Christopher R. Browning
„Pamięć przetrwania.
Nazistowski obóz pracy oczami
więźniów”
Wołowiec 2012
str. 116
Getto w Ostrowcu, położonym
trzydzieści kilometrów na południowy wschód od Starachowic,
zostało zlikwidowane 12 października 1942 roku, ale wielu młodych
Żydów uniknęło wywózki do obozów zagłady. Około ośmiuset
mężczyzn wyłączono z transportu i skierowano do pracy w
miejscowej fabryce wagonów towarowych. Późnym popołudniem
przyjechał ze Starachowic jakiś Niemiec i poprosił o stu
dziesięciu robotników. Barek Blumenstock zgłosił się na
ochotnika, ale został odrzucony, bo był za „mały”. Kiedy
jednak wybrano dwóch jego braci, udało mu się dołączyć do
grupy, którą następnie załadowano na ciężarówkę i i
zawieziono do Starachowic. Bracia dotarli na miejsce tuż przed
północą. Tam umieszczono ich w obozowych barakach, otoczonych
drutem kolczastym i nie zajętych jeszcze przez miejscowych Żydów z
Wierzbnika (przyp. 51 – VHA 466 (Berel Blum, 1995).
str. 246-247
Tobcia Lustman i Rózia Ejnesman są,
jak się wydaje, najmłodszymi Żydówkami z Wierzbnika, które
przeżyły starachowickie obozy i opowiedziały po wojnie o swoich
doświadczeniach. Oprócz tego dysponujemy relacjami siedmiorga
dzieci spoza Wierzbnika, czasem nawet młodszych, które przeżyły
wojnę i udzieliły wywiadów na temat swojego pobytu w
Starachowicach. Dwoje z nich pochodziło z Ostrowca i razem ze swoimi
matkami trafiło do Majówki [jeden z obozów pracy w Starachowicach]
po zamknięciu wiosną 1943 roku obozu w Bodzechowie. Ruth Muschkies
[Rutka Muszkies] (urodzona w 1934 roku) słabo pamięta same
Starachowice, zachowała jednak żywe wspomnienia kilku
wstrząsających epizodów. Jej matka trafiła do grupy stu
osiemdziesięciu osób, w której znalazła się dwójka dzieci,
przeniesionych ze Starachowic do nowego obozu w Ostrowcu. Ruth
pamięta, że po dotarciu transportu na miejsce komendant obozu nie
chciał przyjąć dzieci, kierowca zaś odmówił zabrania ich z
powrotem. Siedziała na ziemi przed bramą, czekając, aż dwóch
dorosłych mężczyzn ustali, czy ją zastrzelić, czy nie. W końcu
kierowca przekonał komendanta, że dzieci mogą się przydać jako
gońcy albo do pomocy w kuchni, i Ruth wpuszczono do obozu (przyp. 18
– UMD, Ruth Muschkies Webber, 1987; USHMM RG-50.042*0030, Ruth
Webber, 1992).
Jankiel Rosenberg (urodzony w 1935
roku) również przybył do Starachowic po zamknięciu obozu w
Bodzechowie. Przyjaciel Jeremiasza
Wilczka [mianowany przez Niemców komendant policji żydowskiej
w obozie pracy Strzelnica] był znajomym jego matki, kobieta mogła
więc się zwrócić o pomoc do komendanta obozowej policji.
Przebywający w Warszawie ojciec załatwił wyciągnięcie swoich
bliskich z obozu, ale kiedy nadszedł umówiony dzień, Jankiel
zachorował na tyfus i był za słaby, by podróżować. Matka
opuściła obóz, pozostawiając synka pod opieką żony Wilczka.
Jasnowłosy, niebieskooki chłopiec przypadł do serca ukraińskiemu
strażnikowi, który przynosił mu jedzenie. Kiedy wyzdrowiał,
został przemycony do Warszawy (przyp. 19 – VHA 2847 Gerald
Rosenberg, 1995).
str. 328-329
Żydzi, którzy uciekli przed lipcem
1944 roku, wybierali jeden z trzech modeli przetrwania: przenikali do
innego obozy pracy; podając się za polskich robotników, wyjeżdżali
do Niemiec, lub też ukrywali się u odważnych Polaków. Kiedy w
październiku 1942 roku likwidowano getto w Ostrowcu, Niemcy wybrali
stu dziesięciu żydowskich robotników, których zawieźli do
Starachowic i zatrudnili przy budowie tamtejszych obozów pracy.
Jakiś czas później Irving Weinberg dowiedział się, że kilka
osób z jego rodziny przeżyło w „małym getcie” w Ostrowcu, i
postanowił uciec, żeby do nich dołączyć. Zmylił ukraińskiego
strażnika i złapał nocny pociąg. Na dworcu w Ostrowcu zobaczył
Niemców, odczekał więc, aż skład ruszy, i wyskoczył w biegu.
Dołączywszy do kolumny prowadzonych do pracy Żydów, odnalazł w
getcie swoich bliskich (przyp.2 – VHA 9393 Irving Weinberg, 1995).
Barek Blumenstock również był w grupie więźniów przywiezionych
do Starachowic z Ostrowca. Nie mógł spać po nocach, ponieważ
obłaziły go wielkie wszy, a do tego przydzielono go do ciężkiej
pracy fizycznej przy zanurzaniu nowych pocisków w kwaśnych
kąpielach, uznał więc, że nie przeżyje Strzelnicy, i też
postanowił uciec. Wmieszał się między polskich robotników,
którzy wychodzili z fabryki po skończonej zmianie. Na stacji
zauważył Niemców, szedł pieszo, aż wreszcie ktoś zabrał go na
wóz. Polak, który dosiadł się pod Ostrowcem, rozpoznał go,
zaprowadził do siebie, nakarmił i doradził mu, jak dostać się do
getta. W getcie Barek odnalazł czterech kuzynów i „bogatego
wuja”, nie chodził więc głodny (przyp. 3 – VHA 466 Berel Blum,
1995). Ostatecznie i Weinberg, i Blumenstock stracili w Ostrowcu
wszystkich bliskich i obaj, różnymi drogami, trafili do Auschwitz,
a stamtąd do Niemiec.
str. 383
Dziś jest już oczywiste, że pisząc
o Holokauście, nie można poprzestać na opisywaniu zbrodni i ich
sprawców, czy też decyzji zapadających w kręgach władzy. A
także, że Zagłady w Europie Wschodniej nie można ujmować
wyłącznie jako mordowania Żydów przez Niemców, przypisując
pozostałym narodom rolę biernych obserwatorów. Podejście
mikrohistoryczne umożliwia zbadanie historii Holokaustu jako
historii zwykłych ludzi, tak jak ona była doświadczana przez
ofiary, bez pomijania żadnych z licznych protagonistów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz