kotasiak
autorzy: Monika Marta Bryła-Mazurkiewicz, Kamil Kaptur
Kielce 2012


str. 64
            W 1820 r. władze Królestwa Polskiego zarządziły sporządzenie nowych spisów miast. Zgodnie z tym do Ostrowca przybył Marcin Skonieczny zamieszkały w Łagowie, który dokonał lustracji miasta i w obecności obywateli oraz burmistrza sporządził jego opis topograficzno-statystyczny.
            Ostrowiec zamieszkiwało wówczas 1512 osób, w tym 609 chrześcijan i 903 żydów. Było 225 domów: 33 murowane i 192 drewniane. Chrześcijanie utrzymywali się po części z rolnictwa, po części z handlu i rzemiosła, z kolei żydzi z handlu, rzemiosła i szynku. Tkacze, grzebieniarze, rymarze, szewcy, krawcy, czapnicy, kuśnierze, kowale, ślusarze i bednarze w miernym znajdowali się stanie. Prawo propinacji należało wyłącznie do dziedzica. Dwa razy w tygodniu, w poniedziałki i czwartki, miały miejsce targi. 12 razy w roku odbywały się jarmarki, na które przybywali z różnych okolocznych miasteczek kupcy z towarami łokciowymi, a także handlujący końmi, bydłem rogatym, trzodą i zbożem. Jarmarki miały miejsce: 6 stycznia w święto Trzech Króli, w lutym na tłusty czwartek, 19 marca na świętego Józefa, w kwietniu na Przewodnią Niedzielę, w maju na Wniebowstąpienie, w czerwcu na oktawę Bożego Ciała, 24 czerwca na świętego Jana, w sierpniu na Przemienienie Pańskie, we wrześniu na świętego Idziego, na świętego Marcina, w październiku na świętego Szymona oraz w listopadzie na świętą Katarzynę.
            Skonieczny zaznaczył, że ponieważ miasto kilkakrotnie pożarem ognia [zostało] dotknięte, a szczególnie w roku zeszłym, gdzie domów 53 spłonęło, nadto procedery z szynków – szczególnie mieszkańcom wyznania starozakonnego – przez Rząd są ścieśnione, i gdy przy tym fabrykowanie trunków do dominium należy, podnieść się miasto nie może. Handel jednak towarów różnych, których sklepy są obfite, dosyć znaczny ma postęp. Poniżej opisu miasta lustrator zawarł uwagi, w których napisał:
            … miasto Ostrowiec w dosyć kwitnącym byłoby stanie, gdyby nie wypadek pożaru ognia, który po razy kilka, a mianowicie w roku zeszłym, szczególniej mieszkańców dotknąwszy, niemałe szkody onym poczynił. (…) Zresztą miasteczko to dosyć jest ludne i do handlu biorące, lecz z tej jedynej przyczyny, że w większości Żydami jest obsadzone (przyp. 17 – J. Moniewski, Opis historyczny, s. 12-16).

str. 65
            W połowie XIX wieku na skutek licznych epidemii (cholery, tyfusu, febry i ponownie cholery) oraz klęski urodzaju i głodu, będącej następstwem wylewu Kamiennej, Ostrowiec po raz kolejny przeżył okres stagnacji gospodarczej. Józef Mikołaj Wiślicki w pomnikowej pracy pt. Opis Królestwa Polskiego pod względem historycznym, statystycznym, rolniczym, fabrycznym, handlowym, zwyczajowym i obyczajowym” wydanej w 1854 r. tak je opisał: (…) Smutny to widok patrząc na zbiór nędznych domów; po większej części żydostwem zapełnionych, na obszerny rynek i uliczki błotem i gnojem zawalone, na ten nareszcie zaniedbany stan mieszkańców, którzy jakby o 5 wieków cofnęli się od cywilizacji powszechnej, zwłaszcza w okolicy tak bogato uposażonej. Miasteczko to, przechodząc z posiadania ks. Lubomirskich i Dobrzańskich na własność hr. Łubieńskiego, a od tegoż do nowego dziedzica, zostawione same sobie, podnieść się nie może, tem więcej kiedy Burmistrze miast prywatnych najczęściej nie rozumiejąc swojego stanowiska, nie starają się być pośrednikami między mieszkańcami a dziedzicem. Wielka też zachodzi różnica miast prywatnych od rządowych, nad któremi bliższą i prawdziwie ojcowską rozciągnięto opiekę. Kościół jedyną jest ozdobą Ostrowca, z którego cudny widok na rozkoszną rozciąga się okolicę, mającą za ramy Ś-to Krzyskie góry (…) (przyp. 25 – J. M. Wiślicki, Opis Królestwa Polskiego …, t. 3, Warszawa 1853, s. 27-28).

str. 67
            W sierpniu 1861 r. w związku z prośbami księży katolickich zawieszono targi w niedzielę. Ponownie zaczęto je organizować w niedzielę na początku 1862 r. Kulisy tej sprawy odsłania raport ks. Ignacego Grynfelda, dziekana kunowskiego i proboszcza parafii Szewna do biskupa z 24 lutego 1862 r. Czytamy w nim: (…) W zeszłym roku w raporcie swoim nr 77 pod d. 20 lipca r.z. (1861) przestawiłem prześwietnemu konsystorzowi Jeneralnemu Diecezji jak wielkim złem dla całej okolicy są targi niedzielne w Ostrowcu jedynie chciwością żydostwa i niesumiennych szynkarzy wprowadzone i utrzymywane. Targi te jako nieprawne na naleganie tak xx. Proboszczów jako i bogobojnych niektórych obywateli okolicznych w roku zeszłym przez Naczelnika Powiatu w sierpniu zakazane i usunięte zostały. Cieszyli się z tego aniołowie w niebie i poczciwi ludzie, bo przez kilka miesięcy nie było targów – następnie mniej gwałcenia świąt, pijaństwa, bijatyk, przekleństwa i rozpusty. Nikt na tem nie stracił, bo lud uwolniony od pańszczyzny szedł do miasta za interesem w poniedziałki lub we czwartki i bywały targi liczne, bez obrazy religii. Ale czart przeklęty nie mógł znieść tej straty dlatego tyle użył wpływu i przekupstwa Żydów i szynkarzy, że Naczelnik powiatu wspólnie z burmistrzem na nowo w dniu 13 b. m. na niedzielę targi ogłosili i wprowadzili. Znów lub będzie tam tracił dusze i zdrowie i krwawo zapracowany grosz, a w niedziele kościoły nasze parafialne będą jak dawniej puste. Przejęty boleścią z zgrozą na taką niegodziwość i nie mogąc być obojętnym na tak wielkie zło jako proboszcz najbliższy Ostrowca i jako dziekan dekanatu, w którym to niegodziwe nadużycie ma miejsce już zrobiłem podanie do Naczelnika Powiatu i wspólnie z miejscowym x. proboszczem wezwałem okolicznych xx. Proboszczów do użycia wszelkich środków dla odwiedzenia ludu od uczęszczania na targi w niedzielę (…) (przyp. 28 – Archiwum Diecezjalne w Sandomierzu (ADS), Akta parafii św. Michała w Ostrowcu, t. 2 (1844-1983).

str. 68
             1 czerwca 1869 r. car podpisał ukaz dotyczący reformy miejskiej. Warunkował on uznanie statusu miejskiego danej miejscowości od liczby ludności (powyżej 3 tysięcy), jej struktury zawodowej (ponad 50 % nie rolników) oraz dochodów magistratu (minimum 1,5 tys. rubli). W następstwie realizacji tego ukazu 80 % miast guberni radomskiej utraciło prawa miejskie i zostało zamienione na osady. Spośród 63 miast dotychczasowy status zachowało jedynie 10. W obrębie powiatu opatowskiego jedynie Opatów i Ostrowiec uchroniły się przed delegalizacją. Prawa miejskie utraciły m.in. Denków, Kunów, Ożarów, Tarłów, Lasocin, Gliniany, Janików. Wraz z utratą praw miejskich nie traciły one prawa do prowadzenia handlu i rzemiosła. Ich mieszkańcy zostali zwolnieni od opłat na utrzymanie magistratu, a także otrzymali prawo obioru sołtysa. Co ciekawe zarówno w Opatowie jak i w Ostrowcu przeważała ludność żydowska, trudniąca się handlem i rzemiosłem, świadcząca szereg usług. Dla Ostrowca reforma miejska z 1869 r. miała daleko idące skutki. Pozbawienie praw miejskich wielu sąsiednich miejscowości stworzyło dla niego szansę rozwoju, której nie zaprzepaścił (przyp. 35 – M. Banaszek, Ostrowiec i okolice, s. 121-122).

str. 69
             Rozwój przemysłu w okolicach Ostrowca był szansą dynamicznego rozwoju rzemiosła i handlu. Robotnicy zatrudnieni w podostrowieckich zakładach zaopatrywali się w mieście, tu również korzystali z usług świadczonych przez warsztaty rzemieślnicze. Większość sklepów i zakładów usługowych znajdowała się w rękach żydowskich. W 49-tym numerze „Gazety Radomskiej” z 6 czerwca 1890 r. zostały zamieszczone odpowiedzi burmistrza Ostrowca na kwstionariusz w sprawie żydowskiej. Czytamy w nim:
(...) 1) W Ostrowcu żydów stale zamieszkałych mężczyzn jest 2.274, kobiet 2.393, razem 4.667, chrześcijan mężczyzn 491, kobiet 499, razem 900 czyli, że żydzi stanowią 82 % a chrześcijanie 17 % ogólnej ludności.
2. Żydzi zajmują się handlem i przesyłem.
3. Przeważnie zajmują się handlem bez konkurencji osób innego wyznania i pochodzenia.
4. Roli żydzi nie mają i takowej nie uprawiają.
5. Zajmują się rzemiosłami: jako krawcy, szewcy, czapnicy, stolarze, blacharze i innymi mniejszego znaczenia rzemiosłami, w mieście nadto znajduje się sześć garbarni, w których pracuje od 5 do 10 ludzi; skóry są grubszej wyprawy, wszystkie garbarnie w rękach żydowskich.
Rzemieślników chrześcijan liczba bardzo nieznaczna.
Rzemieślnicy żydzi zbywają swe wyroby w mieście lub na jarmarkach i targach w okolicznych osadach i wsiach.
6. Brak żydów w naszym mieście dałby się uczuć w handlu: najprzód dlatego, że chrześcijanie nie mają w rękach kapitałów, po wtóre ci ostatni nie są w ogóle, przygotowani do prowadzenia interesów handlowych i nie obznajmieni z handlowymi obrotami w szczególności, po trzecie w handlu w niektórych kierunkach jako to: szczeciną, gałganami, kośćmi itp. nie tak prędko znaleźliby się amatorzy do zbierania tego towaru po wsiach z workiem na plecach, bo jak przysłowie mówi „żyd głupi, on wszystko kupi”.
Przysłowie ma znaczenie odwrotne i być może wymyślił go żyd. 
Stopniowe przejście handlu w ręce chrześcijan mogłoby w następstwie być bardzo pożytecznym.
7. Wpływ żydów ze względów ekonomicznych nie bez reszty odbija się na chrześcijanach w ogóle, w szczególności na moralności prostego ludu.
Z wprowadzeniem w wykonanie przepisów o banku włościańskim i surowej konkurencji nad karczmami, dobrobyt i moralność prostego ludu się polepsza (…) (przyp. 36 - „Gazeta Radomska” 1890, nr 49, s.2).

str. 70
Na przełomie XIX i XX w. w mieście pojawili się rzemieślnicy nowych profesji. W 1897 r. Dawid Erlich z Ostrowca, otrzymał koncesję na prowadzenie zakładu fotograficznego z prawem na trzy powiaty. W 1908 r. uruchomiono pierwszą drukarnię.
Rzemieślnicy odgrywali ważna rolę nie tylko w życiu gospodarczym miasta, ale także kulturalnym i społecznym. Inicjowali ciekawe przedsięwzięcia. W 1889 r. rozpoczęła działalność orkiestra utworzona pod auspicjami Ostrowieckiego Towarzystwa Żydowskiego. Wśród muzyków byli rzemieślnicy. W 1903 r. podobny zespół muzyczny założyli rzemieślnicy chrześcijańscy. […]
W 1912 r. grupa przedsiębiorców żydowskich z Józefem Pfefferem, Szmulem Heine i Szmulem Mintzbergiem zabiegała o rejestrację Towarzystwa Pomocy Biednym Żydom Ostrowca oraz Towarzystwa Pomocy Sierotom i Biednym Dzieciom, które zostały zdelegalizowane po roku.

str. 78
Po wejściu w życie rozporządzenia Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej o prawie przemysłowym z 1927 r., znoszącego ograniczenia dotyczące działalności rzemieślniczej Żydów, zaczęły również powstawać cechy żydowskie. W Ostrowcu organizowały się one w latach 1930-1932. W tym czasie powstało 6 cechów. [...] Cechy te urzędowały w budynku przy ulicy Rynek pod numerem 52. Były zrzeszone w Centralnym Związku Rzemieślników Żydów (przyp. 17 – Złota księga. Rzemiosło).
W 1937 r. ostrowieckie cechy żydowskie miały w swych szeregach 248 członków, tj. Cech Szewców, Cholewkarzy i Rymarzy (42 członków, starszy cechu Pinkus Zygielbaum), Cech Drzewny i Metalowców (27 członków, starszy cechu Josek Finkielsztajn), Cech Krawców i Pokrewnych Zawodów (96 członków, starszy cechu Szymon Frydman), Cech Rzeźniczo-Wędliniarski (35 członków, starszy cechu Moszek Flajszman), Cech Fryzjerów, Fotografów, Zegarmistrzów i Złotników (22 członków, starszy cechu Josek Wigdorowicz), Cech Piekarniczo-Cukierniczy (26 członków, starszy cechu Josek Milgram).

Dom Rzemiosła przy ul. Iłżeckiej 45, siedziba szkoły zawodowej
lata powojenne, fot. nieznany

Str. 140-141
SIEDZIBA
Od 1943 r. Powiatowy Związek Cechów Rzemieślniczych w Ostrowcu Św. miał swą siedzibę w budynku przy ulicy Iłżeckiej 45. Obiekt ten w momencie przejęcia był poważnie zniszczony (w 65 %). Wcześniej zajmowała go Rada Żydowska (Judenrada). Po otrzymaniu budynku władze Związku zaapelowały do swych członków o pomoc. Dzięki ich ofiarności udało się przeprowadzić kapitalny remont piętrowego obiektu, chroniąc go przed postępującą dewastacją. W latach 1943/1944 nakłady na remont nieruchomości wyniosły175500 zł, co w przeliczeniu wg cen z listopada 1947 r. dawało wartość 2981600 zł (przyp. 75 – ACRiP, Księga protokołów OZC w Ostrowcu Św., 1948-51). Pracami remontowymi kierował Komitet Remontu Domu Rzemiosła, na czele którego stał Wacław Janicki.
Wkrótce po zakończeniu wojny PZCR użyczył pomieszczenia w budynku, zwanym odtąd Domem Rzemiosła, szkole zawodowej. Z tego powodu sam przez długie lata borykał się z problemami lokalowymi.
Bardzo poważną sprawą dla ostrowieckiego rzemiosła było uregulowanie kwestii formalnoprawnych związanych z użytkowanym obiektem. Zaszłości historyczne nauczyły go – jak to określano – ostrożności. Przypomnijmy, z chwilą zorganizowania się rzemiosła w 1922 r. chrześcijańskie cechy otrzymały dom przy ul. Głogowskiego, który to odremontowały. Ponieważ nie posiadały dla niego tytułu własności Zarząd Miasta odebrał go im i oddał do użytku komu innemu; cechy pozostały bez siedziby. Kiedy więc PZCR otrzymał budynek przy ul. Iłżeckiej 45, rzemieślnicy od początku starali się przejąć go na własność. Ponieważ nie udawało się to, starali się przynajmniej zabezpieczyć poczynione nakłady związane z przeprowadzonymi remontami. W 1949 r. Zarząd PZCR wyjednał w Rejonowym Urzędzie Likwidacyjnym uznanie nakładów w kwocie 2981600 zł. W tym samym roku zabezpieczył w zbiorze dokumentów hipotecznych nieruchomości w Sądzie Grodzkim w Ostrowcu Św. wspomniane powyżej nakłady w tej samej wysokości. Po likwidacji PZCR, najpierw Zarząd Okręgowego Związku Cechów, a potem Zarząd Cechu Rzemiosł Różnych, nadal prowadził sprawę przejęcia obiektu na własność; niestety bezskutecznie. Na początku lat 70. Skarb Państwa przejął obiekt jako własność pożydowską i poniemiecką. W 1973 r. Cech musiał opuścić swe dotychczasowe lokum. Przeniósł się wówczas do budynku przy pawilonach rzemieślniczych przy ulicy Sienkiewicza 63.

Dom Rzemiosła
widok od podwórza, lata powojenne, fot. nieznany

czwartek, 15 maja 2014

Tartak Heinego

Widok od Rawszczyzny w kierunku Kuźni, w głębi zabudowania tartaku Szmula Heinego, dalej na górce Pałacyk Mikusińskiego (ob. Tarnowskich)

środa, 14 maja 2014

Znalezisko

"Starodruki po Wyższej Szkole Talmudycznej w Domu Heinego?"
reportaż Dariusza Kiśla 
w "Gazecie Ostrowieckiej" 
z dn. 10 września 2012 r.


fot. Stanisław Dulny

środa, 20 listopada 2013

"Pamiętnik z lat 1904-1905"

Ignacy Boerner
"Pamiętnik z lat 1904-1905"
oprac. T. Karbowniczek
Piotrków Trybunalski 2011

str. 34
          O przygotowaniach Ostrowieckiego Komitetu Robotniczego urządzenia manifestacji 1-szo majowej [1904 roku] władze Centralne posiadały dość dokładne informacje.
         Na zasadzie otrzymanych wiadomości grupa PPS, działająca w Zakładach Ostrowieckich, ma zamiar w dniu 1 maja urządzić manifestację i jawnie ogłosić swoje żądania. Początkowo miano zamiar urządzić manifestację w sobotę, lecz potem w obawie, że żydzi w tym dniu nie wezmą udziału, zdecydowano się na niedzielę dnia 1 maja. […] (przyp. 53 – Notatka tymczasowo pełniącego obowiązki pomocnika Generał-Gubernatora, generała majora Czerkasowa z dnia 27 marca 1904 r.).

str. 34-37
          W drugiej połowie lipca miały miejsce pożałowania godne wypadki w Ostrowcu, a mianowicie rozruchy antyżydowskie. Kto te rozruchy zorganizował, nie dało się ustalić. Wszystkie dane przemawiały za tym, że zorganizowała je policja z żandarmerią, która widząc wzmagający się z każdym miesiącem ruch robotniczy chciała go zbezcześcić i pozwolić coraz bardziej się przekierującej sile energii rewolucyjnej wyładować się po linii najmniejszego oporu i w najbardziej dogodny dla niej sposób.
          Sam przebieg wypadków postaram się ustalić na zasadzie pamięci. O godz. 4 doszły do mnie wieści (znajdowałem się wtedy w fabryce), że robotnicy idący na nocną zmianę zaczęli być żydów [tak w oryginale] w Ostrowcu oraz na Bolesławowie [nazwa osady, obecnie okolice ul. Kilińskiego]. Natychmiast zwołałem doraźne posiedzenie Ostrowieckiego Komitetu, na którym postanowiliśmy z całą energią przeciwstawić się tym rozruchom. Zarządzenia, które wydaliśmy, były następujące:
          a) skierować w kierunku Ostrowca część towarzyszy, którzy mają dążyć do zlikwidowania rozruchów;
          b) robotników dziennych, którzy o godz. 6-ej mieli opuścić fabrykę, zatrzymać w fabryce dopóki rozruchy nie zostaną zlikwidowane.
          Osobiście udałem się do Ostrowca żeby dopilnować zlikwidowania rozruchów. Idąc do miasta przekonałem się, że rozruchy na Bolesławowie nie przyjęły jeszcze drastycznych objawów, pobito tylko jedną rodzinę żydowską i zniszczono jej mieszkanie, fama głosiła, że koło bożnicy odbywa się krwawa rozprawa z żydami. Podążyłem do bożnicy. Przed samą bożnicą była zgrupowana większa liczba żydów uzbrojonych w siekiery, a kilkadziesiąt kroków od nich był zgrupowany znaczny tłum robotników fabrycznych uzbrojonych w drągi i kamienie. Odbywała się walka słowna, do bójki jednakowoż nie doszło. Towarzysze natychmiast wmieszali się w tłum robotników i zaczęli uspokajać. Początkowo przyglądałem się temu uspakajaniu, widząc jednakowoż, że to nie pomaga i że tłum jest zanadto roznamiętniony wszedłem z tłumu i stanąłem pomiędzy obydwiema roznamiętnionymi stronami. Donośnym głosem zażądałem spokoju. Robotnicy, gdy zobaczyli, że przed nimi stoi inżynier z fabryki, natychmiast się uspokoili. Przemówiłem wtedy do jednych i drugich, uspakajając ich, oświadczyłem jednocześnie, że biorę żydów pod swoją opiekę, a dalej, że jestem przekonany, iż wśród robotników znajdzie się dostateczna liczba rozumnych ludzi, którzy mnie poprą (w tym momencie towarzysze zaczęli się koło mnie grupować) i nie dopuszczą do rozlewu krwi. Od żydów zażądałem, aby natychmiast spokojnie rozeszli się do domów. Żydzi zastosowali się do niego i rozeszli się. Potem przemówiłem do robotników, żądając od nich, żeby spokojnie udali się do pracy, stwierdzając, że wieści rozpuszczone o śmierci chłopca chrześcijanina przez żydów są z gruntu fałszywe. Tłum robotniczy rzeczywiście natychmiast udał się gremialnie do fabryki. Policji ani żandarmerii nigdzie nie widziałem, widocznie celowo pochowali się, żeby nie przeszkadzać rozruchom.
          Wracając do fabryki, spotkałem koło magistratu oficera żandarmerii, który przepraszając, przedstawił mi się, po czym podziękował mi za to, że tak energicznie i zdecydowanie zlikwidowałem rozruchy, czego mi nigdy nie zapomni. Wyczułem, że w tym podziękowaniu przebija raczej nuta irytacji na mnie, niż wdzięczności.
          W ten sposób rozruchy antyżydowskie zostały zlikwidowane. W dniu 31 lipca CKR PPS [Centralny Komitet Robotniczy Polskiej Partii Socjalistycznej] wydał odezwę, w której wypadki ostrowieckie zostały znacznie przesadzone (przyp. 55 – Odezwa ta zawierała cały szereg pretensji skierowanych do Ostrowieckiego Komitetu Robotniczego za to, że dopuścił do wystąpień antyżydowskich.). Policja zaś aresztowała kilka osób, m.in. i tow. Trzebińskiego, którego niewinnie blisko rok przetrzymywała w więzieniu.
          Przebieg rozruchów przeciw żydowskich w świetle sfer rządowych przedstawia się w świetle następującym:
          Dnia 22 lipca około godz. 5 popołudniu na rynku w Ostrowcu chłopiec żydowski został uderzony kijem przez Jana Sucholewskiego (epileptyka). Chłopiec reagował i uderzył S. kamieniem. S. upadł na ziemię i dostał ataku epileptycznego. Policja podniosła chorego, początkowo zaniesiono chorego do magistratu, po czym do szpitala. Przechodzący przypadkowo koło magistratu Józef Sucholewski, brat epileptyka, robotnik z Zakładów Ostrowieckich, gdy dowiedział się o bracie wszczął awanturę z żydami, głosząc, że żydzi zabili mu brata. Policja awantury te natychmiast zlikwidowała.
          Wieść o zabójstwie Jana Sucholewskiego rozniosła się po całym Ostrowcu, przejaskrawiona. Wieść głosiła, że żydzi zabili Sucholewskiego i jeszcze jakąś kobietę chrześcijankę.
          Następnego dnia, tj. 23 lipca o godz. 6 popołudniu robotnicy wychodzący z fabryki (dzienna zmiana), uzbrojeni w kije i kamienie, ruszyli do Ostrowca i zgrupowali się na rynku, goniąc żydów. Władze, policja i żandarmi rozpoczęli uspokajać wzburzony tłum, lecz tłum rozdzielił się na grupy i ruszył w różnych kierunkach miasta. Podczas rozruchów zostało pobitych 24 żydów, z czego 23 dość lekko, jeden zaś Jankiel Borenstein umarł z pobicia następnego dnia; następnie wybito około 1000 szyb, zniszczono 24 okna i 4 drzwi, jeden z domków żydowskich został poważnie zniszczony. Masowych kradzieży nie było, natomiast miały miejsce drobne kradzieże, lecz w małych rozmiarach (przyp. 56 – Raport generała radomskiego do ministra spraw wewnętrznych z dnia 30 lipca 1904 r. [Archiwum Główne Akt Dawnych (AGAD), Kancelaria Generał-Gubernatora Warszawskiego (KGGW) nr zespołu 247/II, sygn. 2431, k. 9]).
          Pomocnik Generał-Gubernatora Warszawskiego stwierdzał w swoim raporcie z dnia 27 lipca, że rannych żydów było 10, z tego jeden umarł. Ponadto natomiast rannych było 2 chrześcijan. Kradzieży w ogóle nie było żadnych.
          Sprawa tych rozruchów nabrała dużego rozgłosu wśród sfer rządowych z powodu skarg oficerów 4 szwadronu 40 małorosyjskiej pułku dragonów, który to szwadron został przez wicegubernatora wezwany ze Staszowa i przybył do Ostrowca w dniu 24 lipca. Na zasadzie tych skarg został wydelegowany ppłk Sztabu Gen. Fiedow, w swoim raporcie skierowanym do wicegubernatora Gafferberga stwierdzał, że:
  1. Rozruchy w Ostrowcu nie miały charakteru przeciw żydowskiego, lecz były skierowane właściwie przeciwko rządowej administracji, która jest znienawidzona przez robotników.
  2. Gdy te rozruchy miały mieć charakter przeciw żydowski, to przy zupełnym braku w mieście sił wojskowych (było tylko 5 do 6 policjantów) pociągnęłyby za sobą poważne straty w ludziach oraz straty materialne.
  3. Były to zwykłe awantury uliczne i przy tym w różnych miejscach, dopiero gdy żydzi zaczęli krzyczeć i prowokować robotników (żydek jeden wystrzelił dwa razy w powietrze z rewolweru), ci pobili kilku żydów, którzy im wpadli w ręce. Jeden z tych żydów podobno umarł, przy czym o tej śmierci różnie mówią i w ogóle ta śmierć jest wątpliwa.
  4. Cała ta historia została przez czynniki administracyjne niemożliwie rozdmuchana.
          Dalsze zarzuty tyczą się już nieodpowiedniego użycia wojska.
          Administracja po takim raporcie zaczęła się solidarnie bronić i w aktach znajdujemy kilkadziesiąt raportów różnych dostojników. Rezultatem tych rozruchów było aresztowanie 19 robotników, natomiast wytoczono proces 68 robotnikom, którzy odpowiadali z wolnej stopy.
          Wśród aresztowanych byli: Czerwiński Jan, Żebrowski Edmund, Frydrysiak Władysław, Denek Ludwik, Trzebiński Włodzimierz.
          Sprawa trwała długo i zdaje się, że nikt nie został zasądzony. Najdłużej siedział Trzebiński Włodzimierz.

str. 67
          W drugiej połowie czerwca [1905 roku] miały miejsce w Ostrowcu i w okolicy strajki powstałe wyłącznie na tle ekonomicznym. […]
          Dnia 24 czerwca zastrajkowali rzeźnicy żydowscy. Robotnicy chcieli rozbić jatki, gdyż tego dnia nie można było dostać w Ostrowcu mięsa. Komitet Ostrowiecki interweniował i tegoż dnia strajk został zwycięsko zakończony.
          Dnia 28 czerwca zastrajkowali robotnicy (24) w tartaku Heinego, żądając podwyższenia zarobków. Strajk zakończył się zwycięstwem robotników i trwał zaledwie do dnia 1 lipca.

str. 101-103
          Dnia 30 października [1905 roku] pojawił się Najwyższy Carski manifest (przyp. 114 – Manifest cara Mikołaja II miał na celu uspokojenie wzburzenia, panującego w całym państwie rosyjskim. Nadawał w nim władca rosyjskiego imperium „trwałe podstawy wolności obywatelskiej na zasadach rzeczywistej nietykalności osobistej, wolności sumienia, słowa, zebrań i związków”, a powoływał do życia poprzednio obiecaną Dumę, do której prócz klas posiadających wchodzić mieli reprezentanci warstw pracujących. Wszystkie te przywileje nie doczekały się realizacji z wyjątkiem zwołania Dumy kilkakrotnie rozwiązywanej.).
[…]
          Dzień 5 listopada postanowiliśmy obchodzić jak dzień „święta wolności”, jak ten dzień nazwaliśmy. […]
          Przebieg tego wielkiego dnia trudno byłoby mi z pamięci odtworzyć. Odtworzę go, przytaczając opis tego święta podług „Głosu Polski”
          Obywatele miasta Ostrowca i bliższej okolicy, oraz pracownicy Zakładów Ostrowieckich, celem upamiętnienia dnia wyzwolenia swego i reszty braci polskiej z okrutnych hańbiących więzów, obchodzili w dniu wczorajszym nader uroczyste święto narodzin wolności. […]
          Wszystko znalazło swój wyraz w obchodzie następującym. Po nabożeństwie w miejscowym kościele zgromadzeni ruszyli pochodem uroczystym do krzyża, ręką ludu pracy ustawionego przed fabryką w Klimkiewiczowie. […]
          Z Klimkiewiczowa pochód zawrócił do miasta i, przeszedłszy przez rynek przy dźwiękach orkiestr i wciąż niemilknącej pieśni "Boże coś Polskę", skierował się do kościoła, i po odśpiewaniu "Te Deum" wyruszył ze sztandarami do miejscowej synagogi.

          Na spotkanie wyszedł pod baldachimem rabin, niosąc „radał”, i przy dźwiękach mazurka „Jeszcze Polska nie zginęła”, odegranego przez orkiestrę żydowską, wkroczono do domu modlitwy.
          Tam przywitał zebranych w słowach serdecznych przedstawiciel żydów p. Frenkiel, zaznaczając, że wskutek fanatyzmu braci jego, pierwszy raz w przybytku tym rozbrzmiewa mowa polska, i prosił o uwzględnienie, o pobłażliwość dla tego fanatyzmu, zresztą dla Polaków nieszkodliwego, prosił o nie odrzucanie wyciągniętej bratniej i szczerej dłoni dawnego biednego żyda tułacza i zakończył hasłami: „Niech żyje wolność!”, „Niech żyje braterstwo!”.

          Z synagogi przy dźwiękach orkiestry żydowskiej i strażackiej i śpiewie „Boże coś Polskę”, „Czerwony Sztandar” wyruszono na zapowiedziany wiec na placu fabrycznym w Klimkiewiczowie. [...] (przyp. 117 - „Głos Polski” nr 1 z dnia 11 listopada 1905 r.).

piątek, 5 lipca 2013

Przewodnik po Ostrowcu Św.



"Ostrowiec Świętokrzyski i okolice"
tekst Waldemar Brociek
Agencja JP Kielce, 1998


str. 5-15
Kalendarium dziejów Ostrowca Św. [wybrane daty i zdarzenia]


1657 – pojawia się pierwsza wzmianka o cmentarzu żydowskim w Ostrowcu
1662 – rejestry poborowe wykazują w Ostrowcu 304 mieszczan chrześcian i 81 Żydów
1740 – urodził się w Ostrowcu Izrael z Kozienic (zm. 1814 r.) zwany Magidem, pionier ruchu chasydzkiego w centralnej Polsce*
1787 – Ostrowiec zamieszkuje 1033 chrześcian i 354 Żydów
1810 – Ostrowiec posiada 318 domów i 1608 mieszkańców (w tym 985 Żydów)
1820 – Ostrowiec posiada 225 domów i 1512 mieszkańców (w tym 903 Żydów)
1827 – Ostrowiec posiada 270 domów i 1913 mieszkańców ( w tym 1039 Żydów)
1836 – Ostrowiec i dobra ostrowieckie kupuje na licytacji kupiec warszawski Abraham Simon Cohen (działający w porozumieniu z hr. Henrykiem Łubieńskim, wiceprezesem Banku Polskiego)
1842 – Ostrowiec posiada 3396 mieszkańców (w tym 2579 Żydów)
1860 – Ostrowiec posiada powierzchnię 866,65 ha i 3366 mieszkańców (w tym 2675 Żydów)
1890 – Ostrowiec liczy 5480 mieszkańców (w tym 4667 Żydów)
1897 – ludność Ostrowca wynosi 9748 mieszkańców (w tym 6146 Żydów)
1904 – 8-9 VII rozruchy antyżydowskie w Ostrowcu
         - 8 X umowa dotycząca sfinansowania przez gminę żydowską budowy koszar wojskowych w Ostrowcu
1910 – Ostrowiec posiada 13913 mieszkańców (w tym 8122 Żydów)
1921 – w powszechnym spisie ludności Ostrowiec posiada 19705 mieszkańców (w tym 10095 Żydów)
1931 – ludność Ostrowca wynosi 25908 osób (w tym 9881 Żydów)
1939 – ludność Ostrowca wynosi 30071 osób (w tym 11079 Żydów)
- powołanie przez Niemców Rady Żydowskiej (Judenratu)
1940 – 18 I nakaz noszenia przez Żydów opaski z gwiazdą Dawida
1941 – IV utworzenie przez Niemców wydzielonej dzielnicy żydowskiej, tzw. dużego getta
1942 – 11/12 X wielka selekcja w getcie ostrowieckim: zastrzelenie przez Niemców ok. 1000 Żydów, wywiezienie do obozu koncentracyjnego [sic!] w Treblince ok. 11000 Żydów
          - X utworzenie przez Niemców, w części dawnego getta, obozu pracy dla Żydów, tzw. małego getta
1943 – IV likwidacja małego getta, powstanie żydowskiego obozu pracy przy Z.O.
1944 – 3 VII opanowanie przez oddział AK żydowskiego obozu pracy przy Z.O.
1945 – V w Ostrowcu mieszka 193 Żydów ocalałych z Holokaustu

str. 23
ULICA CZERWIŃSKIEGO. Sławomir Czerwiński (1885-1931) był absolwentem Uniwersytetu Jagielońskiego, od 1915 r. dyrektorem progimnazjum męskiego w Ostrowcu. Od 1918 r. kierował również Radą Szkolną Obwodową, od 1919 był pracownikiem Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, od 1928 r. ministrem. W okresie okupacji po wykwaterowaniu dotychczasowych mieszkańców umieszczono przy tej ulicy niemieckich urzędników z rodzinami i volksdeutschów. Na chodniki i jezdnię przy tej ulicy Niemcy zużyli część macew z cmentarza żydowskiego. W okresie okupacji zmieniono nazwę ulicy na Brzozową.

str. 24
PAŁACYK MIKUSIŃSKIEGO (ul. Kuźnia 53). […] Po prawej stronie dworku powstał w 1905 r. tartak, należący do Z. Wielopolskiego, który w 1906 r. dzierżawił, a potem kupił Izrael Hejne (Tartak Parowy „Kuźnia”; następnie był własnością braci Szmula i Lejbusia Hejne oraz J. Silmana).

str. 54
OSADA CZĘSTOCICE. […]
Wracamy do ulicy i kierujemy się w stronę piętrowego wieżowca, w którym mieści się Zespół Opieki Zdrowotnej z licznymi specjalistycznymi przychodniami. W głębi placu widzimy zabudowania Przedsiębiorstwa Budowy Maszyn i Konstrukcji, jednej z kilku firm, na jakie podzielił się stary zakład Huty Ostrowiec. Na terenie obecnego rozległego parkingu dla autobusów MZK w okresie II wojny światowej znajdował się obóz pracy dla Żydów; wówczas był to teren trawiasty i podmokły.

ŻYDOWSKI OBÓZ PRACY. W pierwszych dniach kwietnia 1943 r. żydowskie getto w Ostrowcu Św. zostało zlikwidowane, a ok. 2000 Żydów osadzono w utworzonym obozie pracy przy ZO. Stłoczono ich w kilkunastu barakach na łąkach częstocickich, niedaleko huty. Stanowili darmową siłę roboczą, pracując tylko za marne racje żywnościowe. Zatrudniano ich w ZO, w pobliskiej cementowni i cegielni Jaegera (dawna Jadwigów). W obozie umieszczono także transporty Żydów z Piotrkowa, Radomia, Płaszowa, ze Związku Radzieckiego i Austrii. Na terenie obozu odbywały się liczne egzekucje. Ogółem przeszło przez obóz ok. 3000 Żydów. Na przełomie VII i VIII 1944 r. przystąpiono do ewakuacji obozu. Ok. 200 Żydów zbiegło, wykorzystując zamieszanie spowodowane pojawieniem się nad Wisłą Armii Czerwonej. Część pozostałych zamordowano na miejscu, zaś ok. 600 wysłano 3 VIII 1944 r. koleją do Oświęcimia. 

AKCJA AK NA ŻYDOWSKI OBÓZ PRACY. 3 VII 1944 roku oddział AK pod dowództwem Z. Krzekotowskiego (ps. „Kowal”) opanował dozorowany przez Werkschutz żydowski obóz pracy w Częstocicach. W walce zabito 3 strażników, 3 raniono, zdobyto 1 pm i 10 kb. Żydzi tu przebywający nie zdecydowali się jednak na opuszczenie obozu.

str. 71
[…] Po prawej stronie oglądamy budynki i magazyny PSS Społem. Wyróżnia się wśród nich 3-piętrowy budynek (Aleja 3 Maja 73) potocznie nazywany domem Lipy (od nazwiska kupca, który dom zbudował). Po II wojnie światowej budynek przejęty przez Okręgową Spółdzielnię Spożywców. 

str. 74
„WÓLCZANKA” - DAWNA OSTROWIECKA REKTYFIKACJA. W budynku przy ul. Zagłoby 12 mieściła się założona w 1912 r. rektyfikacja spirytusu należąca w 1936 r. do Adolfa Daumana, Michała Cheina i Balbiny Berger. W 1946 r. zatrudniano tu 96 pracowników, zaś produkcja wynosiła 656 tys. litrów alkoholu. W pomieszczeniach firmy przejętych przez państwo umieszczono w 1948 r. Zakład Konfekcyjny (późniejszy Elkom, a następnie Wólczanka). Stare zabudowania (rektyfikacji) widoczne są dobrze od strony kładki nad torami kolejowymi.
[…]

UL. ŻABIA. Rejon tej ulicy wraz z bocznymi (ul. Chmielna, Składowa, Smolna; nazwy tych dwóch ostatnich wprowadzono 3 VI 1931 r.) noszący nazwę STAWINY zaczęto zabudowywać dopiero od początku XX w. Szczególnie dużo domów przybyło kiedy brzegi Kamiennej zabezpieczono w okresie międzywojennym wałami przeciwpowodziowymi. Po śmierci Ignacego Daszyńskiego (1866-1936) ulica zaczęła nosić jego imię. W czasie okupacji Niemcy przywrócili nazwę poprzednią. Po II wojnie światowej wprowadzono nową nazwę – ul. H. Sawickiej. W okresie międzywojennym funkcjonowała tu firma Smołopap braci J. i Ch. Korngoldów – wytwórnia smarów i tektury smołowej (w 1946 r. pracowało tu 18 osób, zaś produkcja wynosiła wówczas 35 tys. rolek papy i 28,4 t lepiku; po wojnie kasa Smołopapu była przedmiotem napadu grupy WIN, brał w niej udział m.in. Z. Nowakowski) […]

Dochodzimy do mostu na rzece Kamiennej. Przechodzimy na prawą stronę. Tu po prawej stronie rzeki mieściła się łaźnia miejska (Aleja 45) zbudowana w 1920 r., użytkowana do lat 70-tych XX w. Na prawo od łaźni, na obecnym terenie podjazdu do wiaduktu stał murowany dom, w którym był w okresie międzywojennym zakład fotograficzny „Paris” (Aleja 49; połowa lat 30-tych XX w.)

Fotografowie: Pierwszą koncesję na zakład fotograficzny w Ostrowcu otrzymał w 1897 r. Dawid Erlich, zakład ten należał potem do Nusyna Erlicha (Aleja 3 Maja). Były tu położone także zakłady G. Goldsztajna i J. Królikowskiego (zakład czynny w latach 20-tych XX w.). Od ok. 1914 r. do lat 40-tych XX w. czynny był jako fotograf J. Kołecki. W latach 20-tych i 30-tych XX w. funkcjonował zakład fotograficzny „Studio” (właściciel Geel Goldsztajn), zaś w latach 30-tych „Rembrandt” (ul. Iłżecka 16).

str. 78
Dochodzimy do ul. Kilińskiego. Ulica nosiła od początku XX wieku nazwę Przejazd, od 28 I 1919 r., w stulecie śmierci, przemianowana została na ul. Jana Kilińskiego (w okresie okupacji ul. Szeroka). Teren wokół obecnej ulicy Kilińskiego stanowił od końca XIX w. osadę Bolesławów powstałą w związku z istniejąca tu cegielnią T. Głowackiego […].

BOLESŁAWÓW. Nazwa pochodzi od Bolesława Kotkowskiego, potomka Ignacego, który był właścicielem Denkowa i Bodzechowa. Na początku XX w. osada obejmowała zabudowę wokół obecnej ul. Słowackiego. W 1898 r. część folwarku Staw Denkowski zakupił K.G. Schroder i J. Przepiórka, wcześniej T. Głowacki umieszczając tu cegielnię „Jadwigów”. W 1904 r. doszło tu do rozruchów antyżydowskich. W wyniku fałszywej plotki tłum robotników ZO pobił 24 Żydów i zdemolował część domów w Bolesławowie (także w Karolinowie i w Rynku).

str. 84
Rejon obecnej ulic Alei 3 Maja i Czystej (od ul. Okólnej do mostu) był na przełomie XIX i XX w. przedmieściem Ostrowca znanym pod nazwą Karolinów.

KAROLINÓW. Nazwa pochodzi od Karola Bothe (zm. 1870 r.), syna Roberta (zm. 1865 r.) właściciela cukrowni Częstocice. Osada powstała z części gruntu folwarku Staw Denkowski nabytej w 1870 r. przez właścicieli cukrowni. W 1882 r. była tu destylarnia wódek należąca do M. Jellinka i spółki (Jellinek był udziałowcem fabryki cukru w Częstocicach). W tym czasie był tu 1 dom i 5 mieszkańców. W 1889 r. destylarnię kupił Majer Silber. W 1896 r. Julian Schroder (od 1897 r. właściciel tartaku przy ul. Głuchej [obecnie Focha]) zbudował tu budynek teatru przy Alei Ostrowieckiej (późniejsze kino „Czary”). W 1893 r. część dóbr Staw Denkowski zakupił Gotlieb Strauss  inż. ZO. Następną część dokupił w 1898 r. - ziemia ta została potem zapisana w testamencie Chrześcijańskiemu Towarzystwu Dobroczynności z przeznaczeniem na schronisko dla dzieci (sąsiadowała z plebanią, posesją Spigla i Karola Hermana). W 1900 r. powstało w Karolinowie Ostrowieckie Towarzystwo Spożywcze a rok później Ostrowieckie Towarzystwo Śpiewacze „Lutnia”. W 1907 r. było tu 20 domów i 223 mieszkańców. W 1911 r. spółka Roman Darowski i Jan Miller rozpoczęła w sali teatru seanse filmowe. W 1910 r. powstało Towarzystwo Wzajemnych Kredytów zaś J. Pfeffer otworzył Dom Bankowy. W 1914 r. mieściła się tu restauracja i mały hotelik Manowskiego. W 1921 r. Karolinów został włączony do Ostrowca.

str. 96-97
Przy ul. Denkowskiej 16 drukarnię w okresie międzywojennym posiadał Icek Rubinstajn (działała w latach 20-tych i 30-tych XX w.). W latach 1929-1931 drukowano tu kontynuację Kroniki Ostrowieckiej – Nową Kronikę Dorzecza Kamiennej dwutygodnik pod redakcją Kazimierza Kutyby, następnie Władysława Kostrzewskiego, Stanisława Pachniaka, ponownie Kostrzewskiego, K. Kutyby i w końcu Władysława Dybca.

DRUKARNIE OSTROWIECKIE. Pierwsza drukarnia zlokalizowana w Rynku powstała w 1908 r. W 1909 r. było ich już trzy. W czasie I wojny światowej działała drukarnia Tenenbluma. Na przełomie lat 20-tych i 30-tych działała drukarnia „Centralna” Reginy Tenenblum (ul. Kościelna) i „Grafika” Moszka Grynblata (połowa lat 30-tych XX w.; ul. Górzysta 5), Czesława Oziemka (czynna 1930-1931 ul. Kilińskiego 12), Słupowski i Ska (ul. Denkowska). W 1945 r. czynna była w Ostrowcu drukarnia M.T. Nowickiego.

[...]

DR JAN GŁOGOWSKI (1854-1910). Do Ostrowca przybył przed 1892 r., gdzie został zatrudniony na stanowisku lekarza miejskiego. W tym okresie w okolicy Ostrowca pracowali: w Ostrowcu lekarz Abram Malinger, felczerzy Chaim Fiszbejn i Herszek Bajnerman, akuszerka Zofia Godlewska, zaś w Częstocicach felczerzy: Kazimierz Bojanowicz i Fryderyk Herman Pfejfer. […]

[…]

BUDYNEK URZĘDU MIEJSKIEGO (ul. Głogowskiego 5). Dom powstał w końcu XIX w. przy ówczesnej ul. Aptecznej. Na podstawie testamentu dr J. Głogowskiego w roku szkolnym 1915/16 w budynku tym umieszczono gimnazjum męskie. W 1919 r. władze miejskie posiadające dotychczas siedzibę w budynku przy ul. Kościelnej wydzierżawiły należące do Józefa Pfeffera dawne koszary rosyjskie przy ul. Polnej umieszczając tam szkołę, same zajmując dom przy ul. Głogowskiego. […]

str. 101-102
Właściciele miasta: […] Abraham Simon Cohen (1836-1839), […]
[…] w 1939 r. - 2.254 budynki i 30.017 mieszkańców (w tym 11.079 Żydów), w 1942 r. - ok. 41.000 mieszkańców (poza stałymi mieszkańcami było ok. 1.000 Niemców z administracji okupacyjnej, wojska, policji, ok. 5.000 wysiedlonych z Poznańskiego, ok. 5.000 Żydów przywiezionych z okolicznych miejscowości do getta), w 1943 r. - 21.648 mieszkańców, w 1946 r. - 2.033 budynki i 19.214 mieszkańców (w tym 159 Żydów), […].

str. 104
Część północna Rynku nosi nazwę Górnej Połaci (tradycyjnie było to miejsce spotkań żydowskich kupców).

str. 106-110
SYNAGOGA. Nie wiemy kiedy powstała pierwsza świątynia żydowska w Ostrowcu. W czasie pożaru w 1714 r. istniejąca wówczas drewniana synagoga została częściowo spalona. Wizytacja kościelna w 1739 r. wymienia drewnianą synagogę. Ocalałe fotografie w zbiorach Muz. Historyczno-Archeologicznego pozwalają podziwiać wspaniałe wnętrze synagogi (rzeźbiona szafa ołtarzowa Aron ha Kodesz, bima, elementy wyposażenia: reflektory, świeczniki, dekoracje ścian). Podczas II wojny światowej Niemcy po likwidacji getta rozpoczęli metodyczne niszczenie tej dzielnicy (zrównano z ziemią wiele domów) niszcząc także zabytkową synagogę oraz sąsiadujący z nią murowany budynek domu modlitwy (Beit Hamidrasz), w którym był także cheder (szkoła).

ŻYDZI W OSTROWCU. Pierwsza znana nam wzmianka o Żydzie ostrowieckim pojawia się w 1631 r. Obecność Żydów w Ostrowcu jest także odnotowana w czasie wizytacji parafii ostrowieckiej w 1637 r. Najazd szwedzki zahamował na pewien czas rozwój gminy żydowskiej w Ostrowcu. Potem jednak systematycznie ich liczebność wzrasta, aby na początku XIX w. przewyższyć liczbę chrześcijan. Dużą rolę odgrywali Żydzi w handlu i rzemiośle. Także dość wcześnie widzimy ich jako dzierżawców różnych obiektów i opłat w dobrach ostrowieckich (targowe, mostowe, szlachtuzowe, , dzierżawa browaru częstocickiego, karczem i młynów położonych w dobrach. W Ostrowcu urodził się Izrael z Kozienic (1740-1814) zwany Magidem, jeden z pionierów chasydyzmu w centralnej Polsce. Do gminy żydowskiej należeli także Żydzi z pobliskich wsi i miasteczek, gdzie nie było synagogi i cmentarza grzebalnego. Żydzi ostrowieccy byli społecznością o zróżnicowanej zamożności (od biednych utrzymywanych przez gminę do bogatych kupców i dzierżawców). Na przełomie XIX i XX w. zaczęły powstawać większe przedsiębiorstwa żydowskie. W okresie zaborów obowiązywały Żydów różne ograniczenia prawne, które zostały zniesione po odrodzeniu Państwa Polskiego. W okresie międzywojennym istniało w Ostrowcu wiele organizacji politycznych, społecznych, kulturalnych, zawodowych zrzeszających Żydów. Po zajęciu Polski przez Niemców w 1939 r. wprowadzono szereg ograniczeń dotyczących Żydów (zakaz swobodnego poruszania się, a następnie nakaz zamieszkania w wydzielonej dzielnicy miasta – getcie, obowiązek noszenia gwiazdy Dawida), nastąpiło również przejęcie majątku przez okupanta. W Ostrowcu Św. Getto zostało utworzone przez Niemców w kwietniu 1941 r. Za jego opuszczenie grodziła kara śmierci (także dla Polaków za udzielanie pomocy Żydom i ich ukrywanie). Część Żydów z ostrowieckiego getta zatrudniali Niemcy w różnych przedsiębiorstwach. W październiku 1942 roku zlikwidowano tzw. duże getto, część ludności zdolnej do pracy pozostawiono na znacznie okrojonej powierzchni (tzw. małe getto), pozostałych wywieziono do obozu zagłady w Treblince. W kwietniu 1943 r. zlikwidowano małe getto przenosząc część Żydów do obozu pracy zlokalizowanego na łąkach częstocickich. Dzięki pomocy mieszkańców Ostrowca Św. i okolicznych wsi uratowano kilkuset Żydów. Po 1946 r. wyjechali oni z Ostrowca Świętokrzyskiego.

Przechodzimy na prawą stronę ul. Starokunowskiej i wchodzimy w ul. Tylną (tzn. będącą na tyle Rynku; była jeszcze ul. Zatylna, równoległa do wymienionej). Jest to teren osiedla Na Skarpie zbudowanego w latach 1949-1950. W 1951 r. otrzymało ono nazwę im. Bronisława Spychaja (ostrowieckiego komunisty zmarłego w ZSRR w 1945 r.). Przed 1939 r. ta część miasta była zamieszkiwana głównie przez ludność żydowską. W okresie okupacji Niemcy po likwidacji getta przystąpili do wyburzania stojących tu budynków. Układ urbanistyczny nowego osiedla jest zmieniony w porównaniu do przedwojennego. Idziemy ul. Tylną i dochodzimy do ul. Sienkiewicza (w XIX w. ul. Kirkutowa, tzn. prowadząca w kierunku kirkutu, czyli cmentarza żydowskiego). Tu skręcamy w lewo i idziemy w dół ulicy. Po prawej stronie oglądamy wzgórze z widocznym samotnym dębem – pomnikiem przyrody. Jest to teren dawnego cmentarza żydowskiego. Przechodzimy na prawą stronę ulicy. Idąc do góry alejką możemy dojść do tzw. lapidarium cmentarza żydowskiego.

Idziemy dalej ulicą do zetknięcia z ulicą dwuspadową. […] Po drugiej stronie, na obniżonym terenie oglądamy zespół dawnej garbarni Ledermana wykorzystywany obecnie jako firma branży drzewnej i metalowej.
GARBARNIA LEDERMANA. Własność Dawida i Jakuba Ledermanów. Jej projektantem był arch. Stefan Wąs (r. 1923). Jeszcze w 1926 r. czynnych było w Ostrowcu 5 garbarni (wszystkie należały do Żydów), potem tylko jedna, wyżej wymieniona. […]

Po lewej stronie oglądamy teren nowej części parku miejskiego tzw. Rawszczyznę. […] W okesie między wojennym przy ul. Sienkiewicza mieściła się fabryka świec Berka Blumenfelda oraz fabryka słodkich wódek i likierów Hipolita Piątkowskiego.
[…]
Dochodzimy do ul. Mickiewicza (przed 1954 r. ul. Browarna […]).
[…]
Tu skręcamy w lewo i idziemy w górę ul. Mickiewicza. Po prawej stronie dominuje wzgórze dawnego kirkutu. Na teren zachowanego w formie szczątkowej cmentarza możemy dostać się skręcając od ul. Mickiewicza w prawo, idąc pod górę schodkami, a później ścieżką. Alejką dochodzimy do lapidarium cmentarnego otoczonego ogrodzeniem. Macewy tu zgromadzone w części stoją, w części złożone są w stosach, czekając na sprzyjające czasy, aby mogły być wykorzystane do odtworzenia części chociażby cmentarza.

CMENTARZ ŻYDOWSKI. Położony był w trójkącie ulic Sienkiewicza, Mickiewicza i Iłżeckiej. Pierwsza wzmianka o cmentarzu żydowskim w Ostrowcu pochodzi z 1657 r. Powstanie istniejącego obecnie w formie szczątkowej cmentarza (kirkutu) datowane jest na 1734 r. W 1900 r. rozpoczęto budowę nowego parkanu. W 1932 r. zakończono remont zniszczonego parkanu (wejście prowadziło przez murowaną bramę). Na cmentarzu znajdował się dom grabarza oraz miejsce dla obmycia rąk dla osób biorących udział w obrzędach pogrzebowych. W okresie II wojny cmentarz został przez Niemców zdewastowany. Cmentarz położony był na tyłach getta. Odbywały się tu liczne pogrzeby zmarłych z wycieńczenia Żydów, a także masowe egzekucje. W 1957 r. postanowiono na miejscy cmentarza utworzyć park (dla uczczenia 15-lecia PRL). Z terenu cmentarza usunięto macewy grupując je w jednym miejscu (157 macew), zaś całość wzgórza cmentarnego przeznaczono na park; wytyczono alejki, posadzono drzewa i krzewy. W 1979 r. w jednym miejscu parku, w pobliżu kościoła narodowego utworzono tzw. lapidarium (powierzchnia 0,10 ha), gdzie ustawiono zachowane macewy, zaś ok. 1000 fragmentów macew, które wydobyto z ulicy Czerwińskiego (Niemcy użyli macew do wybrukowania jezdni i chodnika w dzielnicy niemieckiej) umieszczono w pryzmach. Cmentarz, a właściwie zachowane w części macewy, są jedynym zachowanym śladem pobytem ludności żydowskiej w Ostrowcu. Z okresu założenia cmentarza pochodzi 300-letni dąb objęty ochroną prawną. Teren kirkutu jest obecnie punktem widokowym. Planowano tu na początku lat 60-tych XX w. budowę obserwatorium astronomicznego. 
Większość macew pochodzi z okresu międzywojennego (najstarsze z połowy XIX w.). Wykonane są z jasnego piaskowca kunowskiego w formie prostopadłościanu z zaokrągleniem u góry. W górnej części występuje wypukły relief o złożonej symbolice (wyobrażenia ukazują pełnione funkcje religijne, nawiązują do imienia, podkreślają gorliwość religijną, wykonywany zawód, płeć lub wiek zmarłej osoby), poniżej tekst inskrypcji odnoszącej się do zmarłego podany w j. hebrajskim (kilka przypadków języka jidysz, jeden występowania j. polskiego i hebrajskiego – Róża Malinger). Umieszczano tu personalia, datę zgonu według kalendarza żydowskiego, pozytywny opis życia zmarłego. Na cmentarzu znajdują się m. in. nagrobki zmarłego w 1928 r. rabina Mejera Halewi Halsztoka oraz zmarłego w 1937 r. rabina Mordechaja syna rabina Chaima.

Schodzimy do ul. Sienkiewicza, a następnie tą ulicą dochodzimy do ul. Iłżeckiej. Po lewej stronie mijamy nowy kościół Polsko-Katolicki pod wezwaniem NMP Matki Miłosierdzia stojący na miejscu starego drewnianego wzniesionego w 1936 r. Przy ul. Iłżeckiej 32 w domu Icka Fiszla Heinego (zbudowany w 1922 r.) czasowo znajdowały się pomieszczenia szkoły żeńskiej od 1925 r.
[…]
Idziemy ul. Iłżecką. Po lewej stronie będziemy mijać najpierw internat [obecnie Starostwo Powiatowe] oraz warsztaty Zespołu Szkół Metalowych [obecnie ZS nr 4] (główne wejście do szkoły od strony ul. Mickiewicza), a następnie budynek (dom Hejnego – ul. Iłżecka 45) dawnej szkoły rzemieślniczej – we wrześniu 1924 r. Związek Chrześcijańskich Cechów Rzemieślniczych założył Męską Szkołę Dokształcającą  Zawodową. Czasowo w budynku tym odbywały się lekcje niektórych klas szkoły powszechnej Nr 2 (od 1925 r.). W okresie okupacji hitlerowskiej zajmowany był przez Judenrat (Radę Żydowską powołaną przez Niemców), […].

str. 114-115
DAWNE KOSZARY ROSYJSKIE. Koszary w Ostrowcu powstały po rozruchach antyżydowskich 8-9 VII 1904 r. Na podstawie umowy zawartej 8 X tego roku pomiędzy gminą żydowską a Józefem Pfefferem (1862-1925), ten ostatni miał swoim kosztem wybudować koszary dla wojska rosyjskiego i wynająć je władzom carskim. Gmina żydowska miała przez 24 lata wypłacać mu rocznie 800 rubli. Wiosną 1905 r. ulokowano tu żołnierzy rosyjskich. We wrześniu 1912 r. w 1-piętrowym budynku pokoszarowym dwie nowo powstałe szkoły powszechne (żeńską i męską). Po wybuchu I wojny światowej budynek szkolny zajęły wojska rosyjskie. Później, kiedy koszary opustoszały, władze miejskie zainteresowały się tymi budynkami, umieszczając tu w 1917 r. gimnazjum męskie zajmujące dotychczas dawny dom dra Jana Głogowskiego przy ul. Aptecznej (obecnie J. Głogowskiego). W 1919 r. gimnazjum zostało upaństwowione pod warunkiem, że władze miejskie zgodzą się w zamian za używanie domu J. Głogowskiego dzierżawić koszary, gdzie przeniesiono szkołę, płacąc do 1926 r. czynsz J. Pfefferowi. W 1933 roku gimnazjum opuściło budynki przenosząc się do gmachu po zlikwidowanym Seminarium Nauczycielskim. 
[…]

BROWAR STANISŁAWA SASKIEGO. […] 
Przechodzimy obok budynku browaru, oglądając po lewej stronie budynek Szkoły Podstawowej Nr 6 (zbudowana w 1956 r.) Przed budynkiem na terenie obecnego boiska stały baraki zajmowane niedługo po odzyskaniu niepodległości przez Wojsko Polskie. Od 1934 r. znalazła tu pomieszczenie szkoła powszechna Nr 6. W okresie II wojny światowej Niemcy zajęli baraki wykorzystując je m. in. dla magazynowania mienia zabranego Żydom.

str. 129-130
[…] Dla Denkowa charakterystyczna jest parterowa zabudowa, głównie z czerwonej cegły, czego przykłady oglądamy po drodze. Dochodzimy do ul. Topolowej (w lewo). Jeżeli skręcimy w tą ulicę za ogrodzeniem (z lewej strony) zobaczymy budynek murowany z poddaszem, a obok niego parterowy, drewniany. 

SYNAGOGA DENKOWSKA. W okresie międzywojennym w murowanym budynku mieściła się synagoga (zwana przez miejscową ludność bożnicą). Początkowo budynek był piętrowy (piętro było drewniane). Na dole było także oddzielne pomieszczenie dla kobiet (nie mogły być w świątyni razem z mężczyznami) z otworami u góry ściany. Na piętrze mieszkał rabin. Później pięrto rozebrano stawiając z pozyskanego drewna parterowy budynek (tu mieszkał potem rabin; przed wybuchem wojny miał wyjechać do USA). W okresie II wojny światowej Niemcy zajęli budynek na stajnię (po przebudowie). 
[…]

DENKÓW. […] W 1790 r. był w mieście ratusz (mieszkali w nim Żydzi), austeria i szpital przykościelny. […] 

* Według Polskiego Słownika Judaistycznego Izrael z Kozienic urodził się w 1733 w Opatowie, patrz: http://www.jhi.pl/psj/Hofstein_%28Hapsztejn%29_Izrael_Icchak_z_Kozienic