<<"Przysięgam walczyć o wolną i potężną Polskę, wykonywać rozkazy przełożonych, tak mi dopomóż Bóg". Żydzi w AK. Epizod z Ostrowca Świętokrzyskiego.>>
Alina Skibińska, Dariusz Libionka
"Zagłada Żydów. Studia i materiały"
nr 4 2008, str. 287-323
Abstrakt
Artykuł prezentuje wybór dokumentów z procesu z 1949 r. w którym wyrokiem Sądu Apelacyjnego w Kielcach skazano trzech członków ZWZ-AK Obwodu Opatowskiego: Józefa Mularskiego, Leona Nowaka i Edwarda Perzyńskiego za udział w zamordowaniu w lesie koło Kunowa 12 Żydów z getta w Ostrowcu Świętokrzyskim. Dwie ciężko ranne osoby powróciły do getta, jedna z nich przeżyła wojnę (Szloma Icek Zwaigman) i po wyjeździe z Polski złożyła obszerną i szczegółową relację z tego wydarzenia. Relacja Zweigmana stała się podstawą śledztwa i aktu oskarżenia. Skazani na karę śmierci Mularski i Nowak zostali ułaskawieni i po 1956 r. wyszli z więzienia, podobnie jak trzeci skazany. Sprawę kończą kolejno: wyrok z 1957 r. ułaskawiający Józefa Mularskiego, następnie wyrok z 2000 r. przyznający mu wysokie odszkodowanie. Prezentowane materiały są nie tylko dowodem na to, że członkowie polskiego podziemia dopuszczali się zbrodni na Żydach, ale i na sposób funkcjonowania polskiego wymiaru sprawiedliwości oraz Głównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce, która ewidentnie prowadziła politykę tuszowania spraw w których sprawcami zbrodni byli Polacy. Problemy poruszane w tym artykule są słabo zbadanie nie tylko w polskiej historiografii. Prezentowane materiały procesowe pochodzą z Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej.
[...]
29 stycznia 1949 r.
aresztowano dwóch mieszkańców Ostrowca: Leona Nowaka i Edwarda
Perzyńskiego. Podejrzanego Józefa Mularskiego, zamieszkałego
wówczas w Poznaniu, aresztowano 9 lutego 1949 r. Podstawą do tego
były zeznania Nowaka i Perzyńskiego oraz pierwsze zeznanie
Mularskiego, złożone w przeddzień aresztowania. Wszyscy trzej
osadzeni początkowo w areszcie śledczym Urzędu Bezpieczeństwa
Publicznego w Ostrowcu, a następnie (od 29 marca 1949 r.) w
więzieniu w Sandomierzu, byli byłymi żołnierzami ZWZ-AK Obwodu
Opatów. Mularski, pseudonim „Zapała”, „Krzysztof” (ur. w
1908 r.), był absolwentem studium nauczycielskiego. W konspiracji
działał od jesieni 1939 r., sprawował funkcję szefa referatu
organizacyjnego ZWZ, później kierował lokalnym Związkiem Odwetu,
brał udział w kilku akcjach dywersyjnych (przyp. 5). Nowak, ps.
„Rudy”, miał 36 lat, wykonywał zawód spawacza i ślusarza,
ukończył trzy oddziały szkoły podstawowej, pracował w Zakładach
Ostrowieckich. W 1943 r. został aresztowany przez gestapo i do końca
wojny przebywał w obozach koncentracyjnych, najpierw w KL Auschwitz,
następnie w Mauthausen (przyp. 6). Perzyński, ps. „Rawicz” (ur.
1920), z zawodu spawacz, ukończył siedem klas szkoły powszechnej,
również był podkomendnym Mularskiego (przyp. 7). W czasie
aresztowania wszyscy byli członkami Polskiej Zjednoczonej Partii
Robotniczej.
[…]
Samo śledztwo prowadzone
było w sposób rutynowy. Dość typowa była też strategia
oskarżonych. […] Mularski obciążał zarówno swoich
przełożonych, którzy jakoby mieli wydać rozkaz pozbycia się
Żydów, jak również kolegów i podkomendnych. Przede wszystkim
nieżyjącego Mieczysława Wąsa, pseudonim „Rogacz” - członka
ZWZ-AK, dowódcę oddziału dywersyjnego Obwodu Opatów, a wreszcie
dowódcę oddziału partyzanckiego AK. Ten nie mógł się bronić –
zginął 6 lipca 1943 r. (przyp. 10). Gdyby nie to zostałby z
pewnością aresztowany, jako że jego udział w morderstwie nie
budzi wątpliwości. […]
Z zeznań oskarżonych
oraz z zeznań i relacji żydowskich (Cwajgmana, Szermana, Moszka
Singera i Leona Rozenblata (przyp. 11) można odtworzyć sekwencję
zdarzeń prowadzących do zbrodni. W listopadzie 1942 r. kilku Żydów
pracujących na terenie Huty Ostrowiec, należących do grupy
konspirującej młodzieży, nawiązało kontakt z Nowakiem należącym
do lokalnych struktur polskiego podziemia. Ten, po konsultacjach ze
swym znajomym (zwierzchnikiem?) Mularskim, zaczął ich mamić
możliwością wstąpienia do oddziały AK. Początkowo, jak się
wydaje, celem Polaków było wyciągnięcie od Żydów środków
finansowych. Jednak gdy kilkunastu zdeterminowanych Żydów znalazło
się w lesie w pobliżu Bukowia, a ich pobyt zaczął się
przedłużać, sprawa stała się poważna. Nie istniała żadna
realna możliwość wykorzystania ich w działalności bojowej –
można domniemywać, że zgody nie wydałoby ani dowództwo Okręgu,
ani Obwodu AK. Żadnych działań partyzanckich w tym okresie na
terenie obwodu przecież nie prowadzono – twierdzenia Mularskiego,
że wyprowadzenie Żydów z getta miało nastąpić w porozumieniu z
dowództwem Okręgu Radomsko-Kieleckiego AK jest bardzo wątpliwe
(uciekinierów z gett rekrutowała natomiast powstająca partyzantka
komunistyczna). Nie można było myśleć o włączeniu Żydów do
działalności partyzanckiej, gdyż oddziałów partyzanckich jeszcze
nie było. Była to raczej samodzielna inicjatywa ludzi żądnych
łatwego zysku. Jak pokazują zeznania żydowskie, zadano sobie wiele
trudu, by upewnić przyszłe ofiary, że mają do czynienia z
przedstawicielami podziemia wysokiego szczebla. Gdy okazało się, że
nie można liczyć na dalsze zdobycze materialne, zaś Żydzi
traktują sprawę poważnie, zdecydowano się ich wymordować i tym
samym rozwiązać problem. Kto wydał taką decyzję? Wydaje się, że
inicjatorem był Mularski, musiał mieć w grupie autorytet, choćby
z tego powodu, że niedawno odbył miesięczny kurs dywersyjny w
Warszawie. Sam jednak w zbrodni udziału nie brał. Posłużył się
swoimi podwładnymi, w tym zamieszanymi w sprawę „wyciągnięcia”
Żydów z getta członkami placówki AK w Kunowie. Co w tej sprawie
dodatkowo bulwersujące, to fakt zaprzysiężenia Żydów na członków
AK bezpośrednio przed ich wymordowaniem. […]
Zbrodnia w
lesie koło Bukowia nie była jedyną na terenie Kielecczyzny, w
której sprawcami mordu na Żydach byli członkowie polskiego
podziemia niepodległościowego. Niektórzy z nich byli po wojnie
osądzeni za te czyny (przyp. 21). Przypadki zabijania Żydów pod
sam koniec okupacji lub już po jej zakończeniu niejednokrotnie
spowodowane były zamiarem „usunięcia” świadków innych zbrodni
popełnionych na osobach żydowskiego pochodzenia. Taki przypadek
miał miejsce również w Ostrowcu Świętokrzyskim. „W dniu 12
marca 1945 r. dokonano napadu na mieszkanie Fajgi Krongold. W mieście
krążyły pogłoski, iż posiada ona listę Polaków, którzy w
okresie okupacji w różny sposób przyczynili się do śmierci
ostrowieckich Żydów. Dwóch młodych ludzi, podobno byłych
żołnierzy AK, weszło do mieszkania Felicji Kwiatkowskiej vel F.
Krongold z zamiarem zabrania tej listy. Wewnątrz zastali jednak
kilkanaście osób i w powstałym zamieszaniu otworzyli ogień
zabijając cztery osoby i raniąc kilka innych” (przyp. 22) Czy
zbrodnia ta wiąże się w jakikolwiek sposób z wydarzeniami z 9
lutego 1943 r., nie możemy w chwili obecnej orzec (przyp. 23).
[...]
Przypisy:
5. - Informacje za:
Wojciech Bordzobohaty, „Jodła. Okręg radomsko-kielecki ZWZ-AK”,
Warszawa 1984, s. 166, 168, 170. W tym opracowaniu figuruje jako
podchorąży. Wszystkie informacje w przypisach na temat struktury
organizacyjnej Obwodu Opatów ZWZ-AK pochodzą z tego opracowania.
[…]
6 – W
opracowaniach dotyczących kieleckiej ZWZ-AK nie figuruje.
7 – Perzyński
brał udział w akcji uszkodzenia mostu na rzece Kamiennej w Ostrowcu
11 IX 1942. Wedle Bordzobohatego kierował tą akcją, a brał w niej
udział Mularski (op. cit. s. 171). […]
10 –
Bordzobohaty, op.cit. s. 171-172.
11 – Dwaj ostatni
to świadkowie powołani przez oskarżenie, byli mieszkańcy
Ostrowca] a także relacji spisanej przez mieszkańca getta w
Ostrowcu Mendla Welmana [przyp. 12 – AŻIH, 301/3055, Relacja
Mendla Welmana, 3 I 1948. Autor relacji nie znał nazwisk Polaków,
słyszał tylko, że jeden z nich mieszka nadal w Ostrowcu.
21 – Zob. Alina
Skibniewska i Jakub Petelewicz, Udział Polaków w zbrodniach na
Żydach na prowincji regionu świętokrzyskiego, „Zagłada Żydów.
Studia i materiały” 2005, nr 1, s. 114-147.
22 – W. R.
Brociek, A. Penkalla, R. Renz, Żydzi ostrowieccy. Zarys dziejów,
Ostrowiec Św. 1996, s. 117.
23 – Osoby oskarżone o ten mord i skazane przez sąd w Radomiu na karę śmierci nie są wymienione w aktach omawianej tu sprawy karnej.
23 – Osoby oskarżone o ten mord i skazane przez sąd w Radomiu na karę śmierci nie są wymienione w aktach omawianej tu sprawy karnej.
I. Mówią świadkowie
Relacja Szlamy Icka
Cwejgmana [Zweigmana], rękopis, t. 182, k. 48-67, bd.
Trzeciego
lutego dostaliśmy list z sztabu, że 4-go lutego o godz. 5-ej
wszyscy mają być w melinie, gdyż odbędzie się przysięga, a
potem wymarsz. Przed wymarszem dostarczyliśmy żądaną listę z
nazwiskami i imionami uczestników grupy w dwóch egzemplarzach.
Mówione było, kto nie będzie obecnym już nigdy nie odejdzie. Na
umówiony czas wszyscy się stawili, nawet zraniona Dorka Binental.
Nie została jednak dopuszczona do przysięgi pod wymówką, że w
gecie ma lepsze warunki do wyleczenia ręki, i za to pójdzie
następną osiemnastką. Przy przysiędze widziałem dokładnie
kapitana gdyż nie nosił ciemnych okularów jak przy spotkaniach z
nami. Poznałem że to jest Mularski były porucznik wojsk polskich,
były urzędnik P.K.U. (przyp. 31 – Mularski pisał w swoich
wspomnieniach, że w 1939 r. pracował w dziale mechanicznym jako
pracownik laboratoryjny w Zakładach Starachowickich) w Ostrowcu,
były gracz piłki nożnej byłego Policyjnego Klubu Sportowego
(P.K.S.) i absolwent seminarjum nauczycielskiego w Ostrowcu. Był
również obecny Leon Nowak, jeden tytułowany porucznikiem i dwóch
łączników z Ostrowca, wszyscy trzej o nieznanych mi nazwiskach, co
kilkakrotnie byli z Nowakiem na spotkaniu z nami w gecie. Kapitan
Mularski przeczytał nam przysięgę, którą miał napisaną na
papierze i również odpowiedź. Dał nam parę minut do namysłu, a
potem spytał się czy jesteśmy gotowi wziąć na siebie ten
obowiązek. Jednogłośnie odpowiedzieliśmy: tak. „Prawa ręka z
dwoma wystawionymi palcami do góry” brzmiał rozkaz kapitana.
Rozkaz wykonano. A potem, powtórzcie słowo za słowem: przysięgam,
przysięgam powtórzyliśmy i.t.d. „Przysięgam walczyć o wolną i
potężną Polskę, wykonywać rozkazy przełożonych, tak mi dopomóż
Bóg” (przyp. 32 – Nie był to właściwy tekst przysięgi), była
treść przysięgi. Odpowiedź kapitana była: „przyjmujemy was w
nasze szeregi, wszystkie rozkazy mają być wykonane, za każde
uchybienie grozi kara śmierci, gdyż więzień nie mamy”.
Rozdzielono
między nami wódkę (bimber) i po kawałku chleba. […] Czekaliśmy
znowu kilka dni, aż czterech się rozchorowało i z wysoką
temperaturą udali się do geta. W poniedziałek 8-ego lutego
dostaliśmy wiadomość, że następnego dnia z pewnością
wymaszerujemy. Radość panowała nadzwyczajna. Na umówiony czas
było nas tylko 14-tu.
Na miejsce
przybyli: porucznik, dwaj łącznicy co stale przychodzili z Leonem,
Leon Nowak i Zygmunt. […] wszyscy zjedliśmy kolację. W pierwszej
izdebce było 5-ciu naszych chłopaków i ich pięciu, a reszta
naszej grupy była zajęta pakowaniem koców w drugiej izdebce.
Niczego się nie spodziewając usłyszałem strzały i wołanie
jednego z grupy: oh! Mogiła bratnia! Spojrzałem się w lewo w
kierunku I-ej izby, było cicho już i ciemno, gdyż z huku strzałów
karbidówka zgasła. W przejściu między pierwszą i drugą izbą z
wyciągniętymi rewolwerami w rękach ujrzałem Nowaka z drugim
celujących jeden do mnie a drugi do innych. Na moje pytanie:
dlaczego nam się to panowie należy? Nowak odrzekł: cicho, cicho.
Strzał i kula przeszyła moje ubranie lekko zadrapując moją lewą
pierś. Upadłem udając trupa. Padając wpadłem górną częścią
ciała w korytarz wielkości 60 na 60 cm. W tym samym korytarzu
długości około 4-ch metrów (miał służyć jako drugie wyjście
ale nie dokończone) ulokował się jeden z grupy im[ieniem] Tolek
Nasielski. Ktoś z bandytów dał rozkaz: „posegregować ich
wszystkich”. Zaraz potem dostałem kulę w gębę, przebijając
usta utkwiła pod skórą, wryta częściowo w kość jakieś dwa
centymetry nad skronią.
Potem Zygmunt z
L. Nowakiem uklękli blisko mnie i zaczęli ostrzeliwać wspomnianego
Nasielskiego mówiąc jeden do drugiego „daj mu między nogi”.
Nie mieli warunków dobrego ostrzeliwania, gdyż korytarz był długi
a pod koniec nieco skręcony. Na to użyli około 20 kul
rewolwerowych. Mnie widocznie nie posądzili, że żyję, bo z ust i
gęby leciała mi krew. Po tem zaczęli opuszczać norę. Wtem jeden
z postrzelonych zaczął wołać: światło mi dajcie, dajcie mi
światło, a drugi jęczeć. Nowak z kimś się wrócili i przy
świetle kieszonkowych lamp elektrycznych dodali po dwie kule mówiąc:
masz sk...y synie światło. Wtedy już opuścili norę na dobrze,
ale po kilku minutach rzucali granat na wejście do nory, widocznie
aby zatrzeć wszelkie ślady. To im się nie udało. Może po pół
godzinie, zraniony tylko w pośladek Nasielski wysunął się z
korytarza, wołając imiona chłopców co wpierw dali znaki życia.
Nikt mu nie odpowiedział. Ja nie chciałem mu dać znać, że żyję,
gdyż się bałem, czy nie oni stoją nazewnątrz i jak pierwszym
razem, wrócić i nas dobić tak samo jako zrobili z dwoma powyżej
wspomnianymi. Uważałem nie tylko za obowiązek osobisty przeżyć,
tylko za ogólny również, bo po paru dniach miała wyruszyć część
następnej osiemnastki. Mord został wykonany po 6-ej wieczorem dnia
9-go lutego 1943 roku. Całą noc przeleżałem razem z trupami, nad
ranem udałem się do geta. […]
Po
zlikwidowaniu geta w 31-ym marca 1943 roku, przesłany zostałem do
obozu do Bliżyna koło Skarżyska. Tam spotkałem się z ludźmi co
pracowali wpierw na placówce niemieckiej niedaleko miejsca zbrodni.
Chłopcy ci byli z Kunowa i spotykając się z znajomymi Polakami z
Kunowa opowiedzieli im, że policja polska i straż pożarna z Kunowa
byli w wąwozach na miejscu zbrodni, ściągnęli ubrania od
zastrzelonych, a potem górną część meliny rozbili kilofami
zagrzebując tym samym trupów. Miejsce w którem popełniona została
zbrodnia znajduje się między Udzicowem (Udziców) górnym a
Bukowiem (Bukowie) koło osady Kunów. Kunów znajduje się 9 km na
północny zachód od Ostrowca, na drodze do Radomia. Dokładnie
wskazać miejsce może również Józef Szwajcer albo jego brat
Feliks […]
W roku 1945-tym
Chanina Szerman był w Ostrowcu i chciał tę sprawę oddać w ręce
władz, ale prezes komitetu żyd[owskiego] w owym czasie go odradzał,
gdyż jak się wyraził boi się zemsty na ludność żydowską. […]
Zraniona Dorka
Binental udała się pod koniec marca 1943 roku do Warszawy, aby
wziąć udział w powstaniu w geta warszawskiego, i od tego czasu
ślad za nią zaginął.
Tolek Nasielski
udał się na aryjską stronę i też zginął bez śladu.
[...]
Imiona i nazwiska
zastrzelonych i poranionych, rękopis Szlamy Icka Cwejgmana, t. 182,
k. 47, bd.
Majer Lejbuś
Worcman, Icek Kenig, Abus Kudłowicz, Rywon Jakubowicz, Josek
Frydland, Alek Glat, Dawid Grojskop, Moten Wajnsztok, Lejbuś Mauer,
Szlama Szerman, Maljech Brafman, Kelman Grynberg. Poranieni: Tolek
Nasielski i ja Szlama Icek Cwajgman.
Źródło: Zagłada Żydów
Jestem pod wrażeniem. Bardzo dobry artykuł.
OdpowiedzUsuń