czwartek, 26 listopada 2015

Strach

„Strach. 
Antysemityzm w Polsce tuż po wojnie. 
Historia moralnej zapaści”
Jan T. Gross
Kraków 2008

str. 66
            Antyżydowska przemoc to temat nieobecny lub banalizowany w urzędowej korespondencji dotyczącej stanu bezpieczeństwa w kraju. „Z m n i e j s z y c h w y s t ą p i e ń [podkreślenie moje] należy zauważyć zamordowanie pięciu osób narodowości żydowskiej” - stwierdził wojewoda kielecki w sprawozdaniu z lutego 1946 roku. Z podobną dezynwolturą reagowały władze różnych szczebli. Komitet Żydowski z Ostrowca, na przykład, pisał do starosty na początku kwietnia 1945 roku o ulotkach głoszących: „Śmierć pozostałym Żydom”, wywieszonych w miasteczku Denków: „Rozumiemy, że niektórym podżegaczom hitlerowskim, którym się dobrze wiodło za czasów barbarzyńców niemieckich, zależy obecnie na podjudzaniu jednej części społeczeństwa przeciwko drugiej, ale musimy wyrazić nasze zdziwienie, iż władze miejscowe, jak milicja obywatelska, gminna Rada Narodowa, Zarząd PPR, wcale nie reagują na te ulotki, pozostawiając je w publicznych miejscach. Brak reakcji ze strony władz miejscowych ludność Denkowa i okolic uważa za milczącą aprobatę takiego postępowania, wskutek czego życie ludności żydowskiej Denkowa jest narażone na wielkie niebezpieczeństwo” (przyp. 42 – ŻIH, CKŻP, Wydział Organizacyjny, 304/3, 5 kwietnia 1945.).

str. 71
            Trzy miesiące później z protokołu konferencji Komitetów Żydowskich województwa kieleckiego odbytej 14 i 15 maja 1945 roku dowiadujemy się, że w Kielcach „bezpieczeństwo dobre, władze dobrze ustosunkowane, w Kozienicach natomiast „stosunek władz zły”, w Sandomierzu „stosunek władz niezbyt pozytywny”, w Skarżysku „pomocy ze strony władz miejscowych żadnej”, w Jędrzejowie „starosta Felis źle nastawiony”, w Chmielniku-Busku „stosunek władz niedobry”, we Włoszczowie „stosunek władz nieprzychylny”, w Starachowicach „ze strony władz nie otrzymano żadnej pomocy”. A już najgorzej było w Ostrowcu, gdzie „jeszcze niedawno urzędnicy wyrażali się, że w stosunku do Żydów obowiązują prawa niemieckie. Żydzi obozowicze boso i nago bez mieszkań lokowali się w ruinach domów. Były też wypadki zwyczajnego chuligaństwa, bito Żydów, a milicjanci stwierdzali: >>możecie go bić, jak nie widzę<<” (przyp. 54 – Adam Penkala, „Sytuacja ludności żydowskiej na terenie województwa kieleckiego w maju 1945 roku”, „Kieleckie Studia Historyczne” 1995, t. 13, s. 241-243.).

str. 73
              „Decyzją Pana Staweckiego R.G.O. [Rada Główna Opiekuńcza, RGO, okupacyjna organizacja zajmujaca się opieką społeczną, której nazwy użyto tutaj omyłkowo] zaprzestało z dniem dzisiejszym wydawać obiady dla tutejszej ubogiej ludności żydowskiej” - czytamy w piśmie z 1 marca 1945 roku skierowanym przez lokalny Komitet Żydowski „do Pana Prezydenta m. Ostrowca”. Jak się przekonamy, nie tylko przy tej okazji, jeśli Żydów traktowano gdzieś jako odrębną kategorię ludności, to zazwyczaj nie po to, żeby im ułatwić życie. „Obywatele ci – czytamy dalej – którzy powrócili z różnych obozów niemieckich, gdzie znosili ciężkie katusze, zostają bez żadnych środków do życia, jedynym ich pożywieniem jest ta zupa w RGO, odebranie im tego jest równoznaczne z wyrokiem śmierci głodowej. […] Prosimy więc Pana Prezydenta o poprawienie krzywdy i przewrócenie Żydom obiadów w RGO” (przyp. 57 – ŻIH, CKŻP, Wydział Organizacyjny, 304/5).

str. 124
            Dzieci żydowskich, które miały żyjących i kochających rodziców, wybitne uzdolnienia albo środki materialne, żeby brać prywatne lekcje, zamiast chodzić do szkoły publicznej, było jednak stosunkowo niewiele. Bardziej typowa wydaje się sytuacja rodziny Mejera Cytrynbauma, z czwórką dzieci w wieku lat siedmiu, ośmiu, dziesięciu i dwunastu, które przeżyły ukrywając się przez dwa i pół roku w podziemnym schronie. Wkrótce po powrocie do rodzinnego Denkowa, Cytrynbaumowie musieli stamtąd uciekać, bo im grożono śmiercią (przyp. 138 – Rękopis ołówkiem, „Pokwitowanie, Ostrowiec, 5 V 1945, kwituję odbiór oryginału listu ostrzegawczego do ob. Majerka Cytrynbauma i 6 sztuk kulek do KbK które były włączone do tego listu. Przyjął [podpis nieczytelny], ŻIH, CKŻP, Wydział Organizacyjny, 304/5.). Rodzina osiedliła się więc w pobliskim Ostrowcu, skąd Komitet Żydowski wkrótce pisał do Komitetu Żydowskiego w Lublinie z prośbą o pomoc: „ […] wobec braku szkół [żydowskich] w tutejszym okręgu dzieci nie mogą się uczyć, posyłanie do szkoły polskiej jest zupełnie niemożliwe. Taki stan rzeczy ujemnie wpływa na stan zdrowia i umysł dzieci, a nasz Komitet nie ma żadnych możliwości, aby ten stan zmienić” (przyp. 139 – ŻIH, CKŻP, Wydział Organizacyjny, 304/3, 29 maja 1945.). A Cytrynbaumowie, tak jak wielu innych Żydów, wrócili w swoje okolice, próbując odbudować podstawy egzystencji. I nawet kiedy się okazało, że im grozi niebezpieczeństwo utraty życia, uznali, że dla załatwienia spraw rodzinnych i majątkowych muszą przez pewien czas pozostać na miejscu. W wypadku Cytrynbauma chodziło o dom przy rynku w Denkowie i „dębową szafę z lustrem trzydrzwiową”, którą oddał w 1942 roku na przechowanie małżonkom Pronobis i teraz próbował odzyskać za pośrednictwem sądy grodzkiego (przyp. 140 - ŻIH, CKŻP, Wydział Organizacyjny, 304/5, 18 kwietnia 1945 i 2 maja 1945.).

str. 177-179
[…] Według lipcowego sprawozdania Miejskiego Oddziału Informacji i Propagandy w Radomiu, „[f]akt pogromu Żydów w Kielcach spotkał się z moralną aprobatą bardzo wielu grup naszego społeczeństwa”. Z Ostrowca Oddział Informacji i Propagandy relacjonował w sierpniu, „że wypadki kieleckie odbiły się ujemnym echem mimo odezw wyjaśniających, ludność w dalszym ciągu jest pod wrażeniem, że skazanie zbrodniarzy na śmierć jest aktem nie ze wszystkim sprawiedliwym”.
[…]
              Instruktorzy KC bardzo podobnie przedstawiali dwa tygodnie później nastroje i tło wypadków. „W Kielcach w domu żydowskim mieszkało około 180 Żydów, którzy nie pracowali, wśród nich było tylko dwóch PPR-owców, w Ostrowcu kilkuset Żydów również nie pracuje. W większości uzdrowisk państwowych siedzą przeważnie bogaci Żydzi i reakcja polska” (przyp. 13 - „Antyżydowskie wydarzenia kieleckie..., dz. cyt. t.2, s.138.). Innymi słowy, według oceny pracowników KC, Żydom się świetnie powodzi, chociaż nic nie robią, a przy tym ich obecność jest w ogóle denerwująca dla ludności miejscowej.
[…]
              Rzeczywiście, w trakcie kampanii propagandowej, z której partia zresztą bardzo prędko się wycofała, działacze partyjni wygłaszali niejednokrotnie teksty świadczące o tym, że nie stracili kontaktu z masami.
„[N]a wiecu w Ostrowcu towarzysz Kasior Józef (Polska Partia Robotnicza) występuje z przemówieniem przeciw Żydom: „Co to jest, my tu harujemy jak konie, a Żydzi w Ostrowcu żyją sobie jak u Pana Boga za piecem, kupują masło i kury, gdzie byli, gdy walczyliśmy w partyzantce?”. Tak mówił towarzysz, który przeszedł przez szkołę partyjną wojewódzką i centralną. Inny towarzysz w Ostrowcu zwraca się do przemawiającego na wiecu: „Tylko tam dobrze przejedź się po Żydach, to będziesz miał oklaski” […] (przyp. 16 - „Antyżydowskie wydarzenia kieleckie..., dz. cyt. t.2, s.139-140).”

Brak komentarzy: