Źródło: POLIN Kolekcje
Księga Adresowa Królestwa Polskiego na Rok 1903, R. 4
Księga Adresowa Królestwa Polskiego na Rok 1905, R. 6
Księga Adresowa Królestwa Polskiego na Rok 1910, R. 11
Związek Rzemieślników Żydów w Ostrowcu
przewodniczący Moszek Kupperman, wiceprzewodniczący Icek Zyngiel, sekretarz Naftuli Wajngienszperg oraz Abram Cwajgman, Hersz Wajberg, Dawid Zylberman, Symcha Zymel Golsztajn, Mendel Pilcmacher, Pinkwas Zelcer, Joel Sznajder, Josek Finkielsztajn, Josek Flajszman
Centralny Związek Kupców, oddział w Ostrowcu
przewodniczący Lekzor Rozenfeld, sekretarz Hersz Dawid Pancer oraz Bencjam Remiszewski, Moszek Lederman, Abram Małach, Josek Korman, Ksyl Mordka Goldsztajn, Zymel Symcha Halpern, Abram Guterman, Moszek Mendel Najchaus, Icek Mincberg, Nuchym Wolf Landem
Związek Drobnych Kupców i Handlarzy w Polsce, oddział w Ostrowcu
przewodniczący Ela Zylberman, sekretarz Szlama Szafir, skarbnik Pinkwas Szerman oraz Aron Fradental, Moszek Perelmuter, Uszer Birenbaum, Noech Szwarcberg, Szyja Zylbersztajn i Hersz Klajman
Centralny Związek Robotników Przemysłu Skórzanego i Pokrewnych Zawodów, oddział w Ostrowcu
Majer Tajchman (przewodniczący i skarbnik), Chil Troper (skarbnik) oraz Icek Hersz Mekler i Lejzor Blumenfeld
Źródło: Edyta Majcher-Ociesa, Aktywność gospodarcza ludności żydowskiej w województwie kieleckim w latach 1918-1939, Kielce 2013, s. 190-191.
🇵🇱 Miriam Gutholz córka Groinima i Brandli, pochodziła z Ostrowca.
"Trzeciego dnia poniewierki w zamkniętym wagonie skazańcy zauważyli napis 'Treblinka', dokąd zbliżał się nasz pociąg. Wiedzieliśmy już dobrze co to dla nas oznacza. Pociąg skręcił na boczny tor, który znajdował się tuż przy obozie śmierci. Nie było już nadziei, śmierć była prawie pewna. Moim jedynym pragnieniem było chociaż umrzeć godną śmiercią. Wielu ludzi w wagonie nadal nie chciało wierzyć, że zbliża się koniec. Strach wywołany przez morderców u ich ofiar był tak wielki, że drżano przed najmniejszą myślą o stawianiu oporu. Starałam się przekonać ludzi, że teraz trzeba skakać z pociągu. Niech skacze każdy, kto tylko może, prosiłam wszystkich, ale moje słowa do nikogo nie docierały, nikt mnie nie słuchał. Z wielkim wysiłkiem i tylko dzięki pomocy przyjaciela naszej rodziny, pana Lejbusza Rozenberga, Żyda z Łodzi, już niemłodego, udało mi się dostać do zakratowanego okienka. Przed skokiem męczennik Rozenberg dodał mi jeszcze odwagi mówiąc: 'Jesteś młoda, skacz i opowiedz światu o naszej śmierci… ' Jego słowa okazały się prorocze. Pociąg jechał szybko, a ja wyskoczyłam tak, aby znaleźć się jak najdalej od torów. Strażnicy strzelali za mną. Pobiegłam daleko w głąb zaśnieżonego białego pola i zaczęłam rozglądać się, gdzie jestem. Nie byłam ranna, ale zupełnie sama wśród bezkresnej bieli. Był piękny zimowy dzień, a na horyzoncie rysował się biały zaśnieżony las, wszystko lśniło, jedynie w moim sercu było ciemno, czułam się zbędna na tym świecie. Nie wiedziałam co ze sobą począć i już zaczynałam żałować, że wyskoczyłam z pociągu. Załamana ostatkiem sił doczłapałam do chłopskiej chałupy i poprosiłam, aby mnie wpuszczono i pozwolono trochę się ogrzać. Chłopka od razu rozpoznała we mnie Żydówkę i wygoniła mnie. Uciekając wpadłam do dołu ze śniegiem i cała przemokłam." Następna chłopka ją wpuściła. Potem Miriam poszła do getta w Kosowie Lackim. Z pomocą Polaka Mariana Chamery pojechała do Ostrowca, spotkała tam rodziców. Od marca 1943 była w obozie pracy w Ostrowcu, potem w Auschwitz i obozach w Niemczech.”
***
🇬🇧 Miriam Gutholz daughter of Grojnim and Brandla, Ostrowiec.
"On the third day of misery in a closed car, the convicts noticed the inscription 'Treblinka', where our train was approaching. We already knew what it meant for us. The train turned to a side track, which was located right next to the death camp. There was no hope, death was almost certain. My only desire was at least to die with dignity. Many people in the car still did not want to believe that the end was near. I tried to convince people that now you have to jump off the train. Let everyone who can jump, I asked everyone, but my words did not reach anyone, no one listened to me. With great effort and only thanks to the help of a friend of our family, Mr. Lejbusz Rozenberg, a Jew from Łódź, no longer young, I managed to get to the barred window. Before the jump, the martyr Rozenberg encouraged me even more by saying: 'You're young, jump and tell the world about our death...' His words proved prophetic. The train was going fast, and I jumped out to get as far from the tracks as possible. The guards shot after me. I ran far into the snowy white field and looked around to see where I was. I wasn't hurt, but all alone in the endless whiteness. It was a beautiful winter day, and on the horizon there was a white snowy forest, everything was shining, only my heart was dark, I felt redundant in this world. I didn't know what to do with myself and was already beginning to regret jumping off the train. Depressed with the last of my strength, I shuffled to the peasant's cottage and asked to be let in and let me warm up a bit. The peasant woman immediately recognized me as a Jew and chased me away. Running away, I fell into a pit with snow and I got wet." The next peasant woman let her in. Then Miriam went to the ghetto in Kosów Lacki. With the help of a Pole, Marian Chamery, she went to Ostrowiec, where she met her parents. From March 1943 she was in the labor camp in Ostrowiec, then in Auschwitz and camps in Germany.
#uciekinierzy #escapees
Źródło: www.pamiectreblinki.pl/uciekinierzy/
s. 109
OSTROWIEC 1932-1939
30 października 1932r.
Przeniosłem się na stałe do Ostrowca, gdzie zamieszkałem
przy ulicy Iłżeckiej 42 m. 4, w domu organisty p. Władysława Brylewskiego.
Rzeczy zostały przywiezione wynajętym od p. Saskiego samochodem, który obrócił
3 razy. W Ostrowcu porozsyłałem pocztą do niektórych miejscowych instytucji i
osób, także do okolicznych wiosek, majątków, plebanii ulotkę p.t. „Z pamiętnika
lekarza prowincjonalnego”, w której, opisawszy ważniejsze swoje wyczyny
lekarskie w różnych gałęziach medycyny praktycznej; w ostatku poruszyłem sprawę
bezpardonowego wypierania polskiego żywiołu lekarskiego przez lekarzy żydów,
którego i sam padłem ofiarą w Wąchocku.
s. 124-125
11 września 1939r.
Od kilku dni Niemcy zwożą i spędzają do Ostrowca naszych żołnierzy
wziętych do niewoli, rannych i zdrowych chociaż wynędzniałych i wygłodzonych.
Jednych pozostawiają na miejscu, innych pędzą dalej. Podobno przyprowadzili
kilka tysięcy jeńców i sporo kawaleryjskich koni, które na rynku puścili wolno,
jako zbędny dla nich balast, gdyż posługują się jedynie motorami, którymi pędzą
ciągle z zawrotną szybkością.
Codziennie Niemcy zabijają po kilka osób, których rozkładające
się trupy leżą na ulicach i w rowach przydrożnych. Najwięcej ofiar wśród żydów.
Ubiegłej nocy Niemcy przy współudziale motłochu rozbili i obrabowali szereg
sklepów.
Ulegając namowom p. Emilii i życzliwych mi znajomych pań, od
kilku dni nie wychodzę na ulicę.
s. 132-133
20 marca 1940r.
W Ostrowcu panuje tyfus brzuszny i plamisty. Od 6 b.m.
środek miasta wraz z odcinkiem Iłżeckiej ulicy, w którym my mieszkamy, został
uznany za strefę najbardziej zagrożoną i z tej racji zasiekami z drutu
kolczastego z posterunkowymi w przejściach odgrodzony od reszty świata. W
strefie zagrożonej wolno chodzić tylko od 10-12 i od 17-18, zaś poza tymi
godzinami oraz poza strefę zakażenia mogą chodzić tylko posiadający specjalne
przepustki. Jedną taką posiada ja (jako lekarzowi wolno mi za nią chodzić
wszędzie), a drugą udało mi się uzyskać dla służącej z prawem chodzenia po
całym Ostrowcu do godziny 8-ej wieczorem.
Z powodu blokady dostęp chorych do mnie jest utrudniony; wyjednałem
w komisariacie Policji Polskiej zezwolenie na dostęp chorym do mnie na
najbliższym do mnie przejściu z zastrzeżeniem, aby wracając przedstawiali ode
mnie karteczkę z zaświadczeniem o odbytej wizycie lekarskiej.
Ospa Tereni przyjęła się doskonale w sposób dla otoczenia
mało przykry, gdyż dzięki aseptycznemu opatrunkowi przebieg poszczepieńczy był
dość lekki. Terenia sama już wstaje i trzyma się mocno na nóżkach; wygląda jak
rumiane jabłuszko.
s. 134-135
Z powodu utworzonej dzielnicy żydowskiej zostałem przeniesiony
na ulicę Polną 69, gdzie otrzymałem lokal po kilku rodzinach żydowskich, składający
się z 4 pokoi i kuchni z połowiczną kanalizacją (rury odpływowe i świeżo
wykopane szambo). Mieszkanie brudne z niezliczoną ilością robactwa różnego
rodzaju i kalibru.
s. 136
24 maja 1942r.
Halinka przyjechała wczoraj na kilka dni z racji Zielonych
Świątek (dzisiaj niedziela i pierwszy dzień świąteczny).
W końcu kwietnia w nocy podobno przybyło do Ostrowca kilka
samochodów niemieckiej żandarmerii i nad ranem zostało zastrzelonych 36 żydów,
a kilkudziesięciu zostało aresztowanych i wywiezionych.
s. 138-139
12 października 1942r.
Wczoraj od wczesnego rana zaczęło się wysiedlanie Żydów
połączone ze strzelaniem podobno do uciekających oraz padających z wycieczenia,
o czym świadczyły dochodzące do uszu od czasu do czasu strzały. Wczoraj przed
południem ciągnęły całe kompanie wysiedlonych Żydów (mężczyźni, kobiety i
dzieci), nie wyłączając inteligencji żydowskiej za miasto w kierunku Piasków
(przemieście Ostrowca). Dzisiaj w nocy i rano też od czasu do czasu rozlegały
się strzały. Następnie żydów wywożono koleją.
16 października 1942r.
Dzisiaj wieczorem przyjechała Halinka, a pojutrze w niedzielę
w południe odjeżdża. Likwidacja żydów w Ostrowcu i okolicznych miasteczkach
postępuje dalej.
s. 265
[...]
Pierwszym skazanym z mocy ustawy o kolaborantach był w 1951
roku Mosze Pocić, któremu udowodniono, że był zastępcą komendanta policji
żydowskiej w Ostrowcu Świętokrzyskim. Zarzucano mu, że bił mieszkańców getta i
więźniów obozu pracy, ujawniał Niemcom kryjówki Żydów, a nawet, że pogrzebał
jednego Żyda żywcem. Sąd uznał jednak, że materiał dowodowy jest zbyt słaby –
relacji świadków nie dawało się potwierdzić i były one sprzeczne między sobą, i
uniewinnił oskarżonego. Gdy wychodził z żoną z sądu, ktoś krzyknął: „To hańba,
że chodzisz wolno w Izraelu!”.
[...]
Dzięki uprzejmości Hanki Grupińskiej