"Świat" nr 8 z 1923 r.
niedziela, 7 lipca 2013
piątek, 5 lipca 2013
Przewodnik po Ostrowcu Św.
str. 5-15
Kalendarium dziejów Ostrowca Św. [wybrane daty i zdarzenia]
1657 – pojawia się pierwsza wzmianka o cmentarzu żydowskim w Ostrowcu
1662 – rejestry poborowe wykazują w Ostrowcu 304 mieszczan chrześcian i 81 Żydów
1740 – urodził się w Ostrowcu Izrael z Kozienic (zm. 1814 r.) zwany Magidem, pionier ruchu chasydzkiego w centralnej Polsce*
1787 – Ostrowiec zamieszkuje 1033 chrześcian i 354 Żydów
1810 – Ostrowiec posiada 318 domów i 1608 mieszkańców (w tym 985 Żydów)
1820 – Ostrowiec posiada 225 domów i 1512 mieszkańców (w tym 903 Żydów)
1827 – Ostrowiec posiada 270 domów i 1913 mieszkańców ( w tym 1039 Żydów)
1836 – Ostrowiec i dobra ostrowieckie kupuje na licytacji kupiec warszawski Abraham Simon Cohen (działający w porozumieniu z hr. Henrykiem Łubieńskim, wiceprezesem Banku Polskiego)
1842 – Ostrowiec posiada 3396 mieszkańców (w tym 2579 Żydów)
1860 – Ostrowiec posiada powierzchnię 866,65 ha i 3366 mieszkańców (w tym 2675 Żydów)
1890 – Ostrowiec liczy 5480 mieszkańców (w tym 4667 Żydów)
1897 – ludność Ostrowca wynosi 9748 mieszkańców (w tym 6146 Żydów)
1904 – 8-9 VII rozruchy antyżydowskie w Ostrowcu
- 8 X umowa dotycząca sfinansowania przez gminę żydowską budowy koszar wojskowych w Ostrowcu
1910 – Ostrowiec posiada 13913 mieszkańców (w tym 8122 Żydów)
1921 – w powszechnym spisie ludności Ostrowiec posiada 19705 mieszkańców (w tym 10095 Żydów)
1931 – ludność Ostrowca wynosi 25908 osób (w tym 9881 Żydów)
1939 – ludność Ostrowca wynosi 30071 osób (w tym 11079 Żydów)
- powołanie przez Niemców Rady Żydowskiej (Judenratu)
1940 – 18 I nakaz noszenia przez Żydów opaski z gwiazdą Dawida
1941 – IV utworzenie przez Niemców wydzielonej dzielnicy żydowskiej, tzw. dużego getta
1942 – 11/12 X wielka selekcja w getcie ostrowieckim: zastrzelenie przez Niemców ok. 1000 Żydów, wywiezienie do obozu koncentracyjnego [sic!] w Treblince ok. 11000 Żydów
- X utworzenie przez Niemców, w części dawnego getta, obozu pracy dla Żydów, tzw. małego getta
1943 – IV likwidacja małego getta, powstanie żydowskiego obozu pracy przy Z.O.
1944 – 3 VII opanowanie przez oddział AK żydowskiego obozu pracy przy Z.O.
1945 – V w Ostrowcu mieszka 193 Żydów ocalałych z Holokaustu
str. 23
ULICA CZERWIŃSKIEGO. Sławomir Czerwiński (1885-1931) był absolwentem Uniwersytetu Jagielońskiego, od 1915 r. dyrektorem progimnazjum męskiego w Ostrowcu. Od 1918 r. kierował również Radą Szkolną Obwodową, od 1919 był pracownikiem Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, od 1928 r. ministrem. W okresie okupacji po wykwaterowaniu dotychczasowych mieszkańców umieszczono przy tej ulicy niemieckich urzędników z rodzinami i volksdeutschów. Na chodniki i jezdnię przy tej ulicy Niemcy zużyli część macew z cmentarza żydowskiego. W okresie okupacji zmieniono nazwę ulicy na Brzozową.
str. 24
PAŁACYK MIKUSIŃSKIEGO (ul. Kuźnia 53). […] Po prawej stronie dworku powstał w 1905 r. tartak, należący do Z. Wielopolskiego, który w 1906 r. dzierżawił, a potem kupił Izrael Hejne (Tartak Parowy „Kuźnia”; następnie był własnością braci Szmula i Lejbusia Hejne oraz J. Silmana).
str. 54
OSADA CZĘSTOCICE. […]
Wracamy do ulicy i kierujemy się w stronę piętrowego wieżowca, w którym mieści się Zespół Opieki Zdrowotnej z licznymi specjalistycznymi przychodniami. W głębi placu widzimy zabudowania Przedsiębiorstwa Budowy Maszyn i Konstrukcji, jednej z kilku firm, na jakie podzielił się stary zakład Huty Ostrowiec. Na terenie obecnego rozległego parkingu dla autobusów MZK w okresie II wojny światowej znajdował się obóz pracy dla Żydów; wówczas był to teren trawiasty i podmokły.
ŻYDOWSKI OBÓZ PRACY. W pierwszych dniach kwietnia 1943 r. żydowskie getto w Ostrowcu Św. zostało zlikwidowane, a ok. 2000 Żydów osadzono w utworzonym obozie pracy przy ZO. Stłoczono ich w kilkunastu barakach na łąkach częstocickich, niedaleko huty. Stanowili darmową siłę roboczą, pracując tylko za marne racje żywnościowe. Zatrudniano ich w ZO, w pobliskiej cementowni i cegielni Jaegera (dawna Jadwigów). W obozie umieszczono także transporty Żydów z Piotrkowa, Radomia, Płaszowa, ze Związku Radzieckiego i Austrii. Na terenie obozu odbywały się liczne egzekucje. Ogółem przeszło przez obóz ok. 3000 Żydów. Na przełomie VII i VIII 1944 r. przystąpiono do ewakuacji obozu. Ok. 200 Żydów zbiegło, wykorzystując zamieszanie spowodowane pojawieniem się nad Wisłą Armii Czerwonej. Część pozostałych zamordowano na miejscu, zaś ok. 600 wysłano 3 VIII 1944 r. koleją do Oświęcimia.
AKCJA AK NA ŻYDOWSKI OBÓZ PRACY. 3 VII 1944 roku oddział AK pod dowództwem Z. Krzekotowskiego (ps. „Kowal”) opanował dozorowany przez Werkschutz żydowski obóz pracy w Częstocicach. W walce zabito 3 strażników, 3 raniono, zdobyto 1 pm i 10 kb. Żydzi tu przebywający nie zdecydowali się jednak na opuszczenie obozu.
str. 71
[…] Po prawej stronie oglądamy budynki i magazyny PSS Społem. Wyróżnia się wśród nich 3-piętrowy budynek (Aleja 3 Maja 73) potocznie nazywany domem Lipy (od nazwiska kupca, który dom zbudował). Po II wojnie światowej budynek przejęty przez Okręgową Spółdzielnię Spożywców.
str. 74
„WÓLCZANKA” - DAWNA OSTROWIECKA REKTYFIKACJA. W budynku przy ul. Zagłoby 12 mieściła się założona w 1912 r. rektyfikacja spirytusu należąca w 1936 r. do Adolfa Daumana, Michała Cheina i Balbiny Berger. W 1946 r. zatrudniano tu 96 pracowników, zaś produkcja wynosiła 656 tys. litrów alkoholu. W pomieszczeniach firmy przejętych przez państwo umieszczono w 1948 r. Zakład Konfekcyjny (późniejszy Elkom, a następnie Wólczanka). Stare zabudowania (rektyfikacji) widoczne są dobrze od strony kładki nad torami kolejowymi.
[…]
UL. ŻABIA. Rejon tej ulicy wraz z bocznymi (ul. Chmielna, Składowa, Smolna; nazwy tych dwóch ostatnich wprowadzono 3 VI 1931 r.) noszący nazwę STAWINY zaczęto zabudowywać dopiero od początku XX w. Szczególnie dużo domów przybyło kiedy brzegi Kamiennej zabezpieczono w okresie międzywojennym wałami przeciwpowodziowymi. Po śmierci Ignacego Daszyńskiego (1866-1936) ulica zaczęła nosić jego imię. W czasie okupacji Niemcy przywrócili nazwę poprzednią. Po II wojnie światowej wprowadzono nową nazwę – ul. H. Sawickiej. W okresie międzywojennym funkcjonowała tu firma Smołopap braci J. i Ch. Korngoldów – wytwórnia smarów i tektury smołowej (w 1946 r. pracowało tu 18 osób, zaś produkcja wynosiła wówczas 35 tys. rolek papy i 28,4 t lepiku; po wojnie kasa Smołopapu była przedmiotem napadu grupy WIN, brał w niej udział m.in. Z. Nowakowski) […]
Dochodzimy do mostu na rzece Kamiennej. Przechodzimy na prawą stronę. Tu po prawej stronie rzeki mieściła się łaźnia miejska (Aleja 45) zbudowana w 1920 r., użytkowana do lat 70-tych XX w. Na prawo od łaźni, na obecnym terenie podjazdu do wiaduktu stał murowany dom, w którym był w okresie międzywojennym zakład fotograficzny „Paris” (Aleja 49; połowa lat 30-tych XX w.)
Fotografowie: Pierwszą koncesję na zakład fotograficzny w Ostrowcu otrzymał w 1897 r. Dawid Erlich, zakład ten należał potem do Nusyna Erlicha (Aleja 3 Maja). Były tu położone także zakłady G. Goldsztajna i J. Królikowskiego (zakład czynny w latach 20-tych XX w.). Od ok. 1914 r. do lat 40-tych XX w. czynny był jako fotograf J. Kołecki. W latach 20-tych i 30-tych XX w. funkcjonował zakład fotograficzny „Studio” (właściciel Geel Goldsztajn), zaś w latach 30-tych „Rembrandt” (ul. Iłżecka 16).
str. 78
Dochodzimy do ul. Kilińskiego. Ulica nosiła od początku XX wieku nazwę Przejazd, od 28 I 1919 r., w stulecie śmierci, przemianowana została na ul. Jana Kilińskiego (w okresie okupacji ul. Szeroka). Teren wokół obecnej ulicy Kilińskiego stanowił od końca XIX w. osadę Bolesławów powstałą w związku z istniejąca tu cegielnią T. Głowackiego […].
BOLESŁAWÓW. Nazwa pochodzi od Bolesława Kotkowskiego, potomka Ignacego, który był właścicielem Denkowa i Bodzechowa. Na początku XX w. osada obejmowała zabudowę wokół obecnej ul. Słowackiego. W 1898 r. część folwarku Staw Denkowski zakupił K.G. Schroder i J. Przepiórka, wcześniej T. Głowacki umieszczając tu cegielnię „Jadwigów”. W 1904 r. doszło tu do rozruchów antyżydowskich. W wyniku fałszywej plotki tłum robotników ZO pobił 24 Żydów i zdemolował część domów w Bolesławowie (także w Karolinowie i w Rynku).
str. 84
Rejon obecnej ulic Alei 3 Maja i Czystej (od ul. Okólnej do mostu) był na przełomie XIX i XX w. przedmieściem Ostrowca znanym pod nazwą Karolinów.
KAROLINÓW. Nazwa pochodzi od Karola Bothe (zm. 1870 r.), syna Roberta (zm. 1865 r.) właściciela cukrowni Częstocice. Osada powstała z części gruntu folwarku Staw Denkowski nabytej w 1870 r. przez właścicieli cukrowni. W 1882 r. była tu destylarnia wódek należąca do M. Jellinka i spółki (Jellinek był udziałowcem fabryki cukru w Częstocicach). W tym czasie był tu 1 dom i 5 mieszkańców. W 1889 r. destylarnię kupił Majer Silber. W 1896 r. Julian Schroder (od 1897 r. właściciel tartaku przy ul. Głuchej [obecnie Focha]) zbudował tu budynek teatru przy Alei Ostrowieckiej (późniejsze kino „Czary”). W 1893 r. część dóbr Staw Denkowski zakupił Gotlieb Strauss inż. ZO. Następną część dokupił w 1898 r. - ziemia ta została potem zapisana w testamencie Chrześcijańskiemu Towarzystwu Dobroczynności z przeznaczeniem na schronisko dla dzieci (sąsiadowała z plebanią, posesją Spigla i Karola Hermana). W 1900 r. powstało w Karolinowie Ostrowieckie Towarzystwo Spożywcze a rok później Ostrowieckie Towarzystwo Śpiewacze „Lutnia”. W 1907 r. było tu 20 domów i 223 mieszkańców. W 1911 r. spółka Roman Darowski i Jan Miller rozpoczęła w sali teatru seanse filmowe. W 1910 r. powstało Towarzystwo Wzajemnych Kredytów zaś J. Pfeffer otworzył Dom Bankowy. W 1914 r. mieściła się tu restauracja i mały hotelik Manowskiego. W 1921 r. Karolinów został włączony do Ostrowca.
str. 96-97
Przy ul. Denkowskiej 16 drukarnię w okresie międzywojennym posiadał Icek Rubinstajn (działała w latach 20-tych i 30-tych XX w.). W latach 1929-1931 drukowano tu kontynuację Kroniki Ostrowieckiej – Nową Kronikę Dorzecza Kamiennej dwutygodnik pod redakcją Kazimierza Kutyby, następnie Władysława Kostrzewskiego, Stanisława Pachniaka, ponownie Kostrzewskiego, K. Kutyby i w końcu Władysława Dybca.
DRUKARNIE OSTROWIECKIE. Pierwsza drukarnia zlokalizowana w Rynku powstała w 1908 r. W 1909 r. było ich już trzy. W czasie I wojny światowej działała drukarnia Tenenbluma. Na przełomie lat 20-tych i 30-tych działała drukarnia „Centralna” Reginy Tenenblum (ul. Kościelna) i „Grafika” Moszka Grynblata (połowa lat 30-tych XX w.; ul. Górzysta 5), Czesława Oziemka (czynna 1930-1931 ul. Kilińskiego 12), Słupowski i Ska (ul. Denkowska). W 1945 r. czynna była w Ostrowcu drukarnia M.T. Nowickiego.
[...]
DR JAN GŁOGOWSKI (1854-1910). Do Ostrowca przybył przed 1892 r., gdzie został zatrudniony na stanowisku lekarza miejskiego. W tym okresie w okolicy Ostrowca pracowali: w Ostrowcu lekarz Abram Malinger, felczerzy Chaim Fiszbejn i Herszek Bajnerman, akuszerka Zofia Godlewska, zaś w Częstocicach felczerzy: Kazimierz Bojanowicz i Fryderyk Herman Pfejfer. […]
[…]
BUDYNEK URZĘDU MIEJSKIEGO (ul. Głogowskiego 5). Dom powstał w końcu XIX w. przy ówczesnej ul. Aptecznej. Na podstawie testamentu dr J. Głogowskiego w roku szkolnym 1915/16 w budynku tym umieszczono gimnazjum męskie. W 1919 r. władze miejskie posiadające dotychczas siedzibę w budynku przy ul. Kościelnej wydzierżawiły należące do Józefa Pfeffera dawne koszary rosyjskie przy ul. Polnej umieszczając tam szkołę, same zajmując dom przy ul. Głogowskiego. […]
str. 101-102
Właściciele miasta: […] Abraham Simon Cohen (1836-1839), […]
[…] w 1939 r. - 2.254 budynki i 30.017 mieszkańców (w tym 11.079 Żydów), w 1942 r. - ok. 41.000 mieszkańców (poza stałymi mieszkańcami było ok. 1.000 Niemców z administracji okupacyjnej, wojska, policji, ok. 5.000 wysiedlonych z Poznańskiego, ok. 5.000 Żydów przywiezionych z okolicznych miejscowości do getta), w 1943 r. - 21.648 mieszkańców, w 1946 r. - 2.033 budynki i 19.214 mieszkańców (w tym 159 Żydów), […].
str. 104
Część północna Rynku nosi nazwę Górnej Połaci (tradycyjnie było to miejsce spotkań żydowskich kupców).
str. 106-110
SYNAGOGA. Nie wiemy kiedy powstała pierwsza świątynia żydowska w Ostrowcu. W czasie pożaru w 1714 r. istniejąca wówczas drewniana synagoga została częściowo spalona. Wizytacja kościelna w 1739 r. wymienia drewnianą synagogę. Ocalałe fotografie w zbiorach Muz. Historyczno-Archeologicznego pozwalają podziwiać wspaniałe wnętrze synagogi (rzeźbiona szafa ołtarzowa Aron ha Kodesz, bima, elementy wyposażenia: reflektory, świeczniki, dekoracje ścian). Podczas II wojny światowej Niemcy po likwidacji getta rozpoczęli metodyczne niszczenie tej dzielnicy (zrównano z ziemią wiele domów) niszcząc także zabytkową synagogę oraz sąsiadujący z nią murowany budynek domu modlitwy (Beit Hamidrasz), w którym był także cheder (szkoła).
ŻYDZI W OSTROWCU. Pierwsza znana nam wzmianka o Żydzie ostrowieckim pojawia się w 1631 r. Obecność Żydów w Ostrowcu jest także odnotowana w czasie wizytacji parafii ostrowieckiej w 1637 r. Najazd szwedzki zahamował na pewien czas rozwój gminy żydowskiej w Ostrowcu. Potem jednak systematycznie ich liczebność wzrasta, aby na początku XIX w. przewyższyć liczbę chrześcijan. Dużą rolę odgrywali Żydzi w handlu i rzemiośle. Także dość wcześnie widzimy ich jako dzierżawców różnych obiektów i opłat w dobrach ostrowieckich (targowe, mostowe, szlachtuzowe, , dzierżawa browaru częstocickiego, karczem i młynów położonych w dobrach. W Ostrowcu urodził się Izrael z Kozienic (1740-1814) zwany Magidem, jeden z pionierów chasydyzmu w centralnej Polsce. Do gminy żydowskiej należeli także Żydzi z pobliskich wsi i miasteczek, gdzie nie było synagogi i cmentarza grzebalnego. Żydzi ostrowieccy byli społecznością o zróżnicowanej zamożności (od biednych utrzymywanych przez gminę do bogatych kupców i dzierżawców). Na przełomie XIX i XX w. zaczęły powstawać większe przedsiębiorstwa żydowskie. W okresie zaborów obowiązywały Żydów różne ograniczenia prawne, które zostały zniesione po odrodzeniu Państwa Polskiego. W okresie międzywojennym istniało w Ostrowcu wiele organizacji politycznych, społecznych, kulturalnych, zawodowych zrzeszających Żydów. Po zajęciu Polski przez Niemców w 1939 r. wprowadzono szereg ograniczeń dotyczących Żydów (zakaz swobodnego poruszania się, a następnie nakaz zamieszkania w wydzielonej dzielnicy miasta – getcie, obowiązek noszenia gwiazdy Dawida), nastąpiło również przejęcie majątku przez okupanta. W Ostrowcu Św. Getto zostało utworzone przez Niemców w kwietniu 1941 r. Za jego opuszczenie grodziła kara śmierci (także dla Polaków za udzielanie pomocy Żydom i ich ukrywanie). Część Żydów z ostrowieckiego getta zatrudniali Niemcy w różnych przedsiębiorstwach. W październiku 1942 roku zlikwidowano tzw. duże getto, część ludności zdolnej do pracy pozostawiono na znacznie okrojonej powierzchni (tzw. małe getto), pozostałych wywieziono do obozu zagłady w Treblince. W kwietniu 1943 r. zlikwidowano małe getto przenosząc część Żydów do obozu pracy zlokalizowanego na łąkach częstocickich. Dzięki pomocy mieszkańców Ostrowca Św. i okolicznych wsi uratowano kilkuset Żydów. Po 1946 r. wyjechali oni z Ostrowca Świętokrzyskiego.
Przechodzimy na prawą stronę ul. Starokunowskiej i wchodzimy w ul. Tylną (tzn. będącą na tyle Rynku; była jeszcze ul. Zatylna, równoległa do wymienionej). Jest to teren osiedla Na Skarpie zbudowanego w latach 1949-1950. W 1951 r. otrzymało ono nazwę im. Bronisława Spychaja (ostrowieckiego komunisty zmarłego w ZSRR w 1945 r.). Przed 1939 r. ta część miasta była zamieszkiwana głównie przez ludność żydowską. W okresie okupacji Niemcy po likwidacji getta przystąpili do wyburzania stojących tu budynków. Układ urbanistyczny nowego osiedla jest zmieniony w porównaniu do przedwojennego. Idziemy ul. Tylną i dochodzimy do ul. Sienkiewicza (w XIX w. ul. Kirkutowa, tzn. prowadząca w kierunku kirkutu, czyli cmentarza żydowskiego). Tu skręcamy w lewo i idziemy w dół ulicy. Po prawej stronie oglądamy wzgórze z widocznym samotnym dębem – pomnikiem przyrody. Jest to teren dawnego cmentarza żydowskiego. Przechodzimy na prawą stronę ulicy. Idąc do góry alejką możemy dojść do tzw. lapidarium cmentarza żydowskiego.
Idziemy dalej ulicą do zetknięcia z ulicą dwuspadową. […] Po drugiej stronie, na obniżonym terenie oglądamy zespół dawnej garbarni Ledermana wykorzystywany obecnie jako firma branży drzewnej i metalowej.
GARBARNIA LEDERMANA. Własność Dawida i Jakuba Ledermanów. Jej projektantem był arch. Stefan Wąs (r. 1923). Jeszcze w 1926 r. czynnych było w Ostrowcu 5 garbarni (wszystkie należały do Żydów), potem tylko jedna, wyżej wymieniona. […]
Po lewej stronie oglądamy teren nowej części parku miejskiego tzw. Rawszczyznę. […] W okesie między wojennym przy ul. Sienkiewicza mieściła się fabryka świec Berka Blumenfelda oraz fabryka słodkich wódek i likierów Hipolita Piątkowskiego.
[…]
Dochodzimy do ul. Mickiewicza (przed 1954 r. ul. Browarna […]).
[…]
Tu skręcamy w lewo i idziemy w górę ul. Mickiewicza. Po prawej stronie dominuje wzgórze dawnego kirkutu. Na teren zachowanego w formie szczątkowej cmentarza możemy dostać się skręcając od ul. Mickiewicza w prawo, idąc pod górę schodkami, a później ścieżką. Alejką dochodzimy do lapidarium cmentarnego otoczonego ogrodzeniem. Macewy tu zgromadzone w części stoją, w części złożone są w stosach, czekając na sprzyjające czasy, aby mogły być wykorzystane do odtworzenia części chociażby cmentarza.
CMENTARZ ŻYDOWSKI. Położony był w trójkącie ulic Sienkiewicza, Mickiewicza i Iłżeckiej. Pierwsza wzmianka o cmentarzu żydowskim w Ostrowcu pochodzi z 1657 r. Powstanie istniejącego obecnie w formie szczątkowej cmentarza (kirkutu) datowane jest na 1734 r. W 1900 r. rozpoczęto budowę nowego parkanu. W 1932 r. zakończono remont zniszczonego parkanu (wejście prowadziło przez murowaną bramę). Na cmentarzu znajdował się dom grabarza oraz miejsce dla obmycia rąk dla osób biorących udział w obrzędach pogrzebowych. W okresie II wojny cmentarz został przez Niemców zdewastowany. Cmentarz położony był na tyłach getta. Odbywały się tu liczne pogrzeby zmarłych z wycieńczenia Żydów, a także masowe egzekucje. W 1957 r. postanowiono na miejscy cmentarza utworzyć park (dla uczczenia 15-lecia PRL). Z terenu cmentarza usunięto macewy grupując je w jednym miejscu (157 macew), zaś całość wzgórza cmentarnego przeznaczono na park; wytyczono alejki, posadzono drzewa i krzewy. W 1979 r. w jednym miejscu parku, w pobliżu kościoła narodowego utworzono tzw. lapidarium (powierzchnia 0,10 ha), gdzie ustawiono zachowane macewy, zaś ok. 1000 fragmentów macew, które wydobyto z ulicy Czerwińskiego (Niemcy użyli macew do wybrukowania jezdni i chodnika w dzielnicy niemieckiej) umieszczono w pryzmach. Cmentarz, a właściwie zachowane w części macewy, są jedynym zachowanym śladem pobytem ludności żydowskiej w Ostrowcu. Z okresu założenia cmentarza pochodzi 300-letni dąb objęty ochroną prawną. Teren kirkutu jest obecnie punktem widokowym. Planowano tu na początku lat 60-tych XX w. budowę obserwatorium astronomicznego.
Większość macew pochodzi z okresu międzywojennego (najstarsze z połowy XIX w.). Wykonane są z jasnego piaskowca kunowskiego w formie prostopadłościanu z zaokrągleniem u góry. W górnej części występuje wypukły relief o złożonej symbolice (wyobrażenia ukazują pełnione funkcje religijne, nawiązują do imienia, podkreślają gorliwość religijną, wykonywany zawód, płeć lub wiek zmarłej osoby), poniżej tekst inskrypcji odnoszącej się do zmarłego podany w j. hebrajskim (kilka przypadków języka jidysz, jeden występowania j. polskiego i hebrajskiego – Róża Malinger). Umieszczano tu personalia, datę zgonu według kalendarza żydowskiego, pozytywny opis życia zmarłego. Na cmentarzu znajdują się m. in. nagrobki zmarłego w 1928 r. rabina Mejera Halewi Halsztoka oraz zmarłego w 1937 r. rabina Mordechaja syna rabina Chaima.
Schodzimy do ul. Sienkiewicza, a następnie tą ulicą dochodzimy do ul. Iłżeckiej. Po lewej stronie mijamy nowy kościół Polsko-Katolicki pod wezwaniem NMP Matki Miłosierdzia stojący na miejscu starego drewnianego wzniesionego w 1936 r. Przy ul. Iłżeckiej 32 w domu Icka Fiszla Heinego (zbudowany w 1922 r.) czasowo znajdowały się pomieszczenia szkoły żeńskiej od 1925 r.
[…]
Idziemy ul. Iłżecką. Po lewej stronie będziemy mijać najpierw internat [obecnie Starostwo Powiatowe] oraz warsztaty Zespołu Szkół Metalowych [obecnie ZS nr 4] (główne wejście do szkoły od strony ul. Mickiewicza), a następnie budynek (dom Hejnego – ul. Iłżecka 45) dawnej szkoły rzemieślniczej – we wrześniu 1924 r. Związek Chrześcijańskich Cechów Rzemieślniczych założył Męską Szkołę Dokształcającą Zawodową. Czasowo w budynku tym odbywały się lekcje niektórych klas szkoły powszechnej Nr 2 (od 1925 r.). W okresie okupacji hitlerowskiej zajmowany był przez Judenrat (Radę Żydowską powołaną przez Niemców), […].
str. 114-115
DAWNE KOSZARY ROSYJSKIE. Koszary w Ostrowcu powstały po rozruchach antyżydowskich 8-9 VII 1904 r. Na podstawie umowy zawartej 8 X tego roku pomiędzy gminą żydowską a Józefem Pfefferem (1862-1925), ten ostatni miał swoim kosztem wybudować koszary dla wojska rosyjskiego i wynająć je władzom carskim. Gmina żydowska miała przez 24 lata wypłacać mu rocznie 800 rubli. Wiosną 1905 r. ulokowano tu żołnierzy rosyjskich. We wrześniu 1912 r. w 1-piętrowym budynku pokoszarowym dwie nowo powstałe szkoły powszechne (żeńską i męską). Po wybuchu I wojny światowej budynek szkolny zajęły wojska rosyjskie. Później, kiedy koszary opustoszały, władze miejskie zainteresowały się tymi budynkami, umieszczając tu w 1917 r. gimnazjum męskie zajmujące dotychczas dawny dom dra Jana Głogowskiego przy ul. Aptecznej (obecnie J. Głogowskiego). W 1919 r. gimnazjum zostało upaństwowione pod warunkiem, że władze miejskie zgodzą się w zamian za używanie domu J. Głogowskiego dzierżawić koszary, gdzie przeniesiono szkołę, płacąc do 1926 r. czynsz J. Pfefferowi. W 1933 roku gimnazjum opuściło budynki przenosząc się do gmachu po zlikwidowanym Seminarium Nauczycielskim.
[…]
BROWAR STANISŁAWA SASKIEGO. […]
Przechodzimy obok budynku browaru, oglądając po lewej stronie budynek Szkoły Podstawowej Nr 6 (zbudowana w 1956 r.) Przed budynkiem na terenie obecnego boiska stały baraki zajmowane niedługo po odzyskaniu niepodległości przez Wojsko Polskie. Od 1934 r. znalazła tu pomieszczenie szkoła powszechna Nr 6. W okresie II wojny światowej Niemcy zajęli baraki wykorzystując je m. in. dla magazynowania mienia zabranego Żydom.
str. 129-130
[…] Dla Denkowa charakterystyczna jest parterowa zabudowa, głównie z czerwonej cegły, czego przykłady oglądamy po drodze. Dochodzimy do ul. Topolowej (w lewo). Jeżeli skręcimy w tą ulicę za ogrodzeniem (z lewej strony) zobaczymy budynek murowany z poddaszem, a obok niego parterowy, drewniany.
SYNAGOGA DENKOWSKA. W okresie międzywojennym w murowanym budynku mieściła się synagoga (zwana przez miejscową ludność bożnicą). Początkowo budynek był piętrowy (piętro było drewniane). Na dole było także oddzielne pomieszczenie dla kobiet (nie mogły być w świątyni razem z mężczyznami) z otworami u góry ściany. Na piętrze mieszkał rabin. Później pięrto rozebrano stawiając z pozyskanego drewna parterowy budynek (tu mieszkał potem rabin; przed wybuchem wojny miał wyjechać do USA). W okresie II wojny światowej Niemcy zajęli budynek na stajnię (po przebudowie).
[…]
DENKÓW. […] W 1790 r. był w mieście ratusz (mieszkali w nim Żydzi), austeria i szpital przykościelny. […]
* Według Polskiego Słownika Judaistycznego Izrael z Kozienic urodził się w 1733 w Opatowie, patrz: http://www.jhi.pl/psj/Hofstein_%28Hapsztejn%29_Izrael_Icchak_z_Kozienic
środa, 29 maja 2013
Sukienka zaręczynowa
![]() |
Rachela Brandmesser |
Rachela Freida Kudłowicz, urodzona w 1910 roku, kilka lat przed wojną wyszła za Izajasza Brandmessera. Mieszkali w Ostrowcu. Po utracie pierworodnego syna z powodu choroby, Rachel ponownie zaszła w ciążę. Córka Gitele urodziła się im zaledwie cztery miesiące przed wybuchem II wojny światowej.
Henryk Małkiewicz, właściciel rodzinnego młyna zaproponował ukrycie rodziny w swoim domu w pobliskiej
wsi Stoki Małe ale dopiero po Wielkiej Akcji w Ostrowcu w
październiku 1942 roku (likwidacja tzw. dużego getta) rodzina przyjęła jego
ofertę. Brandmesserowie z dzieckiem, siostra Rachel Henya, brat
Szammaj i dwoje innych krewnych wszyscy znaleźli schronienie w domu
Małkiewicza.
![]() |
Przedwojenne zdjęcie rodzinne |
Matka Henryka sprzeciwiła się
obecności dziecka w obawie, że będzie ono dla wszystkich
zagrożeniem i poprosiła rodziców, aby je oddali. Rachela i Izajasz
odmówili rozdzielenia z swoją córką i we troje opuścili
kryjówkę. Z powodu konfrontacji z wrogimi sąsiadami, inni również
zostali zmuszeni do opuszczenia domu Małkiewicza, ale Henrykowi
udało się znaleźć inną kryjówkę dla nich, i przez cały czas
kontynuował dbał o ich potrzeby. Po wojnie Henryk Małkiewicz
otrzymał tytuł Sprawiedliwego wśród Narodów Świata za swoje
dzielne czyny.
Po wyzwoleniu w styczniu 1945
roku, rodzeństwo Racheli Henya i Shamai wyszli z ukrycia i wrócili
do domu. Polski sąsiad zwrócił im część ich własności, które
przechował w swoim domu, w tym strój zaręczynowy Racheli. Dopiero
z czasem udało się Henyi i Szammajowi dowiedzieć, że ich siostra
Rachel, jej mąż Izajasz i ich córeczki Gitele zostali złapani i
wywiezieni do Treblinki w listopadzie 1942 roku, gdzie zostali
zamordowani.
![]() |
Sukienka zaręczynowa Racheli Brandmesser, Dar Sarah Silman, Yad Vashem Artifacts Collection |
Źródło: Jad Waszem
Strój Żydówki z Ostrowca Św.
wtorek, 28 maja 2013
Nadmiar pamięci
Icchak Cukierman „Antek”
„Nadmiar pamięci (siedem owych lat). Wspomnienia 1939-1946”
Warszawa 2000
Warszawa 2000
str. 113-115
„Byłem zaszokowany
wiadomościami o Ponarach. Nie wiedziałem co ze sobą począć. O
mojej rodzinie Heniek umiał powiedzieć tylko tyle, że żyją.
Musiałem podjąć decyzję, czy planowana przeze mnie podróż ma
jeszcze sens. Cios był wielki. To już nie pogrom! Świadomość, że
Ponary to śmierć, zwaliła mnie z nóg. Wiele razy miałem to na
końcu języka, ale tej nocy po raz pierwszy uświadomiłem sobie, że
to totalna śmierć. Było to w listopadzie 1941 roku. I tej nocy
musiałem postanowić, co robić. Byłem zdecydowany nie wracać do
getta, nieważne, co będzie. Chciałem być trochę sam z sobą.
[…] Pamiętam tę noc na dworcu w Warszawie, jak Niemcy bili tam Polaków. Naprawdę bili. Ja przypadkiem nie zostałem pobity, ale widziałem poniżenie Polaków. W tamtych dniach nie było oświetlenia w wagonach i moi towarzysze podróży nie widzieli mej twarzy. Była chyba trzecia nad ranem. Jesień, ponura noc. Tak jak i mój nastrój. Lało jak z cebra. Tak dojechałem do Ostrowca. Z dworca jechałem wozem. Kto miał bilet kolejowy, mógł znajdować się na ulicy mimo godziny policyjnej.
Wóz dojechał do rynku i wszyscy wysiedli. Ja też. Deszcz nie przestawał padać. Musiałem odszukać dom kolegi. Było ciemno. Miałem zapałki. Wypaliłem wszystkie, do ostatniej. Ale nie mogłem znaleźć poszukiwanej ulicy. Nagle usłyszałem niemieckie słowa i szczekanie psów. Wiedziałem, że jeśli mnie złapią, nie pomoże mi bilet kolejowy ani całkiem niezłe fałszywe dokumenty.
Wszedłem w wąską uliczkę. Pamiętam, że stanąłem i zadałem sobie samemu pytanie: Może są tu Żydzi? Noc była cicha. Usłyszałem znów niemiecki język i szczekanie psów. Zapukałem do jakichś drzwi, usłyszałem szepty, zapaliło się światło i otworzyły drzwi. Zapytałem: Żydzi? I wpuścili mnie. Okazało się, że była to domowa restauracja. Nazwisko właściciela restauracji brzmiało Cukierman. Powiedziałem im, że Niemcy się zbliżają. Zgasili światło, posłali mi łóżko. Dali mi też coś do zjedzenia. Ale była to bezsenna noc.
Nazajutrz spotkałem Gerszona Dichtera, nauczyciela hebrajskiego w miejscowej szkole Tarbut. Był zbliżony do Haszomer Hacair. Zaprosił do siebie kilku przyjaciół. Jednym z nich był młody poeta hebrajski, Malkiel Lusternik, który stał na czele rejonowej ŻSS i mieszkał w Opatowie. W spotkaniu wziął udział również Icchak Rubinstein, przewodniczący Judenratu w Ostrowcu. Był wysokim, siwym mężczyzną. Dichter powiedział mi, że jest uczciwym człowiekiem. I byli jeszcze inni, których nazwisk już nie pamiętam. Zebrali się, by wysłuchać przywiezionych przeze mnie wiadomości. Opowiedziałem im szczegółowo o hiobowych wieściach przywiezionych z Wilna przez Heńka. Słuchali uważnie, pytali, czy ufamy Grabowskiemu, i nie byli w stanie pojąć, jak można, tak po prostu, zgładzić całą gminę żydowską.
Jeden z nich powiedział: „To straszne, ale trzeba zakładać, że mowa o zemście Niemców na Żydach, którzy byli pod panowaniem bolszewików. Jak wiadomo, Żydzi przyjęli przyjaźnie Armię Czerwoną, czym wywołali nienawiść swoich sąsiadów. Niemcy mają swoje rachunki z reżymem bolszewickim. Armia Czerwona uciekła. I kto został? Żydzi! Jesteśmy kozłem ofiarnym”.
Rubinstein powiedział, że trudno z tego jednego przypadku wnioskować, że Niemcy mają ujednolicony model traktowania Żydów. Tak czy inaczej, jesteśmy uzależnieni od miejscowych władz. Jeśli uda się ułożyć dobre stosunki ze znajdującymi się na miejscu Niemcami, są dobre szanse na przeżycie wojny. Weźmy dla przykładu dwa miasta: Radom i Kielce. W Radomiu biją Żydów za to, że nie zdejmują czapki przed Niemcami, a w Kielcach za to, że zdejmują czapkę. Albo Warszawa: zamknięte getto, otoczone murami i drutem kolczastym, nękane głodem i tyfusem. A w Ostrowcu – otwarta dzielnica żydowska i jedzenia pod dostatkiem. Jak można więc wnioskować, że jedna ręka niemiecka kieruje żydowskim losem?
W Ostrowcu stosunki z miejscowymi władzami niemieckimi były doskonałe. Zrozumiałe, że nie brakowało tragedii. Nie należy jednak narażać na zbędne niebezpieczeństwa ani jednostki, ani całej społeczności. Wystarczą nieuniknione cierpienia. Młodzież z Ostrowca i Opatowa wycierpiała wiele przy budowie umocnień niemieckich na Bugu, przed wybuchem wojny niemiecko-radzieckiej. Teraz panuje w Ostrowcu spokój. Na krótko przed moim przyjazdem odbył się tu w jednej z sali wieczór poświęcony Żydowskiej Samopomocy Społecznej i niemiecki funkcjonariusz siedział w pierwszym rzędzie i bił brawo. W Warszawie nie było to możliwe. Nie wolno uogólniać, bez względu na to, jak głęboki jest smutek i ból.
[…] Pamiętam tę noc na dworcu w Warszawie, jak Niemcy bili tam Polaków. Naprawdę bili. Ja przypadkiem nie zostałem pobity, ale widziałem poniżenie Polaków. W tamtych dniach nie było oświetlenia w wagonach i moi towarzysze podróży nie widzieli mej twarzy. Była chyba trzecia nad ranem. Jesień, ponura noc. Tak jak i mój nastrój. Lało jak z cebra. Tak dojechałem do Ostrowca. Z dworca jechałem wozem. Kto miał bilet kolejowy, mógł znajdować się na ulicy mimo godziny policyjnej.
Wóz dojechał do rynku i wszyscy wysiedli. Ja też. Deszcz nie przestawał padać. Musiałem odszukać dom kolegi. Było ciemno. Miałem zapałki. Wypaliłem wszystkie, do ostatniej. Ale nie mogłem znaleźć poszukiwanej ulicy. Nagle usłyszałem niemieckie słowa i szczekanie psów. Wiedziałem, że jeśli mnie złapią, nie pomoże mi bilet kolejowy ani całkiem niezłe fałszywe dokumenty.
Wszedłem w wąską uliczkę. Pamiętam, że stanąłem i zadałem sobie samemu pytanie: Może są tu Żydzi? Noc była cicha. Usłyszałem znów niemiecki język i szczekanie psów. Zapukałem do jakichś drzwi, usłyszałem szepty, zapaliło się światło i otworzyły drzwi. Zapytałem: Żydzi? I wpuścili mnie. Okazało się, że była to domowa restauracja. Nazwisko właściciela restauracji brzmiało Cukierman. Powiedziałem im, że Niemcy się zbliżają. Zgasili światło, posłali mi łóżko. Dali mi też coś do zjedzenia. Ale była to bezsenna noc.
Nazajutrz spotkałem Gerszona Dichtera, nauczyciela hebrajskiego w miejscowej szkole Tarbut. Był zbliżony do Haszomer Hacair. Zaprosił do siebie kilku przyjaciół. Jednym z nich był młody poeta hebrajski, Malkiel Lusternik, który stał na czele rejonowej ŻSS i mieszkał w Opatowie. W spotkaniu wziął udział również Icchak Rubinstein, przewodniczący Judenratu w Ostrowcu. Był wysokim, siwym mężczyzną. Dichter powiedział mi, że jest uczciwym człowiekiem. I byli jeszcze inni, których nazwisk już nie pamiętam. Zebrali się, by wysłuchać przywiezionych przeze mnie wiadomości. Opowiedziałem im szczegółowo o hiobowych wieściach przywiezionych z Wilna przez Heńka. Słuchali uważnie, pytali, czy ufamy Grabowskiemu, i nie byli w stanie pojąć, jak można, tak po prostu, zgładzić całą gminę żydowską.
Jeden z nich powiedział: „To straszne, ale trzeba zakładać, że mowa o zemście Niemców na Żydach, którzy byli pod panowaniem bolszewików. Jak wiadomo, Żydzi przyjęli przyjaźnie Armię Czerwoną, czym wywołali nienawiść swoich sąsiadów. Niemcy mają swoje rachunki z reżymem bolszewickim. Armia Czerwona uciekła. I kto został? Żydzi! Jesteśmy kozłem ofiarnym”.
Rubinstein powiedział, że trudno z tego jednego przypadku wnioskować, że Niemcy mają ujednolicony model traktowania Żydów. Tak czy inaczej, jesteśmy uzależnieni od miejscowych władz. Jeśli uda się ułożyć dobre stosunki ze znajdującymi się na miejscu Niemcami, są dobre szanse na przeżycie wojny. Weźmy dla przykładu dwa miasta: Radom i Kielce. W Radomiu biją Żydów za to, że nie zdejmują czapki przed Niemcami, a w Kielcach za to, że zdejmują czapkę. Albo Warszawa: zamknięte getto, otoczone murami i drutem kolczastym, nękane głodem i tyfusem. A w Ostrowcu – otwarta dzielnica żydowska i jedzenia pod dostatkiem. Jak można więc wnioskować, że jedna ręka niemiecka kieruje żydowskim losem?
W Ostrowcu stosunki z miejscowymi władzami niemieckimi były doskonałe. Zrozumiałe, że nie brakowało tragedii. Nie należy jednak narażać na zbędne niebezpieczeństwa ani jednostki, ani całej społeczności. Wystarczą nieuniknione cierpienia. Młodzież z Ostrowca i Opatowa wycierpiała wiele przy budowie umocnień niemieckich na Bugu, przed wybuchem wojny niemiecko-radzieckiej. Teraz panuje w Ostrowcu spokój. Na krótko przed moim przyjazdem odbył się tu w jednej z sali wieczór poświęcony Żydowskiej Samopomocy Społecznej i niemiecki funkcjonariusz siedział w pierwszym rzędzie i bił brawo. W Warszawie nie było to możliwe. Nie wolno uogólniać, bez względu na to, jak głęboki jest smutek i ból.
Tak mi mówili w Ostrowcu
i tak uważali w Opatowie. Rubinstein starał się utrzymywać dobre
stosunki z władzami i wierzył, że „dobry” Niemiec zawsze
będzie bił brawo. Rubinstein, a wraz z nim inni z Ostrowca, byli
pierwszymi, który dowiedzieli się ode mnie o Wilnie, o wielkiej
rzezi. Wątpliwe, czy wyciągnęli z tego odpowiednie wnioski. I
rzeczywiście, gdy nadszedł krytyczny moment, Rubinstein zachował
się dokładnie tak samo, jak ludzie Judenratu w innych
miejscowościach.
Spędziłem w Ostrowcu kilka dni, a następnie udałem się – pieszo – do Opatowa. Chciałem być sam. Byłem wzburzony, różne myśli nie dawały mi spokoju. Gdy minęło pierwsze przygnębienie i strach, obraz zaczął się przejaśniać. Wiedziałem, że burza nie niszczy nasienia złożonego w ziemi. Właśnie w takich dniach znaczenie Ruchu jest wyjątkowo ważne. Należy zebrać siły i podjąć działalność dyktowaną przez rzeczywistość. Szczególnego znaczenia nabiera w takich dniach właśnie kibuc, w którym skoncentrują się młode, witalne siły, by przygotować się do nadchodzących dni. Myślałem o założeniu kibucu szkoleniowego w Opatowie. Mimo że nie było tam stacji kolejowej i trzeba był tam iść pieszo z Ostrowca.
Moja rozmowa z Malkielem Lusternikiem na ten temat nie udała się. Mieliśmy tam sporą grupę towarzyszy, wśród nich był także Kalman Czernikowski, i myślałem, że przy pomocy Lusternika uda się nam założyć tam kibuc. Ale Lusternik miał zastrzeżenia i powiedział mi wyraźnie, że nie będzie mógł udzielić pomocy. W przeszłości był zbliżony do Gordonii i był członkiem Hitachdut. Przy jakiejś okazji opowiedziałem o tej sprawie Icchakowi Kacenelsonowi, który był z nim zaprzyjaźniony. I Icchak napisał do niego bardzo ostry list.
Spędziłem w Ostrowcu kilka dni, a następnie udałem się – pieszo – do Opatowa. Chciałem być sam. Byłem wzburzony, różne myśli nie dawały mi spokoju. Gdy minęło pierwsze przygnębienie i strach, obraz zaczął się przejaśniać. Wiedziałem, że burza nie niszczy nasienia złożonego w ziemi. Właśnie w takich dniach znaczenie Ruchu jest wyjątkowo ważne. Należy zebrać siły i podjąć działalność dyktowaną przez rzeczywistość. Szczególnego znaczenia nabiera w takich dniach właśnie kibuc, w którym skoncentrują się młode, witalne siły, by przygotować się do nadchodzących dni. Myślałem o założeniu kibucu szkoleniowego w Opatowie. Mimo że nie było tam stacji kolejowej i trzeba był tam iść pieszo z Ostrowca.
Moja rozmowa z Malkielem Lusternikiem na ten temat nie udała się. Mieliśmy tam sporą grupę towarzyszy, wśród nich był także Kalman Czernikowski, i myślałem, że przy pomocy Lusternika uda się nam założyć tam kibuc. Ale Lusternik miał zastrzeżenia i powiedział mi wyraźnie, że nie będzie mógł udzielić pomocy. W przeszłości był zbliżony do Gordonii i był członkiem Hitachdut. Przy jakiejś okazji opowiedziałem o tej sprawie Icchakowi Kacenelsonowi, który był z nim zaprzyjaźniony. I Icchak napisał do niego bardzo ostry list.
Pomoc nadeszła z
niespodziewanej strony. Rubinstein, przewodniczący Judenratu w
Ostrowcu, zgodził się oddać do naszej dyspozycji mieszkanie i inne
niezbędne środki. Tak założyliśmy nowy ośrodek, właśnie w
tych bolesnych dniach. Rubinstein pomógł nam w znalezieniu pracy na
miejscu. Oprócz miejscowej młodzieży skoncentrowała się tam
grupa młodych uchodźców. Była wśród nich Frania Beatus (przypis 4: Frania Beatus, członek Dror, pochodziła z Konina, do Warszawy przyjechała w 1942 roku; łączniczka Cukiermana po aryjskiej stronie; popełniła samobójstwo 12 V 1943, w wieku 17 lat.),
która później odegrała ważną rolę. Część ludzi z Ostrowca i
Opatowa znałem z organizowanych przez nasz ruch kolonii letnich.
Mniej więcej po tygodniu
wróciłem do Warszawy. Jeszcze gdy byłem w Ostrowcu, wyszło
rozporządzenie, zgodnie z którym Żyd ujęty w pociągu bez
zezwolenia będzie rozstrzelany. Młody chłopak żydowski z Ostrowca
został złapany na dworcu – może nawet nie wiedział o tym
rozkazie – i został rozstrzelany na miejscu.
Teraz, gdy wracałem z Opatowa, ponieważ moje dokumenty nie były najlepsze, a także dlatego że byłem bardzo przygnębiony, postanowiłem spróbować dostać od Lusternika papiery, które pozwolą mi w miarę możliwości swobodnie podróżować. Lusternik chętnie mi to załatwił. Jechałem więc do Warszawy jako wysłannik ŻSS-u w Opatowie i okolicach.
Teraz, gdy wracałem z Opatowa, ponieważ moje dokumenty nie były najlepsze, a także dlatego że byłem bardzo przygnębiony, postanowiłem spróbować dostać od Lusternika papiery, które pozwolą mi w miarę możliwości swobodnie podróżować. Lusternik chętnie mi to załatwił. Jechałem więc do Warszawy jako wysłannik ŻSS-u w Opatowie i okolicach.
[…]
W naszym życiu zaczął
się nowy rozdział, jeden z najgorszych. Jego charakterystyczna
cecha – uświadomienie sobie końca. […] Reakcje były różne.
Młodzież wchłaniała nie tylko informację, ale również jej
interpretację. A interpretacja brzmiała: to początek końca.
Totalny wyrok śmierci na Żydów.
Nie akceptowaliśmy
interpretacji, którą słyszałem także w Ostrowcu, że wszystko to
spada na nas z powodu komunizmu. […] To była interpretacja
starszej generacji. Dlaczego ją odrzucałem? Uważałem, że gdyby
była to zemsta Niemców na żydowskich komunistach, to zrobiliby to
w pierwszych dniach po zdobyciu terenów wschodnich. Ale było to
działanie zaplanowane i zorganizowane. […] Nie był to sporadyczny
wybuch. Było to jeszcze, zanim otrzymaliśmy informacje o Chełmie
[nad Nerem], które ruszyło cała parą w grudniu-styczniu.”
str. 248-249
„W odległości 100-150 metrów od
bramy zobaczyłem Franię Beatus, łączniczkę, której widok zawsze
wywoływał mój uśmiech. Była w ruchu Dror, miała może 16 czy 17
lat. Była bardzo sympatyczną blondynką, pochodziła z Konina.
Działał tam swego czasu oddział Haszomer Hacair. Pamiętam ich
specyficzny dialekt żydowski, jakiego nie słyszałem w żadnym
innym miejscu. Przed wojną nie znałem Frani – musiała wtedy mieć
16 lat.
Po wysiedleniu Żydów z Konina
dotarła do Ostrowca, gdzie przyłączyła się do ruchu Dror. Berl
Braude wciągnął ją do ŻOB-u. Organizacja działała w Ostrowcu
do końca 1942 roku, kiedy otrzymali polecenie rozwiązania
organizacji, ponieważ nie mieli broni i nie byli w stanie się
bronić. Berl przeniósł wówczas całą grupę do Warszawy.
Ponieważ Frania miała wygląd typowej sziksy (nieżydowskiej
dziewczyny), wysłaliśmy ją, na początku 1943 roku, na aryjską
stronę jako łączniczkę. Teraz jej zadaniem było przyjęcie mnie
po aryjskiej stronie i zorganizowanie mi mieszkania.”
str. 252
„I oto nadszedł 19 kwietnia.
Zaskoczył mnie całkowicie.
[…]
Frania nie przestawała płakać.
Powiedziała, że nic więcej nie może zrobić, nie może dłużej
żyć i zamierza popełnić samobójstwo. Powtarzała to
kilkakrotnie. Na marginesie: Frania miała chłopaka, nazywał się
Dawid Szulman. Frania nie wiedziała, czy Dawid żyje, czy zginął.
Dawid pochodził z Ostrowca i miał chyba obce obywatelstwo, ale
spalił swe dokumenty, przyłączył się do ŻOB-u i odmówił
opuszczenia getta. Możliwe jednak, że mylę go z kimś innym. Tak
czy inaczej, nie tylko to było przyczyną stanu psychicznego Frani,
która nie przestawała płakać i mówić o samobójstwie. […]”
str. 354
„[…] z każdego człowieka – bez
względu na narodowość, rasę i wyznanie – można zrobić „Żyda”,
zmusić go do tego, by zachowywał się jak „Żyd”.”
str. 357
„W powstaniu warszawskim walczyliśmy
w różnych częściach Warszawy. Grupa członków ŻOB-u znajdowała
się, na przykład, niedaleko Okęcia. Byłem u nich w bunkrze na
krótko przed wybuchem powstania. Niemcy zdobyli bunkier i
rozstrzelali naszych bojowników. Była to grupa członków Haszomer
Hacair, którzy przyjechali z Ostrowca w grudniu 1943 roku. Przedtem
byli w lasach i my ściągnęliśmy ich do Warszawy. Uważałem, że
powinni wyjść z lasu, ponieważ w tej okolicy (około 100 km od
Warszawy) nie mieli szans na przetrwanie w oddziale partyzanckim.
Nie byli związani ani z AK, ani z AL; byli znienawidzeni przez
otoczenie. Nienawiść do Żydów, a także do tych, którzy pomagali
Żydom, była tam bezgraniczna.”
"Nazywam się Józef Nowak" Joseph Rosenberg
Żydowski Instytut Historyczny, Warszawa 2004
str. 11-12
"Urodziłem się w
Ostrowcu Świętokrzyskim, przemysłowym miasteczku w
południowo-wschodniej Polsce, położonym między rzeką Kamienną i
Młynówką. Było to typowe shtetl, nie za duże, ani nie za małe.
Akta miejskie podają, że już w 1765 roku mieszkało tam 717 Żydów;
a w 1815 było ich 903 – prawie 60% całej populacji liczącej 1512
mieszkańców. Według spisu powszechnego z 1921 roku, ich liczba
wynosiła 10 095, a z początkiem lat trzydziestych dwudziestego
wieku osiągnęła około 17 tysięcy. Wśród Żydów z Ostrowca
znajdowało się kilku bogatych wytwórców, lecz większość była
uboga – zaliczali się do niej domokrążcy, rzemieślnicy, krawcy
i szewcy, z trudem wiążący koniec z końcem. Duży odsetek
stanowili właściciele straganów i drobni sklepikarze, którzy
prowadzili handel na rynku. Dni targowe przypadały dwa razy w
tygodniu, w poniedziałki i czwartki, kiedy nadciągali chłopi z
okolicznych wsi, aby sprzedawać na rynku swoje towary. Kiedy pod
koniec dnia odjeżdżali do domu, ich wozy załadowane były towarem
zakupionym od żydowskich handlarzy.
Większość ostrowieckich
Żydów była bardzo ortodoksyjna. Zgodnie z tradycją przekazywaną
z pokolenia na pokolenie, za dnia ciężko pracowali, a wieczorami
studiowali Torę. W 1888 do miasta przybył nowy duchowy przywódca,
rabin Mejer Jakiel Halawi Halsztok. Wielbiony przez swoją
społeczność za czynione dobro, wkrótce dał się poznać także
poza granicami Ostrowca jako człowiek dużej mądrości i prawości.
W początkach dwudziestego wieku zasłynął w świecie żydowskim
jako „ostrowiecki rabin”. Utrzymał ten tytuł do dnia swojej
śmierci w 1929 roku, osiągnąwszy wiek 79 lat.
Mój dziadek, Chaim
Rosenberg urodził się w bogatej ostrowieckiej rodzinie. Był
właścicielem gospodarstwa rolnego i młyna. Jego syn Froim (później
Frank), a mój ojciec, urodził się w tym gospodarstwie. W młodości
rodzice wysłali go do słynnej Jesziwy w Wilnie, gdzie studiował
Torę. Tam stał się bardzo religijny, modląc się z takim zapałem,
że bardziej przypominał aktora, śpiewnie deklamującego swoje
kwestie, niż kogoś odmawiającego modlitwy. A jakiż piękny głos
miał ten Froim! Był tak niezwykły, że ludzie przystawali na
zewnątrz synagogi podczas najważniejszych żydowskich świąt, po
to tylko, żeby usłyszeć jego śpiew.
Dzięki rodzinnej fortunie
Froim nie musiał iść do pracy po powrocie do Ostrowca, lecz mógł
spędzać większość czasu w synagodze na studiowaniu świętych
ksiąg. Jednakże, kiedy spalił się młyn, stracił on źródło
dochodów i musiał znaleźć inny sposób zarobkowania. Wkrótce
ożenił się z Brandlą Flicker, piękną młodą dziedziczką
bogatej ostrowieckiej rodziny, której posag był na tyle duży, że
umożliwił mu otwarcie własnego biznesu, polegającego na handlu
owocami z importu i słodyczami.
Po ślubie młoda para
wprowadziła się do domu rodziców Brandli. Przyszedłem na świat w
tym domu 5 marca 1908 roku. Chociaż byłem zdrowym dzieckiem,
urodziłem się z drobnym wrodzonym defektem – brakowało mi dwóch
palców u lewej ręki.”
str. 18-19
"W Ostrowcu mieszkałem
z moją babką ze strony ojca, spędzałem także dużo czasu z
ciotką Miriam Rapaport, której mąż Moisze pomógł mi odzyskać
spadek po babce ze strony matki. Nagle zyskałem zabezpieczenie
materialne i rodzina doszła do wniosku, że powinienem się ożenić.
Nie upłynęło wiele czasu, jak znaleźli dla mnie odpowiednią
szidoch (partię). Wybrana przez nich dziewczyna miała na imię
Hinda i była siedemnastoletnią córką Arona i Perl Tochtermanów.
[…]
Pobraliśmy się w 1931 roku. Po ślubie zamieszkaliśmy w
jednym z pokojów w domu jej rodziców, dzieląc pierwsze piętro z
dwoma braćmi Hindi, Szloimem i Chielem, oraz siostrą Tobą. Po
zamieszkaniu tam podjąłem się pracy dla teścia, który był
właścicielem Zakładów Cukierniczych Esperanto, fabryki słodyczy
z długoletnią tradycją, mieszczącej się na parterze naszego
budynku.
Tochtermanowie byli znaną
i szanowaną ostrowiecką rodziną, bardzo religiją i bardzo
szczodrą. Co piątek zapraszali na obiad jakiegoś biedaka z ulicy.
W każdy Szabat rano, przed pójściem do synagogi, jedliśmy
specjalne śniadanie składające się z jajek i chleba z masłem
posypanego siekanym szczypiorkiem i cebulą. W Szabatowe popołudnia
nasza rodzina miała zwyczaj składania wizyt krewnym mieszkającym w
naszym miasteczku. Życie było proste i harmonijne i płynęło bez
żadnych prawie zmian z roku na rok.
W 1933 przyszło na świat
nasze pierwsze dziecko – córeczka, którą nazwaliśmy Brandla na
cześć mojej matki. W dwa lata później, 27 lipca 1935 roku urodził
się nasz syn Jakub (później zmienił imię na Gerald).
Zakłady Cukiernicze
Esperanto były dobrze prosperującą firmą rodzinną, która
odniosła jeszcze większy sukces po 1936 roku, kiedy wprowadziłem
na rynek nowy typ cukierka, podobnego do cukierków marki Lifesaver.
Musieliśmy rozwinąć firmę, by móc produkować te i inne cukierki
w ilości wystarczającej do pokrycia zapotrzebowania całego kraju.
Po wykupieniu kawałka ziemi na peryferiach miasteczka, wybudowaliśmy
nowy dwukondygnacyjny budynek, który był gotowy do zagospodarowania
w 1937. Fabryka, wyposażona w najnowocześniejsze maszyny i
urządzenia, mieściła się na parterze. Na piętrze znajdowało się
kilka mieszkań, z których jedno zajęliśmy my, a drugie
wynajęliśmy."
str.21-22
"Wczesnym rankiem 7
września 1939 roku niemieckie wozy pancerne i czołgi wtoczyły się
do Ostrowca. Natychmiast po zajęciu miasta przez nazistów, duża,
licząca 200 uczniów szkoła hebrajska zamknęła swe podwoje.
Wkrótce SS powołało do życia Judenrat, Radę Żydowską, zlecając
jej pobieranie kontrybucji od ludności żydowskiej i konfiskatę
mienia.
Niespodziewanie na samym początku Niemcy byli całkiem
przyjaźnie do nas nastawieni. Nie tylko pozwolili nam na prowadzenie
fabryki – oczywiście, po przekupieniu ich zwierzchników drogimi
prezentami – ale również zgodzili się nam dostarczać cukier i
inne niezbędne do produkcji składniki. Musieliśmy tylko
odprowadzać pewien kontyngent słodyczy dla ich żołnierzy.
Byłem realistą i
wiedziałem, że nasze dni są policzone i że prędzej czy później
do zarządzania fabryką zostanie wyznaczony Treuhänder,
nadzorca nie będący Żydem. Aby pozyskać osobę godną zaufania,
mającą w końcu przejąć naszą fabrykę, zwróciłem się do pani
Kwiatkowskiej, żony poborcy podatkowego. Na krótko przed wybuchem
wojny ona i jej mąż byli naszymi lokatorami. Kiedy pan Kwiatkowski
został przeniesiony do innego miasta, którego nie lubił, poprosił
mnie, abym użył swych wpływów w radzie miasta i załatwił mu
przeniesienie z powrotem do Ostrowca. Na moją prośbę radni miejscy
wystosowali pismo do władz podatkowych, w którym było napisane, że
usługi pana Kwiatkowskiego są niezbędne w naszym mieście.
Ponieważ umożliwiłem mu powrót, wydawało mi się całkiem
logiczne, że powinienem wybrać jego żonę na nadzorcę fabryki.
Szczególnie ważny był fakt, że była ona Niemką z pochodzenia i
miała dwóch braci w Gestapo, który wykorzystali swoje wpływy, aby
załatwić jej to stanowisko. Tak oto pani Kwiatkowska została Treuhänderem Zakładów Cukierniczych Esperanto.
Umówiłem się z panią
Kwiatkowską w następujący sposób: razem z teściem miałem dalej
prowadzić fabrykę pod jej nadzorem i dostarczać Niemcom
obowiązkowe kontyngenty. Wiedząc, że cukier, jako suchy składnik,
w końcowej fazie produkcji waży około 7 procent więcej ze względu
na zawartość wody, podsunąłem pani Kwiatkowskiej pomysł, abyśmy
sprzedawali nadwyżkę cukru na czarnym rynku i dzielili zyski na
trzy części: dla niej, dla teścia i dla mnie."
str.25-26
"Mając na względzie
bezpieczeństwo moich dzieci poprosiłem znajomą Polkę, żeby
wzięła do siebie nasza najstarsza córkę Brandlę. Byłem
przekonany, że sowita zapłata zagwarantuje właściwą opiekę nad
dzieckiem. Okazało się to największym błędem mojego życia. Jak
tylko Niemcy oznajmili, że rozstrzelają każdego Polaka, który
będzie przechowywał Żyda, przerażona kobieta wygoniła Brandlę z
domu. Dziecko błąkało się po mieście przez jakiś czas, dopóki
nie zostało znalezione przez polską policję i przekazane
żydowskiej policji działającej na terenie ostrowieckiego getta.
Kiedy dowiedziałem się,
że w getcie będą mogli pozostać tylko młodzi, fizycznie sprawni
ludzie, zdolni pracować na rzecz niemieckiego przemysłu wojennego,
skontaktowałem się z Awromem Kerbelem. Awrom Kerbel był Żydem
zarządzającym obozem pracy znajdującym się w pobliskim
Bodzechowie i podobnym do tego, który opisany był w „Liście
Schindlera”. Sądząc, że praca tam może zapewnić mi
przetrwanie, zawarłem z Awromem następujący „układ”:
zarejestruje mnie i żonę jako normalnych więźniów – ją jako
sortowniczkę odzieży, mnie jako robotnika budowlanego.
[…] skupiłem się na
znalezieniu bezpiecznego schronienia dla najmłodszej córeczki Heni.
Postanowiłem zwrócić się do Błażeja Wawrzoska, wieloletniego
dozorcy zatrudnionego w naszej fabryce, któremu, jak mi się
zdawało, mogłem zaufać. Zgodził się wziąć do siebie dziecko,
które przyprowadziłem do jego domu 7 października 1942 roku.
Chociaż wtedy już nie wolno mi było pracować w fabryce,
poprosiłem Aleksandra Kwiatkowskiego, który zastąpił swoją żonę
jako zarządca, żeby wypłacał Wawrzoskowi tysiąc złotych
miesięcznie za opiekę nad małą Henią.
Nie czując się
bezpiecznie w Ostrowcu postanowiłem przenieść się do Wolbromia.
[...]
[…] opuściłem
Ostrowiec nocą, która później przeszła do historii jako „noc
czarnych sztyletów”, ponieważ nocy tej dokonano mordu na wielu
niewinnych ludziach."
str. 31
"W nocy z 11 na 12
października 1942 Niemcy zlikwidowali ostrowieckie getto, mordując
na miejscu przeszło tysiąc Żydów, w większości dzieci, starców
i chorych, a pozostałe ok.11 tysięcy wywożąc do Treblinki na
pewną śmierć. Moja córka Brandla była prawdopodobnie wśród
nich, później dowiedziałem się, że mój teść błagał żydowską
policję, żeby ją wypuścili, niestety bez skutku.
W grudniu 1942 roku Gerald
i Hinda zostali wysłani do Sandomierza, jednego z najgorszych
hitlerowskich obozów koncentracyjnych. Na krótko po przybyciu na
miejsce byli świadkami okropnej sceny. Zapędzeni przez Niemców
którejś ciemnej i burzliwej nocy na rynek, wraz z innymi więźniami
musieli przypatrywać się egzekucji syna znanego ostrowieckiego
rabina. Kiedy przybył na miejsce, ubrany w czarny kaftan i kapelusz
z szerokim rondem, tradycyjnie noszony przez ortodoksyjnych Żydów,
jego brodę okrywał ręcznik, ponieważ Niemcy uważali widok brody
za odrażający. Mając po swojej lewej i prawej stornie po jednym ze
swoich wyznawców, kroczył nieustraszony, recytując po drodze
kadisz. Nagle, bez żadnego ostrzeżenia grupa Ukraińców, będących
częścią znienawidzonego Stafkommando, wywlekła go na sam środek
rynku. Pogodzony z losem, jaki go czekał, spojrzał w oczy swoim
oprawcom. Na ułamek sekundy jakby zawahali się, czy pociągnąć za
spust. Kiedy było po wszystkich, wyglądali na bardziej przerażonych
niż ich ofiara."
str. 71-72
"Armia Czerwona wyzwoliła
Ostrowiec 16 stycznia 1945 roku. Żydzi, którzy mieszkali tam przed
wojną i przeżyli Holocaust, mieli otwartą drogę powrotu. Chociaż
mogli zostać tam na stałe, wielu decydowało się na wyjazd od
innych miejscowości, lub w ogólne na opuszczenie Polski.
Wróciłem
do Ostrowca, żeby przekonać się, czy przeżyli jacyś członkowie
mojej rodziny. Oczywiście byłem załamany, kiedy zastałem tam
tylko kobiety i mężczyzn, mgliście znajonych z przeszłości,
którzy napłynęli do miasta po latach wojny spędzonej w ukryciu.
Ponadto, pragnąłem dowiedzieć się, co stało się z moją
fabryką, która jak mi powiedziano, przez całą wojnę produkowała
słodycze dla niemieckich żołnierzy. Po odwrocie Niemców fabrykę
przejęli Rosjanie, zamienili parter na magazyn i podzielili pierwsze
piętro na piekarnię i szpital wojskowy.
[…]
Po przybyciu do Ostrowca
i wprowadzeniu się do naszego starego domu na ulicy Pierackiego 69,
robiłem wszystko, aby zbudować Geraldowi i sobie nowe życie." […]
str. 73-74
str. 73-74
"Cudowną niespodzianką
był powrót z Buchenwaldu mojego kuzyna Jacka Rapoporta, brata
Dorothy. Zatrzymał się u nas przez jakiś czas, tak samo zresztą
jak Gela Katz przed wyjazdem do Izraela, co było spełnieniem
marzenia jej życia. Innym mile widzianym gościem w naszym domu była
Balka, córka kuzyna Dawida Gertnera. Łączyło mnie z nim wiele
wspólnego. On również ratował się ucieczką z transportu do
Treblinki. Udało mu się nawet powrócić do Ostrowca do żony,
jednak wkrótce po jego powrocie oboje zostali wywiezieni do
Auschwitz i słuch po nich zaginął. Balka, która uniknęła obozów
zagłady, wyjechała od nas do pracy w syjonistycznej organizacji w
Kielcach. Niestety, ona i czterdziestu jeden innych Żydów zostało
tam brutalnie zamordowanych w czasie pogromu, urządzonego przez
mieszkańców 4 lipca 1946 roku.
"Wspólnie z Aronem
Friedenthalem, któremu również udało się przetrwać wojnę,
założyliśmy komitet pomocy, aby zapewnić powracającym do
Ostrowca Żydom namiastkę normalnego życia. Powodzenie naszej misji
możemy zawdzięczać tylko rosyjskim oficerom żydowskiego
pochodzenia., którzy stacjonowali w naszym mieście. Nie tylko
zapewnili oni każdemu darmowe jedzenie i przyzwoite zakwaterowanie,
ale również dopilnowali, żeby żołnierze pod ich dowództwem
traktowali nas należycie. Ci oficerowie również pomogli mi dogadać
się z rosyjskimi władzami i załatwić przekazanie fabryki w moje
ręce. Ma się rozumieć, że byłem szczęśliwy, kiedy opuszczali
ją w wyznaczonym dniu. Jednakże szokiem było odkrycie, że
zniknęło całe jej wyposażenie. Ponieważ odzyskanie maszyn było
z góry skazane na niepowodzenie, zamieściłem w miejscowej prasie
kilka ogłoszeń, że pragnę nabyć używane urządzenia
cukiernicze. Nagle zaczęli zgłaszać się różni ludzie, oferując
mi kupno tego, czy innego urządzenia. Co miałem robić? Przełknąłem
dumę i płaciłem wszystkim tym ganowim (złodziejom) słone
pieniądze za rzeczy, które mi wcześniej ukradli. Wkrótce z moim
wspólnikiem, Awromem Bermanem, synem założyciela Słodyczy
Amora, dużej przedwojennej firmy cukierniczej z wieloletnią
tradycją rozpoczęliśmy produkcję cukierków i ciastek."
Etykiety:
Awrom Berman,
Awrom Kerbel,
Brandla Flicker,
Freidenthal,
Gela Katz,
Gertner,
Halsztok,
Joseph Rosenberg,
Miriam Rapaport,
Rosenberg,
Tochterman
poniedziałek, 6 maja 2013
środa, 6 marca 2013
"Cena poświęcenia" Młynarczyk, Piątkowski
Jacek Andrzej Młynarczyk, Sebastian
Piątkowski
„Cena poświęcenia. Zbrodnie na Polakach za pomoc
udzielaną Żydom w rejonie Ciepielowa”
Instytut Studiów
Strategicznych,
Kraków 2007
str. 60
„W ramach „Akcji Reinhard”
zostały zlikwidowane również żydowskie dzielnice mieszkaniowe z
interesującego nas tutaj szczególnie powiatu starachowickiego.
Deportacje na tym terenie przeprowadziło radomskie komando ds.
wysiedleń pod dowództwem Adolfa Feuchta razem z nieodłączną
kompanią ludzi z Trawnik, pluton z kompani rezerwy policji
porządkowej „München”,
a także stacjonujący w okolicy żandarmi, funkcjonariusze kripo ze
Starachowic, polska policja oraz wartownicy z tamtejszych zakładów
zbrojeniowych. W pierwszej kolejności wysiedlono gminę żydowską w
Łagowie. Deportacja odbyła się 7 października. Cztery dni później
doszło do likwidacji liczącego prawie 11 000 mieszkańców getta w
Ostrowcu. Akcja ta przebiegała niezwykle brutalnie. W jej wyniku na
miejscu zamordowano prawie 2000 ludzi. 15 października do Treblinki
deportowano 1600 Żydów z Iwanisk i ok. 2000 z Sienna. Po dwóch
dniach jednostki wysiedleńcze pojawiły się w liczącym prawie 4000
mieszkańców getcie w Chotczy Nowej, a 20 października w Opatowie,
skąd dalsze 6000 osób deportowano do obozu zagłady. Jako ostatnie
likwidacji uległy żydowskie dzielnice mieszkaniowe w Iłży (22
października), skąd deportowano 3748 osób, i wreszcie ostatnie
wielkie getto zbiorcze w Tarłowie, skąd 29 października wysłano
na śmierć prawie 10 000 Żydów z Bałtowa, Łętkowic, Ciepielowa,
Solca nad Wisłą i Lipska. Zostali oni pognani do stacji kolejowej
Jasice, gdzie załadowano ich do wagonów. Po drodze zamordowano
prawie 100 osób."
str.
69
„na
przekór niebezpieczeństwom i wzmocnionej obstawie poszczególnych
wysiedlanych gett, wielu ich mieszkańców decydowało się na
ucieczkę. […] W Ostrowcu dalsze 2000 mieszkańców getta zdołało
ukryć się przed siłami policyjnymi.”
Zaświadczenie
środa, 27 lutego 2013
"Hitlerowskie fabryki śmierci na Kielecczyźnie" Longin Kaczanowski
Wydawnictwo "Książka i Wiedza", Warszawa 1984
rozdział - W zakładach "Herman
Goring Werke"
podrozdział – Obozowa gehenna
str. 123-125
"W kwietniu 1941 roku żydowska
ludność Ostrowca została przeniesiona do getta, które mieściło
się między ulicami Młyńską, Pierackiego [obecnie ul. Polna] a Denkowską. Dnia 16
października 1942 roku rozpoczęła się wielka akcja wysiedleńcza
ludności żydowskiej do obozu zagłady w Treblince. We wczesnych
godzinach rannych ostrowieckie getto otoczone zostało silnym
kordonem hitlerowskiej policji. Do słabych i chorych strzelano.
Zginęło około 2000 ludzi. Około tysiąca osób po pobycie w tzw.
Małym getcie, przeniesiono do utworzeniem wkrótce obozu pracy.
Obozowe baraki zbudowano na łąkach
częstocickich przylegających od strony wschodniej do zakładów
ostrowieckich, a od zachodniej do bocznicy toru kolejowego cukrowni
"Częstocice". Zamknięto w nich pozostałych przy życiu
mieszkańców ostrowieckiego getta, a także pozostałych gett w
Bodzechowie, Staszowie, Ożarowie, Iłży. W kilka miesięcy później
do obozu przywieziono grupę Żydów austryjackich i z zachodnich
terenów Związku Radzieckiego. Postanowiono wykorzystać ich jako
darmową siłę roboczą przeznaczoną do najcięższych prac w
zakładach ostrowieckich. 2000 więźniów stłoczono w kilkunastu
barakach, bez urządzeń sanitarnych, wyznaczając im głodowe racje
żywnościowe.
[...]
Obozowa gehenna i ciężka praca w
zakładach były powodem ucieczek. Wielu więźniom udało się
zbiec, w ten sposób trafili do partyzanckich oddziałów, lub
ukrywali się u polskich rodzin. Dnia 30 maja 1944 roku dwóch braci
Steinów zatrudniocych w cegielni zbiegło wczesnym rankiem z obozu.
Ich ucieczkę zauważono dość szybko. [...] Wkrótce zbiegowie
zostali schwytani. Dla odstraszenia innych hitlerowcy wykonali
publiczną egzekucję. Nagrodą dla strażnika, który zauważył ich
nieobecność w pracy i pilnie ścigał wraz z innymi, była
kilogramowa paczka cukru, kilkadziesiąt sztuk papierosów oraz
publiczna pochwała udzielona przez komendanta obozu.
[...]
podrozdział – Proces Zwierzyny
Raimund Zwierzyna – szef
bezbieczeństwa zakładów ostrowieckich i komendant obozu pracy
str.137
"Nieliczny więźniowie, którzy
przeżyli obóz i zeznawali na procesie, dobrze pamiętali pierwszy
dzień pobytu za obozowymi drutami. Stali wówczas – na rozkaz
Zwierzyny – z podniesionymi do góry rękami, ich opuszczenie
groziło śmiercią. Właśnie pierwszego dnia Zwierzyna kazał
zastrzelić trzech młodych Żydów. Zginął wtedy Mojżesz Gutman,
młody poeta z Ostrowca, tworzący w języku hebrajskim."
str. 136
fragment aktu oskarżenia R. Z. Z 23
czerwca 1948 roku: "[Zwierzyna] wydał rozkaz Werkschutzom
rozstzrelania kilku Żydów ukrytych w rurach gazowych i wrzucenia
ich do czynnego pieca martenowskiego, w następstwie czego Żydzi
zostali rozstrzelani i wrzuceni do pieca."
"Pamiętnik z wygnania" Karol Kandziora
Wydawnictwo Miejskie
Poznań 2007
przypisy opracowali
Poznań 2007
przypisy opracowali
Waldemar Ryszard Brociek i
Jerzy Kandziora
str. 164
3 III 1941
Idzie już druga wojenna
wiosna! W przybrudnawym naszym Ostrowcu poznikały bajora na
pryncypialnej alei 3 Maja, do czego przyczyniło się w niemałej
mierze wprzęgnięcie setek Żydów do usuwania śniegu i wody
(przypis 237).
przypis 237:
„W 1939 r. w liczącym
30.017 mieszkańców Ostrowcu Świętokrzyskim zamieszkiwało 11.079
Żydów.
W kwietniu 1941 r. Niemcy utworzyli w mieście getto. Żydzi otrzymali 25% przydziałów żywności ludności polskiej. Tylko część zamkniętych w getcie osób miała możliwość pracy i to za minimalną opłatę. Do getta szmuglowano żywność, lecz była ona dla wielu Żydów za droga. Panował więc głód, który w parze z chorobami przyczyniał się do licznych zgonów, zwłaszcza osób starszych. Nędza wielu mieszkańców getta wynikała także z faktu ograbienia ich z wszelkich wartościowych rzeczy przed lub w trakcie przesiedleń do getta. W marcu 1942 r. wybuchła w getcie epidemia tyfusu, trwająca 3 miesiące. Realizując plan skupienia ludności żydowskiej przed planowaną eksterminacją, Niemcy przesiedlili w 1942 r. do Ostrowca część Żydów z Sandomierza. Maksymalna liczba mieszkańców getta wyniosła 16.000.”
W kwietniu 1941 r. Niemcy utworzyli w mieście getto. Żydzi otrzymali 25% przydziałów żywności ludności polskiej. Tylko część zamkniętych w getcie osób miała możliwość pracy i to za minimalną opłatę. Do getta szmuglowano żywność, lecz była ona dla wielu Żydów za droga. Panował więc głód, który w parze z chorobami przyczyniał się do licznych zgonów, zwłaszcza osób starszych. Nędza wielu mieszkańców getta wynikała także z faktu ograbienia ich z wszelkich wartościowych rzeczy przed lub w trakcie przesiedleń do getta. W marcu 1942 r. wybuchła w getcie epidemia tyfusu, trwająca 3 miesiące. Realizując plan skupienia ludności żydowskiej przed planowaną eksterminacją, Niemcy przesiedlili w 1942 r. do Ostrowca część Żydów z Sandomierza. Maksymalna liczba mieszkańców getta wyniosła 16.000.”
str. 169-170
21 III 1941
Obecnie mamy do
zanotowania poważny napływ Żydów do Generalnej Guberni,
wydalonych z byłej Austrii, przeważnie z Wiednia [przypis 242: "13 marca 1941 r. przybył
do Ostrowca Świętokrzyskiego transport 1.000 Żydów wiedeńskich.
Judenrat rozmieścił ich w większości w okolicznych osadach i
wioskach (m.in. w Częstocicach)"]. Są to ludzie na ogół
kulturalni, przeważnie starsi wiekiem , gdyż młodzież zdołała w
czas przemycić się za granicę. Przed tygodniem przybył do
Ostrowca pierwszy ich transport. Wprost ze stacji kolejowej odwożono
ich furmankami do okolicznych wiosek, gdzie zostali rozlokowani po
zagrodach chłopskich. Korowód furek załadowanych ludzmi tymi, ze
skromnym dobytkiem […] Wygnańcom tym pozwolono zabrać bagaże do
50 kg wagi i po 40 zł gotówki na rodzinę.
Rozmawiałem dzisiaj z
starszą Żydówką wiedeńską, która wstąpiła do mej budki napić
się sodowej wody. Mieszka ona u chłopa w pobliskich Gromadzicach i
zachwycona jest czystością mieszkania, jak również tym, że lud
tutejszy – jak dotąd spostrzegła – jest na ogół dobry i
uprzejmy. Dowiedziałem się, że jest wdową i ma dwoje dzieci
dorosłych w Anglii, z czego jest najbardziej uszczęśliwona. Jedyną
biedą jest, że nie władającej językiem polskim, trudno
przychodzi jej porozumienie się z tutejszą ludnością. Pierwszym
transportem wysłano ich pięć tysięcy, a na wydalenie
przeznaczonych jest podobno z górą pięćdziesiąt tysięcy.
Czy i w jakim stopniu
wspomagać ich będą tutejsi ich ziomkowie, nie wiadomo. Żydostwo
bowiem tutejsze, które stanowi prawie połowę mieszkańców
Ostrowca, to element ciężko przystępny nawet dla swoich, w
szczególności odznaczających się wyglądem bardziej europejskim.
Element w dziewięćdziesięciu procentach niechlujny, gnieżdżący
się w mieszkaniach, a właściwie norach, o jakich nie miało się
wyobrażenia, nie widząc tego na własne oczy. Trzeba tylko przejść
się po zaułkach, w których mieszkają i gnieżdżą się
gromadnie, a zbytecznym okaże się zwiedzanie najbrzydszych
labiryntów i dzielnic tubylczych na Wschodzie.
Prawie cały handel
dzierżyli oni w swoich rękach, toteż poza zewnętrznym fatalnym
wyglądem operowali olbrzymimi kapitałami. Nagromadzone te kapitały
wędrują teraz stopniowo do rąk Niemców. Niedawno temu
skonfiskowano jednemu moc dolarów amerykańskich w złocie. Władze
niemieckie, zwalczając i nękając w najrozmaitszy sposób Żydów,
wyciskają z nich pod różnymi pozorami krocie. Gestapo robi na swój
sposób doskonałe „interesa”, a jak się zabawia i hula nocami,
mogłaby najlepiej opowiedzieć Chaja Wajnworclowa, właścicielka
dość wykwintnego jak na Ostrowiec lokalu, mieszczącego się w
brzydkim i niepozornym z zewnątrz domu.
Krwawe i wyposażone w
nieograniczoną władzę gestapo jest łase na sute łapówki. Cicho
się tu mówi, że tylko częste i nie małe łapówki, płynące do
odpowiednich rąk niemieckich, uchroniły dotąd żydostwo
ostrowieckie od projektowanego już dość dawno getta.
str. 227
18 IV 1942
Mieszkańcy dzielnicy
żydowskiej przechodzili u schyłku dzisiejszej nocy godziny grozy.
Liczne suche, krótkie strzały słyszane od wczesnego rana w
dzielnicach dalszych świadczyły, że dzieje się tam coś
niezwykłego. I istotnie, robotnicy Zakładów Ostrowieckich dążący
do pracy ulicami Iłżecką, Rynkiem i Kościelną oraz Młyńską,
Siennieńską i Bałtowską, byli świadkami końcowego masowego
mordu, jaki Niemcy tym razem dokonywali na Żydach. Wkraczano do
mieszkań, kazano się ubierać i wychodzących na ulicę, czatujący
już żandarmi czy inni umundurowani oprawcy, witali kulami. W taki
sposób zamordowanych zostało kilkudziesięciu Żydów, pomiędzy
nimi trzy kobiety. Tło masowej tej zbrodni komentują sobie ludzie
rozmaicie. Obojętne jakim ono jest – zbrodnia zbrodnią
pozostanie.
Tutejsi ostrowieccy Żydzi
potrafili częstymi i hojnymi okupami i łapówkami późnić
[zamknięcie dzielnicy], a jak się już nie dało, rozszerzyć
terenowo zamkniętą od paru miesięcy dzielnicę, której granic nie
wolno im przekraczać pod karą śmierci. Nieliczni Żydzi otrzymują
– oczywiście za opłatami – przepustki króktoterminowe.
Ostatnio rozeszła się pogłoska, że mają ich w ogóle z Ostrowca
wysiedlić, jak to miało miejsce niedawno temu w Mielcu i Lublinie,
przy czym wybito również dużo Żydów. Tutejsi zdołali jednakże,
znów za okupem – według jednych dwoma milionami złotych, a jak
inni twierdzą znaczniejszą ilością złota – wytargować pobyt
na trzy dalsze miesiące. Była więc wśród tutejszego żydostwa
radość niemała, bo jak niektórzy z nich się pocieszali: „Za
trzy miesiące może się dużo zmienić...”. Nic więc dziwnego,
że po zajściach ostatniej nocy padł niesamowity lęk i przestrach
wśród nich. Co dalej będzie, nie wiadomo. Czyżby to był początek
zapowiedzi Hitlera, w której obiecał bezwzględne wyniszczenie
żydostwa w Europie? ...
str. 230
20 V 1942
[…] Do dzielnicy
żydowskiej przybyła dzisiaj komisja z Opatowa, która usuwa część
Żydów z handli i przedsiębiorstw nie objętych dotąd
administracją powierniczą. Krążą pogłoski, że do 1-go czerwca
zostaną wszyscy Żydzi z Ostrowca usunięci.
str. 239
14VIII 1942
[…]
Ostrowiec, jakkolwiek
miasteczko niewielkie, ma swoją chlubną przeszłość i jest
ośrodkiem działalności wielu twórczych i patriotycznych
jednostek. Posiadał nawet pięknie rozwijające się muzeum
regionalne. Zbiorów dotyczących przeszłości ziemi okolicznej było
już dużo nagromadzonych. Było sporo monet z zakopanych skarbów,
wśród których nie brakło i dukatów. Była moc rycin i wykresów
świadczących o stałym parciu wzwyż prawych autochtonów ziemi
tej. Muzeum to mieściło się na piętrze w domu Żyda Halperna na
Rynku (przypis 281: Muzeum Polskiego Towarzystwa Krajoznawczego od
chwili powstania w 1926 r. mieściło się na parterze budynku przy
ul. Górzystej 5.[...]). […] Wybuchła wojna. Zdołano usunąć
nieco łatwo usuwalnych drobnych eksponatów, zaś reszta mieszcząca
się w kilku ubikacjach [salach], dla braku odpowiedniego miejsca,
pozostała. Niemcy po opanowaniu Ostrowca oddali co przedniejsze i
większe sklepy i przedsiębiorstwa żydowskie pod zarząd
powierniczy, a losowi temu podległa, jako jedna z pierwszych,
placówka Halperna, wraz z całą nagromadzoną manufakturą i domem.
Władze opieczętowały piwnice i … zbiory znikły.
str. 250
4 X 1942
[…]
Na słupach w mieście
porozlepiano ostrzeżenia z datą 28 września, podpisane przez
komisarza miasta Motschalla, że kto Żydowi da schronienie lub kto
Żydom sprzeda żywność, będzie karany śmiercią.
15 X 1942
W myśl zapowiedzi i
rozkazu Hitlera, władze niemieckie usuwają z miast i w ogóle
całych ziem okupowanych Żydów. Żandarmeria z pomocą specjalnie
wyszkolonych kadr oprawców, rekrutujących się przeważnie z
Łotyszów, dokonują tej mrożącej krew w żyłach czynności,
bowiem starców, chorych i dzieci, stanowiących jakąkolwiek
przeszkodę w pochodach czy transportach wiodących na zatracenie,
morduje się i rozstrzeliwuje na miejscu.
Po Warszawie i dalszych
miastach przyszła kolej na Ostrowiec, w którym bodajże połowę
mieszkańców stanowili Żydzi. W niedzielę 11 bm. została wczesnym
rankiem zamknięta dzielnica żydowska. Poczęło się wypędzanie z
mieszkań Żydów, których tysiącami gromadzono na Rynku. Często
powtarzające się strzały zwiastowały obfity przy procedurze tej
upust krwi. Już po południu dnia tego wyprowadzono tysiączne
kolumny w stronę Kunowa, dalszych, po przetrzymaniu ich noc całą
pod gołym niebem, transportowano pociągami w nieznanym kierunku
(przypis295)
We wtorek oczyszczono
Denków (przypis 296), miejscowość położoną niedaleko Ostrowca, do
której już przed kilku miesiącami przesiedlono całe żydostwo z
okolicznych bliższych i dalszych wiosek. Wszystkich prowadzi się
kolumnami ku rampie dworcowej dla dalszego transportu. W dniach
następnych czeka to samo Opatów, Ćmielów, Ożarów, Sienno itd.
Pewną ilość żydowskich rzemieślników i młodzieży
odseparowano. Będą oni zakoszarowani i eksploatowani do czasu, w
którym i ich godzina wybije. W zamkniętym jeszcze dla publiczności
getcie wywożą już wszelki pozostawiony po Żydach dobytek,
stanowiący milionowych wartości łup.
Mordy, rabunki, łupy –
to przecież żywioł najeźdźcy!
przypis 295
"Zagłada Żydów w
Ostrowcu Świętokrzyskim w dniach 11 i 12 października 1942 r.
pochłonęła ok. 13.000 ofiar, wśród których ok. 2.000 zginęło
w czasie samej akcji gestapo, żandarmerii, SS i policji granatowej,
wspomaganych przez oddziały litewskie i ukraińskie, ok. 11.000 zaś
zgładzono po przewiezieniu do obozu w Treblince. Po likwidacji getta
Niemcy utworzyli w Ostrowcu tzw. małe getto, dla ocalałych Żydów
zdatnych do pracy, w którym przebywało ok. 2.000 osób. W kwietniu
1943 r. przeniesiono ich do baraków na łąkach częstocickich.
Zatrudniani byli na terenie miasta i poddawani stopniowemu
wyniszczeniu. Ogółem ocalało z zagłady kilkuset Żydów, m. in.
dzięki akcjom pomocy organizowanym przez mieszkańców Ostrowca i
okolic."
przypis 296
"W Denkowie getto powstało
1 czerwca 1942 r. Przebywało w nim ok. 500 osób."
Subskrybuj:
Posty (Atom)