Stanisław Chwist
„Działalność Organizacji Konspiracyjnej Związku Syndykalistów Polskich
na terenie Ostrowca i Ziemi Opatowsko-Sandomierskiej
w latach 1939-1945”
maszynopis
str. 30
V. Działalność Kulturalno-Oświatowa.
[…]
Wykorzystując uroczystości kościelne z okazji świąt Bożego Narodzenia, Wielkiej Nocy – odbywały się koncerty w mieszkaniu Erazma Lewaczyńskiego (Ogrodowa 16), Kowalskiego Kazimierza (Siennieńska 150) z udziałem Szpilmana Mariana [?] i Lustiga. Wprawdzie było już wtedy Getto, istniała jeszcze możliwość uczestniczenia ich w koncercie. Koncertowi przysłuchiwała się dość liczna ilość osób nie mających nic wspólnego z naszą organizacją. Nie przypuszczaliśmy aby się nawet domyślali kto jest organizatorem – wszystko szło na konto uroczystości i chęci rozrywki.
[…]
[…]
Przyjemnie wspominam uroczystości
świąteczne w większym gronie u Eryka, Kazika oraz ewentualne
uroczystości imieninowe czy urodzinowe u innych kolegów. Pomijając
fakt skromnego posiłku co też nie było bez znaczenia, były to
prawdziwe uczty dla melomanów. Podczas tych uroczystości odbywały
się solowe występy o różnym charakterze a niejednokrotnie dało
się zorganizować prawdziwy koncert. Pamiętam jedne święta Bożego
Narodzenia spędziliśmy słuchając prawdziwego koncertu w wykonaniu
Szpilmana i Lustiga. Byli już wprawdzie w getto, chętnie się
jednak wyrywali na tę noc – ryzykowaliśmy ale i oni ryzykowali.
Grali niemal całą noc. Dla nich to było atrakcją i odprężeniem
a dla nas satysfakcja.
[…]
inż. Józef Łukawski pseudomin „Sam”
Kruszwica – wrzesień 1985 rok.
Wspomnienia Mariana Lasoty –
pseudonim „Miły”, członek Związku Syndykalistów Polskich,
uchwycone podczas rozmowy w dniu 11-go października 1984 roku
obejmujące okres okupacji niemieckiej.
[...]
Przebywaliśmy w niej [skrytce],
gdyż niemcy przeprowadzali łapanki, nasilenie łapanek i wywożenie
na roboty do niemiec szczególnie nas młodych kompletnie
dezorganizowało nasze poczynania. I w tym dniu musieliśmy
bezczynnie czekać aż ta fala przejdzie.
Oczekując na przejście tej fali
dzieliliśmy się spostrzeżeniami i wiadomościami.
… zdaje mi się, że z żydami [sic!]
jest jakaś niewyraźna sprawa. Siedzą zamknięci w „Gettcie”,
część z nich wyprowadzają do pracy w Hucie, Cegielni i na Gutwin
– nie byłem tam, ale jak mówią sąsiedzi kopią tam stawy dla
Jägera. Zawsze prowadzą
ich strażnicy. Bardzo odczuwają brak żywności, zaczyna u nich w
getcie być głodno. Często pytają się czy dużo kuropatw jest na
polach – bo oni wierzą w przepowiednie, że jak kuropatwy zginą
to z nimi będzie krucho. Mają utworzonych własnych strażników,
którzy do współplemieńców zachowują się niemal tak samo jak
niemcy. Ludzie pomagają im jak mogą podając żywność,
niezależnie kupują ją w każdej ilości. Sprzedaż i dostawa
żywności do getta jest związana z dużym ryzykiem. Ostatnio jak
jechałem do pracy słyszałem jak kolejarze rozmawiali na dworcu
kolejowym o spodziewanym napływie w niedługim czasie większej
ilości wagonów krytych. W jakim celu nie wiedzą. Tego dotychczas
nie było.
- jeśli zamówili wagony to po ich
przybyciu sprawa szybko się wyjaśni. To może znaczyć, że liczą
się z wywiezieniem większej ilości ludzi albo do Rzeszy albo do
obozów.
[…]
Podziękowania dla Pawła Maja