„Rodzina Mizielskich”
Ostrowiec Świętokrzyski 2011
s. 100
Latem 1942 roku szosą od
Ostrowca w kierunku Ożarowa (a później Majdanka) przesuwała się ogromna kolumna
ludzi – Żydów. Widać było, że są zmęczeni, spragnieni; szli z podołkami na plecach,
z dziećmi obok lub też na rękach. Rzeka tych ludzi wypełniała całą szerokość
szosy, a nawet wylewała się do rowów. Od Ostrowca, skąd wyszli, do Drygulca
jest ponad 15 km. W gorący, upalny dzień dokuczało im pragnienie, toteż coraz
to któryś z mężczyzny wyrywał się z kolumny, pędził do studni kolejowej
znajdującej się o 20 m od szosy i spragniony pił albo starał się wziąć w jakieś
naczynie wody dla bliskich. Niemcy byli jednak bezwzględni, kopniakami,
pejczami odpędzali nieszczęsnych Żydów od studni. I tu trzeba, wstydząc się za
niektórych Polaków, powiedzieć, że jeden z mieszkańców Drygulaca – Paweł P. co
chwilę kopał, ku zabawie Niemców, któregoś z wlokących się Żydów. Do tej pory
on – Paweł – był raczej kopany, teraz znalazł okazję, by być górą nad kimś,
choć raz. Po wojnie straszono go i bał się, że może któryś z tych kopanych ocalał
i przyjdzie wymierzyć sprawiedliwość. Do tej ponurej kolumny dołączano Żydów z
miasteczek leżących po drodze do Lublina – Majdanka. Zabrano także mieszkańców
ożarowskiego getta. W ich domach zostały resztki majątku (co cenniejsze wzięli
Niemcy). W wtedy chłopi z okolicznych wsi, za pozwoleniem Niemców, rzucili się jak
sępy na padlinę na to, co pozostało po nieszczęsnych współmieszkańcach
Ożarowian. Na wozy, często drabiniaste brali meble, ubrania, nawet książki
modlitewne; także Torę, której zwoje do dziś zachowują kształt pierwotny.
Resztki tego majątku można jeszcze spotkać w niektórych domach.
Fragment Tory, z którego zrobiono formę krawiecką |
Dzięki Romualdowi Redlichowi
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz