piątek, 24 czerwca 2016

Rekonstrukcja


Rekonstrukcja wnętrza synagogi w Ostrowcu.
Reprodukcja z książki Marii i Kazimierza Piechotków "Bramy nieba - bożnice drewniane", Warszawa 1996.

poniedziałek, 6 czerwca 2016

Akt konwersji


Tekst aktu konwersji Liji Aaronowicz (pisownia oryginalna):

Działo się w mieście Ostrowcu dnia dwudziestego szóstego Sierpnia tysiąc ośmset piędziesiątego piątego roku o godzinie pierwszey po południu. Stawiła się Lija Aaronowicz Starozakonna lat trzynaście liczącą w Karczmie Miłkowskiey w Lesie Kosowskim zamieszkała w obecności świadków Ignacego Kaczmarskiego propinatora lat trzydzieści liczącego tudzież Stanisława Ryszkowskiego organisty z Szewny tamże zamieszkałego lat trzydzieści cztery liczącego i oświadczyła nam swą wolę dobrowolną, iż pragnie przyjąć świętą wiarę Rzymskokatolicką, w dniu tedy dzisiejszym z upoważnienia Prześwietnego Konsystorza Generalnego Dyecezyi Sandomierskiey z dnia pierwszy trzynasty Sierpnia roku bieżącego Numer Tysiąc Dwieście Dwadzieścia w Kościele Szewieńskim dopełniony został na niey Sakrament Chrztu Świętego i nadane iey zostało imię Katarzyna, a rodzicami iey chrzestnymi byli wyżey wspomniany Stanisław Ryszkowski i Józefa Swidzińska z Drygulca - Akt ten stawającym i świadkom przeczytany przez nas i świadków podpisany został. Stawająca zeznała iż pisać nie umie.

X. W. Właztowski Utrzym. Akta St. Cyw.

Dzięki Pawłowi Majowi

czwartek, 2 czerwca 2016

Butelka

fot. Meir Bulka


fot. Meir Bułka


This bottle is made by silver, I think is at least 150 years old or more.
The bottle has an engraving on both sides.
On one side there is an engraving of the church.
And on the other side there is an engraving of the famous wooden synagogue's rabbi as we know, was burned by the Germans.
My dad said it was my grandmother received it from her grandmother (four generations before me).
To me he symbolizes the coexistence between Jews and Christians in Ostrowiec many years ago.

We use it every shabbat for the KIDDUSH.

Meir Bulka

////////////////////////////////////////////////////////////////

Ta butelka jest wykonana ze srebra, myślę, że ma co najmniej 150 lat lub więcej.
Butelka ma grawerowanie obie strony.
Z jednej strony istnieje wygrawerowany kościół.
A z drugiej strony obraz drewnianej synagogi, która została spalona przez Niemców.
Mój tata powiedział, że moja babcia otrzymała ją od swojej babci (czyli cztery pokolenia przede mną).
Dla mnie ta buteleczka symbolizuje współistnienie żydów i chrześcijan w Ostrowcu wiele lat temu.


[Do dziś] używamy ją w każdy szabat do KIDUSZA [modlitwa rozpoczynająca szabat].

Synagoga ostrowiecka
Kościół parafialny w Ostrowcu, pocz. XX wieku

poniedziałek, 30 maja 2016

Boże Narodzenie u syndykalistów

Stanisław Chwist 
„Działalność Organizacji Konspiracyjnej Związku Syndykalistów Polskich
 na terenie Ostrowca i Ziemi Opatowsko-Sandomierskiej 
w latach 1939-1945”
maszynopis

str. 30

V. Działalność Kulturalno-Oświatowa.
[…]
Wykorzystując uroczystości kościelne z okazji świąt Bożego Narodzenia, Wielkiej Nocy – odbywały się koncerty w mieszkaniu Erazma Lewaczyńskiego (Ogrodowa 16), Kowalskiego Kazimierza (Siennieńska 150) z udziałem Szpilmana Mariana [?] i Lustiga. Wprawdzie było już wtedy Getto, istniała jeszcze możliwość uczestniczenia ich w koncercie. Koncertowi przysłuchiwała się dość liczna ilość osób nie mających nic wspólnego z naszą organizacją. Nie przypuszczaliśmy aby się nawet domyślali kto jest organizatorem – wszystko szło na konto uroczystości i chęci rozrywki.
[…]

(góra): L. Szpilman, Aleksander Kowalski, NN, Helena Kowalska, 4 osoby NN Kazimierz Kowalski, NN
(dół) Leon Leonciński vel Lewaczyński, NN, Matylda Lewaczyńska, Krystyna Lewaczyńska), NN, Helena ?, NN
Zdjęcie prawdopodobnie wykonał Adam Szlęzak (junior), Ostrowiec, koniec 1941 r.
[…]
Przyjemnie wspominam uroczystości świąteczne w większym gronie u Eryka, Kazika oraz ewentualne uroczystości imieninowe czy urodzinowe u innych kolegów. Pomijając fakt skromnego posiłku co też nie było bez znaczenia, były to prawdziwe uczty dla melomanów. Podczas tych uroczystości odbywały się solowe występy o różnym charakterze a niejednokrotnie dało się zorganizować prawdziwy koncert. Pamiętam jedne święta Bożego Narodzenia spędziliśmy słuchając prawdziwego koncertu w wykonaniu Szpilmana i Lustiga. Byli już wprawdzie w getto, chętnie się jednak wyrywali na tę noc – ryzykowaliśmy ale i oni ryzykowali. Grali niemal całą noc. Dla nich to było atrakcją i odprężeniem a dla nas satysfakcja.
[…]
inż. Józef Łukawski pseudomin „Sam”
Kruszwica – wrzesień 1985 rok.

Wspomnienia Mariana Lasoty – pseudonim „Miły”, członek Związku Syndykalistów Polskich, uchwycone podczas rozmowy w dniu 11-go października 1984 roku obejmujące okres okupacji niemieckiej.
[...]
Przebywaliśmy w niej [skrytce], gdyż niemcy przeprowadzali łapanki, nasilenie łapanek i wywożenie na roboty do niemiec szczególnie nas młodych kompletnie dezorganizowało nasze poczynania. I w tym dniu musieliśmy bezczynnie czekać aż ta fala przejdzie.
Oczekując na przejście tej fali dzieliliśmy się spostrzeżeniami i wiadomościami.
… zdaje mi się, że z żydami [sic!] jest jakaś niewyraźna sprawa. Siedzą zamknięci w „Gettcie”, część z nich wyprowadzają do pracy w Hucie, Cegielni i na Gutwin – nie byłem tam, ale jak mówią sąsiedzi kopią tam stawy dla Jägera. Zawsze prowadzą ich strażnicy. Bardzo odczuwają brak żywności, zaczyna u nich w getcie być głodno. Często pytają się czy dużo kuropatw jest na polach – bo oni wierzą w przepowiednie, że jak kuropatwy zginą to z nimi będzie krucho. Mają utworzonych własnych strażników, którzy do współplemieńców zachowują się niemal tak samo jak niemcy. Ludzie pomagają im jak mogą podając żywność, niezależnie kupują ją w każdej ilości. Sprzedaż i dostawa żywności do getta jest związana z dużym ryzykiem. Ostatnio jak jechałem do pracy słyszałem jak kolejarze rozmawiali na dworcu kolejowym o spodziewanym napływie w niedługim czasie większej ilości wagonów krytych. W jakim celu nie wiedzą. Tego dotychczas nie było.
- jeśli zamówili wagony to po ich przybyciu sprawa szybko się wyjaśni. To może znaczyć, że liczą się z wywiezieniem większej ilości ludzi albo do Rzeszy albo do obozów.
[…]


Podziękowania dla Pawła Maja

piątek, 20 maja 2016

Mi Polin w Ostrowcu

https://www.facebook.com/mipolin.zpolski/?fref=ts
Od lewej Helena Czernek, Jerzy Opidowicz, Aleksander Prugar i Wojtek Mazan podtrzymują uratowaną framugę ze śladem po mezuzie, aleja 3 Maja 4, Ostrowiec Św., 18 maja 2016 r., fot. Mi Polin

Z fejsbukowego fanpejdża MI POLIN:

Ta historia wydarzyła się dzięki Wojciechowi Mazanowi i Jerzemu Opidowiczowi.
Kilka miesięcy temu Wojciech Mazan dostrzegł ślad po mezuzie w budynku przy alei 3 Maja 4 w Ostrowcu Świętokrzyskim. Spotkał się z właścicielem kamienicy Jerzem Opidowiczem i wyjaśnił mu, czym jest ślad po mezuzie i dlaczego warto go zachować. Okoliczności były sprzyjające – niebawem miał zacząć się remont budynku umożliwiający wymontowanie futryny, a właściciel niespodziewanie zgodził się przekazać futrynę, udostępniając ekipę budowlaną.
Wojtek dowiedział się o MI POLIN i naszym projekcie „Mezuza z tego domu”. Zapytał, czy zabierzemy futrynę, aby włączyć ją do naszej realizacji. Wczoraj, po kilku tygodniach ustaleń, pojechaliśmy do Ostrowca Świętokrzyskiego, by uczestniczyć w wymontowaniu futryny i wziąć ją pod opiekę. Futryna jest już w naszym studio, przygotowujemy ją teraz do pokazania.
Dzięki dobrej woli i współpracy to, co było skazane na zniszczenie, uzyskało drugie życie. Tę historię będziemy pamiętać i opowiadać.
_____________

This story happened thanks to Wojciech Mazan and Jerzy Opidowicz.
Wojciech Mazan found a mezuzah trace in the building at 4 3 Maja Av. in Ostrowiec Świętokrzyski few months ago. He met with the owner of the building mr Jerzy Opidowicz. He explained to him what mezuzah trace is and why it is worth to save it. Wojtek learned from the owner of the building that soon reconstructions will be started and the doorpost with a trace of mezuzah will be removed. Mr Opidowicz offered Wojtek to take the door post. Wojtek found MI POLIN and our "Mezuzah From This Home" project. He asked us if we can take care of the door post, so it could be a part of the project. Yesterday, after weeks of arragements, we went to Ostrowiec Świętokrzyski to participate in removing of the door frame. The door frame is already in our studio. Soon, our visitors could see it!

Thanks to a good will and cooperation this what almost vanished got a new life. This story will be remembered and told many times.

Fot. Mi Polin
Zobacz więcej zdjęć

piątek, 6 maja 2016

Scyzoryk

Zdjęcie i historię scyzoryka przekazał wnuk Mojżesza Arona, Meir Bułka z Izraela

Taki scyzoryk był używany tylko w szabas do cięcia chały. Według zwyczaju żydowskiego jego użycie błogosławiło żywność. Na trzonku składanego noża jest napis „święta sobota”, czyli szabas. Powodem stosowania scyzoryka (noża ze składanym ostrzem) był fakt, że stół traktowany był jak ołtarz, którego godność naruszałoby ostrze noża.

Ten scyzoryk był własnością sławnego w świecie ostrowieckiego rabina Meir Jechiela Halsztoka. Dwa tygodnie po jego śmierci w 1928 roku jego syn, rabin Ezechiel przekazał nóż Mojżeszowi Aronowi Bułce, po tym jak ten imię sławnego rabina (Meir Jechiel) nadał swojemu synowi. W tradycji chasydzkiej otrzymanie noża od rabina uważane jest za wielki zaszczyt.

W latach 30. XX w. Mojżesz Aron Bułka z żoną i dziećmi wyemigrował do Izraela, opuszczając całą swoją rodzinę, która później zginęła w Holokauście. Nóż do dziś jest bardzo ważną pamiątką w rodzinie Bułków.

sobota, 30 kwietnia 2016

Herschel Balter


Wywiad z Herschelem Balterem urodzonym w Ostrowcu w 1920 roku.
Wywiad przeprowadzony w 1997 roku w Australii.
Długość trwania wywiadu: 7:46:58

Zdjęcie rodziny Pesy Balter z 1940 lub 1941. Od lewej brat Joske, matka, brat Herszel, siostry Chana i Chaja, ojciec, z przodu z kwiatami siedzi Pesa. Ojciec i Chana właśnie przeszli tyfus. Zdjęcie zostało zrobione w Ostrowcu na żądanie SS-manów.
(opis Monika Pastuszko)

Historia Pesy Balter

Źródło: VHA

28 kwietnia 1942


Ostrowiec Świętokrzyski
28 kwietnia 1942 roku hitlerowcy rozstrzelali 32 osoby na terenie getta ostrowieckiego
Na zdjęciu orginalnym podpis w języku żydowskim:
Po rozstrzelaniu 36 Żydów w Ostrowcu niedaleko Kielc 28 kwietnia 1942 roku zbiera się ofiary.
Oraz dopisek w języku polskim: X Balter (żyd. policjant), 1 Wolman (pracował w Sanit. Komisji), 2 Klejman Leon.


Źródło: Żydowski Instytut Historyczny w Warszawie.

niedziela, 17 kwietnia 2016

Ewelina Lipko-Lipczyńska






Ewelina Lipko-Lipczyńska (1913-2001)
nauczycielka języka polskiego w Liceum im. J. Chreptowicza w Ostrowcu w latach 1948-1963.

Drogi Tadeuszu!

Ponieważ prowadzisz Kronikę Szkoły, to może uznasz za stosowne włączyć nieco wiadomości o mnie po wyjeździe z Ostrowca. W Warszawie pracowałam tylko w klasach licealnych. W roku 1968 usunięto mnie ze szkolnictwa za czynny udział w akcji wokół mickiewiczowskich „Dziadów”. Wcześniej w 1966 roku zaprosiła mnie do Izraela moja koleżanka szkolna Róża Roserman-Wacholder [powinno być: Rosenman-Wacholder]. Z jej inicjatywy posadziłam „Drzewko” w Alei Sprawiedliwych w Jerozolimie. To jeszcze bardziej zaostrzyło kurs przeciwko mnie. Do tego doszły moje publiczne wystąpienia przeciwko aktom antysemityzmu organizowanym odgórnie przez władze. Władze partyjne wiedziały o moim wpływie na młodzież, toteż wolały się mnie pozbyć. Udało mi się wyjechać z rodziną. I tak znalazłam się w Szwecji.

A teraz o czasach jeszcze dawniejszych, o czasach okupacji, o których przez wszystkie lata PRL-u milczało się z wiadomych powodów. Ciągle był ktoś, kogo nie można było zdekonspirować. Teraz chcę dać temu świadectwo.

Otóż w okresie okupacji od roku 1939 do 1945 nasz dom przy ulicy Polnej 52 w Ostrowcu Świętokrzyskim nazywany był w języku wtajemniczonych Pensjonatem Papy Szymańskiego. Wiązało się to ze skrótem nazwy partii PPS, której członkiem od czasów jeszcze sprzed pierwszej wojny światowej był mój ojciec Jan Szymański – ostrowiak, nauczyciel, działacz społeczny, założyciel i organizator spółdzielczości i Towarzystwa Krajoznawczego. Jego obszerny drewniany dom okazał się być idealnym miejscem dla działalności konspiracyjnej a także schronieniem dla wielu ludzi zagrożonych śmiercią. Dzięki niemu, szanowanemu obywatelowi miasta, kierownikowi Społem, administratorowi własnego domu, dzięki jego opanowaniu, odwadze i rozumowi udało się przetrwać przez te 5 lat wojny bez strat w ludziach. Ogromnym atutem było to, że nie byliśmy zależni od żadnych źródeł finansowania. Żyliśmy przede wszystkim z uprawy ogrodu i kawałka ziemi. Niektórzy z podopiecznych podejmowali prace zarobkowe: szpital, spółdzielnia spożywców, sklep ogrodniczy, magistrat. Przez cały okres wojny przewinęło się przez nasz dom około 50 osób, które dłużej lub krócej mieszkały z nami lub uzyskiwali doraźną pomoc. Byli i tacy, którzy przeżyli z nami cały okres wojny. Wśród uratowanych większość stanowili Żydzi. Były to koleżanki moje i moich sióstr, przyjaciele i znajomi ojca z Warszawy i ich rodziny. Byli i też Polacy, poszukiwani przez gestapo. Należeli do nich słynny aktor, prezes Związku Aktorów Scen Polskich, Dobiesław Damięcki z rodziną, młody poeta Tadeusz Kubiak, poszukiwany w Warszawie za udział w akcjach AK, młody lekarz po medycynie wojskowej Andrzej Jakubowski i inni. Ten ostatni pracował w szpitalu zakaźnym, który mieścił się w Szkole nr 6. Jako lekarz był bardzo pomocny w organizowaniu różnych akcji ratunkowych oraz zdobywaniu materiałów sanitarnych dla partyzantów w lesie.

Dom był zawsze pełen ludzi. Były takie okresy, że było nad ponad 25 osób. Wśród osób pochodzenia żydowskiego wymienię dla przykładu Andrzeja Wróblewskiego, dziennikarza i publicystę, który mieszkał u nas z żoną Wandą i dwoma synami Andrzejem i Janem. Włączył się on czynnie w działalność konspiracyjną. Był wzorem odwagi. Ta jego odwaga i znajomość języka niemieckiego pomogły w wielu trudnych akcjach ratowania ludzi.

Innym obszarem tajnej działalności, były komplety tajnego nauczania w zakresie klas licealnych z maturą włącznie. Ja pełniłam role głównego organizatora tych kompletów. Na te lekcje przychodziło codziennie kilkanaście osób. Grono nauczycielskie składało się z kilku osób: prof. Powicki z Poznania, Stanisław Bartecki, Walenty Kryczyński, jego żona Halina (moja siostra), Wanda Wyszyńska (moja siostra), Tadeusz Kubiak (poeta), Anna Dratwer.

Trzecią ważną dziedziną naszej działalności było wydawanie dwóch tajnych pism związanych organizacyjnie i ideowo z WRN (Wolność Równość Niepodległość). Jedno dla młodzieży „O lepsze jutro” - redagowałam ja i „Głos Robotniczy” - redagowany przez Dobiesława Damięckiego i Edmunda Reńskiego. Ten ostatni był delegatem Rządu Londyńskiego na terenie Powiatu Opatowskiego. W kraju jego bezpośrednim zwierzchnikiem był Kazimierz Pużak, wywieziony później do Moskwy w Grupie Szesnastu. Po roku 1945 bieg wypadków historycznych narzucił nam konieczność milczenia. Byliśmy nadal zagrożeni aż do roku 1990.

Gdy dzisiaj myślę lub mówię o tym, co działo się w naszym domu przy ulicy Polnej 52 w czasie okrutnej wojny, w czasie Zagłady, to wydaje się to być historią nieprawdopodobną. To nie mogło się zdarzyć, to nie mogło dziać się przez długich 5 lat pod bokiem sztabu niemieckiego w domu Bornów, obok koszar zapełnionych niemieckimi żołnierzami, na oczach sąsiadów, mieszkańców Polnej, Iłżeckiej, Browarnej!

W tylu miejscach, w tylu krajach zajętych przez Niemców, gdzie działało gestapo, działały też sprawne donosy. Ludzie wówczas zagrożeni ukrywali się w piwnicach, na strychach, w komórkach, a u nas mieszkali z nami, pracowali w ogrodzie i na roli, uczyli na tajnych kompletach. Ojciec mój poprzez kontakty z siatką konspiracyjną w Magistracie załatwiał im aryjskie papiery. Ale donos był donosem. Nie było przeciwko niemu obrony. Dodatkową ochroną dla naszego domu była stacja meteorologiczna, widoczna z ulicy. Ojciec mój przez wiele lat prowadził ją dla Instytutu Meteorologii, co kontynuował przez cały okres wojny. Stacja stwarzała pozory, że dom jest w gestii Niemców. Może to uchroniło nas przed łapankami i rewizjami?

I wreszcie Szwecja. Nowy rozdział życia. Nowy rozdział ale tej samej powieści. Wielu moich uczniów warszawskich znalazło się tutaj. To byli ci, którzy zgromadzili się pod pomnikiem Mickiewicza po słynnym ostatnim przedstawieniu „Dziadów”. Ci, którzy krzyczeli: „Nie ma chleba bez wolności”. To dzięki nim poznałam Norberta Żabę, przedstawiciela „Kultury” paryskiej na |Skandynawię oraz organizatora kolportażu wydawnictw emigracyjnych do Polski, Rosji, Estonii. Byłam w zarządzie Towarzystwa Przyjaciół Paryskiej Kultury. Urządzaliśmy spotkania z gośćmi z Polski, np. z Mikołajską, Michnikiem, Kisielewskim. To także moi uczniowie skontaktowali mnie z redaktorem Łukaszem Winiarskim. Zostałam przez niego zatrudniona jako kurator do spraw uchodźców ze wschodniej Europy. Pracowałam tam 10 lat. Po przejściu na emeryturę, razem z moją córką Wiktorią oddaliśmy się pasji ratowania zagubionych dzieł sztuki. I tak stworzyliśmy zbiór portretów malarstwa europejskiego, który w roku 1995 przekazałyśmy do Collegium Maius Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Trzeba jeszcze dodać, że w 1996 r. otrzymałam honorowe obywatelstwo izraelskie, a w 1997 wręczono mi je w Ambasadzie Izraela w Sztokholmie w obecności wielu naszych przyjaciół.

na podst. korespondencji (udostępnionej przez rodzinę Tadeusza Farbisza) oprac. Ewa Stencel.

Źródło: "Księga wspomnień. 90 lat Gimnazjum i Liceum im. Joachima Chreptowicza w Ostrowcu Św.", Ostrowiec 2003 r.

Sprawiedliwa Wśród Narodów Świata


Ceremonia sadzenia drzewka przez Ewelinę Lipko-Liczyńska, Jad Waszem, Jerozolima, 8 sierpnia 1966 r.

Ewelina Lipko-Lipczyńska (1913-2001)

Dwie Żydówki, która mieszkały w miejscowości Ostrowiec Świętokrzyski w powiecie kieleckim, zawdzięczają swoje życie Ewelinie Lipko-Lipczyńskiej (z domu Szymańska), której rodzice byli znanymi działaczami Polskiej Partii Socjalistycznej (PPS).

Pomimo niebezpieczeństwa, Lipko-Lipczyńska pomogła im w potrzebie. Jedna z uratowanych, Róża Rosenman, była w tej samej klasie co Lipko-Lipczyńska, kiedy obie miały czternaście lat. W 1941 roku Rosenman została internowana w miejscowym getcie, a w 1943 roku, na krótko przed likwidacją getta, Lipko-Lipczyńska poradziła jej by uciekła do aryjskiej części miasta i zaproponowała jej schronienie w swoim domu. Rosenman posłuchała rady koleżanki i w nocy po ucieczce z getta, skierowała się jej domu, gdzie została ciepło przyjęta. Lipko-Lipczyńska przekazała Rosenmanównie aryjskie papiery, które zostały wcześniej dla niej przygotowane. W towarzystwie polskiego przewodnika Rosenman udała się do Warszawy, gdzie pod przybranym nazwiskiem, znalazła schronienie pracując dla polskiego lekarza. Rosenman została wyzwolona przez Armię Czerwoną w styczniu 1945 roku, a po wojnie wyemigrowała do Izraela.

Ewelina Szymańska (Lipko-Lipczyńska i Róża Rosenam (Wacholder),
fragment szkolnego tableau klasy VIII Gimnazjum Tow. Opieki w Ostrowcu
fot. Szmul Muszkies, 1931 r.

Lipko-Lipczyńska ocaliła również Cyrylę Rakocz i jej dwoje dzieci. Po ich ucieczce z getta w Ostrowcu zaoferowała im tymczasowe schronienie w swoim mieszkaniu. Po otrzymaniu od niej aryjskich papierów, wszyscy troje dotarli do Warszawy, gdzie zostali wyzwoleni w styczniu 1945. Po wojnie oni także wyemigrowali do Izraela. Kierując się współczuciem i prawdziwą przyjaźnią i nie oczekując niczego w zamian, Ewelina Lipko-Lipczyńska podjęła ryzyko utraty swojego życie dla ratowania żydowskich uchodźców. W 1966 roku Lipko-Lipczyńska odwiedziła Izrael i spotkała się z Rakocz i Rosenman.

W 1969 roku, podczas fali antysemityzmu, która przetoczyła się przez Polskę, Lipko-Lipczyńska wyjechała z Polski, a jako znak solidarności z Żydami, wyrzekła się swojego obywatelstwa i wyemigrowała do Szwecji.

W dniu 28 czerwca 1966 roku Yad Vashem przyznało Ewelinie Lipko-Lipczyńskiej (zd. Szymańską) tytuł Sprawiedliwej Wśród Narodów Świata.

Róża Rosenman-Wacholder i mała Edna Tzipor, Haifa, Izrael, 7 stycznia 1954 r.

Róża Rosenman-Wacholder i Henry Eivan (Weinwurzel), Haifa, lata 60.

Drzewko E. Lipko-Lipczyńskiej, współcześnie

Źródła:
Jad Waszem
geni.com