Pokazywanie postów oznaczonych etykietą 1939. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą 1939. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 29 października 2024

Judaika z Ostrowca

 

Judaika
w zbiorach Muzeum Narodowego w Krakowie
Stanisława Odrzywolska, Monika Paś
Kraków 2018

 

Ostrowiec
SGKP [Słownik geograficzny Królestwa Polskiego] wymienia wiele miejscowości o tej nazwie. Wydaje się jednak, że w tym przypadku chodzi o miasto w pow. Opatów w woj. Kieleckim, nad rzeką Kamienną. Najstarsza wzmianka o Żydach mieszających w Ostrowcu pochodzi z 1631 r. Oprócz drewnianej synagogi wzniesionej w 1714 r., w latach 30. XVIII w. istniały tu cmentarz i murowana łaźnia. W 1787 r. gmina liczyła 736 osób, przy czym Ostrowiec zamieszkiwało 354 Żydów, a pozostali okoliczne wsie. W 1840 r. mieszkało tu 2579 Żydów i 817 Polaków. W 1939 r. ludność żydowska liczyła 11079 osób, czyli 36,9% ogółu mieszkańców. W latach 30. XX w. gmina utrzymywała synagogę, łaźnię rytualną, rzeźnię, rzeźnie drobiu, bet ha-midrasz, dom starców, chedery i cmentarz.
kat. I/9; I/38; I/46; I/98; kat. I/100; kat. III/81

Kat. I/9

Rimonim

Niemcy (?), kon. XVIII – 1. ćw. XIX w.
Blacha miedziana, wycinana, wytłaczana, ryta, srebrzona
1) wys. 20,6 cm, średn. podstawy 7,5 cm;
2) wys. 20,8 cm, średn. podstawy 7,7 cm
Nr inw. MNK IV-M-2587/1-2
Zakup od Szymona Rabinowicza, 1937
Pochodzi z synagogi w Ostrowcu.

Podstawa płaska, kolista. Trzon cylindryczny, zdobiony w jednej trzeciej wysokości wąską opaską rytego ornamentu plecionkowego. Na nim szerszy cylinder, nakryty dzwonkowatą kopułą. Dolna część cylindra zdobiona pasem rytego ornamentu plecionkowego z mandorli, górna część ażurowa z motywem skręconych listków. W dolnej części kopuły wycięte pionowe, prostokątne prześwity, w górnej w trzech polach – wyznaczonych przez uchwyty na dzwoneczki – motywy wielolistnych rozet. Zwieńczenia i dzwoneczki niezachowane.

Brak jakichkolwiek znaków uniemożliwia jednoznaczne określenie miejsca powstania omawianego zabytku. Jednakże analogiczną formę oraz zdobienia wykazuje para rimonim wykonana przez berlińskiego złotnika Martina Friedricha Müllera, datowana na 1804-1815 i 1817 rok, wystawiona na aukcji Sotheby’s w Nowym Jorku w 1994 roku. Z kolei w zbiorach Muzeum Narodowego w Warszawie znajduje się fragmentarycznie zachowana para rimonim o niemal identycznym kształcie przykrycia cylindra, określona jako wyrób środkowo-europejski, przypuszczalnie wykonany w Niemczech w końcu XVIII lub na początku XIX wieku. Pozwala to zatem przyjąć, że w tym samym środowisku oraz czasie powstała omawiana para rimonim.

Udział w wystawach: MH, Białystok, 50-lecie getta, 1993; MHK, Stara Synagoga, Tradycje i sztuka, 1994-1996.

Bibliografia: CJA (XI) Obj. ID: 2357.


Rimonim


Kat. I/38

Tarcza na Torę

Polska, XVIII/XIX w.
Mosiądz srebrzony, repusowany, ryty
Wys. 21,6 cm; szer. 18,5 cm
Nr inw. MNK-IV-Z-1294
Zakup od Szymona Rabinowicza, 1937
Pochodzi z synagogi w Ostrowcu (Świętokrzyskim?).

Tarcza prostokątna, u góry zwieńczona łukiem nadwieszonym, wzdłuż krawędzi motyw sznura. Brzegi karbowane. Pośrodku owalny, lekko wypukły medalion, na którym, na gwintowanym trzpieniu, osadzono okrągłą (śr. 5,6 cm), ruchomą plakietkę, zdobioną rytowanym motywem ośmiopłatkowej rozety, z wpisanymi między płatki nazwami świąt i dni świątecznych w języku hebrajskim: „Rosz ha-Szana [Nowy Rok] / Jom Kippur [Dzień Pojednania] / Hoszana Rabba [siódmy dzień święta Sukkot] / Simchat Tora [Radość Tory] / Szabbat / Pesach / Szawuot [Święto Tygodni] / Sukkot [Święto Szałasów, pol. Kuczki]”.

Plakietkę przykryto drugą, owalną, zdobioną wyobrażoną dwugłowego orła, również osadzoną na gwintowanym trzpieniu. Między głowami orła wycięto otwór, w którym widoczny jest fragment napisu.

Z boków dwie kolumny z głowicami w kształcie kampanul, a powyżej dwa lwy pierwotnie podtrzymujące aplikowaną koronę (obecnie brak). W łuku duża kampanula, wokół medalionu motyw wici liściastej. U nasady łuku dwa kółka połączone mosiężnym łańcuszkiem.

Warto zwrócić uwagę na zastosowane w tej tarczy rozwiązanie techniczne, które pozwala oznaczyć święto, a tym samym rozpoznać odpowiednio przygotowany zwój Tory. Na którym była zawieszona. Tu wystarczało obrócenie wewnętrznej plakietki, aby nazwa święta uwidoczniła się w prześwicie między głowami orła. Tarcza o identycznym rozwiązaniu środkowego medalionu, pochodząca z kolekcji Róży i Benjamina Mintzów, znajduje się w zbiorach Muzeum Żydowskiego w Nowym Jorku. Podobnie jak tarcza w zbiorach MNK, została ona wykonana ze srebrzonej blachy miedzianej i nie nosi na sobie żadnych znaków złotniczych. Zapewne ze względu na pochodzenie (Benjamin Mintz był znanym warszawskim kolekcjonerem) została określona jako hipotetyczny wyrób polski z XIX wieku. Podkreślić trzeba, że takie rozwiązanie wydaje się dość rzadkie – znacznie częściej spotyka się tarcze wyposażone w prostokątną ramkę, w którą wkładano tabliczkę z nazwą odpowiedniego święta (zob. kat. I/17; I/33; I/43; I/53).

Udział w wystawach: MNK, Żydowskie zabytki, 1991; MH, Białystok, 50-lecie getta, 1993; MNK, Galeria Rzemiosła, od 1998.

Bibliografia: CJA (XI) Obj. ID: 18415.


Tarcza na Torę


Kat. I/46

Tarcza na Torę

Polska, 1842/1843
Mosiądz srebrzony, repusowany, ryty, częściowo wycinany; imitacje kamieni jubilerskich – szkło
Wys. 22,0 cm; 14,0 cm
Nr inw. MNK-IV-Z-1301
Zakup od Szymona Rabinowicza, 1937
Pochodzi z synagogi w Ostrowcu (Świętokrzyskim?).

Tarcza prostokątna, górą zamknięta łukiem. Wzdłuż krawędzi wąska listewka. Brzegi karbowane. U dołu kwadratowa tabliczka z inskrypcją w języku hebrajskim: „Własność szanowanego harawa reba / Lejba syna szanownego harawa reba / Israela / Rok 603 [=1842/1843].

Powyżej pod nałożoną, ażurową koroną dwie tablice z pierwszymi słowami przykazań, podtrzymywane z boku przez dwa lwy. Po prawej: „Ja jestem / Nie będziesz / Nie używaj // Pamiętaj / Czcij”. Po lewej: „Nie / zabijaj. // Nie / cudzołóż. // Nie / kradnij. // Nie świadcz (kłamliwie) // Nie pożądaj”.

Korona ozdobiona czterema barwnymi szkłami imitującymi kamienie szlachetne.

Udział w wystawach: MNK, Żydowskie zabytki, 1991; MNK, Galeria Rzemiosła, od 1998.

Bibliografia: CJA (XI) Obj. ID: 17722.


Tarcza na Torę


Kat. I/98

Odblaśnica

Polska, XVII w.
Blacha mosiężna, kuta
Wys. 84,0 cm; szer. 70,5 cm
Nr inw. MNK IV-M-3014
Zakup od Szymona Rabinowicza, 1937
Pochodzi z synagogi w Ostrowcu.

Odblaśnica w kształcie stojącego prostokąta o zaokrąglonych rogach. Pośrodku okrągły, wklęsły, gładki medalion ujęty motywem sznura z nałożonymi dwoma rozetkami u dołu i góry. Otoczony plastyczną wicią liściasto-kwiatową z wyobrażeniem szyszki (?) na dole i pelikana karmiącego młode u góry.

Odblaśnice tego typu, nieznacznie różniące się opracowaniem detali, przed II wojną światową znajdowały się w bożnicach w Nasielsku i Szydłowie.

Udział w wystawach: MNK, Galeria Rzemiosła, od 1998.


Odblaśnica


Kat. I/100

Odblaśnica

Polska, XVII/XVIII w.
Blacha mosiężna, kuta
Wys. 68,5 c; szer. 63,0 cm
Nr inw. MNK IV-M-3114
Zakup od Szymona Rabinowicza, 1938
Pochodzi z Ostrowca.

Odblaśnica w kształcie zbliżonym do kwadratu o zaokrąglonych rogach. Pośrodku okrągły, wklęsły, gładki medalion ujęty motywem sznura. Otoczony motywem plastycznej wici liściasto-kwiatowej z owocami oraz draperii u dołu. Ramię świecznika wtórnie dodane.

Udział w wystawach: MNK, Pan Tadeusz, 1999; MNK, Galeria Rzemiosła, 2007-2014, od 2018.


Odblaśnica


Kat. III/81

Stojak na lulaw używany w czasie święta Sukot

Polska, XVIII w. (?)
Blacha mosiężna kuta, wybijana
Wys. 29,0 cm; średn. g. 18,0 cm
Nr inw. MNK IV-M-2815
Zakup od Szymona Rabinowicza, 1938
Pochodzi z Ostrowca.

Stopa w kształcie spłaszczonej półkóli, o ośmiobocznej krawędzi, w której liczne otwory. Zdobiona reliefowym ornamentem roślinno-kwiatowym. Trzon czworoboczny, o bokach zdobionych ornamentem roślinno-geometrycznym, a krawędziach ornamentem sznurowym. U góry trzonu spłaszczony nodus, nad którym płytka czarka, puklowana w grona, o wywiniętym na zewnątrz płaskim kołnierzu, w którym liczne otwory. Wnętrze trzonu wypełnione cyną.

Według informacji pozyskanych od Rabinowicza omawiany zabytek to „lichtarz do palmy na Kuczki z Ostrowca”.

Jednym z istotnych obrzędów święta Sukot było przygotowanie bukietu z czterech gatunków roślin zwanego lulawem. Podczas siedmiodniowego święta noszono taki bukiet do synagogi i zgodnie ze zwyczajem przez cały czas trwania służby bożej nie wypuszczono go z ręki. Według rabiego Eleazara ben Sadoka „nawet odwiedzać chorych i pocieszać osieroconych szli mieszkańcy Jerozolimy z lulawem w ręku”. Podczas święta pobożni Żydzi mieszkali w specjalnie zbudowanym namiocie, gdzie spożywali posiłki i nocowali. Etrog, który przez siedem dni musiał zachować świeżość, przechowywano w specjalnych pojemnikach w kształcie tego owocu lub – w przypadku braku takiego – w zwykłym koszyczku, ew. srebrnej cukiernicy. Lulaw zaś prawdopodobnie był odkładany do specjalnego stojaka; sytuację taką obrazuje akwarela Solomona Josepha Solomona (1860-1927) ze zbiorów Żydowskiego Muzeum w Nowym Jorku. W namiocie, bogato zdobionym roślinnością, zgromadzeni wokół stołu mężczyźni i kobiety spożywają podwieczorek, a pomiędzy nimi widoczny jest lulaw w stojaku umieszczonym na podłodze.

Stojak, choć niekompletny, o czym świadczą otwory przy krawędziach stopy i kołnierza czary (sugeruje brak dodatkowych ozdób?), swą formą zbliżony jest do świecznika paschału z 1686 roku, przechowywanego w zbiorach Muzeum Narodowego w Gdańsku. Pozwala to sądzić, że pierwotnie mógł on pełnić inną funkcję. W stanie, w jakim został zakupiony do Muzeum – tj. z trzonem wypełnionym cyną – nie mógł pełnić stojaka na lulaw, brak w nim bowiem otworu służącego do umieszczenia bukietu około metrowej wysokości.

Stojak na lulaw

piątek, 6 września 2024

Ostrowiec Aid Society

The Ostrowiec Aid Society for Konin Refugees
Eliezer Langer
Memorial Book Konin
Translated by Libby Raichman
Donated by Avi Borenstein


At the beginning of December 1939, the Ostrowiec Jewish committee was called to the head of the “Gestapo” to inform them that a transport of Jews was passing through Ostrowiec who had not eaten for a few days, and that they were given permission to distribute food to them. With Jewish enthusiasm, we threw ourselves into the task of preparing food for the Jews, as much as was possible in those days. We delivered tables with food to the train station and waited for the train to arrive with the Jews. We were taken aback to see Christians coming out, with “shynen” directly to Ostrowiec. The Gentiles were starving and asked the Jewish representative to sell food to them. We managed to satisfy their hunger. Our representatives turned to the head of the Gestapo, asking him what had happened – he asked us if we were ready to receive the Jews in Ostrowiec. Approximately four minutes after 4pm, the train with the Jewish victims appeared. When we saw them, and they saw us, the scene at that moment was indescribable; their pale faces, and their eyes – frightened. Trembling and in great fear, they began to stammer these few words: “where are we, and where are we being taken?” We answered them, telling them where they were, and brought them food and drink.

We immediately began to distribute food and drink to the train carriages. Soon we learned that these were Jews from Konin.

While we were speaking to the Jews, our chairman [Judenrat?] Dr. Zeisel arrived with Yoske Rozenman with a certification from the head of the Gestapo, that the transport with Jews is permitted to remain in Ostrowiec.

When Dr. Zeisel turned towards the leader of the transport, a folk-German, with the certificate permitting the Jews to leave the train, then in anger, he attacked Dr. Zeisel. We had to take him home in a horse-drawn coach. As it turned out, the transport leader saw that his plan to rob and kill the deported Jews failed. We took the 1200 Jews into the Ostrowiec Mizrachi “Yavne”” synagogue and immediately issued an appeal to the Ostrowiec Jewish community, that whoever is in the position, is obliged to voluntarily take Jews home, and provide them with food and sleeping accommodation. Our plea was accepted. The first to respond was Dr. Wacholder , who immediately took an elderly couple. After him everyone took home Jews from Konin, so that by 1am, everyone had been allocated a place to stay.

We managed to make it possible for the Konin Jews to live in the community under the same conditions as the residents of Ostrowiec. They were allocated positions on the committee, the German labor department, the baker's co-operative, and in all other kinds of work, so that they would not be sent away to other places. At the same time, we established a folk-kitchen for the most needy. About 2000 lunches were provided daily. We also managed to enable as large a number of Konin Jews as possible, to be employed in the most well-known Ostrowiec factory “Zaklady Ostrowiecke, and at the German “Hermann Goring Factory”. With enormous effort, we managed to bring in up to 2000 Jews in the middle of 1942, among them, also Jews from Konin.

At the request of a German woman from the village of Bodzechów, near Ostrowiec, we managed to send six Jewish workers to dig a pit. We sent a representative from our committee with them, who brought back happy news, that there was a possibility of employing a larger number of Jewish workers. We managed to employ approximately 700 Jews there. Jews also found work in the Tzegyelniye [Cegielnia] owned by Jaeger, as well as 300 Jews at the firm “Trees and Shingles” owned by the Shosseye family.

Approximately 300 Jews worked in the German warehouses with food products. We also saw that Jews were employed in other smaller workplaces.

niedziela, 25 sierpnia 2024

Dziennik Chaima Icchaka Wolgelerntera

 

Chaim Icchak Wolgelernter i Chajele z ich pierworodnym dzieckiem, 1940 r.

Wprowadzenie do dziennika Chaima Icchaka Wolgelerntera

[…] Chaim Icchak urodził się w 1911 r. w Ożarowie jako czwarte z ośmiorga (dwoje zmarło w dzieciństwie) dzieci Hendli Rywki z domu Selzer oraz Jeszajahu Wolgelerntera. Rodzina przeniosła się do Kazimierzy Wielkiej, gdzie Jeszajahu został szochetem (rytualnym rzeźnikiem) miejskim. Był potomkiem wybitnego rebego Itamara z Końskowoli i pobożnym chasydem. Najstarszy brat Chaima Icchaka, Abram, wyjechał w latach dwudziestych do Kanady, dwóch młodszych – Dawid i Meir – zostało pomocnikami ojca. Najstarsza siostra Matil wraz z mężem Chaimem Medlem mieszkała w Zawichoście, młodsza, Ita, mieszkała jeszcze z rodzicami.

Chaim Icchak Wolgelernter od najmłodyszch lat wyróżniał się pobożnością i głodem wiedzy. Po swojej bar micwie wyjechał do Krakowa, by studiować Torę w tamtejszych jesziwach. Po kilku latach udał się do Ostrowca, zdał trudny egzamin i został przyjęty do znakomitej lokalnej jesziwy. Ujawnił się wówczas również jego talent literacki – został sekretarzem jesziwy, a także wydawcą miesięcznika poświęconego Torze, pisywał też własne teksty do pism religijnych.

Gdy w 1936 r. poślubił Chaję Płatkiewicz z Działoszyc, zamieszkali w sąsiedzwie jej owdowiałej matki Jachet Płatkiewicz, której Chaja pomagał prowadzić sklep tekstylny. Gdy po trzech latach małżeństwa młodzi Wolgelernterowie wciąż nie mieli dzieci, Chaim Icchak zwierzył się z tego problemu swojemu cadykowi z Ostrowca, a ten nakazał mu pojechać do cadyka Noama Elimelecha do Leżajska. Dziewięć miesięcy później, w końcu listopada 1939 r., urodziła się Wolgelernterom córka Alte Sara Lea, a w lutym 1941 r. syn Szraga Fajwel. […]

[…] Sam Chaim Icchak Wolgelertner w czasie drugie akcji wysiedleńczej znalazł schronienie (podobnie jak w czasie pierwszego wysiedlenia) u sołtysa w Szyszczycach, a jego bracia Dawid i Meir – u Magdy Kozioł w Skalbmierzu. Później, w lutym 1943 r. zgodziła się ona przyjąć do siebie innych żyjących jeszcze członków rodziny. […] Tam właśnie, na strychu w Skalbmierzu, Chaim Icchak zaczął pisać swoją kronikę. […] Z niemałym trudem znaleźli kolejną kryjówkę we wsi Dębowiec u chłopa nazwiskiem Biskup […] pozostali i Biskupa Żydzi zostali zamordowani 22 czerwca 1944 r. […]

Dziennik Chaima Icchaka Wolgelerntera – tragiczne świadectwo wiary – jest jednym z ważniejszych źródeł na temat Zagłady, być może jedynym pisanym na bieżąco, w ukryciu przez chasydzkiego rebego.

[…] Książka „Unfinished Diary: A Chronicle of Tears” autorstwa Chaima Icchaka Wolgelerntera ukazała się w 2015 r. nakładem wydawnictwa Israel Bookshop Publications.

[…]

Barbara Engelking


KRONIKA ŁEZ
Opracowanie Barbara Engelking


Archanioł Michał poświęca dusze sprawiedliwych przed Bogiem.
(תוספות מנחות ק'י חנינה כ'ב)

Kiedy miałem 16 lat, po spędzeniu moich najlepszych lat w jesziwach w Krakowie, wiedziałem już więcej o Talmudzie i posekach, kiedy moja dusza zaczęła nagle odczuwać pragnienie czegoś wyższego, co przyniosłoby rozwiązanie różnych wątpliwości, które gnębiły myśli […] galicyjskie, moje dotychczasowe życie stawało się coraz bardziej nudne, monotonne i ciasne, potrzebowałem siły, która by mnie porwała, wyprowadziła na szersze i wyższe horyzonty, postanowiłem więc pojechać do Ostrowca.

Genialna metoda pulpil (przyp. 2 – Metoda nauczania pilpul (hebr. debata, od pilpel – pieprz, przenośnie gorąca [ostra] dyskusja) – specyficzna metoda prowadzenia studiów talmudycznych, oparta na dialektycznym rozważaniem fragmentów tekstów.), o której miałem trochę pojęcia od mojego rabbiego, reb Lewina, nauczyciela z Krakowa, ucznia starego rabbiego z Ostrowca, reb Meira Jechiela, błogosławionej pamięci, oryginalne i specyficzne podejście do każdego trudnego bądź zagmatwanego zagadnienia z Gemary, niezrozumiałego zwrotu, albo zwyczajnie niewiarygodnej historii, z dokładnie sprecyzowaną błyskotliwą myślą, czasami też z wyliczonymi matematycznie cyframi, oraz jedyny w swoim rodzaju, niezwykły post jako droga umartwiania się w służbie Bogu spowitej welonem legend – wszystko to razem tak mnie zahipnotyzowało. Pewnego dnia w Sukot roku 1929 po raz pierwszy przekroczyłem próg domu mojego wielkiego rabiego, reb Ezechiela Binsztoka [powinno być: Halsztuka], rabiego z Ostrowca, jedynego syna i dziedzica duchowego świętego reb Meira Jechiela, błogosławionej pamięci.

Po dziś dzień nie jestem w stanie zrozumieć, skąd w moim nędznym doczesnym życiu znalazło się miejsce dla wielkiej światłości, która biła od tego przewodnika duchowego, którym był rebe z Ostrowca. Jestem pewien, że rzeczywiście odczułem w sobie tę świętość. Nigdy nie zapomnę wrażenia, jakie zrobiła na mnie modlitwa rebego. 8 dnia Sukot, kiedy odmawiał „Niszmat kol Chaj” z ekstazą tęskniącej duszy, z sercem, z którego tryskało źródło łez – święty Ojcze, litościwy i miłosierny Stwórco – jasno było widać, jak za sprawą tego wielkiego przewodnika jest wyrażany ból i cierpienie całego narodu przed jego miłosiernym Ojcem, Który bez litości każe swoje dzieci, kiedy źle dczynią, a potem uległe przyrzekają, że będą już pobożne.

Czułem, jak każdy członek mojego ciała, każde ścięgno i najmniejsza cząsteczka zostają obmyte, opalone gorącymi węglami, całe jestestwo nagle staje się tak oczyszczone, dostaje skrzydeł, szybuje coraz wyżej i wyżej do bezkresnych światów – zapomniałem o wszystkim, co wokół mnie.

Potem czułem wszechogarniające mnie ciepło, taką duchową lekkość, że przez cały dzień chodziłem w uniesieniu ducha. Tisz u rebego i jego modlitwy, wszystko to zdawało mi się częścią niebiańskiej światłości, która nie ma nic wspólnego ze sprawami ziemskimi. Przybyła tylko na świat, aby wszystko to unieść na tę samą wysokość, duchowość przebrała się w ubiór duszy, nastąpił upadek na potrzeby wzniesienia. Kiedy po tiszu omawiano wspaniale głębokie kazanie, które rebe wygłosił przy stole, zostałem całkiem porwany przez każdą myśl. Wszystkie one przeszywały mnie do najintymniejszych pokładów umysłu, były skierowane bezpośrednio do mnie, były odpowiedzią na moje wątpliwości, napojem dla mojej spragnionej duszy. Ten jeden dzień rozwiązał nawarstwiające się przez lata. Zrozumiałem magnetyczną siłę Ostrowca.

*

A kiedy jego modlitwy nie były w stanie odwrócić wyroku, który ogrodził twierdzę surowej sprawiedliwości, ideał wskazujący drogę nie mógł więcej oświetlać mrocznej przyszłości narodu żydowskiego, i kiedy również milionowe europejskie żydostwo zostało złożone w męczeńskiej ofierze na ołtarzu Kidusz ha-Szem, czyż na tym samym ołtarzu mogło zabraknąć miejsca dla ich wielkiego przewodnika?

*

Kiedy europejscy Żydzi zostali wymordowani, ich miejsca święte zburzone, a świętości zbrukane, nie było też miejsca dla uświęconego, boskiego ołtarza świętego rebego z Ostrowca, tablice zostały roztrzaskane.

Czasami rebe tłumaczył ostrowiecką metodę nauczania i modlitwy. Całe stworzenie świata i każda rzecz ma ciało i oblicze albo, jak się to często nazywa, ciało i duszę. Oblicze, to znaczy dusza, jest istotą stworzenia, ciało jest jedynie ubraniem dla duszy. Tak samo jest z człowiekiem, który jest istotą stworzenia, dzieła stworzenia, i on również ma ciało i duszę. Dusza człowieka jest boską cząstką. Każda micwa i dobry uczynek, który wykonuje człowiek, to pokarm duchowy dla duszy, dla cząstki boskiej. Siłą rzeczy, kiedy dusza się raduje, człowiek tworzy w ten sposób naches-ruech (powiew ekstazy) również dla Najwyższego, dla Szechiny, ponieważ dusza jest cząstką boską.

Poza tym człowiek, najdoskonalsze stworzenie, został stworzony z umysłem i rozumem, aby robił jak najwięcej micw i dobrych uczynków i tworzył jak największy naches-ruech dla Boga. Dusza w ten sposób dociera na najwyższe poziomy, nawet do poziomu Mosze Rabenu (Mojżesz, nasz nauczyciel). Twarzą w twarz mówię do niego, to jest tikun (ulepszenie, naprawa) doskonalenia […] wszystkich gaonów i cadyków, zarówno ukrytych, jak i ujawnionych, każdego na jego własny sposób i każdego z nowymi spostrzeżeniami odnośnie Tory i spełniania Woli Bożej. Jedyną intencją ich wszystkich był tikun duszy, aby stworzyć dla niej pokarm duchowy. Wielki Bal Szem Tow stworzył chasydyzm. Jest to nowa, zupełnie nowa droga. Napełnił on służbę Bogu tak silnym duchem życia, w chasydyzmie jest tak wielka siła, która jest w stanie pociągnąć za sobą nawet biednych, prostych Żydów, którzy nie znają Tory, będącej wstępem wiodącym do tikunu duszy. Siła chasydyzmu promienieje do takich ludzi, aby również oni mogli osiągnąć doskonałość, aby również oni mogli przynieść swojej duszy pokarm duchowy.

Wielki ojciec rabiego miał własną drogę, przez posty i samoumartwianie się, przez akceptację trudności, przygotowywanie ciała i poniżanie własnego ja doszedł on do uniesienie duchowego. Duchowość duszy tej cząstki bożej, wzniosą się ku najwyższym źródłom Stwórcy przez odrzucenie najniższego świata duszy. Było to dla niego zagadnienie cierpień z miłości. Dlaczego właśnie karci Pan, kogo miłuje? Jeśli człowiek na zasługuje na ukaranie przez cierpienia, dlaczego Bóg go karze? Jest to jedno i to samo, kiedy człowiek naprawia duszę, uzyskuje przecież boski naches-ruech. Siłą rzeczy przez cierpienia fizyczne, które na niego spadają, jego ciało ziemskie jest ciemiężone, ale jego duchowe zadowolenie staje się silniejsze. Dusza wznosi się do wyższych poziomów, dlatego nazywamy to cierpieniami z miłości. Cierpienia przychodzą na człowieka przez miłość, którą Bóg otrzymuje z dobrych uczynków, i dlatego nasi uczeni uważają, że jeśli na człowieka spadają plagi, powinien od wiedzieć, że to nie są cierpienia z miłości.

Dlaczego właściwie cierpienia od plag nie są cierpieniami z miłości? Jak mówimy, cierpienia prowadzą do uwznioślenia duszy, do świętości. Plagi nie tylko, że nie mogą doprowadzić do świętości, ale mają dokładnie odwrotny skutek. Jest to przecież powiew nieczystości, który zabrudza duszę, i nie może zostać nazwany cierpieniem z miłości. Tak ojciec rabiego stworzył nową drogę w służbie Bogu, również do nauczania dał nowy wiatr życia, swoją metodę pulpil, która ma służyć temu samemu. Błyskotliwe dzielenie włosa na czworo, aby znaleźć najbardziej dogłębną istotę rzeczy, to co najintymniejsze w duszy, to znaczy sedno zagadnienia, przekreślenie tego, co umysłowe, służy temu, aby cała dusza mogła komunikować się ze światem Tory, aby nastąpiło zbliżenie duszy człowieka i duszy Tory, a jako że dusza człowieka jest cząstką boską, zamiarem jest, aby Bóg i Izrael stały się jednym.

Później już sam zrozumiałem, kiedy często wskazywał, że droga jego ojca była […] miłości, wtedy on, następca i duchowy spadkobierca, również dołożył cegiełkę do tego budynku, mianowicie odmawianie modlitwy nazywanej modlitwą serca, było to […] bojaźni – serce cielesne.

Były […] ból przeciw gorącemu pragnieniu cielesnego serca.

Byłem pewny, że w ostatnim pokoleniu, chociaż […] Tory znajdowało się w Polsce wystarczająco wielu, to jednak najświętszym miejscem było Ostrowiec – arka przeświętego rebego, w której znajdowały się dwie tablice – Tora Weawoda (Tora i praca).

Następca i dziedzic duchowy, który z takim przekonaniem pielęgnował metodę swojego ojca, że kiedy wybiła godzina […], aby dusza, cząstka boska, dosięgnęła najwyższego źródła przez całkowite uwolnienie się od potrzeb cielesnych, przez całkowite anulowanie cielesności, przygotowywał się do tej wielkiej godziny. Dłuższy czas wcześniej, całe dnie owinięty w tałes i tfilin, zagłębiony był w zagadnienia Kidusz ha-Szem.

Archanioł Michał poświęca dusze sprawiedliwych przed Bogiem. Później to zrozumiałem.

W Lag Baomer 1930 r., kiedy pochylaliśmy się nad przepisami dotyczącymi szechity (rytualny ubój zwierząt), rabi powiedział mi, że halacha jest ogrodzeniem, ponieważ halacha broni nas przed żądami cielesnego serca – […] pobożność – szechita – jedynie pobożność, pilpul szel Tora (hermeneutyka, analiza i krytyka jako narzędzie Tory), będąca duszą Tory, jest pokarmem duchowym dla duszy i umysłu. Aby tworzyć naches-ruech dla Stwórcy, musi być przecież miłość, dlatego halacha, pilpul i obraz są takim magnesem dla duszy, a serce, miłość i pobożność – prawdziwym i całkowitym tikun. Tak.

Z języka hebrajskiego przełożyła Blanka Górecka
Z języka jidysz przełożyła Magdalena Siek

[…]

 

Źródło:
„Nic nie potrzebujemy. Tylko przetrwać ten czas. Relacje Żydów ukrywających się w okupowanej Polsce”, red. Justyna Majewska, Warszawa 2022.
rodz. VI Chaim Icchak Wolgelernter
s. 437-454

środa, 6 grudnia 2023

Dziennik dra Zygmunta Węglińskiego


Dziennik dra Zygmunta Węglińskiego (1905-1946)
red. Waldemar R. Brociek
Ostrowiec Świętokrzyski 2023


s. 109

OSTROWIEC 1932-1939

30 października 1932r.

Przeniosłem się na stałe do Ostrowca, gdzie zamieszkałem przy ulicy Iłżeckiej 42 m. 4, w domu organisty p. Władysława Brylewskiego. Rzeczy zostały przywiezione wynajętym od p. Saskiego samochodem, który obrócił 3 razy. W Ostrowcu porozsyłałem pocztą do niektórych miejscowych instytucji i osób, także do okolicznych wiosek, majątków, plebanii ulotkę p.t. „Z pamiętnika lekarza prowincjonalnego”, w której, opisawszy ważniejsze swoje wyczyny lekarskie w różnych gałęziach medycyny praktycznej; w ostatku poruszyłem sprawę bezpardonowego wypierania polskiego żywiołu lekarskiego przez lekarzy żydów, którego i sam padłem ofiarą w Wąchocku.


s. 124-125

11 września 1939r.

Od kilku dni Niemcy zwożą i spędzają do Ostrowca naszych żołnierzy wziętych do niewoli, rannych i zdrowych chociaż wynędzniałych i wygłodzonych. Jednych pozostawiają na miejscu, innych pędzą dalej. Podobno przyprowadzili kilka tysięcy jeńców i sporo kawaleryjskich koni, które na rynku puścili wolno, jako zbędny dla nich balast, gdyż posługują się jedynie motorami, którymi pędzą ciągle z zawrotną szybkością.

Codziennie Niemcy zabijają po kilka osób, których rozkładające się trupy leżą na ulicach i w rowach przydrożnych. Najwięcej ofiar wśród żydów. Ubiegłej nocy Niemcy przy współudziale motłochu rozbili i obrabowali szereg sklepów.

Ulegając namowom p. Emilii i życzliwych mi znajomych pań, od kilku dni nie wychodzę na ulicę.


s. 132-133

20 marca 1940r.

W Ostrowcu panuje tyfus brzuszny i plamisty. Od 6 b.m. środek miasta wraz z odcinkiem Iłżeckiej ulicy, w którym my mieszkamy, został uznany za strefę najbardziej zagrożoną i z tej racji zasiekami z drutu kolczastego z posterunkowymi w przejściach odgrodzony od reszty świata. W strefie zagrożonej wolno chodzić tylko od 10-12 i od 17-18, zaś poza tymi godzinami oraz poza strefę zakażenia mogą chodzić tylko posiadający specjalne przepustki. Jedną taką posiada ja (jako lekarzowi wolno mi za nią chodzić wszędzie), a drugą udało mi się uzyskać dla służącej z prawem chodzenia po całym Ostrowcu do godziny 8-ej wieczorem.

Z powodu blokady dostęp chorych do mnie jest utrudniony; wyjednałem w komisariacie Policji Polskiej zezwolenie na dostęp chorym do mnie na najbliższym do mnie przejściu z zastrzeżeniem, aby wracając przedstawiali ode mnie karteczkę z zaświadczeniem o odbytej wizycie lekarskiej.

Ospa Tereni przyjęła się doskonale w sposób dla otoczenia mało przykry, gdyż dzięki aseptycznemu opatrunkowi przebieg poszczepieńczy był dość lekki. Terenia sama już wstaje i trzyma się mocno na nóżkach; wygląda jak rumiane jabłuszko.


s. 134-135

Z powodu utworzonej dzielnicy żydowskiej zostałem przeniesiony na ulicę Polną 69, gdzie otrzymałem lokal po kilku rodzinach żydowskich, składający się z 4 pokoi i kuchni z połowiczną kanalizacją (rury odpływowe i świeżo wykopane szambo). Mieszkanie brudne z niezliczoną ilością robactwa różnego rodzaju i kalibru.


s. 136

24 maja 1942r.

Halinka przyjechała wczoraj na kilka dni z racji Zielonych Świątek (dzisiaj niedziela i pierwszy dzień świąteczny).

W końcu kwietnia w nocy podobno przybyło do Ostrowca kilka samochodów niemieckiej żandarmerii i nad ranem zostało zastrzelonych 36 żydów, a kilkudziesięciu zostało aresztowanych i wywiezionych.


s. 138-139

12 października 1942r.

Wczoraj od wczesnego rana zaczęło się wysiedlanie Żydów połączone ze strzelaniem podobno do uciekających oraz padających z wycieczenia, o czym świadczyły dochodzące do uszu od czasu do czasu strzały. Wczoraj przed południem ciągnęły całe kompanie wysiedlonych Żydów (mężczyźni, kobiety i dzieci), nie wyłączając inteligencji żydowskiej za miasto w kierunku Piasków (przemieście Ostrowca). Dzisiaj w nocy i rano też od czasu do czasu rozlegały się strzały. Następnie żydów wywożono koleją.

16 października 1942r.

Dzisiaj wieczorem przyjechała Halinka, a pojutrze w niedzielę w południe odjeżdża. Likwidacja żydów w Ostrowcu i okolicznych miasteczkach postępuje dalej.

środa, 7 lipca 2021

Pesa Balter

 Ocalona Paula Lebovics: Przeżyj, stając się niewidzialną 

„Jeśli on może pracować, ja też mogę pracować” – powiedziała sobie 9-letnia Paula Lebovics — wtedy Pesa Balter — po tym, jak jej starszy brat, 14-letni Josef, opuścił mały, zaszczurzony pokój, który służył jako jeden z ich liczne kryjówki w nieczynnej cegielni przez wiele tygodni, odkąd getto w Ostrowcu zostało zlikwidowane 10 czerwca 1943 roku. Ale gdy tylko Paula wyszła późnym popołudniem na zewnątrz, ukraiński strażnik złapał ją, związał ręce za plecami i wymanewrował ją w kierunku bramy wyjściowej fabryki, gdzie grupa więźniarek zbierała się przed powrotem do pobliskiego obozu pracy w Ostrowcu.

Paula stała tam przerażona, gdy ukraiński strażnik podszedł do dowodzącego SS. Nagle spomiędzy więźniów dostrzegła ją jej matka Pearl Balter i wciągnęła w gromadę kobiet. Ale oficer SS zauważył jej zaginięcie i zaczął bić kobiety, aż dotarł do Pauli. Szarpnął ją za ramię i cisnął gwałtownie o ścianę fabryki. Upadła na ziemię, tracąc przytomność. Kiedy się obudziła, kobiet już nie było. Pozostał tylko oficer SS.

Paula urodziła się 25 września 1933 roku w Ostrowcu, jako córka Pearl Leah i Izraela Baltera, najmłodszego z sześciorga rodzeństwa. Mieszkali w jednym z małych domów, które zamożny dziadek Pauli, Akiva Rosset, zbudował dla swojej rodziny na dziedzińcu za jego kamienicą. Cała rodzina pracowała dla dziadka, człowieka religijnego, który był właścicielem firm leśnych, monopolowych i skórzanych.

Paula cieszyła się idyllicznym dzieciństwem, bawiąc się z kuzynami na dziedzińcu i świętując wypełnione śpiewem kolacje szabatowe w mieszkaniu dziadków.

Życie zmieniło się jednak 7 września 1939 roku, kiedy Niemcy zajęli Ostrowiec. Kilka tygodni później Paula zobaczyła swojego pierwszego niemieckiego żołnierza, gdy wraz z ojcem próbowali wsiąść do pociągu do Warszawy, aby zresetować jej niedawno złamaną rękę. Żołnierz natychmiast je usunął.

Pod koniec 1940 r. rodzina została zmuszona do przeniesienia się do otwartego getta. Tam Paula i cała jej rodzina mieszkała w jednym pokoju, z wyjątkiem jej brata Yonatona, który uciekł do Wilna. Wiosną 1941 r. getto zostało ogrodzone.

W nocy 10 października 1942 r. Herschel, najstarszy brat Pauli, dowiedziawszy się, że akcja jest zaplanowana na następny dzień, zaprowadził 44 członków rodziny i przyjaciół do dołu, który wraz z wujem wykopali pod szopą w pobliskim składzie drewna . Gdy akcja się rozpoczęła, Paula zajrzała przez mały otwór i była świadkiem, jak Niemcy maszerują Żydów na rynek, tłuką ich kolbami karabinów i wyrywają dzieci z ramion matek.

Trzeciego dnia Herschel pozwolił odejść dwóm starszym siostrom Pauli, 18-letniej Chai i 16-letniej Chanie, przekonane, że ich karty pracy będą je chronić. Ale oni wraz z 11 tysiącami Żydów zostali zamordowani w Treblince.

Druga akcja miała miejsce 16 stycznia 1943 roku. Kiedy Paula wyszła z kryjówki, którą Herschel znalazł dla niej, jej matki i brata Josefa, zobaczyła łaty zakrwawionego śniegu. Dowiedziała się również, że zabrano jej babcię i wielu krewnych.

Jednak w czerwcu następnego roku, kiedy zaplanowano likwidację getta w Ostrowcu i przeniesienie pozostałych Żydów do obozu pracy w Ostrowcu, Herschel nie mógł już dłużej chronić Pauli i Josefa. „Sami musicie przetrwać” – powiedział im.

Paula poszła za Josefem do cegielni, gdzie ukryli się m.in. w wąskim otworze w murze, niedziałającym piecu i małym pomieszczeniu pełnym szczurów.

Kiedy Paula obudziła się po uderzeniu w ścianę, oficer SS zmusił ją do wstania, żądając, aby ujawniła, gdzie ukrywają się inni. – Nie wiem – odpowiedziała Paula, płacząc i pewna niefortunnego wyniku. „Jeśli nikogo nie znajdziesz”, zapytała, „czy mogę zobaczyć moją matkę i ojca po raz ostatni?”

Oficer poprowadził Paulę przez cegielnię, nie znajdując nikogo i wrócił do muru. Wycelował w nią rewolwer. "Obróć się. Stań twarzą do ściany – zażądał. Ale Paula odmówiła. – Obiecałeś, że zabierzesz mnie do matki i ojca – upierała się.

Właśnie wtedy wpadł pijany niemiecki oficer, śmiejąc się głośno. „Zamierzasz zmarnować kulę?” on zapytał. – Ona i tak umrze. Oficer SS opuścił rewolwer, trzęsąc się gwałtownie ze złości. – Idź – krzyknął do Pauli.

Wybiegła przez bramę i ruszyła drogą do obozu pracy, gdzie zastała ojca siedzącego z grupą mężczyzn. Usiadła obok niego płacząc.

Paula następnie dołączyła do matki w baraku dla kobiet. W ciągu dnia zbierała metalowe szczątki, czyściła i ładowała cegły, a wiosną 1944 r. pracowała w pobliskim niezamieszkałym obozie Młodzieży Hitlera, odchwaszczając boisko do piłki nożnej i przesuwając betonowy walec po kortach tenisowych.

Bycie dzieckiem w obozie było niebezpieczne, więc Paula nauczyła się stawać niewidzialna.

Na początku sierpnia 1944 r. obóz został zlikwidowany, a więźniów, ponad 1400 mężczyzn i 300 kobiet, w tym Paulę, jej rodziców i braci Herschela i Josefa, wywieziono bydlęcymi wagonami do Auschwitz. „Warunki, których nie możesz sobie wyobrazić w swoim życiu” – powiedziała Paula.

Przybywając 4 sierpnia, więźniowie zostali podzieleni na szeregi mężczyzn i kobiet. Paula i inne kobiety zostały wytatuowane, ogolone i pozostawione nago na zewnątrz przez 24 godziny. Następnie zostali obmyci i ubrani. Paula otrzymała białą bluzkę z długim rękawem, nic poza tym, a jej matkę halkę.

Przeprowadzono ich do bloku 16 w Birkenau, w obozie B, gdzie większość czasu spędzili na apelu – apelu.

Pewnego dnia blokowy usłyszał śpiew Pauli. Zaprosiła ją, aby zaśpiewała dla niej prywatnie, a także dla żeńskiej szefowej obozu B. Na tę okazję Paulę zabrano do magazynu, gdzie wśród gór ubrań znalazła sukienkę, bieliznę, pończochy, buty i płaszcz dla siebie i Pearl.

Ale zaledwie kilka dni później Paula oddała nowe ubranie, kiedy wraz z innymi dziewczętami została przeniesiona do baraku dziecięcego w bloku 1, gdzie spotkały pielęgniarki w białych mundurach i piętrowych łóżkach z białą pościelą. Zamiast apelu uczono ich pieśni i tańców w ramach przygotowań do wizyty Czerwonego Krzyża we wrześniu 1944. Dzieci jednak nigdy nie występowały.

Pielęgniarka wlała krople do oczu Pauli. Nie mogła ich otworzyć przez wiele tygodni bez uprzedniego oderwania warstwy lepkiej pozostałości.

Dzieci zostały przeniesione do Bloku 7 w E Camp, gdzie dr Josef Mengele odwiedzał prawie codziennie, zawsze usuwając niektóre dzieci. Paula pozostała niewidzialna. „Nie wiem, jak to zrobiłam” – powiedziała.

Gdy alianci zbliżyli się, większość więźniów zebrała się i wymaszerowała. Niedługo potem sami Niemcy wyjechali. Paula znalazła kawałek spleśniałego chleba, który podtrzymywał ją w tym czasie.

27 stycznia 1945 r., kiedy wojska rosyjskie wyzwalały Auschwitz, żołnierz podniósł Paulę, kołysząc ją w ramionach, ze łzami spływającymi mu po twarzy. W końcu poczuła, że ​​ktoś oprócz rodziców się o nią troszczy. „Nigdy tego nie zapomnę, dopóki żyję” – powiedziała.

Kilka dni później połączyła się z matką. Jej ojciec został zamordowany wkrótce po przybyciu.

Po pewnym czasie Paula i Pearl udały się do Ostrowca, gdzie w przestronnym mieszkaniu na drugim piętrze zastały dozorcę kamienicy dziadka Pauli. – Masz na myśli, że wciąż żyjesz? przywitała się z Paulą i Pearl. – Nie zabili cię? Dała im pokój.

Na początku 1946 roku Paula i Pearl wraz z Herschelem i Josefem, którzy również przeżyli, przenieśli się do obozu dla przesiedleńców Foehrenwald niedaleko Monachium. Tam Paula w końcu poszła do szkoły, opuszczając kilka klas.

Wiosną 1947 roku Josef wyjechał do Palestyny, gdzie mieszkał Yonaton, po uzyskaniu wizy od japońskiego dyplomaty Chiune Sugihary. Herschel wyjechał do Melbourne w 1950 roku.

Paula i Pearl wyemigrowały do ​​Detroit w marcu 1952 roku. Po uczęszczaniu na zajęcia z amerykanizacji Paula pracowała w Narodowym Banku Detroit, pomagając księgowym.

Pearl zmarła na raka w 1957 roku, zaledwie trzy tygodnie przed tym, jak Paula poślubiła Michaela Lebovicsa, również ocalałego, 25 czerwca. „To był szczęśliwy i smutny ślub” – powiedziała. W marcu 1958 przenieśli się do Los Angeles, gdzie w lipcu następnego roku urodziła się ich córka Linda Pearl, a syn Dan w sierpniu 1960 roku.

Paula pracowała z Michaelem w L+R Jewelry Manufacturing, firmie, którą założył w centrum Los Angeles. Po śmierci Michaela w 1996 roku Paula zaczęła działać w Fundacji Shoah. „Stali się moją rodziną. Dali mi głos – powiedziała. A w tym roku przypada dziewiąty wyjazd Pauli z Marszu Żywych, towarzyszący delegacji z Los Angeles.

„Cisza nie wchodzi w grę” – powiedziała Paula. „To jest moje motto”. 

Źródło: https://jewishjournal.com/culture/survivor/183041/survivor-paula-lebovics-staying-alive-by-making-herself-invisible/

niedziela, 21 lutego 2021

niedziela, 10 stycznia 2021

Sol Gringlas

Sol Gringlas urodził się w Ostrowcu w 1923 roku. Jego rodzina nazywała go żydowskim imieniem Shaul Meir. Przed wojną rodzina Gringlas mieszkała w Ostrowcu (małym miasteczku pod Krakowem).

Pan Gringlas mieszkał w mieszkaniu z rodzicami, Lazarem i Blumą, jego czterema braćmi Mendelem, Sholomo, Yankelem i Joe oraz siostrą Miriam. Jego rodzice pracowali w sklepie sprzedającym buty w pobliżu ich domu. Rodzina była uważna, jadła piątkowe kolacje, zapalała świece szabatowe, chodziła do synagogi i modliła się. Mówili po polsku i po polsku.

Ostrowiec był miastem głównie żydowskim, choć antysemityzm powoli przejął popularne myślenie tamtego czasu; nie tylko w tym mieście, ale także w całej Europie.

Szkoła, do której uczęszczał pan Gringlas w Ostrowcu, była mocno antysemicka, a jego rodzeństwo było często nękane fizycznie za bycie Żydem. Pan Gringlas poszedł do szkoły do 14 roku życia, kiedy antysemityzm zmusił go do zaprzestania uczęszczania. Pamięta, że studenci nie-żydowscy często zbierali walki, rzucali kamieniami i zastraszali żydowskich studentów. Starszy brat Pana Gringlasa nauczył go sztuki krawiectwa i pracował z bratem przez rok przed wojną. Handel ten uratował mu później życie w czasie wojny i dał mu szansę na rozpoczęcie nowego życia w Ameryce.

Pan Gringlas pamięta, że jego rodzina bała się wojny przed nazistowską inwazją na Polskę. Krótko po inwazji na Polskę w 1939 r. naziści wkroczyli do małomiasteczkowego Ostrowca i poprosili ludzi o pracę. Obiecywali, że jeśli ktoś z rodziny pracuje, będą nietknięci. Po obejrzeniu marszu nazistów przez miasto, rodzina zdała sobie sprawę, że nic nie mogą zrobić; możliwość ucieczki rodziny poczuła się ugaszona.

Naziści zmusili Żydów do budowy koszar, w których przetrzymywane byłyby setki ludzi, i pracy pod czują ukraińskich strażników. Pan Gringlas pracował w swoim rodzinnym mieście i mieszkał w koszarach przez rok bez kontaktu z rodziną, zanim zostali odesłani. Jadł codziennie zupę wodną i kawałek chleba. Kiedy koszary zostały zlikwidowane w 1943 roku, został zapakowany do otwartego wagonu kolejowego z 200 osobami. Nie dano im zbyt wiele do jedzenia i nie mieli wiedzy o tym, dokąd zmierzali. Pan Gringlas zabrał ze sobą ubrania na plecach, koc i zdjęcie rodziców.

Były zapakowane w otwarty wagon kolejowy w mroźną zimę przez ponad tydzień. Nigdy nie zostali wypuszczeni, a jeśli próbowali się wydostać, zostaliby zastrzeleni. Pierwszy przystanek był w Czechosłowacji, gdzie przeszli pod mostem, a ludzie spadali do nich jedzenie z góry. Pan Gringlas pamięta, siedząc na szczątkach swoich przyjaciół z rodzinnego miasta, których ciała były ułożone w wagonie kolejowym. Jeśli nie usiadł na nich, musiał stanąć. Pamięta, że myślał, że wkrótce będzie jednym ze zwłok, na których usiądzie inny.

Po ośmiu dniach Pan Gringlas i pozostali pasażerowie zostali przewiezieni do Lager Dora na jeden lub dwa dni, gdzie je karmili. Stamtąd następnym przystankiem był obóz koncentracyjny Auschwitz. Po przybyciu wieczorem, pamięta żywo góry butów dziecięcych i ubrań, które należały do ludzi, którzy zostali zamordowani, a pan Gringlas pamięta żywo "niebo było czerwone." Pamięta, jak ktoś zwrócił się do niego i powiedział: "Shaul, to jest koniec". Odpowiedział: "Nie dbam o mnie".

Stawiają więźniów przed sobą jak żołnierze, ustawili się w kolejce na podłodze. Zostali zmuszeni do rozebrania się nago do zbadania. Kiedy pan Gringlas został wykrzyczany przez żołnierza, aby "podniósł ręce i otworzył je", zdjęcie jego rodziny zostało utracone na stosie, który widział chwilę wcześniej. Zdjęcie zostało zastąpione pasiastym mundurem do noszenia.

Po kilku dniach dostosowań do Auschwitz przyszedł żołnierz, mówiąc, że potrzebuje 2000 osób do pracy w Niemczech. Każda osoba otrzymała tatuaż na lewym nadgarstku i pasiasty mundur do noszenia. Pan Gringlas nosił numer 4907. Był jednym z 2000.

Wyjechali z Auschwitz do obozu koncentracyjnego Nordhausen w otwartym wagonie kolejowym. Pan Gringlas pracował w tym obozie kopania w Górach Harz. Pozostał w Nordhausen około półtora do dwóch lat przez resztę wojny. Naziści kopali podziemną fabrykę, która później montowała rakiety V-2, aby, gdy nadejdą wrogie bomby, praca nie była widoczna ani eliminowana.

Pewnego dnia, kiedy wracał do domu z pracy w górach, chłopiec podszedł do pana Gringlasa i powiedział mu: "Twój brat jest tutaj". Był podekscytowany, że on i jego brat, Joe, znów byli razem.

Gdy dowódca bloku — słysząc, że był krawcem — poprosił Pana Gringlasa, aby szył dla niego. W zamian dowódca dał mu dodatkową zupę wodną, którą następnie podzielił się z bratem. Pan Gringlas pracował jako krawiec dla kilku mężczyzn, co z kolei dało mu dodatkowe środki i uratowało mu życie. Szył mundury strażników i numery na pasiastych mundurach, które więźniowie żydowscy musieli nosić. Cały czas Gringlas był tam, pamięta, że niebo było czerwone.

W obozie, oni obudzić się o siódmej rano i iść na dół do kuchni, aby otrzymać kawałek chleba i trochę czarnej kawy przed pracą osiem godzin każdego dnia kamieniołomów w górach. Potem wracali do obozu i otrzymywali filiżankę zupy wodnej, czarną kawę i kawałek chleba na kolację. Kiedy Amerykanie zaczęli bombardować Niemców, schodzili do kuchni, aby się zakryć. Pan Gringlas pamięta, jak pewnej nocy podczas bombardowań opowiadał bratu: "Wiesz co? Połóżmy się na podłodze i niech ściany wpadną i zabijmy nas tak, że nie będziemy musieli już cierpieć." Zamiast tego natychmiast wybiegli z obozu i znaleźli piwnicę, w którą można się ukryć na noc. Rano okazało się, że Strażnicy SS zastrzelili wszystkich w koszarach, którzy nie zginęli w zamachach bombowych.

Bombardowania przychodziły częściej. Pan Gringlas i jego brat często ukrywali się wśród rur w kuchni i pewnego razu pan Gringlas został uderzony w nogę i ranny. Następnego dnia przyszedł do niego brat i powiedział: "Jesteśmy wolni! Amerykanie są tutaj!" Dwóch niemieckich mężczyzn odkryło dwóch braci. Właśnie wtedy kilku amerykańskich żołnierzy przyszło i pobiło niemieckich żołnierzy, oszczędzając życie pana Gringlasa i jego brata. Czerwony Krzyż leczył ranną nogę i został przewieziony do szpitala polowego, aby wyzdrowieć.

Pan Gringlas został wyzwolony z Nordhausen w kwietniu 1945 roku. Chciał wrócić do Domu Polski, aby sprawdzić, czy któraś z jego rodziny przeżyła wojnę. Dwaj bracia wrócili do rodzinnego miasta, nie znaleźli nikogo i opuścili następnego dnia. Przyjaciel starszego brata Pana Gringlasa kazał im jechać do Warszawy do Kibucu Dror, a stamtąd do Izraela. Kibbutz Dror został ostatecznie zamknięty, a Pan Gringlas i jego brat zostali wysłani do kibucu w Landsbergu w Niemczech niedaleko Monachium, gdzie znajdowały się inni uchodźcy i ocaleni z Holokaustu.

Tam pan Gringlas poznał swoją przyszłą żonę. Pamięta " pierwsze spojrzenie kucharza" i "zbieranie jej od wszystkich innych". Nazywała się Paula i była kierownikiem kucharek. Paula wyjechała na kilka miesięcy do swojego domu w Europie, zostawiając pana Gringlasa w tyle. Kiedy wróciła, pobrali się tam przez ortodoksyjnego rabina z "wszyscy trzymali świece na naszą ceremonię".

Chcąc pojechać do Izraela, ale nie będąc w stanie się tam dostać, Pan Gringlas i jego żona Paula przeprowadzili się do Niemiec, gdzie mieli swoją pierwszą córkę, Annę. Przebywali w Landsbergu przez dwa lata.

Po otrzymaniu wielu telefonów do pracy w Stanach Zjednoczonych, Pan Gringlas i jego rodzina przeniósł się do Portland, Oregon. Po ośmiu do dziewięciu miesięcy pracy jako krawiec w fabryce, rodzina przeniosła się pociągiem do Detroit, Michigan, aby być blisko kuzyna, który również przeżył wojnę. W Detroit Pan Gringlas i jego żona mieli jeszcze dwoje dzieci.

Pan Gringlas pracował dla Van Horn's Men's Wear w Northland Shopping Center w Southfield w stanie Michigan. W ciągu 32 lat pracy w nich otwarto jedenaście dodatkowych sklepów.

Pan Gringlas był żonaty przez sześćdziesiąt lat i ma troje dzieci, Ann, Helen i Leonarda i pięcioro wnucząt.

Pan Gringlas wspomina ze swojej pamięci, aby wszyscy pamiętali czasy, kiedy niebo było czerwone. Jego najgorsze doświadczenie życiowe było w Auschwitz. Dziś pan Gringlas mówi: "Powinniśmy być szczęśliwi, że mamy Izrael, najbezpieczniejsze miejsce."

Źródło: Gringlas, Sol | Holocaust Memorial Center (holocaustcenter.org)
Tlumaczenie: Google Translator

Dzięki uprzejmości Sławomirowi Kapuście.

wtorek, 29 września 2020

Pseudonim "Ząb"

 "Ochotnik Dobrosław Kostkowski jest uprawniony do noszenia odznaki pamiątkowej Krzyż Kampanii Wrześniowej 1939” czytamy w legitymacji nr 7484, która nadeszła z Londynu. […]

[…] Wspomnień z tamtych czasów mam sporo. Ot, jak pomagałem w ucieczce inż. Feliksowi Okołowowi, jak sam ścigany przechowywałem kobietę żydowską, zorganizowałem jej wyjazd do Warszawy, do rodziny. Przeżyła wojnę, wyszła za mąż za Polaka, ale do mnie się nie odezwała. Nie dla jej wdzięczności ją ratowałem […]"

Pseudonim "Ząb", K. Żak, Gazeta Ostrowiecka, 19 października 1990r.

środa, 8 maja 2019

Rada Miasta w latach 1936-1939

Książka protokołów Rady Miejskiej, akta za lata 1936-1939, kart 175 Akta sporządzone w ręcznie w języku polskim.
Wśród 32 radnych wchodzących w skład Radym Miejskiej w Ostrowcu Św. było 13 osób pochodzenia żydowskiego, a mianowicie: Abram Bajnerman, Jankiel Blikzylber, Josek Finkielsztajn, Josek Halpern, Izrael Idel Hejne, Lejbuś Fiszel Hejne, Moszek Szyja Lederman, Jakób Icek Rubinsztajn, Szyja Ryba, Dawid Zylberdrut, Szmul Zysman, Mojżesz Schieber, Róża Schieberowa. Przedstawiciele społeczności żydowskiej wchodzili również w skład różnego rodzaju komisji. W protokołach z zebrań Rady Miejskiej pojawiają się uwagi wygłaszane przez radnych pochodzenia żydowskiego. Podczas zebrań były również rozpatrywane sprawy dotyczące społeczności żydowskiej w Ostrowcu Św. Chociażby kwestia zamiany placów między władzami miasta a J. Krongoldem (k. 16).

Źródło: Akta miasta Ostrowca Świętokrzyskiego (Sygn. 2891), Archiwum Państwowe w Kielcach.

piątek, 29 września 2017

Otylia Pracka i Mieczysław Podgajny - Sprawiedliwi wśród Narodów Świata

Mieczysław wraz z siostrą Otylią do września 1939 roku mieszkali w Ostrowcu Świętokrzyskim (województwo kieleckie). Po wybuchu wojny przenieśli się do Warszawy. Ich mieszkanie służyło jako schronienie, miejsce przejściowe dla wielu Żydów z Ostrowca (m. in. skorzystali z ich pomocy: Marian Kargul, Wanda Zilberdrut, Jakier i Jenta Czernikowscy z dwoma córkami, Henryk Leszczyński, pani Kierblowa z córką, Stanisław Hollander, Warwejcłowa z córką). Pomagali Żydom wyrabiając im „aryjskie” dokumenty, szukając pracy i domu. Wielu osobom uratowali życie przemycając ich z Polski przez Czechy i Słowację aż na Węgry. Pod koniec wojny Mieczysław został aresztowany przez Niemców za pomoc Żydom. Wypuszczono go dopiero po wyzwoleniu. Mieczysław Podgajny i Otylia Pracka zostali uhonorowani tytułem Sprawiedliwy wśród Narodów Świata w 1983 roku.

Źródło: Księga Sprawiedliwych wśród Narodów Świata. Ratujący życie podczas Holocaustu. Polska, tom II, red. naczelny Izrael Gutman, Kraków 2009, s. 571.

Wanda (Chaja) Zylberdrut z córką Mariką, 1946 rok, zdjęcie z zbiorów Lucyny Rudzkiej

PODGAJNY, Mieczyslaw ((1918-)
PODGAJNY-PRACKI, Otylia ((1907-) sister
Brother and sister resided in Ostrowiec Swietokrzyski where they knew many Jews. During the occupation they moved to Warsaw, to a modest apartment consisting of one room and a cellar. Not having the possibility of concealing Jews in their home, they helped many from Ostrowiec Swietokrzyski to find other shelters, to get false identification, or even employment. They helped Jakir and Jente Czernikowski and their daughters, Barbara and Frumka, Stanislaw Holanski, Marian Kargul, Mrs. Werwejel with her daughter, Wanda Zylberdrut with her daughter. So Wanda got work as a manicurist and Henryk Leszczynski as a driver in a German business. Stanislaw and Marian were able, thanks to Mieczyslaw's connections, to cross the frontier into Czechoslovakia and Hungary, safer at that time. At the turn of 1943 and 1944 Mieczyslaw was arrested under the suspicion of hiding Jews, but luckily he escaped from the prison. See: Grynberg, op. cit.

Źródło/Source: https://www.savingjews.org/righteous/pv.htm


Until the outbreak of the war, Mieczysław Podgajny and his sister Otylia Pracka lived in Ostrowiec Świtokrzyski, in the Kielce district, and had ties with many local Jews. Early in the occupation, they moved to Warsaw where they shared an apartment. When the Germans began to liquidate the Jews of Ostrowiec, Podgajny and his sister became an address for Jews fleeing from the Ostrowiec ghetto looking for a place to hide on the Aryan side of the capital. Their one-room apartment and cellar served as a transit station, through which the following Jews passed: Marian Kargul, Wanda Zilberdrut, Jakier and Jenta Czernikowksi and their two daughters, Henryk Leszczyński, Mrs. Kierblowa and her daughter, Stanisław Hollander and Mrs. Warwejclowa and her daughter. Podgajny and Pracka obtained “Aryan” papers, jobs and places to live for the Jewish fugitives, both in and outside of Warsaw. Thanks to connections they had with people who knew how to cross the borders illegally, Podgajny and his sister managed to get a number of the Jews they cared for out of Poland to Hungary through Czechoslovakia, thus saving their lives. Towards the end of the occupation, the Germans arrested Podgajny on suspicion of helping Jews and he was freed only after the liberation. Podgajny and Pracka neither asked for nor received any remuneration for their efforts to save Jews, and everything they did was motivated by altruism.
On September 19, 1983, Yad Vashem recognized Mieczysław Podgajny and his sister Otylia Pracka as Righteous Among the Nations.

Źródło/Source: Yad Vashem

Zobacz jeszcze/See more: Przy Księżej Drodze