sobota, 11 lutego 2023
czwartek, 2 lutego 2023
Lea Balint w Ostrowcu
Fragment książki Lei Balint o dzieciach bez tożsamości w przekładzie z hebrajskiego. Książka ukazała się w 2008 roku w Izraelu. Redakcja polskiej wersji Katarzyna Meloch.
[...] Deszcz zaczął kropić, kiedy przybyliśmy do Ostrowca. Były to szare i denerwujące krople, jak gdyby niewidzialna ręka wylała na nas pomyje przez zatkane sitko. Człapałam w błocie i z ciekawością rozglądałam się wokół siebie. Pomimo brzydkiej pogody, na chodnikach można było widzieć wielu przechodniów stąpających uważnie, aby się nie poślizgnąć i nie wpaść do jakiejś kałuży. Kałuże, których pełno było na chodnikach, wyglądały jak stare, zużyte ścierki.
Próbowałam pokierować szofera w stronę znanych mi ulic, ale on nie potrzebował mojej pomocy. Zaprowadził mnie na dawny rynek, tak jakby już od dawna znał to miejsce, i nawet zwrócił mi uwagę na wysoki betonowy słup umieszczony na środku placu.– To ku pamięci Polaków, którzy oddali swoje życie za ojczyznę – powiedział. – Polaków? – zapytałam zdziwiona. – Do tego miejsca Niemcy sprowadzili Żydów, zanim wysłali ich na śmierć na starym żydowskim cmentarzu. Tam zepchnięto ich do dołów, które przedtem kazano im samym wykopać – odpowiedziałam podniesionym głosem.
– A Żydzi to nie Polacy? – zapytał zaskoczony. – No może nie walczyli tak jak nasi, ale należy im się oddanie szacunku po śmierci tak samo jak innym. Przed Panem Bogiem wszyscy są równi, nie?
Wysiadłam z taksówki i skierowałam się do grupki starszych ludzi zebranych na skraju placu. W przeszłości to był rynek. Dwa razy w tygodniu był tam targ. Rolnicy z pobliskich wiosek przywozili do sprzedaży płody swoich gospodarstw. Teraz plac stał opuszczony i tylko pomnik pamięci w środku rynku ro- bił wrażenie ostatniego zęba, który pozostał w ustach samotnego staruszka.
Zbliżyłam się do grupki starszych mężczyzn i zapytałam:
– Czy ktoś z państwa mieszkał w Ostrowcu przed wojną? – moje pytanie przerwało rozmowę. Otoczyli mnie i patrzyli podejrzliwie.
– Kto pani jest? Skąd pani zna język polski? Czego pani tu szuka? Dlaczego ma pani dwa aparaty fotograficzne? – pytania padały ze wszystkich stron. Kierowca pospieszył mi z pomocą.
– Ta pani jest turystką z Izraela. Żydówką, która urodziła się w Ostrowcu. Szuka ludzi, którzy znali jej ojca.
– A jak się nazywał ten Żyd? – zapytał jeden ze starców, przesadnie prze-ciągając ostatnie słowo.
– Alterman, Mosze Alterman – wtrąciłam.
– Moszik Alterman, ten, który miał skład meblowy! – rzucił staruszek radośnie. Zanim zdążyłam zareagować, podszedł do mnie i silnie potrząsnął moim ramieniem. Potem zatrzymał moją dłoń i przycisnął ją sobie do piersi. Poczułam, że serce starca trzepocze się jak ptak, który wyleciał z klatki. Stałam i przysłuchiwałam się jego biciu.
![]() |
Moi rodzice w 1938 r. |
– Wie pani, kto ja jestem? Hamer, Hamer piekarz, a ta, która do nas idzie, to moja żona. Ja byłem piekarzem i w czasie wojny rzucałem przez płot chleb do getta. Dobrze znałem pani ojca. Jaką piękną miał żonę! Słyszałem, że zamordowali ją kilka dni przed zakończeniem wojny. Szkoda, była piękną Żydówką. A co z pani ojcem? Żyje?
– Mój ojciec żyje, ale dziś jest starcem, który po doświadczeniach Auschwitz nie wrócił nigdy do siebie i nie ożenił się po raz drugi – odpowiedziałam wzruszona.
![]() |
Moi rodzice w getcie, Ostrowiec 1941 r. |
– Stefa, Stefa, chodź szybko, zobacz, kogo tu mamy! – zawołał w stronę żony, która zbliżała się do nas ciężkim, powolnym krokiem. I znów musiałam położyć swoją dłoń na sercu staruszki. Kiedy poczuła mój dotyk, położyła głowę na mojej piersi i zaczęła szlochać. Wyciągnęłam z torebki papierowe chusteczki i ocierałam jej łzy. Czułyśmy się, jakbyśmy obie wróciły z pogrzebu kogoś bliskiego.
– Jestem chora na serce i nie wolno mi się denerwować, ale to spadło na nas nagle jak z nieba. Pamiętam panią jako malutką dziewczynkę z czarnymi włosami i błyszczącymi oczami.
Hamer zaprowadził nas pod dom moich rodziców. [...]
Hamer, który śpiesznie szedł po ulicy Kościelnej, wskazał nam domy, które mijaliśmy i opowiadał o ich żydowskich właścicielach. Wymieniał ich nazwiska i dodawał z dokładnością, kiedy i dokąd wyjechali ci nieliczni, którzy pozostali przy życiu. Wielu z nich wyjechało jeszcze do Palestyny, ale większość udała się do Kanady i od czasu do czasu ich potomkowie przyjeżdżają, aby odwiedzić rodzinne strony.
– Teraz zaprowadzę panią na żydowski cmentarz – powiedział. – Tam koło płotu pozostało tylko kilka nagrobków. Większość z nich jest zniszczona, ale jeszcze można odczytać nazwiska. Z pozostałych Niemcy pobudowali chodniki w mieście. Teraz na miejscu cmentarza będzie plac zabaw. Starego buka nie ścięli, a pod nim znajduje się zbiorowa mogiła. Tam są pochowani Żydzi z Ostrowca pozabijani przez SS. – W tym momencie wykonał palcem gest podrzynania gardła nożem.
– Co ja pani powiem, lepiej nie pamiętać tamtych dni. Byłem „piekarzem getta” i podrzucałem Żydom świeży chleb. To był dopiero wyczyn! Nieustannie narażałem się Niemcom. Każdego dnia groziła nam śmierć, ale ja byłem młody i nie bałem się. Znałem wszystkich Żydów z Ostrowca. Litość brała nad małymi dziećmi, chudły z dnia na dzień. Widać było tylko wielkie i czarne jak węgiel oczy.
Żona Hamera, ciężko oddychając, przecierała od czasu do czasu czoło płócienną, pożółkłą chusteczką. Pochyliła głowę w stronę męża i szepnęła mu coś na ucho. – Pani musi koniecznie napić się u nas herbaty. Od kilku godzin pani kręci się w zimnie i jeszcze pewno niczego nie piła. Córka Altermana nie jest przecież codziennym gościem. Może raz na sto lat…
– Niedługo się ściemni i będę musiała wracać do Warszawy – usiłowałam wymigać się od zaproszenia. – Nie, nie, mamy dla pani niespodziankę, wielką niespodziankę. Mieszkamy dwa kroki stąd.Uliczka, w którą skręciliśmy z ulicznych schodów, zdawała mi się znajoma. Wskazałam zardzewiały szyld przybity zaledwie jednym gwoździem.
– Po wojnie mój ojciec tu mieszkał – zaszeptałam do ucha staruszki.
– Ojciec pani mieszkał pod numerem trzynastym, a my pod drugim. Zapraszamy do środka – powiedział Hamer i pociągnął mnie w stronę klatki schodowej.
Wspinając się po trzeszczących schodach poczułam zapach kartoflanki i kiszonej kapusty. Stefa, która jakby zrzuciła z siebie lata i wagę, biegła po schodach jak młoda dziewczyna. Wyciągnęła z palta wielki klucz, otworzyła nim drzwi, które już od lat nie widziały żadnej farby i zapaliła światło. Uderzył mnie ciężki smród, podobny do wyziewów z klatek w ogrodzie zoologicznym, z tą różnicą, że ten był ciepły i wilgotny.
Widok, jaki zobaczyłam, był jakby żywcem przeniesiony z filmów, przedstawiających życie chłopów na opuszczonej wsi we wschodniej Europie. Po prawej stronie pokoju stał piec obłożony kaflami koloru mocnej herbaty. Ze szczeliny między ścianą a piecem wystawały kromki suchego chleba, powpychane między zmięte kawałki gazetowego papieru. Koło pieca stał mały stół, przykryty gazetą, a na nim szklanka herbaty z pływającymi w niej resztkami papierosa. Chleb, z którego wydłubano wnętrzności, otwierał groźnie paszczę, jakby ostrzegał przed ewentualną próbą zrobienia porządku.
Na szerokim łożu, które zajmowało większą część pokoju, leżały porozrzucane w nieładzie pierzyny, poduszki i mnóstwo szmat. Wyglądały jak stare bety, wyciągnięte z ulicznego śmietnika. Na lewej ścianie wisiał drewniany krzyż, a na półce pod nim stał zielony słoik z plastikowym kwiatami. Obok leżała szczotka do włosów i grzebień. Po podłodze wałęsały się dwa białe króliki, jedyne stworzenia w tym pomieszczeniu, które nie wzbudzały odrazy. Ścierpła mi skóra na myśl, że będę piła herbatę z którejś szklanki stojącej na stole i osłodzę ten napój cukrem wyjętym z jakiejś starej szmaty.
– Ja naprawdę muszę już iść, żeby zwolnić kierowcę. Obiecałam, że nie zajmę mu więcej niż osiem godzin – mówiłam – już się ściemniło i moi przyjaciele będą się niepokoić.
– Zaraz, zaraz, jeszcze musi pani zobaczyć najważniejsze… – Hamer jednym dramatycznym ruchem opróżnił małżeńskie łóżko z rzeczy, z całego bałaganu. Zrzucił wszystko na podłogę. Dopiero teraz zobaczyłam oparcie i poręcze łóżka z wiśniowego drzewa, wykonane ręką artysty. Opróżniony mebel wyglądał jak diament na kupie śmieci. W dalszym ciągu nie rozumiałam, co mam wspólnego z tym łóżkiem, ale Hamer nie dał mi się długo zastanawiać.
– To jest łóżko pani rodziców, pochodzi z ich warsztatu. Pani ojciec podarował mi je w zamian za chleb. Pewnego dnia, kiedy przyniosłem pieczywo do getta, jeszcze w czasach, kiedy pozwalano mi tam wchodzić, powiedział: weź pan to łóżko, bo zajmuje za dużo miejsca. Dodali nam do mieszkania jeszcze dwie rodziny i musimy spać na materacach. – Łóżko wziąłem, a materace im zostawiłem, w ten sposób ocaliłem ten mebel z rąk SS-manów.
Wszystko mnie nagle zabolało. Wydawało mi się, że mam gorączkę. Szeptem poprosiłam kierowcę, żeby mnie wyciągnął z mieszkania Hamerów. Kiedy byliśmy już na dole i głęboko odetchnęłam świeżym powietrzem, [...]
Źródło: zapispamieci.pl
sobota, 21 stycznia 2023
niedziela, 15 stycznia 2023
sobota, 24 grudnia 2022
piątek, 23 grudnia 2022
"Byłem tam"
„Byłem tam”
W miasteczku małym, że jak na dłoni
zewsząd zobaczysz doliny błękitne,
nalane światłem muszle perłowe -
W miasteczku małym, że gdy zadzwoni
na wieży dzwon,
to się wydaje, że się rozpękną
te domy ciche,
mury ubogie krainy lichej,
to nadwiślańskie Jerycho.
W środku miasteczka jest wzgórze czarne,
pomiędzy jedną a drugą doliną.
Pięć martwych dębów nie daje cienia,
choć wzgórze zorza napełnia jaskrawa.
Nie sfruwa tu ptak,
nie sfruwa radość na martwe serce,
nie spada pszczoła, jak perła lśniąca,
nie wschodzi kwiat.
Czarna Rachela przychodzi tutaj,
tu opłakuje wszystko, co miała,
co dało życie; co śmierć zabrała.
Błąka się między martwymi kamieniami.
Doliny napełniają się mrokiem,
czerwień zachodu zalewa wzgórze.
Idąc tędy wstępujesz na obłok.
Ona schodzi z nieba.
Okrywa piersi jak dwie synogarlice,
zaciska ręce na oczach.
Pokutuje na tym wzgórzu
bolesnej wieczności
za to, że ośmieliła się żyć,
żyć w tym samym czasie,
w tym samym wieku,
gdy napisano najwięcej poematów
o miłości człowieka.
Tadeusz Kubiak
„Pierścienie”
Warszawa 1956
s. 13-14
![]() |
Cmentarz żydowski w Ostrowcu Św., fot. D. Kostkowski, poł. l. 50. |
wtorek, 20 grudnia 2022
"Żydowski cmentarz w twoim miasteczku"
„Żydowski cmentarz w twoim miasteczku”
Chropawy mur – nierzeczywisty.
Trudno oddzielić – żywi, zmarli.
Żydowski cmentarz nad miasteczkiem
biblijne wzgórze w gąszczu tarnin.
Pobożni chłopi mur mijali,
błotnistą drogą idąc świtem,
nie odkrywali głów przed bramą,
na której gwiazdy dwie przybito.
Pasterzom kóz z miasteczka tędy
wypadła droga ponad rzekę.
Więc przebiegali smutne wzgórze
z gwizdem na palcach i ze śmiechem.
Rzemykiem batów obłok goniąc
brnęli codziennie w gęstych mleczach
i nie wiedzieli bosonodzy,
że w soku trwa tych – kość człowiecza.
Do rozbawionych kóz i chłopców
zza płotu ghetta przyfruwały
motyle pstre z żydowskich sadów
spłoszone spośród drzew wystrzałem.
Tam zginął człowiek. Spoza desek
w stado spokojnych kóz się wkradał
pies wystraszony ludzką śmiercią
widzianą w domu z gwiazdą. Biada!
Z gwizdem na palcach i ze śmiechem
pasterze kóz jak co dzień biegli.
Pod bosą stopą mur się sypał
i płaski grób i siwe cegły.
Tarniny kwitły. Na zwalony
w trawę zieloną i wysoką
kamień nagrobka chłopiec chłopcu
podrzucał kartę. Grali w oko.
Tadeusz Kubiak
„Słowo pod żaglem”
Warszawa 1947
s. 21-22
![]() |
Zdjęcie z książki "Ostrowiec", Buenos Aires, 1949. |
poniedziałek, 19 grudnia 2022
sobota, 3 grudnia 2022
niedziela, 27 listopada 2022
Ja łebków nie dawałem
s. 192-194
O co dokładnie zostali oskarżeni [bracia
Zajfmanowie – Abram i Lejbusz]? W „Jornal Israelita” z 16 stycznia 1947 roku
napisano: „Uznajemy braci Abrama i Lejbusza Zajfmanów jako odpowiedzialnych za
bestialskie traktowanie i przywłaszczenie majątków swoich ofiar dla własnej
korzyści.
Że Abram
i Lejbusz Zajfman są odpowiedzialni za wytępienie wielkiej części ludności
żydowskiej w mieście Ostrowcu, włącznie z ludnością żydowską, która została
zapędzona do tegoż miasta z innych obszarów.
Że
ciąży także odpowiedzialność na braciach Abramie i Lejbuszu Zajfmanach, że w
wigilię opuszczenia miasta Ostrowiec przez barbarzyńskie hordy Hitlera, szef
gestapo tegoż okręgu doniósł im następująco:
Jutro
opuścimy miasto, musimy wysłać resztę więźniów do krematoriów i wagony do tego
celu są już przygotowane.
Abram i
Lejbusz Zajfman przyjęli tę diabelską misję i ją wykonali z największą
dokładnością i zimną krwią, nie pozostawiając nikogo z ludności żydowskiej w
mieście, a sami jako jedyni w ten sposób ocaleli”.
W
gazecie wydrukowano też nazwiska ofiar Zajfmanów, które świadczyły przeciwko
nim, między innymi rodzeństwa Joska i Motla Frydmanów.
Nieprawdą
jest, że Zajfmanowie przetrwali jako jedyni Żydzi w Ostrowcu. Z pewnością wielu
Żydów się ukryło. Wojnę przeżył na przykład Komendant tutejszego OD [Jüdischer
Ordnungsdienst, dosł. Żydowska Służba Porządkowa] Moszek Puczyc. Według Moszka
Rapaporta, ostrowieckiego Żyda, którego świadectwo odnalazł i umieścił w swojej
książce „W lepszym towarzystwie” dziennikarz Aleksander Rowiński, Puczyc po
wojnie wyjechał do okupowanych Niemiec i został „prezydentem” obozu dla
przesiedleńców w Monachium. W maju 1945 roku do miasta wróciło prawie dwustu
członków społeczności żydowskiej.
Abram
Zajfman rzeczywiście kierował likwidacją ostrowieckich Żydów. W mieście żyło
ich mniej więcej dziesięć tysięcy, stanowili oni około czterdzieści procent
populacji miasta. Podczas okupacji liczba ta się zwiększyła – do Ostrowca
zwieziono między innymi tysiąc Żydów z Wiednia. Łącznie w niewielkim getcie
znalazło się ponad piętnaście tysięcy osób. Większość z nich w październiku
1942 roku wywieziono do Treblinki. Ale nie wszystkich – w kwietniu 1943 roku
wywieziono kolejne osoby, w mieście zaś powstał obóz pracy. Pozostawiono około
dwóch tysięcy Żydów i stłoczono ich w kilkunastu barakach. Nieco ponad rok
później, gdy Niemcy postanowili pozbyć się poprzedniego komendanta obozu, na to
stanowisko awansował Abram Zajfman. Nie potrzebowano go na długo, ale zgodnie z
relacją z brazylijskiego procesu miał do wykonania ostatnie zadanie –
likwidację obozu i zapełnienie wagonów wiozących Żydów na śmierć. 3 sierpnia
1944 roku do Auschwitz przyjechał ostatni transport z Ostrowca. Było w nim co
najmniej trzysta sześć kobiet. Te z nich, które uznano za niezdolne do pracy,
skierowano prosto do komory gazowej. Skończyła się krótka kariera Abrama
Zajfmana jako komendanta obozu w Ostrowcu.
Oskarżyciele
przeceniają jego możliwości i przejaskrawiają wyrządzone przez niego zło. Z brazylijskiego
śledztwa wynika, jakoby Zajfman sam był odpowiedzialny za wymordowanie
wszystkich ostrowieckich Żydów. Tymczasem uratowało się kilkuset z nich. Poza
tym oskarżyciele źle ocenili sytuację w sierpniu 1944 roku. Armia Czerwona
mościła się wówczas na linii Wisły, zaledwie czterdzieści kilometrów od
Ostrowca. Niemieckie wojska i służby traciły kontrolę na sytuacją. Wobec tego
pojedynczy żydowski komendant nie mógł z premedytacją wymordować lub pomóc w
wymordowaniu wszystkich Żydów pozostałych w mieście. Według jednej z relacji
chaos sprawił, że z obozu uciekło wówczas około dwustu osób. Abram Zajfman
zapisał się na ciemnych kartach historii ostrowieckich Żydów, ale z pewnością
nie było uosobieniem zła ani ludobójcą.
[…]
s. 198-199
W latach pięćdziesiątych […]
Boymfeld [ówczewsny przewodniczący związku ostrowieckich Żydów w Rio] wspomina
siedmiu świadków przestępstw Zajfmanów:
Jojsefa Wajnberga, który
zaświadczył, że Zajfmanowie okradli go ze wszystkiego, co posiadał w obozie.
Szlojme Horowica, który
powiedział, że Zajfmanowie są winni śmierci wielu Żydów, w tym Awrama Rotsztajna,
Jehiela Wajnberga, żony Arona Frydlanda i córki Jankiela Warszawskiego.
Szmula Korwasera, który wykupił
się u Zajfmanów od śmierci za sześć złotych monet.
Eliezara Nisenbojma, który
uważał, że Zajfmanowie byli najgorszymi policjantami w getcie.
Motla Rozenblata, który mówił, że
Lejbusz Zajfman go torturował.
Ryszli Szafir, która oskarżyła
Abrama o śmierć Efroima Szafira i Bera Blumenfelda.
Szlojme Cwajgmana, który dodał,
że Abram Zajfman napisał donos do gestapo na Szafira i Blumenfelda mających ukrywać
innych Żydów.
[…]
[…] Żona Lejbusza [Zajfmana] prosiła
Żydowski Instytut Historyczny o zaświadczenie, że jej mąż w Polsce „nie
dopuścił się żadnego czynu hańbiącego”. Odpowiedź z pewnością ją rozczarowała:
„Nasz Instytut nie może wystawić zaświadczenia o tym, jakoby Lejbusz Zajfman nigdy nie dopuścił się w Polsce żadnego czynu hańbiącego, ponieważ Lejbusz Zajfman był policjantem w getcie w Ostrowcu i jako funkcjonariusz policji odznaczał się złą wolą, brutalnością i szantażem i należał do najbardziej zdemoralizowanego i szkodliwego elementu policji gettowej. To samo dotyczy osoby jego brata, Abrahama. […]” – tłumaczył w piśmie Bernard Ber Mark, dyrektor ŻIH-u.
sobota, 5 listopada 2022
Wtedy i dziś
sobota, 29 października 2022
Zapis spotkania
Zapis spotkania upamiętniającego 80. rocznicę likwidacji getta w Ostrowcu Świętokrzyskim, które odbyło się 26 października 2022 r. w Ostrowieckim Browarze Kultury.
Organizatorzy:
Jews of Ostrowiec Memorial Project
Miejskie Centrum Kultury
Biuro Wystaw Artystycznych
Muzeum Historyczno-Archeologiczne w Ostrowcu Świętokrzyskim
Stowarzyszenie im. Jana Karskiego
Stowarzyszenie Kulturotwórcze Nie z tej Bajki
* * * * *
Report from the meeting commemorating the 80th anniversary of the liquidation of the ghetto in Ostrowiec Świętokrzyski - October 26th, 2022, Ostrowiecki Browar Kultury.
Organizers:
Jews of Ostrowiec Memorial Project
Municipal Cultural Center
Art Exhibition Bureau
Historical and Archaeological Museum in Ostrowiec Świętokrzyski
Jan Karski Association
‘Nie z tej Bajki’ Cultural Association
piątek, 28 października 2022
Kolumna ludzi
„Rodzina Mizielskich”
Ostrowiec Świętokrzyski 2011
s. 100
Latem 1942 roku szosą od
Ostrowca w kierunku Ożarowa (a później Majdanka) przesuwała się ogromna kolumna
ludzi – Żydów. Widać było, że są zmęczeni, spragnieni; szli z podołkami na plecach,
z dziećmi obok lub też na rękach. Rzeka tych ludzi wypełniała całą szerokość
szosy, a nawet wylewała się do rowów. Od Ostrowca, skąd wyszli, do Drygulca
jest ponad 15 km. W gorący, upalny dzień dokuczało im pragnienie, toteż coraz
to któryś z mężczyzny wyrywał się z kolumny, pędził do studni kolejowej
znajdującej się o 20 m od szosy i spragniony pił albo starał się wziąć w jakieś
naczynie wody dla bliskich. Niemcy byli jednak bezwzględni, kopniakami,
pejczami odpędzali nieszczęsnych Żydów od studni. I tu trzeba, wstydząc się za
niektórych Polaków, powiedzieć, że jeden z mieszkańców Drygulaca – Paweł P. co
chwilę kopał, ku zabawie Niemców, któregoś z wlokących się Żydów. Do tej pory
on – Paweł – był raczej kopany, teraz znalazł okazję, by być górą nad kimś,
choć raz. Po wojnie straszono go i bał się, że może któryś z tych kopanych ocalał
i przyjdzie wymierzyć sprawiedliwość. Do tej ponurej kolumny dołączano Żydów z
miasteczek leżących po drodze do Lublina – Majdanka. Zabrano także mieszkańców
ożarowskiego getta. W ich domach zostały resztki majątku (co cenniejsze wzięli
Niemcy). W wtedy chłopi z okolicznych wsi, za pozwoleniem Niemców, rzucili się jak
sępy na padlinę na to, co pozostało po nieszczęsnych współmieszkańcach
Ożarowian. Na wozy, często drabiniaste brali meble, ubrania, nawet książki
modlitewne; także Torę, której zwoje do dziś zachowują kształt pierwotny.
Resztki tego majątku można jeszcze spotkać w niektórych domach.
![]() |
Fragment Tory, z którego zrobiono formę krawiecką |
Dzięki Romualdowi Redlichowi
niedziela, 16 października 2022
80. rocznica likwidacji getta w Ostrowcu Świętokrzyskim
Zapraszamy na spotkanie upamiętniające 80. rocznicę likwidacji getta w Ostrowcu Świętokrzyskim.
środa 26 października 2022 r., godzina 17.00
Ostrowiecki Browar Kultury (sala wielofunkcyjna)
WSTĘP WOLNY
W programie spotkania poświęconego tragicznym wydarzeniom 11 i 12 października 1942 roku znajdą się m. in. świadectwa potomków ostrowieckich Żydów, wystąpienia Aviego Borensteina, przedstawiciela Jews of Ostrowiec Memorial Project i Bogdana Białka, Prezesa Stowarzyszenia im. Jana Karskiego, symboliczne nabożeństwo żałobne oraz kameralny koncert Ryfki Foremniak.
Uczestnicy wydarzenia zostaną również zaproszeni na zwiedzanie wystaw eksponowanych w Biurze Wystaw Artystycznych – „I Am My Family” Rafaela Goldchaina oraz „ZAAM” autorstwa Marka Cecuły.
Organizatorzy:
Jews of Ostrowiec Memorial Project
Miejskie Centrum Kultury
Biuro Wystaw Artystycznych
Muzeum Historyczno-Archeologiczne w Ostrowcu Świętokrzyskim
Stowarzyszenie im. Jana Karskiego
Stowarzyszenie Kulturotwórcze Nie z tej Bajki
* * * * *
Meeting commemorating the 80th anniversary of the liquidation of the ghetto in Ostrowiec Świętokrzyski
Wednesday, October 26th, 2022
Ostrowiecki Browar Kultury (multifunctional room)
FREE ENTRANCE
The meeting, devoted to the tragic events of October 11th -12th , 1942 and the tragic end of the Jewish Community of Ostrowiec will include, among others, testimonies by descendants of Jews from Ostrowiec, speech by Avi Borenstein, representative of the Jews of Ostrowiec Memorial Project and Bogdan Białek, president of the Jan Karski Association, a symbolic memorial service and an intimate performance by Ryfka Foremniak.
The participants of the event will also be invited to visit the exhibitions in the Art Exhibition Bureau - "I Am My Family" by Rafael Goldchain and "ZAAM" by Marek Cecuła.
Organizers:
Jews of Ostrowiec Memorial Project
Municipal Cultural Center
Art Exhibition Bureau
Historical and Archaeological Museum in Ostrowiec Świętokrzyski
Jan Karski Association
‘Nie z tej Bajki’ Cultural Association