środa, 19 października 2016

Ocalały prowadzone na rzeź

27 stycznia na całym świecie obchodzony jest Dzień Pamięci o Ofiarach Holokaustu. Tego dnia w 1945 wyzwolony został obóz Auschwitz-Birkenau. Ikonicznym obrazem tego momentu jest zdjęcie okazujące grupę dzieci za obozowymi drutami. Wśród nich są trzy dziewczynki pochodzące z Ostrowca. Kim są i jaka jest historia ich ocalenia?

Na słynnym zdjęciu z wyzwolenia obozu w Auschwitz znalazły się trzy ostrowczanki: Miriam Friedman (druga od lewej), Pesa Balter (trzecia od lewej) i Rutka Muszkies (częściowo widoczna nad Pesą).

Auschwitz-Birkenau to nazwa zespołu niemieckich nazistowskich obozów koncentracyjnych i obozu zagłady na terenie Oświęcimia i pobliskich miejscowości. W latach 1940-1945 było to główne miejsce masowej eksterminacji około 1,1 miliona Żydów z całej Europy, a także 140–150 tysięcy Polaków, około 23 tysięcy Romów, około 12 tysięcy jeńców radzieckich oraz ofiar innych narodowości. Auschwitz-Birkenau stał się symbolem Holocaustu, czyli ludobójstwa około 6 milionów europejskich Żydów oraz milionów innych prześladowanych grup dokonanego w czasie II wojny światowej przez III Rzeszę i wspierane w różnym stopniu przez uzależnione od niej państwa sojusznicze.

71 lat temu Armia Czerwona - konkretnie 100 Lwowska Dywizja Piechoty, którą dowodził generał major Fiodor Krasawin - wyzwoliła Auschwitz-Birkenau. Wyzwolonych zostało wówczas niewiele ponad kilkaset osób, których Niemcy po prostu nie zdążyli zabić. Było wśród nich także wiele dzieci. By ukazać światu bezmiar niemieckich zbrodni Rosjanie fotografowali i filmowali obóz po wyzwoleniu. Wtedy to radziecki fotograf Aleksander Woroncow wykonał słynne zdjęcie grupie dzieci ubranych w pasiaki i stojących za drutami. Wśród nich są trzy ostrowczanki, Żydówki: Miriam Friedman, Pesa Balter i Ruta Muszkies. Wówczas straumatyzowane nieludzkimi doświadczeniami i wyniszczone chorobami i głodem nastoletnie dziewczynki. Dziś są starszymi paniami, z nowymi nazwiskami po mężach (kolejno: Miriam Ziegler, Paula Lebovics, Ruth Webber), które nie mogą zapomnieć i nie chcą by inny zapomnieli, czym był Holocaust. Długo po wojnie udzieliły obszernych wywiadów m.in. dla Visual History Archive. Niestety ich historie nie znane były w ich rodzinnym mieście praktycznie do dziś. Fakt, że wywiady udzielone były w języku angielskim, nie był jedynym tego powodem. W książkach, artykułach dotyczących wojny systematycznie pomijano historie Żydów, mimo że byli obywatelami Polski, sąsiadami Polaków od pokoleń i w równej mierze twórcami Ostrowca. Na szczęście się to zmienia dzięki ludziom, którzy bez kompleksów narodowościowych chcą poznać przeszłość.

Dziewczynki ze zdjęcia dzieliły podobny do siebie los, praktycznie jedyny gwarantujący przeżycie żydowskich dzieci w czasie okupacji. Gdy wojna wybuchła, miały po kilka lat i były oczkiem w głowie swoich rodzin. Pochodzący z Ostrowca Friedmanowie mieszkali w Radomiu, gdzie prowadzili kilka sklepów odzieżowych. Duża rodzina Balterów także do wojny żyła dostatnio, a to głównie dzięki zaradności dziadka Kiwy Roseta posiadającego kamienicę czynszową przy Alei 3 Maja. Muszkiesowie przez całe lata 30. prowadzili w Ostrowcu najlepszy zakład fotograficzny o nazwie „Rembrandt”, w którym chętnie fotografowali się Polacy i dlatego do dziś zachowały się wizerunki przedwojennych ostrowczan. Gdy zamknięto getto, a w nim całą ludność żydowską Ostrowca, dziewczynki nie odczuły jeszcze w pełni koszmaru wojny, choć już wtedy zdarzało się, że widywały leżące na ulicy ciała zabitych. Najgorsze miało nadejść... Dorośli to przeczuwali, domyślali się, że dojdzie do „wysiedlenia”, co tak naprawdę miało oznaczać śmierć. Każdy ratował się jak mógł. Rutkę rodzice przezornie chwilę przed likwidacją getta umieścili nielegalnie w obozie pracy w Bodzechowie. Miriam ukrywała się na strychach różnych domów w Ostrowcu. Cudem uniknęła śmierci, gdy pewnego razu na strych weszła policja i zastrzeliła innych ukrywających się tam Żydów. Natomiast Pesa Balter wraz z rodziną ukrywała się w bunkrze pod kurnikiem, który wykopał jej brat. Po latach wspominała: „Gdy wywózka się skończyła i wyszłam z kryjówki, to śnieg leżał na ziemi i pamiętam, że śnieg był cały różowy i czerwony, bo tyle krwi było na nim. Tyle morderstw było. Wszędzie, gdzie spojrzałam, śnieg był cały czerwony. To jest to, co pamiętam z tej wywózki. I już nie było mojej babci. I mojej cioci z synem, i jej męża.” Wtedy przestał istnieć żydowski Ostrowiec, zagazowany w Treblince. Ostatecznie wszystkie trzy dziewczynki trafiły do obozu pracy przymusowej dla Żydów przy ostrowieckiej hucie, o co zadbali członkowie ich rodzin. Paradoksalne ale prawdziwe jest to, że w tym czasie, czyli w 1943, najbezpieczniejszym miejscem dla Żydów były mordercze obozy pracy. Po tzw. aryjskiej stronie możliwość przeżycia równała się niemal zeru. W obozie też musiały się ukrywać, gdyż jako nieproduktywne dzieci były nielegalne. W żadnym wypadku nie było to miejsce bezpieczne. Ruth Webber przywołuje traumatyczną scenę, jakiej była świadkiem. Pojmanych uciekinierów z obozu rozstrzelano w grobach wykopanych przez nich samych. Jeden został źle postrzelony, Niemcy kazali go pogrzebać żywcem. „Wciąż słyszę ich krzyki” - mówi w wywiadzie Webber i wybucha płaczem.

Po likwidacji obozu pracy w Ostrowcu w lipcu 1944 roku wszystkie trzy dziewczynki w dużym transporcie trafiły do Auschwitz-Birkenau. W tej fabryce śmierci przeżyły prawie siedem miesięcy. Paula Lebovics po latach wspominała: „Podczas tego okresu piece pracowały dzień i noc. To znaczy przez cały mój pobyt pracowały dzień i noc, ale w tym okresie w ogóle już nie były wyłączane. Nigdy ich nie wyłączano. Niebo było czerwone. Dzień i noc. Nie było różnicy, czy jest dzień, czy noc. Niebo było jak w płomieniach. To było nie do uwierzenia. Pamiętam patrzenie w górę i wyobrażanie sobie, że ciała przepływają w powietrzu, w tych czerwonych chmurach. Pamiętam, jak sobie to wyobrażałam. W tych czerwonych chmurach. Smród był taki, że nie można było się od niego uwolnić. Wgryzał się w ciało, w ubrania. nie dało się go pozbyć. Po chwili przestawało się go czuć, ale on był bardzo intensywny, prawie można było go dotknąć. Czułeś się tak, jakby ktoś wylał na ciebie klej. Tak, wtedy piece pracowały dzień i noc.” Nie sposób w krótkim artykule przywołać dłuższych fragmentów wspomnień ocalonych, dlatego zainteresowanych tematem odsyłam do „bloga w budowie” gdzie w ostatnim wpisie Monika Pastuszko podała linki do wspomnień Miriam, Pauli i Ruth, część także przetłumaczyła (blogwbudowie.blogspot.com).

Po wojnie dziewczynki tułały się po domach dziecka, dopóki ich nie odnalazł ktoś z rodziny i sprowadził do Ostrowca. Z kilkunastu tysięcy Żydów ostrowieckich wojnę przeżyło niespełna dwieście osób. Ich miejsce w handlu i rzemiośle zajęli Polacy, niechętnie patrzący na powracających ocalałych. Po zbrojnych napadach, których dokonywały nacjonalistyczne ugrupowania na Żydach (w jednym z takich napadów ranny został Leo Szpilman, o którym ostatnio jest głośno w Ostrowcu) ocaleni zrozumieli, że to już nie jest ich miasto. Niemal wszyscy wyjechali. Najczęstszym kierunkiem była Kanada. Tam musieli zaczynać życie od nowa. Dziś Miriam, Paula i Ruth są babciami otoczonymi gromadą wnuków. Wbrew zbrodniczym planom Hitlera i jego wyznawców życie pokonało machinę śmierci. Międzynarodowy Dzień Pamięci o Ofiarach Holokaustu ustanowiony przez ONZ 11 lat temu ma nam o tym przypominać.

Wojtek Mazan
"Fakty Ostrowieckie"
25 stycznia 2016 r.

poniedziałek, 3 października 2016

Rodzina Muszkiesów

Rodzina Muszkiesów, 1938. / The Muszkies family, 1938.
Od lewej / From left: Wiktor Muszkies, Chana-Hinda Muszkies z d. Tchórz, Małka, Chaja, Rutka, Szmul.
Fot. Szmul Muszkies

Szmul Muszkies, syn Abrama Moszka i Chany Hindy z Tchórzów poślubił Małkę Angienicką, córkę Szymela i Chawy Bruchy, w 1929 roku w Ostrowcu. W 1931 roku rodzi im się pierwsza córka – Chaja a cztery lata później druga - Ruta. Z najbliższej rodziny tylko Małka i jej dwoje dzieci przeżyły Holocaust. Ich rodzice - w tym widoczna na zdjęciu matka Szmula, i większość rodzeństwa, zostali zamordowani w Treblince. Ponadto dziewiętnaścioro innych członków dalszej rodziny także zginęło w Holokauście - w tym Wiktor, syn brata Szmula. Sam Szmul na kilka tygodni przed końcem wojny został zamordowany w Gusen, podobozie Mauthausen. Małka wraz z Rutką przeszły przez obóz w Auschwitz. O dramatycznych doświadczeniach tego czasu opowiedziała Ruth Webber (Rutka Muszkies) w 1992 roku w długiej relacji dla United States Holocaust Memorial Museum. Trafiając do KL Auschwitz miała 9 lat, więc jej istnienie jako dziecka było nielegalne. Żeby przeżyć szukała schronienia w stosach trupów, których Niemcy nie zdążyli jeszcze spalić. Zapamiętała, że nie czuła głodu z dwóch powodów. Po pierwsze krematoria wydzielały słodki zapach, od którego traciło się apetyt, po drugie matka dzieliła się z nią swoimi porcjami żywności. 27 stycznia 1945 roku Rutka została wyzwolona wraz z innymi więźniami przez Armię Czerwoną. Z sowieckiego filmu dokumentującego wyzwolenie obozu w Auschwitz pochodzi kadr ukazujący grupkę dzieci za drutami kolczastymi. Wśród nich stoi cudem ocalała Rutka Muszkies. Po wojnie wraz matką i siostrą wyemigrowała do Kanady. Wyszła za Mordechaja Wygodę także emigranta z Polski, który wówczas nazywał się już Mark Webber. Ma troje dzieci i pięcioro wnuków. Mieszka w West Bloomfield w stanie Michigan (USA). 

Szmul Muszkies, the son of Abram Moszek and Chana Hinda neeTchórz, married Małka Angienicka, the daughter of Szymel and Chawa Brucha in 1929, in Ostrowiec. In 1931, their first daughter Chaja was born, and four years later - their second daughter Ruta. From the immediate family, only Małka and her two children survived the Holocaust. Their parents - including Szmul's mother, also present in the photo - and most siblings were murdered at Treblinka. Nineteen other members of their more distant family (including Wiktor, the son of Szmul's brother) also perished in the Holocaust. Just a few weeks before the end of the war Szmul himself was murdered at Gusen, a sub-camp of Mauthausen. Małka and Rutka survived Auschwitz. Ruth Webber (Rutka Muszkies) reminisced on those dramatic experiences in her extensive 1992 interview for the United States Holocaust Memorial Museum. When she found herself in KL Auschwitz she was 9; her existence as a child was illegal. In order to survive, she sought refuge among piles of corpses that the Germans prepared for burning. She remembered that she did not feel hungry for two reasons. Firstly, the crematoria generated a sweet smell that made one lose appetite, and secondly, her mother shared scarce food with her. On 27 January 1945, Rutka was liberated by the Red Army, together with other prisoners. There is a fragment of a Soviet footage documenting the liberation of the Auschwitz camp, showing a group of children behind a barbed wire fence. Rutka Muszkies - a miracle survivor - is standing among those children. After the war she emigrated to Canada with her mother and sister. She married Mordechaj Wygoda, also an emigrant from Poland, who had changed his name to Mark Webber by that time. She has three children and five grandchildren. She lives in West Bloomfield, Michigan (US). 


Małka Muszkies, lata 30. / 1930s. Fot. Szmul Muszkies

Małka Hudesa Muszkies z d. Angienicka (1910-2003) urodziła się w Ostrowcu. W 1929 roku wyszła za Szmula Muszkiesa, z którym do wybuchu wojny prowadziła zakład fotograficzny „Rembrandt” [patrz wstęp]. Mieli dwie córki: Chaję i Rutkę. Po likwidacji ostrowieckiego getta, w październiku 1942 roku, Małka wraz z mężem i młodszą córką Rutką przeszły przez szereg obozów pracy: Bodzechów, Sandomierz, Starachowice, Ostrowiec, gdzie pozostali aż do czerwca 1944. Ostatecznie wszyscy troje trafili do KL Auschwitz. Pod koniec wojny Małka została rozdzielona z bliskimi i wysłana do filii obozu koncentracyjnego Gross-Rosen – Gabersdorf. Po wyzwoleniu obozu wróciła do Ostrowca Św. i odnalazła ocalałą starszą córkę Chaję. Po załatwieniu pilnych spraw, w tym sprzedaży rodzinnego domu za bezcen, wyjechały do Krakowa, gdyż tam wśród dzieci wyzwolonych w Auschwitz odnaleziono jej drugą córkę. Następnie, wszystkie trzy uciekły z Polski przez zieloną granicę i osiadły na dwa lata w Monachium. Małka chciała emigrować do Izraela. Jednak z uwagi na chorobę płuc Ruty izraelskie władze odmówiły wstępu. Wówczas Małka skontaktowała się z Leo Barkinem, dalekim krewnym z Kanady, który przekonał ją, by przeniosły się do Toronto, co też uczyniły w 1948 roku. Małka Muszkies właśnie tam przeżyła resztę swojego życia.

Małka Hudesa Muszkies nee Angienicka (1910-2003) was born in Ostrowiec. In 1929 she married Szmul Muszkies, a professional photographer with whom she ran the "Rembrandt" photography studio until the outbreak of war [see: foreword]. They had two daughters: Chaja and Rutka. After the liquidation of the Ostrowiec ghetto in October 1942, Małka with her husband and the younger daughter, Rutka, went through a number of labour camps: Bodzechów, Sandomierz, Starachowice, and Ostrowiec, where they stayed until June 1944. Eventually all three were taken to KL Auschwitz. At the end of the war Małka was separated from her loved ones, being sent to Gabersdorf, a subcamp of the Gross-Rosen concentration camp. After liberation she returned to Ostrowiec Św. where she was reunited with her elder daughter, Chaja. Having settled the most urgent affairs, including the sale of her family home for next to nothing, they travelled to Krakow, where the other daughter was found among children liberated from Auschwitz. Next, crossing the green border they fled from Poland to Munich, where they settled for two years. Małka wanted to emigrate to Israel. However, due to Rita's lung disease Israeli authorities refused them entry. Małka contacted Leo Barkin, a distant relative from Canada, who encouraged her to move to Toronto, which they did in 1948. This is where Małka Muszkies spent the rest of her days.

Chaja Muszkies, 1932, fot. Szmul Muszkies

Chaja Muszkies przyszła na świat we wrześniu 1931 roku w domu dziadków Angienickich w Ostrowcu przy ul. Iłżeckiej 16, jako pierwsze dziecko Małki i Szmula. Chaja od najmłodszych lat wykazywała uzdolnienia muzyczne, dlatego rodzice zakupili dla niej pianino i sprowadzali nauczycieli. Pierwszym był ostrowiecki muzyk Lustik, który okazał się złym nauczycielem, bo bił po rękach, gdy popełniała błędy. Aż do wybuchu wojny Chaja pobierała nauki u profesora Michałowskiego w Warszawie. Owo pianino było ostatnią rzeczą skonfiskowaną Muszkiesom w getcie, gdyż Chaja czasem grała na nim dla Niemców. Gdy nieuchronnie zbliżała się likwidacja getta, Szmul Muszkies zorganizował dla córki ukrycie po aryjskiej stronie. Poza bezpieczeństwem ważne było dla niego to, żeby córka nie przestawała nauki gry na pianinie, gdyż bardzo wierzył w jej talent. Chaja – przy pomocy hrabiego Górskiego - umieszczona została w pałacu księcia Ksawerego Druckiego-Lubeckiego w Bałtowie. Jego żoną była niemiecka hrabina Jadwiga von Oppersdorff. Wychowywała ona Chaję jako chrześcijańską sierotę wraz ze swoimi czterema córkami, księżnymi. Chaja przetrwała tam niemal całą wojnę. Po ucieczce z Polski rodziny Drucko-Lubeckich pod koniec 1944 roku, Chają opiekowali się pianista Leon Zenkteler i Wesołowska. Następnie wraz z matką i młodszą siostrą, które cudem ocalały w niemieckich obozach, wyemigrowała do Kanady w 1948 roku. Nie zrobiła kariery jako pianistka, gdyż żeby związać koniec z końcem musiała ciężko pracować jako nauczycielka muzyki. Przybrała imię Helen i wyszła za mąż za Irvinga Muellera. Mieszka w Toronto.

Chaja Muszkies was born in September 1931 in the house of the Agienicki grandparents in Ostrowiec, at Iłżecka Street no. 16, as the first child of Małka and Szmul. As Chaja showed musical talent from an early age, her parents bought her a piano and hired teachers. The first one was an Ostrów-based musician Lustik who turned to be a bad educator - he used to hit the girl's hands when she made mistakes. Later Chaja was taught by Professor Michałowski in Warsaw, until the outbreak of war. The piano was the last item confiscated from the Muszkies family in the ghetto, because sometimes Chaja used to play for Germans. With the ghetto liquidation inevitably approaching, Szmul Muszkies arranged a hideout for his daughter on the Aryan side. In addition to ensuring safety, he thought it important for his daughter to continue the piano lessons, as he strongly believed in her talent. Supported by a count named Górski, Chaja was placed in a palace of prince Franciszek Ksawery Drucki-Lubecki in Bałtów. The count's wife, German countess Jadwiga von Oppersdorff, raised Chaja as a Christian orphan together with her four daughters, duchesses. This is where Chaja stayed almost until the end of the war. After the Drucki-Lubecki family fled Poland in late 1944, Chaja was looked after by pianist Leon Zenkteler and a woman named Wesołowska. In 1948, she emigrated to Canada with her mother and younger sister, who both miraculously survived the German concentration camps. She did not make a career as a pianist, because she had to work hard as a music teacher to make ends meet. She took the name Helen and married Irving Mueller. She lives in Toronto today.


Zdjęcia i opisy pochodzą z książki Wojtka Mazana 
"Szmul Muszkies – fotograf profesjonalny",
której premiera odbędzie się 29 października 2016 r.

Więcej informacji na stronie Stowarzyszenie Nie z tej Bajki

niedziela, 17 lipca 2016

Zatylna

Teren ostrowieckiego getta, żołnierze niemieccy stoją na skraju ul. Starokunowskiej, nad nimi ul. Zatylna, 1941 [?]


Źródło: allegro i google

czwartek, 7 lipca 2016

Issy Hahn


„A life sentence of memories” jest prawdziwą historią Issy Hahna, który na początku wojny liczył lat 13 i jego czternastoletniego brata. Książka rozpoczyna się od inwazji niemieckiej na Konin, skąd ludność żydowska została deportowana do Ostrowca. W tamtejszym getcie, bracia zostali zmuszeni do pracy w siedzibie gestapo. Issy pracował dla naczelnego dowódcy gestapo, który później uratował mu życie. Bracia widzieli, jak ich rodzice, brat i siostra byli odprowadzeni do pociągu jadącego do Treblinki. Widzieli także, jak ich ciotka i wuj zostali zastrzeleni z zimną krwią. Issy związał się z polskim ruchem podziemnym, gdzie nauczył się używać broni. Miesiące treningów pomogły mu później przetrwać wiele trudnych chwil. Dwaj bracia zostali następnie przetransportowani do Oświęcimia, skąd próbowali uciec. Niestety zostali schwytani i powrócili do Auschwitz. Kiedy pewnego dnia jego brat nie został wybrany do pracy, tylko szybkie myślenie Issy, zdołało uratować go od komory gazowej. Cały czas mieli nadzieję i oczekiwali upragnionego dnia, kiedy będą mogli wrócić do Konina.

Źródło: ebay

wtorek, 5 lipca 2016

Świnia

Synagoga w Ostrowcu widziana od południowego zachodu, lata 30. XX w.

Źródło: Żydowski Instytut Historyczny

sobota, 2 lipca 2016

List

List napisany przez rabina Meir Jachiela Halsztoka do Mojżesza Bułki, który wyemigrował z Ostrowca do Jerozolimy w latach 20. XX w. "za chlebem".
A letter written by Rabbi Meir Jachiel Halsztok to Moses Bułka, who emigrated from Ostrowiec to Jerusalem in the 20s XX for a better life.


I have heard the moaning of our brothers in the Holy Land in Jerusalem Yeshiva from Poland, who are in big barely and they do not have bread to the kids.
Please ask all my fellow in Israel to help extract the Yeshiva and give a charity fund into the charity box less each month and will add a lot to him that God is justifying for good and major issues.
And if he tries hard he will help to the great scholars who work the holy work of the Holy Land.
So I asked all donors to lift the contribution they can to be happy with our brethren the people of Israel will give 4 Charity boxes.
Thanks to this and his help, we will better protected, salvation and good living for all the volunteers in Israel.

Applicant Meir Yechiel Halevi
[Halsztok]
Ostrowiec

Translation Tova Reshtik-Davidson and Meir Bulka.

piątek, 24 czerwca 2016

Rekonstrukcja


Rekonstrukcja wnętrza synagogi w Ostrowcu.
Reprodukcja z książki Marii i Kazimierza Piechotków "Bramy nieba - bożnice drewniane", Warszawa 1996.

poniedziałek, 6 czerwca 2016

Akt konwersji


Tekst aktu konwersji Liji Aaronowicz (pisownia oryginalna):

Działo się w mieście Ostrowcu dnia dwudziestego szóstego Sierpnia tysiąc ośmset piędziesiątego piątego roku o godzinie pierwszey po południu. Stawiła się Lija Aaronowicz Starozakonna lat trzynaście liczącą w Karczmie Miłkowskiey w Lesie Kosowskim zamieszkała w obecności świadków Ignacego Kaczmarskiego propinatora lat trzydzieści liczącego tudzież Stanisława Ryszkowskiego organisty z Szewny tamże zamieszkałego lat trzydzieści cztery liczącego i oświadczyła nam swą wolę dobrowolną, iż pragnie przyjąć świętą wiarę Rzymskokatolicką, w dniu tedy dzisiejszym z upoważnienia Prześwietnego Konsystorza Generalnego Dyecezyi Sandomierskiey z dnia pierwszy trzynasty Sierpnia roku bieżącego Numer Tysiąc Dwieście Dwadzieścia w Kościele Szewieńskim dopełniony został na niey Sakrament Chrztu Świętego i nadane iey zostało imię Katarzyna, a rodzicami iey chrzestnymi byli wyżey wspomniany Stanisław Ryszkowski i Józefa Swidzińska z Drygulca - Akt ten stawającym i świadkom przeczytany przez nas i świadków podpisany został. Stawająca zeznała iż pisać nie umie.

X. W. Właztowski Utrzym. Akta St. Cyw.

Dzięki Pawłowi Majowi

czwartek, 2 czerwca 2016

Butelka

fot. Meir Bulka


fot. Meir Bułka


This bottle is made by silver, I think is at least 150 years old or more.
The bottle has an engraving on both sides.
On one side there is an engraving of the church.
And on the other side there is an engraving of the famous wooden synagogue's rabbi as we know, was burned by the Germans.
My dad said it was my grandmother received it from her grandmother (four generations before me).
To me he symbolizes the coexistence between Jews and Christians in Ostrowiec many years ago.

We use it every shabbat for the KIDDUSH.

Meir Bulka

////////////////////////////////////////////////////////////////

Ta butelka jest wykonana ze srebra, myślę, że ma co najmniej 150 lat lub więcej.
Butelka ma grawerowanie obie strony.
Z jednej strony istnieje wygrawerowany kościół.
A z drugiej strony obraz drewnianej synagogi, która została spalona przez Niemców.
Mój tata powiedział, że moja babcia otrzymała ją od swojej babci (czyli cztery pokolenia przede mną).
Dla mnie ta buteleczka symbolizuje współistnienie żydów i chrześcijan w Ostrowcu wiele lat temu.


[Do dziś] używamy ją w każdy szabat do KIDUSZA [modlitwa rozpoczynająca szabat].

Synagoga ostrowiecka
Kościół parafialny w Ostrowcu, pocz. XX wieku

poniedziałek, 30 maja 2016

Boże Narodzenie u syndykalistów

Stanisław Chwist 
„Działalność Organizacji Konspiracyjnej Związku Syndykalistów Polskich
 na terenie Ostrowca i Ziemi Opatowsko-Sandomierskiej 
w latach 1939-1945”
maszynopis

str. 30

V. Działalność Kulturalno-Oświatowa.
[…]
Wykorzystując uroczystości kościelne z okazji świąt Bożego Narodzenia, Wielkiej Nocy – odbywały się koncerty w mieszkaniu Erazma Lewaczyńskiego (Ogrodowa 16), Kowalskiego Kazimierza (Siennieńska 150) z udziałem Szpilmana Mariana [?] i Lustiga. Wprawdzie było już wtedy Getto, istniała jeszcze możliwość uczestniczenia ich w koncercie. Koncertowi przysłuchiwała się dość liczna ilość osób nie mających nic wspólnego z naszą organizacją. Nie przypuszczaliśmy aby się nawet domyślali kto jest organizatorem – wszystko szło na konto uroczystości i chęci rozrywki.
[…]

(góra): L. Szpilman, Aleksander Kowalski, NN, Helena Kowalska, 4 osoby NN Kazimierz Kowalski, NN
(dół) Leon Leonciński vel Lewaczyński, NN, Matylda Lewaczyńska, Krystyna Lewaczyńska), NN, Helena ?, NN
Zdjęcie prawdopodobnie wykonał Adam Szlęzak (junior), Ostrowiec, koniec 1941 r.
[…]
Przyjemnie wspominam uroczystości świąteczne w większym gronie u Eryka, Kazika oraz ewentualne uroczystości imieninowe czy urodzinowe u innych kolegów. Pomijając fakt skromnego posiłku co też nie było bez znaczenia, były to prawdziwe uczty dla melomanów. Podczas tych uroczystości odbywały się solowe występy o różnym charakterze a niejednokrotnie dało się zorganizować prawdziwy koncert. Pamiętam jedne święta Bożego Narodzenia spędziliśmy słuchając prawdziwego koncertu w wykonaniu Szpilmana i Lustiga. Byli już wprawdzie w getto, chętnie się jednak wyrywali na tę noc – ryzykowaliśmy ale i oni ryzykowali. Grali niemal całą noc. Dla nich to było atrakcją i odprężeniem a dla nas satysfakcja.
[…]
inż. Józef Łukawski pseudomin „Sam”
Kruszwica – wrzesień 1985 rok.

Wspomnienia Mariana Lasoty – pseudonim „Miły”, członek Związku Syndykalistów Polskich, uchwycone podczas rozmowy w dniu 11-go października 1984 roku obejmujące okres okupacji niemieckiej.
[...]
Przebywaliśmy w niej [skrytce], gdyż niemcy przeprowadzali łapanki, nasilenie łapanek i wywożenie na roboty do niemiec szczególnie nas młodych kompletnie dezorganizowało nasze poczynania. I w tym dniu musieliśmy bezczynnie czekać aż ta fala przejdzie.
Oczekując na przejście tej fali dzieliliśmy się spostrzeżeniami i wiadomościami.
… zdaje mi się, że z żydami [sic!] jest jakaś niewyraźna sprawa. Siedzą zamknięci w „Gettcie”, część z nich wyprowadzają do pracy w Hucie, Cegielni i na Gutwin – nie byłem tam, ale jak mówią sąsiedzi kopią tam stawy dla Jägera. Zawsze prowadzą ich strażnicy. Bardzo odczuwają brak żywności, zaczyna u nich w getcie być głodno. Często pytają się czy dużo kuropatw jest na polach – bo oni wierzą w przepowiednie, że jak kuropatwy zginą to z nimi będzie krucho. Mają utworzonych własnych strażników, którzy do współplemieńców zachowują się niemal tak samo jak niemcy. Ludzie pomagają im jak mogą podając żywność, niezależnie kupują ją w każdej ilości. Sprzedaż i dostawa żywności do getta jest związana z dużym ryzykiem. Ostatnio jak jechałem do pracy słyszałem jak kolejarze rozmawiali na dworcu kolejowym o spodziewanym napływie w niedługim czasie większej ilości wagonów krytych. W jakim celu nie wiedzą. Tego dotychczas nie było.
- jeśli zamówili wagony to po ich przybyciu sprawa szybko się wyjaśni. To może znaczyć, że liczą się z wywiezieniem większej ilości ludzi albo do Rzeszy albo do obozów.
[…]


Podziękowania dla Pawła Maja

piątek, 20 maja 2016

Mi Polin w Ostrowcu

https://www.facebook.com/mipolin.zpolski/?fref=ts
Od lewej Helena Czernek, Jerzy Opidowicz, Aleksander Prugar i Wojtek Mazan podtrzymują uratowaną framugę ze śladem po mezuzie, aleja 3 Maja 4, Ostrowiec Św., 18 maja 2016 r., fot. Mi Polin

Z fejsbukowego fanpejdża MI POLIN:

Ta historia wydarzyła się dzięki Wojciechowi Mazanowi i Jerzemu Opidowiczowi.
Kilka miesięcy temu Wojciech Mazan dostrzegł ślad po mezuzie w budynku przy alei 3 Maja 4 w Ostrowcu Świętokrzyskim. Spotkał się z właścicielem kamienicy Jerzem Opidowiczem i wyjaśnił mu, czym jest ślad po mezuzie i dlaczego warto go zachować. Okoliczności były sprzyjające – niebawem miał zacząć się remont budynku umożliwiający wymontowanie futryny, a właściciel niespodziewanie zgodził się przekazać futrynę, udostępniając ekipę budowlaną.
Wojtek dowiedział się o MI POLIN i naszym projekcie „Mezuza z tego domu”. Zapytał, czy zabierzemy futrynę, aby włączyć ją do naszej realizacji. Wczoraj, po kilku tygodniach ustaleń, pojechaliśmy do Ostrowca Świętokrzyskiego, by uczestniczyć w wymontowaniu futryny i wziąć ją pod opiekę. Futryna jest już w naszym studio, przygotowujemy ją teraz do pokazania.
Dzięki dobrej woli i współpracy to, co było skazane na zniszczenie, uzyskało drugie życie. Tę historię będziemy pamiętać i opowiadać.
_____________

This story happened thanks to Wojciech Mazan and Jerzy Opidowicz.
Wojciech Mazan found a mezuzah trace in the building at 4 3 Maja Av. in Ostrowiec Świętokrzyski few months ago. He met with the owner of the building mr Jerzy Opidowicz. He explained to him what mezuzah trace is and why it is worth to save it. Wojtek learned from the owner of the building that soon reconstructions will be started and the doorpost with a trace of mezuzah will be removed. Mr Opidowicz offered Wojtek to take the door post. Wojtek found MI POLIN and our "Mezuzah From This Home" project. He asked us if we can take care of the door post, so it could be a part of the project. Yesterday, after weeks of arragements, we went to Ostrowiec Świętokrzyski to participate in removing of the door frame. The door frame is already in our studio. Soon, our visitors could see it!

Thanks to a good will and cooperation this what almost vanished got a new life. This story will be remembered and told many times.

Fot. Mi Polin
Zobacz więcej zdjęć